Stanąć o własnych
siłach
Część XLVIII
Należy
przyjrzeć się sprawie z wielu stron, by poznać ukrytą w niej prawdę. Właśnie
tak wcześniej postanowili zrobić dwaj przyjaciele i planowali się tego trzymać.
Tak więc po wysłaniu jednego e-maila, który napisał starszy z nich do swego
brata, młodszy postanowił pójść w jego ślady i do własnego rodzeństwa również
skierować kilka słów. Starszy z włoskich braci miał teraz w domu małe
zamieszanie, ale to właśnie dzięki temu będzie mógł odpowiedzieć na wiele
niecodziennych pytań. Chłopiec pisząc uśmiechał się szeroko, co bardzo
zastanawiało jego przyjaciela. Cóż, ten człowiek umie cieszyć się ze
wszystkiego i bardzo kocha swą rodzinę, więc niespotykana radość spowodowana
jedynie pisaniem wiadomości do brata jest czymś całkowicie normalnym u niego.
W
oddalonym o wiele kilometrów domu kilka godzin później młodzieniec o
delikatnej, spieczonej słońcem południa skórze, starał się zająć ważniejszymi
sprawami niż jego denerwujący przyjaciel, który rozpaczał jak małe dziecko po
wyjeździe nieco dziwnego mężczyzny o jasnych włosach. Mogli ze sobą przecież
rozmawiać przez telefon, Internet, czy choćby staroświeckie listy... Ale nie,
on musi rozpaczać, jakby mieli się już nigdy nie zobaczyć. Tak więc gdy starszy
z mężczyzn w końcu zasnął i już nie przeszkadzał, a rodzinny interes, którym
musiał cały dzień zajmować się samotnie młodszy, zamknął swe podwoje z powodu
zbyt późnej pory, młodzieniec postanowił spokojnie włączyć komputer, by
sprawdzić otrzymane wiadomości. Na e-mailu związanym z pracą znalazł kilka
wiadomości dotyczących skarg, choć nawet znalazły się jakieś pochwały. Później
przelogował się na e-mail prywatny, który zwykle był albo całkowicie pusty,
albo wypełniony dziwnym spamem lub żartami znajomych. Po uporaniu się z
usuwaniem wiadomości, których już sam temat sprawiał, że włos jeżył się na
głowie, ujrzał wiadomość wysłaną z adresu jego brata. Przez chwilę myślał, że
ktoś przejął jego konto i robi sobie żarty, w końcu jego brat starał się jak
najczęściej używać wszelakich form komunikacji werbalnej, a pisania unikał jak
ognia, jednak po chwili z niedowierzaniem stwierdził, że to naprawdę jego brat
poświęcił nieco czasu na co innego niż mówienie i gestykulowanie na temat
jedzenia. Treść wiadomości zadziwiła go jeszcze bardziej.
„Braciszku,
przepraszam za błędy, ale wpadło mi trochę jedzenia między klawisze i się
dziwne literówki robią.” – cóż, to było całkowicie w stylu jego młodszego
brata, więc czytał dalej. – „Mam nadzieję, że Antoś nie sprawia Ci już tylu
problemów. Może byłby weselszy, gdyby miał całe stadko przyjaciół i by Cię nie
męczył, jakby miał z kim wyjść. Myślisz, że kiedyś miał kogoś miłego do
lubienia?” – Feliciano czasem mówił rzeczy tak niewinne, że jednocześnie
dziwne. Na szczęście jego starszy brat doskonale wiedział jak go zrozumieć,
choć przez chwilę miał nieco zdziwioną minę. – „Mógłbyś się dowiedzieć czy jak
był mały miał przyjaciół? Jeśli zawsze był taki śmieszny to musiał mieć
dziwnych przyjaciół... Zabawnie byłoby ich poznać, prawda? Mówiłeś ostatnio, że
coś Ci się nie zgadza z takim dziwnym panem i mówili coś o innym panu...
Popytasz o co im chodzi? Może się pokłócili trzeba ich wszystkich przytulić?
Luffie jest duży i ma duże łapki, żeby wszystkich na raz tulić! Może opowiesz
kogo Antoś by chciał lubić i Luffie go przyniesie?” – zapewne chłopiec miał na
myśli, iż jego przyjaciel daną osobę przyprowadzi, choć zważając na siłę
przyjaciela i pomysły Włocha, całkiem prawdopodobne byłoby, że naprawdę kazał
by kogoś przynieść. Reszta wiadomości przypominała bełkot osoby pijanej, zamkniętej
w pomieszczeniu pełnym dymu z pewnych wesołych roślin. Czyli całkowicie
normalny słowotok młodszego z włoskich braci. Z ogółu wypowiedzi chłopak
zrozumiał wiele ważnych rzeczy. Może jego brat wydawał się być lekkomyślny, ale
jako jedyny potrafił zauważyć wiele ukrytych ludzkich emocji. Czasem powiedział
coś nieodpowiedniego do sytuacji, jednak było to spowodowane raczej tym, że
myślał na swój własny sposób, a nie tym, że nie rozumiał, co się dzieje. Zawsze
wiedział kogo należy pocieszyć, kogo należy rozweselić, choć zachowywał się
bardzo dziwnie. Jednak teraz w jakże nieskładnych słowach przekazał swemu bratu
to, czego on sam się domyślał, choć zbytnio go to nie obchodziło. Jego bliski
przyjaciel na pewno dawniej miał innych znajomych, których tracił z biegiem
czasu. Kilku z nich przy nim zostało, prawdopodobnie dwóch było najbliżej... I
stało się coś, co jednego z nich wykluczyło z tej grupy. Co to było? Może jego
samego to nie interesowało, nie zwracał uwagi na innych, jednak zauważył pewną
rzecz. Jego brat wspominał o swym przyjacielu... Czyżby to właśnie on w jakiś
sposób wiedział o wszystkim? Być może wiedział jedynie część, nie całą
prawdę... Jeśli jego brat chce, by on wypytywał swojego przyjaciela o jego
przeszłość to dowie się wszystkiego, nieważne, jakimi metodami. Za tym musi się
coś kryć. Zastanawiał się, jak wiele może się przez to zmienić.
Zauważyłam, że waćpanna cudowne przemyślenia swe filozoficzne zawiera w owych historiach poza tematem. Głębokie jak niezmierzone czeluści piekielne przedstawienie postaci, tragiczna i nieznana Włoszkom przeszłość czerwonookiego Niemca, czyż możnaby chcieć więcej? Toż to swoiste Katharsis w dzisiejszych czasach tak rzadko spotykane.
OdpowiedzUsuńŻywię nadzieję, iż wróci do nas niebawem waćpanna wraz z kolejnymi rozdziałami. Jak również chciałabym wyrazić nieśmiałą prośbę, aczkolwiek nie jestem pewna, czy nie nazbyt śmiała ona jest... Albowiem zauroczona twą twórczością, uniżenie prosić chciałam o napisane przez waćpannę opowiadanie ItaGer, jeśli to nie jest nazbyt wielki problem. Nie chcę się bowiem narzucać swym marnym istnieniem, bowiem ze mnie tylko nieznaczący wiele przeciętny człek.
Pozdrawiam serdecznie
Proszę wybaczyć opóźnienie w rozdziałach, akurat wchodziłam na bloga, by dodać rozdział, gdy ujrzałam pani komentarz. Wydaje się pani być osobą wspaniałą, o wysokiej inteligencji i wyjątkowym sercu. Zaraz postaram się dokończyć jeszcze jeden rozdział i dodać od razu dwa. Nie wiedziałam, że ktoś jeszcze to czyta... Myślałam, że już o mnie wszyscy zapomnieli. Miałam trochę problemów i nie mogłam pisać, a teraz staram się nadrobić. Jest pani dla mnie wspaniałą motywacją. Proszę opisać, o czym by pani chciała ItaGer, a ja, gdy tylko mi się to uda, postaram się go napisać. Mam jeszcze trochę rzeczy do napisania. Myślę, że niedługo zrobię małą przerwę w tej historii na kilka krótkich rzeczy, gdyż będzie się mocno zmieniać fabuła. Mam ogromny plan na jeszcze wiele, wiele rozdziałów, ale będą one pokazywać różne definicję tytułowego "stanięcia o własnych siłach". Zapewne zauważyła pani, że teraz piszę o wejściu w samodzielne życie, o pogodzeniu się z tym co minęło. To jest jedna z definicji tego pojęcia, życie na własną rękę, z własną odpowiedzialnością. Mam jeszcze w planie pokazanie dwóch innych spojrzeń na to samo pojęcie. Jak tylko się wszyscy usamodzielnią to dodam kilka one-shotów, w tym opowiadanie, które dla pani napiszę, jeśli napisze pani jakie dokładnie ma być, a potem wejdę z powrotem z tą serią, ale przedstawiając inną definicję tego, co może być rozumiane pod słowami "Stanąć o własnych siłach". Dziękuję za pani komentarz, już biorę się do pisania, przepraszam za opóźnienia.
Usuń