Translate

poniedziałek, 5 maja 2014

Historia poza tematem numer sto dziewięćdziesiąt dziewięć: Stanąć o własnych siłach - Część czterdziesta dziewiąta.

Jak wiele decyzji, które dawniej wydawały się być idealne, po latach okazały się być tym, czego żałujemy najbardziej? Należy jednak zrozumieć błędy przeszłości, by nigdy już ich nie popełnić, by przyszłość stała się piękniejsza.
[Kącik radości Autora: Bardzo dziękuję za komentarz od bardzo miłej i inteligentnej osoby, której imienia niestety nie znam. Zmotywował mnie do pisania, choć niestety zasnęłam w trakcie... Następny rozdział będzie już jutro. Dziękuję, że ktoś jeszcze mnie czyta. Może pani wypisać w komentarzach błędy? Ja średnio je zauważam, a skoro ktoś czyta to byłabym wdzięczna za poprawki... Czasem jak czytam stare rozdziały to się śmieję, bo mi dziwne rzeczy wychodzą...]

Stanąć o własnych siłach
Część XLIX

                Wspomnienia bolały gorzej niż rany. Najgorsze było wspominanie wspaniałych czasów, które nie mogą już wrócić, zwłaszcza, gdy ich utracenie było Twoją winą. Szkarłatne oczy patrzyły na klawiaturę komputera jak skazaniec na kata. Młodzieniec miał teraz opisać wszystko, co kochał, a co stracił przez własną głupotę. I przyznać się do tego, że jego dawna duma, była tylko bezsensownym egoizmem. Dawniej tak wiele rzeczy wydawało się być jedynym dobrym wyborem. Teraz okazywały się być najgorszym.
                Młodzieniec zapisywał swe wspomnienia, które doprowadziły go do tego, kim stał się teraz. Usiadł spokojnie ze swym pamiętnikiem na kolanach, wiedząc, że musi przypomnieć sobie przeszłość, opowiedzieć ją swemu bratu, żeby móc zrobić krok w przyszłość. Był nieco szczęśliwy, że nie musiał mówić tego prosto w jego oczy, że mógł na spokojnie zrozumieć własne postępowanie i ukryć wszelkie emocje, nim o czymkolwiek przeczyta jego brat. Teraz, gdy minęło wiele lat, wydawało mu się, że wtedy, gdy był, jak uważał, szczęśliwy, dumny, naprawdę był jedynie głupim dzieciakiem, który nie znał prawdziwego znaczenia tych słów. Czytając swe wspomnienia, miał ochotę wyrzucić pamiętnik, zniszczyć go, lub uderzyć się raz, zaś bardzo mocno jego twardą oprawą w głowę, by wybić sobie z niej kolejne pomysły, podobne do tych jakie z dawną dumą przytaczał w swych zapiskach. Teraz był dumny jedynie z tego, że wyrósł z tego sposobu myślenia. Musiał jednak stawić czoła cieniom przeszłości.
                Westchnął cicho, starając się ubrać swe wspomnienia w słowa. Zamknął oczy, by skupić się na obrazach przeszłości. Jednocześnie za nimi tęsknił, a także nie chciał ich widzieć. Chciał wrócić do tamtych czasów, a nie myśleć o tym, co zepsuł. Jednak, jeśli zrozumie, gdzie popełnił błąd, będzie mógł go naprawić. Przeszedł myślami do czasów, gdy był jeszcze wręcz dzieckiem, ledwie wchodził w dorosłość, a nagle został sam z bratem i psami. Jednak nie do końca sam. Tuż obok niego zawsze było dwoje ludzi. Przyjaciele, którzy choć pochodzili z daleka, niedawno zamieszkali w sąsiedztwie. Ich rodziny przeprowadziły się w podobnym czasie. Dwaj nowi przybysze, obcokrajowcy, których mało kto darzył zaufaniem, szybko stali się bliscy młodzieńcowi, który szukał wyzwań. Jeśli było im trudno w nowym środowisku, to on musiał zrobić wszystko, by chociaż jego dobrze zapamiętali. I udało mu się to. Wtedy, gdy wydawało mu się, że jego życie legło w gruzach, nadszedł czas, by to oni mu pomogli.  Na początku wszystko było dobrze. Tak samo jak dawniej mogli razem nieco rozrabiać, choć nieco rzadziej, przez jego pracę i brak czasu. Przyjaciele, którzy wciąż mieli nieco więcej wolności, bez zbyt wielu obowiązków, często odprowadzali jego brata ze szkoły, gdy on musiał być w pracy. Na zmianę też pomagali młodszemu chłopcu w zadaniach domowych. Chłopiec jednak zwykle nie potrzebował pomocy, co cieszyło jego brata, który był dumny z jego bystrości. Więc przyjaciele mogli pomagać mu w innych rzeczach. Gdy albinos nie miał zbyt wiele czasu na zrobienie jedzenia dla brata pomagał mu w tym jego jasnowłosy przyjaciel, który wciąż się uśmiechał, ciesząc się, że może kogoś uszczęśliwić. Drugi z nich zaś starał się jakoś rozbawiać chłopca, który musiał wciąż czekać na zapracowanego brata. Tak też cała trójka opiekowała się dzieckiem, które mimo, że obserwowało ich wszystkich, nigdy nie stało się podobne do żadnego z nich. Chłopiec, który był wiecznie poważny, który starał się przejąć część odpowiedzialności brata i pokazać, że nie potrzebuje opieki, wydawał się być zbyt smutny jak na swój wiek. Albinos rozumiał, że jest to spowodowane ich nagłą zmianą sytuacji, gdy on nie zarabiał zbyt wiele, a chłopiec rozumiał, że długo nie uda się utrzymać ich życia na tym samym poziomie co dawniej. Chciał więc zarobić więcej, pokazać mu, że może się śmiać jak dawniej, nie martwić się niczym. Dać mu zabawki, które by go rozśmieszyły. Jednak wiedział, że legalnymi metodami nie jest to możliwe. Wszedł więc w nieco szemrane towarzystwo, co szybko zauważyli jego przyjaciele. Wciąż zbywał ich, mówiąc, że po prostu czasem spotyka ludzi, o których mało wie i po prostu nie zwracał uwagi, że kręci się razem z kimś złym, a pieniądze, których było nieco zbyt wiele, biorąc pod uwagę to, ile zarabiał w pracy, miały być po prostu dodatkiem za nadgodziny, premią. Mówił, że po prostu ma drugą pracę, ale nigdy nie mówił jaką. Nie miał czasu, by zajmować się bratem, przyjaciół zaczął traktować jakby musieli mu pomagać. Przestał ich o to zwyczajnie prosić, po prostu informował ich, że wraca późno i, że któryś z nich powinien zajrzeć do jego brata. Brat dorósł, psy zaczęły chorować, a przyjaciele odeszli. Został on, sam z kłopotami związanymi z ludźmi, których nawet nie powinien znać. Wszystko upadło przez to, że nie potrafił docenić innych i chciał zrobić wszystko sam. Pieniądze nie sprawiły, że chłopiec przestał się martwić, wręcz przeciwnie, zaczął się bać o swojego brata i stał się jeszcze bardziej poważny niż zawsze. Nowe zabawki i inne podarunki często leżały w jego pokoju nie rozpakowane, gdy on się uczył, by szybko pomóc bratu. Przyjaciele, którzy najpierw przychodzili z chęcią, żeby pomóc, zaczęli czuć się wykorzystywani. Nie obwiniali za to młodszego z braci, więc jego wciąż starali się odwiedzać, uczyć pożytecznych rzeczy, jednak znikali, kiedy pojawiał się starszy z nich. Wkrótce wyjechali do swych rodzinnych krajów, być może też gdzie indziej, jednak on już o tym nic nie wiedział. Wyjechał też jego brat. A on został sam, nie wiedząc, co powinien ze sobą zrobić. Teraz musiał opisać to wszystko swemu bratu, tak, by wiedział on, co było najważniejsze, jednak nigdy nie uznał go za godnego pożałowania.
                Wziął kilka głębokich oddechów, by zebrać rozbiegane myśli i napisać to, co było tak proste, a czego nie potrafił zrozumieć przez wiele lat. Chciał, tak jak zawsze, zawrzeć wszystko w kilku słowach. Było to trudne, ale właśnie ten sposób myślenia: „przyczyna-skutek”, był dowodem na to, że wciąż jest tą samą osobą, co zawsze. Musiał się więc tego trzymać.

                „Młody, co Ci się stało, że tak nagle zadajesz pytania o przeszłość, co?” – zaczął beztrosko, chcąc pokazać bratu, że wspomnienia nic nie zmieniły w jego sercu. „Co do jakichś szczęśliwych chwil to przecież Ty je wszystkie też pamiętasz. Wiesz przecież, że zawsze byłem dumny z mojego małego braciszka, co nie? Tylko po prostu byłem głupi. Bezdennie głupi, a w dodatku o tym nie wiedziałem. Zrobiłem za wiele, mimo, że wystarczyło robić to, co zawsze. Pewnie to już dawno zauważyłeś. Ale nie tylko Ty. Więc wyszło jak wyszło i widzisz jak jest teraz. Tylko ja nie wiedziałem co się dzieje. A teraz, zamiast rozmyślać nad tym, co się stało, wolę się skupić nad tym, jak bardzo mój malutki braciszek urósł. Ty się już mną nie przejmuj, tylko tam pilnuj swoich i się ucz” – szybko zakończył i wysłał wiadomość. Nie wiedział czemu nagle miałby o wszystkim opowiadać, ani też, że nie tylko jemu zadano takie pytania. Teraz nie było to ważne. Nie obchodziło go już nic, poza jego bratem, dla którego nie chciał już dłużej być ciężarem. Po prostu wyłączył komputer i zabrał psy na długi spacer. Chciał ochłonąć i nie patrzeć na to, co się zmieniło, tylko być z tą małą cząstką przeszłości, jaką były te trzy ogromne kłęby sierści, które wciąż jeszcze cieszły się na jego widok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz