Translate

czwartek, 26 grudnia 2013

Historia poza tematem numer sto dziewięćdziesiąt trzy: Stanąć o własnych siłach - Część czterdziesta trzecia.

Czas przemyśleń nadchodzi czasem w nieoczekiwanym momencie.

Stanąć o własnych siłach
Część XLIII

                Następny dzień wydawał się być dla niektórych nieco normalniejszy, jednak wciąż trwała zabawa w gronie rodziny i przyjaciół. Niektórzy dopiero teraz zaczynali prawdziwe świętowanie, niektórzy leczyli kaca po poprzednim dniu. Jednak były osoby, które zastanawiały się nad wieloma rzeczami, które zdarzyły się lub darzyć się powinny. Dzień wydawał się być spokojny, jednak wszyscy mieli w głowach tysiące myśli.
                Chłopak o oliwkowej cerze i szmaragdowych oczach cały dzień pomagał skacowanym gościom doprowadzić się do ładu. I zastanawiał się nad tym, co słyszał, gdy byli zbyt pijani, by kontrolować swe słowa, ale nie wystarczająco, by były one niezrozumiałe. Czy oprócz tego przyjaciela, Antonio miał jeszcze kogoś, kogo mógłby tu sprowadzić, ale miał ważny powód, by tego nie zrobić? Jeśli zaś ten mężczyzna już zachowywał się tak niebezpiecznie w swej perwersji, to jak przerażający musiał być ten drugi? Wolał nawet nie myśleć o tym. Jednak coś w jego sercu mówiło, że nie tak powinno być. W końcu, gdy ma się dwóch przyjaciół należy lubić ich obu, nie faworyzować żadnego z nich. Lecz najwyraźniej to właśnie się działo. Dzień minął mu, gdy był pogrążony w tych myślach.
                Mężczyzna o jasnych oczach i włosach przyglądał się niebu, nie pamiętając dokładnie jak znalazł się w domu swego włoskiego przyjaciela. Cóż, różne rzeczy się działy poprzedniego dnia... Odprowadził go, byli tak zmęczeni, że młodszy chciał od razu zasnąć, lecz kazał mu zostać, nim to się stanie... On położył się obok i... chyba zasnął pierwszy. Teraz jednak, będąc szczęśliwym ze wspomnień poprzedniego dnia zaczął się zastanawiać, jak ten dzień spędził jego brat. Miał nadzieję, iż poznał czym jest smak szczęścia innego niż dni, w które nikt się na niego nie wściekł. Chciał, by jego brat był szczęśliwy, otoczony przyjaciółmi. Lecz wiedział, że mogło być to bardzo trudne.
                Młodzieniec o czarnych włosach spoglądał przez okno. Wiedział, że wkrótce wyjdzie ze szpitala i będzie mógł wrócić do normalności. Czuł jednak, że jego codzienność się zmieni. Miał nadzieję, że na lepsze. Nic nie może pozostać takie samo, gdy poznaje się prawdziwą moc przyjaźni. Uśmiechał się delikatnie, patrząc w niebo. Nieważne, gdzie jesteśmy, możemy patrzeć na ten sam księżyc.
                Albinos obudził się następnego dnia nieco przygnieciony psami. Wszystko go bolało, jednak nie był to ten zły ból. Raczej taki dobry, wspomnienie zabawy. Zwierzęta posłusznie zeszły z łóżka na podłogę, a on dał im jeść. Wkrótce później wyszedł z nimi na spacer. Widział jak niektóre dzieci do niego machają. Pomyślał, jak wiele szczęścia można zdobyć jedynie będąc miłym. Postanowił, że zmieni swe życie. Najpierw zacznie od szukania spokojnej pracy. Postanowił od razu po Świętach za nią pochodzić, by móc pochwalić się bratu jakim jest grzecznym starszym braciszkiem. Chciał, by on był z niego dumny.

                Czas, który różnił się od innych dni sprawił, że tak wiele mogło zmienić się w ludziach. Ważne był jednak to, by kontrolować zmiany i by kierować się ku lepszemu wyjściu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz