[Kącik radości Autora: Bardzo dziękuję za komentarz od bardzo miłej i inteligentnej osoby, której imienia niestety nie znam. Zmotywował mnie do pisania, choć niestety zasnęłam w trakcie... Następny rozdział będzie już jutro. Dziękuję, że ktoś jeszcze mnie czyta. Może pani wypisać w komentarzach błędy? Ja średnio je zauważam, a skoro ktoś czyta to byłabym wdzięczna za poprawki... Czasem jak czytam stare rozdziały to się śmieję, bo mi dziwne rzeczy wychodzą...]
Stanąć o własnych
siłach
Część XLIX
Wspomnienia
bolały gorzej niż rany. Najgorsze było wspominanie wspaniałych czasów, które
nie mogą już wrócić, zwłaszcza, gdy ich utracenie było Twoją winą. Szkarłatne
oczy patrzyły na klawiaturę komputera jak skazaniec na kata. Młodzieniec miał
teraz opisać wszystko, co kochał, a co stracił przez własną głupotę. I przyznać
się do tego, że jego dawna duma, była tylko bezsensownym egoizmem. Dawniej tak
wiele rzeczy wydawało się być jedynym dobrym wyborem. Teraz okazywały się być
najgorszym.
Młodzieniec
zapisywał swe wspomnienia, które doprowadziły go do tego, kim stał się teraz.
Usiadł spokojnie ze swym pamiętnikiem na kolanach, wiedząc, że musi przypomnieć
sobie przeszłość, opowiedzieć ją swemu bratu, żeby móc zrobić krok w
przyszłość. Był nieco szczęśliwy, że nie musiał mówić tego prosto w jego oczy,
że mógł na spokojnie zrozumieć własne postępowanie i ukryć wszelkie emocje, nim
o czymkolwiek przeczyta jego brat. Teraz, gdy minęło wiele lat, wydawało mu
się, że wtedy, gdy był, jak uważał, szczęśliwy, dumny, naprawdę był jedynie
głupim dzieciakiem, który nie znał prawdziwego znaczenia tych słów. Czytając
swe wspomnienia, miał ochotę wyrzucić pamiętnik, zniszczyć go, lub uderzyć się
raz, zaś bardzo mocno jego twardą oprawą w głowę, by wybić sobie z niej kolejne
pomysły, podobne do tych jakie z dawną dumą przytaczał w swych zapiskach. Teraz
był dumny jedynie z tego, że wyrósł z tego sposobu myślenia. Musiał jednak
stawić czoła cieniom przeszłości.
Westchnął
cicho, starając się ubrać swe wspomnienia w słowa. Zamknął oczy, by skupić się
na obrazach przeszłości. Jednocześnie za nimi tęsknił, a także nie chciał ich
widzieć. Chciał wrócić do tamtych czasów, a nie myśleć o tym, co zepsuł.
Jednak, jeśli zrozumie, gdzie popełnił błąd, będzie mógł go naprawić. Przeszedł
myślami do czasów, gdy był jeszcze wręcz dzieckiem, ledwie wchodził w
dorosłość, a nagle został sam z bratem i psami. Jednak nie do końca sam. Tuż
obok niego zawsze było dwoje ludzi. Przyjaciele, którzy choć pochodzili z
daleka, niedawno zamieszkali w sąsiedztwie. Ich rodziny przeprowadziły się w
podobnym czasie. Dwaj nowi przybysze, obcokrajowcy, których mało kto darzył
zaufaniem, szybko stali się bliscy młodzieńcowi, który szukał wyzwań. Jeśli
było im trudno w nowym środowisku, to on musiał zrobić wszystko, by chociaż
jego dobrze zapamiętali. I udało mu się to. Wtedy, gdy wydawało mu się, że jego
życie legło w gruzach, nadszedł czas, by to oni mu pomogli. Na początku wszystko było dobrze. Tak samo
jak dawniej mogli razem nieco rozrabiać, choć nieco rzadziej, przez jego pracę
i brak czasu. Przyjaciele, którzy wciąż mieli nieco więcej wolności, bez zbyt
wielu obowiązków, często odprowadzali jego brata ze szkoły, gdy on musiał być w
pracy. Na zmianę też pomagali młodszemu chłopcu w zadaniach domowych. Chłopiec
jednak zwykle nie potrzebował pomocy, co cieszyło jego brata, który był dumny z
jego bystrości. Więc przyjaciele mogli pomagać mu w innych rzeczach. Gdy
albinos nie miał zbyt wiele czasu na zrobienie jedzenia dla brata pomagał mu w
tym jego jasnowłosy przyjaciel, który wciąż się uśmiechał, ciesząc się, że może
kogoś uszczęśliwić. Drugi z nich zaś starał się jakoś rozbawiać chłopca, który
musiał wciąż czekać na zapracowanego brata. Tak też cała trójka opiekowała się
dzieckiem, które mimo, że obserwowało ich wszystkich, nigdy nie stało się
podobne do żadnego z nich. Chłopiec, który był wiecznie poważny, który starał
się przejąć część odpowiedzialności brata i pokazać, że nie potrzebuje opieki,
wydawał się być zbyt smutny jak na swój wiek. Albinos rozumiał, że jest to
spowodowane ich nagłą zmianą sytuacji, gdy on nie zarabiał zbyt wiele, a
chłopiec rozumiał, że długo nie uda się utrzymać ich życia na tym samym
poziomie co dawniej. Chciał więc zarobić więcej, pokazać mu, że może się śmiać
jak dawniej, nie martwić się niczym. Dać mu zabawki, które by go rozśmieszyły.
Jednak wiedział, że legalnymi metodami nie jest to możliwe. Wszedł więc w nieco
szemrane towarzystwo, co szybko zauważyli jego przyjaciele. Wciąż zbywał ich,
mówiąc, że po prostu czasem spotyka ludzi, o których mało wie i po prostu nie
zwracał uwagi, że kręci się razem z kimś złym, a pieniądze, których było nieco
zbyt wiele, biorąc pod uwagę to, ile zarabiał w pracy, miały być po prostu
dodatkiem za nadgodziny, premią. Mówił, że po prostu ma drugą pracę, ale nigdy
nie mówił jaką. Nie miał czasu, by zajmować się bratem, przyjaciół zaczął
traktować jakby musieli mu pomagać. Przestał ich o to zwyczajnie prosić, po
prostu informował ich, że wraca późno i, że któryś z nich powinien zajrzeć do
jego brata. Brat dorósł, psy zaczęły chorować, a przyjaciele odeszli. Został
on, sam z kłopotami związanymi z ludźmi, których nawet nie powinien znać.
Wszystko upadło przez to, że nie potrafił docenić innych i chciał zrobić wszystko
sam. Pieniądze nie sprawiły, że chłopiec przestał się martwić, wręcz
przeciwnie, zaczął się bać o swojego brata i stał się jeszcze bardziej poważny
niż zawsze. Nowe zabawki i inne podarunki często leżały w jego pokoju nie
rozpakowane, gdy on się uczył, by szybko pomóc bratu. Przyjaciele, którzy
najpierw przychodzili z chęcią, żeby pomóc, zaczęli czuć się wykorzystywani.
Nie obwiniali za to młodszego z braci, więc jego wciąż starali się odwiedzać,
uczyć pożytecznych rzeczy, jednak znikali, kiedy pojawiał się starszy z nich.
Wkrótce wyjechali do swych rodzinnych krajów, być może też gdzie indziej,
jednak on już o tym nic nie wiedział. Wyjechał też jego brat. A on został sam,
nie wiedząc, co powinien ze sobą zrobić. Teraz musiał opisać to wszystko swemu
bratu, tak, by wiedział on, co było najważniejsze, jednak nigdy nie uznał go za
godnego pożałowania.
Wziął
kilka głębokich oddechów, by zebrać rozbiegane myśli i napisać to, co było tak
proste, a czego nie potrafił zrozumieć przez wiele lat. Chciał, tak jak zawsze,
zawrzeć wszystko w kilku słowach. Było to trudne, ale właśnie ten sposób
myślenia: „przyczyna-skutek”, był dowodem na to, że wciąż jest tą samą osobą,
co zawsze. Musiał się więc tego trzymać.
„Młody,
co Ci się stało, że tak nagle zadajesz pytania o przeszłość, co?” – zaczął
beztrosko, chcąc pokazać bratu, że wspomnienia nic nie zmieniły w jego sercu.
„Co do jakichś szczęśliwych chwil to przecież Ty je wszystkie też pamiętasz.
Wiesz przecież, że zawsze byłem dumny z mojego małego braciszka, co nie? Tylko
po prostu byłem głupi. Bezdennie głupi, a w dodatku o tym nie wiedziałem.
Zrobiłem za wiele, mimo, że wystarczyło robić to, co zawsze. Pewnie to już
dawno zauważyłeś. Ale nie tylko Ty. Więc wyszło jak wyszło i widzisz jak jest
teraz. Tylko ja nie wiedziałem co się dzieje. A teraz, zamiast rozmyślać nad
tym, co się stało, wolę się skupić nad tym, jak bardzo mój malutki braciszek
urósł. Ty się już mną nie przejmuj, tylko tam pilnuj swoich i się ucz” – szybko
zakończył i wysłał wiadomość. Nie wiedział czemu nagle miałby o wszystkim
opowiadać, ani też, że nie tylko jemu zadano takie pytania. Teraz nie było to
ważne. Nie obchodziło go już nic, poza jego bratem, dla którego nie chciał już
dłużej być ciężarem. Po prostu wyłączył komputer i zabrał psy na długi spacer.
Chciał ochłonąć i nie patrzeć na to, co się zmieniło, tylko być z tą małą
cząstką przeszłości, jaką były te trzy ogromne kłęby sierści, które wciąż
jeszcze cieszły się na jego widok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz