Translate

niedziela, 14 października 2012

Historia poza tematem numer sześć: Separation.

Na podstawie Angela - "Separation". Mimo żeńskiej formy w piosence zmieniłam na męską dla SuFin. Inspirowane właśnie filmikiem z tym pairingiem. Tak samo Narcisse Noir było inspirowane filmikiem z Hetalii o Anglii, Japonii i Ameryce, ale nie pasowało to zbytnio do tekstu.


Separation

                Zbyt jasny poranek zmusza mnie do odejścia. Odkrywam to wszystko i powierzam sobie. Młody chłopak patrzył przez niezasłonięte okno na słońce rażące go w oczy. Później spojrzał na osobę tuż obok niego. Patrzył w te piękne oczy.
                Ściskam Twe zimne palce, a Ty uśmiechasz się smutno. Odchodzę bez słowa, a otoczenie się rozmywa. Chłopak ścisnął dłoń starszego, to pożegnanie. Obaj o tym wiedzą. Żaden nie chce ukazać jak bardzo rozrywa to ich serce na cząstki. Uśmiech musi zakryć łzy.
                Gdy coś się zaczęło, musi się też skończyć. Nie potrzebne są żadne usprawiedliwienia. Starszy mężczyzna otwiera już usta, lecz młodszy kładzie mu palec na ustach.
                Lecz chociaż w Tobie chcę zatrzymać ciepło. Boże, błagam, daj mi jeszcze choć odrobinę czasu. Łączą się w uścisku. Młodszy spogląda w niebo ze łzami w oczach.
                Muszę już iść, czasu nie można zatrzymać. Wiatr porywa mą prośbę, a gardło już wyschło. Młodszy wychodzi z pokoju. Słowa więzną w gardle.
                Co się za tym kryje? Jesteśmy równoległymi liniami. Jesteś silny, więc się nie odwracasz, a nasze drogi już się nie zejdą. Chłopak stara się zrozumieć swe przeznaczenie. Wie jedynie, że każe mu ono pozostać z dala od ukochanego.
                Miasto, które dotychczas było nieruchome zaczyna się rozpadać. Gdy młodszy wybiega z domu, kręci mu się w głowie, oczy pokazują mu fantasmagoryczny obraz.
                Tylko wspomnienia w którch jesteś chcę zatrzymać w swym sercu. Tworzą one głębokie morze, w którym tonę. Wraz z tym jak mija czas od ich rozłąki, obaj widzą w swym sercu twarz tego drugiego. Powoduje to jedynie kolejne łzy tęsknoty.
                Przebudzenie pełne smutku, rozpacz, której nie można ukryć. Starszy mężczyzna budzi się sam w łóżku, które kiedyś dzielił z ukochanym. Poduszka jest mokra od łez.
                Mimo wszystko świat wciąż jest piękny. I to sprawia, że się smucę. Mężczyzna wygląda przez okno i widzi ogród pełen konwalii. Są tak piękne, jak chłopak, którego już przy nim nie ma. Łzy płyną po policzkach.
                Chcę Cię ujrzeć. Znów pamiętać. Wspomnienie jego twarzy rozmywa się, więc potrzeba ujrzenia go, odnowienia jego obrazu jest coraz mocniejsza.
                Ściskam Twe zimne palce, a Ty uśmiechasz się smutno. Pojawiło się wspomnienie ich ostatniego wspólnego poranka. Gdy on odwzajemniał uścisk chłopca, a chłopiec odwzajemnił jego uśmiech skrywając łzy.
                Nie mogę znaleźć żadnych słów, a otoczenie się rozmywa. Chciał jeszcze powiedzieć coś na pożegnanie, lecz łzy nie pozwoliły mu wydobyć słów, zamazały obraz pleców chłopca, gdy ten odchodził.
                Gdy coś się zaczęło, musi się też skończyć. Nie potrzeba tego usprawiedliwiać. Chciał wierzyć, że tak właśnie powinno być. Od dawna wiedział, że nic nie może trwać wiecznie.
                Chociaż w Tobie chcę zatrzymać ciepło. Boże, błagam, daj mi jeszcze odrobinę czasu. Ich ostatni uścisk był stanowczo za krótki. Niebo wydawało się być zimne.
                Zbyt jasny poranek przekonuje mnie do odejścia. Odkrywam wszystko i powierzam to sobie. W końcu nadszedł czas, by odzyskać najważniejszą dla siebie osobę. Mężczyzna opuścił ich dawniej wspólny dom, by odnaleźć tego, który powinien być teraz przy nim. Światło poranka oświetlało mu drogę.

Historia poza tematem numer pięć: Opowiedz.

Małe Spamano. Lovino zaczyna odkrywać swe ciało, pomaga mu w tym Antonio. Request dla Aurellie.


Opowiedz

                Jak wiadomo każdy się zmienia. Zmiany te przebiegają różnie, a my różnie je rozumiemy. Dojrzewanie jest to piękny, acz skomplikowany proces. Tego procesu doświadczał na właśnie chłopiec o wdzięcznym imieniu Lovino. Chłopię to w wieku lat trzynastu zaczęło interesować się swym, jakże pięknym ciałem. Zauważył, że dzieje się z nim coś dziwnego gdy ma ciekawe sny. W snach widział czyjeś nagie ciało, nie chciał jednak przyznać przed samym sobą czyje ciało to było. Gdy się budził widział mały wgórek w pościeli mówiący o tym, że jego ciało było wysoce uszczęśliwione wizją widzianą we śnie. Zauważył też, że robi mu się miło, gdy tego dotyka. Tak więc to robił, aż jego dłonie się czymś nie ubrudziły. Zaciekawiło go to, więc postanowił poszukać o tym informacji. Dowiedział się, że jeszcze milej się robi, gdy dotyka się drugiej osoby i gdy ta osoba dotyka Ciebie. Jakże było to dziwne i interesujące.
Od pewnego czasu mieszkał w domu pewnego, jakże dziwnego i interesującego mężczyzny. Miał skórę w kolorze karmelu, a oczy w kolorze limonek. Właśnie te dwa kolory dominowały w śnie chłopaka. Czyżby to było przeznaczenie? Może to oznaczało, że to właśnie on powinien go dotknąć? Może to on powinien pokazać mu prawdziwą miłość? Chłopiec podszedł więc do niego. Wyjaśnił mu sytuację swego ciała, oczywiście pomijając kwestię snu.
- To normalne, pomidorku! Chciałbyś się dowiedzieć jak to jest, gdy robisz to z drugą osobą?
- Tak... Kurna, ale to nie tak, że Cię lubię, jasne?! Po prostu nie ma nikogo innego w pobliżu, jasne?
- Jasne, jasne, pomidorku. To ściągaj porteczki.
- Pojebało Cię zboczeńcu?!
- Ale do tego trzeba...
- No wiem, ale zamknij oczy!
- Co?
- Nie będziesz się kurna na mnie patrzył!
- Jasne, jasne, pomidorku – mężczyzna zamknął oczy. Chłopiec więc ściągnął spodenki i usiadł mu na kolanach.
- Już, kurna. Rób co masz robić, kurna.
- Och, jakiż Ty niecierpliwy – tak więc pokazał mu jak to jest, gdy dotyka Cię inna osoba.
- Jakie to miłe... – chłopak wzdychał i pojękiwał. Nie trwało to długo, nim ubrudził otoczenie. – Ty sprzątasz, kurna.
- A chcesz poznać coś jeszcze przyjemniejszego?
- Co, kurna?
- Jeśli ja włożę to – pokazał na swoje krocze. – do tego – pokazał na jego pupę. – to będzie nam obu dobrze.
- Ale to chyba boli...
- Tylko trochę, potem jest bardzo, bardzo miło.
- To rób to, kurna – mężczyzna posłuchał. Trzymał go mocno, gdy ten poczuł ból i chciał uciec. Nie chciał sprawiać mu cierpienia, ale początek nie należał do najprzyjemniejszych. Chłopak skończył gdy on dopiero się rozpędzał. Musiał więc dokończyć w inny sposób.
- Wiesz, że będzie mi miło, jeśli zrobisz tak... – wyszeptał mu do ucha „instrukcję obsługi”.
- Co, kurna? To było tam, a teraz ma być w mojej buzi? Odbiło Ci?
- Nie. Poczekaj, umyję – poszedł więc do łazienki w tym stanie. Po chwili wrócił jeszcze bardziej wesoły. – No to...
- Siadaj i się zamknij – chłopak pomógł mu skończyć, zaskoczony połknął wszystko, co znalazło się w jego buzi. – Ale Ty sprzątasz. I jutro robimy odwrotnie.
- Oczywiście, pomidorku.

Wiersz numer osiem: Refleksja.

Wspomnienia Polski i Litwy na temat Rzeczpospolitej Obojga Narodów.


Refleksja
Wiem, że totalnie Cię do tego zmusiłem
Wiem, że tego generalnie nie chciałeś
Ale czy żałowałeś czasu spędzonego ze mną?
Czy razem nie było dobrze?

Na początku tego nie chciałem
Musiałeś mnie zmusić
Ale nie żałuję czasu spędzonego z Tobą
Razem było nam dobrze

Totalnie pod Grunwaldem daliśmy czadu
Nieźle go skopaliśmy, co nie?
Bez Ciebie nie dałbym sobie rady
A Ty nie dał byś rady beze mnie

Pod Grunwaldem zwyciężyliśmy
Pokonaliśmy wroga
Nie dał bym rady bez Ciebie
A Ty nie wygrałbyś beze mnie

Ale potem totalnie nas rozdzielili
To było generalnie nie fair
Co ja zrobię bez Ciebie?
Co Ty zrobisz beze mnie?

Potem zabrał mnie Rosja
To najgorsze co mogło się stać
Co ja zrobię bez Ciebie?
Co Ty zrobisz beze mnie?

Ale teraz już jesteśmy totalnie razem

Ale teraz nic nas już nie rozdzieli

To już może nie nie generalna Unia

Ale przyjaźń silniejsza niż wszystko

Wiersz numer siedem: Nieśmiertelny szkarłat.

Prusy umiera, jednak nie wszyscy chcą się z tym pogodzić. Swe żale przy jego martwym ciele wylewają Niemcy, Polska, Litwa, Węgry, Francja, Hiszpania.


Nieśmiertelny szkarłat
Karmazynowe oczy zamknięte już na wieki
Białe włosy zwichrzone, rozłożone na pościeli
Strużka krwi i śliny wypływająca z wąskich ust
To już koniec
Chociaż nikt nie pamięta początku
Miałeś być wieczny
Potęga minęła
Już się nie obudzisz

Czemu, bracie?
Czemu nie otwierasz oczu?
Zobacz, Twój kurczaczek biega obok Ciebie
Zaczął dorastać
Proszę, obudź się, zobacz
Wszystko w okół się zmienia
Jeszcze nie doczekałeś momentu, w którym Twa Duma ukazuje się w pełnej krasie
Jeszcze nie wypiliśmy ostatniego piwa
Obudź się, nie możesz się tak wylegiwać cały dzień!
Proszę... Nie zostawiaj mnie...

Totalnie, nie spodziewałem się tego po Tobie
Jak można być, generalnie, takim egoistą?
Obudź się, Ty Pruska zarazo!
Wiem, że jakby nigdy Ci tego nie mówiłem...
Ale wcale Cię nie nienawidzę, wiesz?
Tylko mnie totalnie wnerwiasz...
Nic nie odpowiesz?
Nie będziesz się ze mnie nabijał?
To generalnie nie fair!
Zostawiasz nas tu wszystkich
A sam będziesz sobie spał!
Już zawsze...
Już zawsze będziesz totalnie spał...

Może Cię nienawidziłem
Może jednak pod Grunwaldem przesadziliśmy
Ale teraz już mogło być wszystko dobrze
Gdybyśmy mieli czas...
Może nawet bym Ci wszystko wybaczył...
Może byśmy się zaprzyjaźnili
Jak się obudzisz to dam Ci miodu pitnego, dobrze?
Jest dużo słodszy niż to Twoje piwo
Jeszcze nie zdążyłem Ci tego powiedzieć
Ale chyba już Cię nie nienawidzę
Więc obudź się...
Ale nie... Ty już się nie obudzisz...

Jak zaraz nie wstaniesz to dostaniesz patelnią, w ten Twój pusty pruski łeb!
Ja nie żartuję!
Naprawdę...
No obudź się!
Pamiętasz jak kiedyś chciałeś iść ze mną na polowanie,
A ja się nie zgodziłam?
Pójdziemy razem jak tylko się obudzisz
Proszę, obiecuję, że już nie będę Cię bić...
Zaprzyjaźnimy się jak za  dawnych czasów...
Tylko obudź się...
Chyba, że naprawdę chcesz nas zostawić...

Mon ami, zostawiłeś nas
Czemu?
Tyle butelek jeszcze zamkniętych
Tyle kobiet jeszcze nietkniętych
A Twe oczy już zamknięte
Czemu?
Obudź się i wróć do nas
Zabawimy się jak za dawnych lat

Mi amigo, gdzie jesteś teraz?
Zagram Ci na gitarze, dobrze?
I jeszcze się obudzisz
Napijemy się razem
I pośpiewamy jakieś głupoty
Poderwiesz kilka dziewczyn
W końcu jesteś jeszcze młody
Obudź się!
Nie wolno Ci nas zostawić...

Tyle łez wylanych
Po jednym człowieku
Przyjaciele i wrogowie we wspólnej żałobie
Lecz czy zdążyłeś kogoś pokochać?
Może jeszcze otworzysz oczy
I ujrzysz piękno w zielonym spojrzeniu?
Czemu jesteś głuchy na błagania wszystkich?
Teraz już za późno
Trumna powoli schodzi pod ziemię
Najpiękniejsze kwiaty człowiek dostaje na swoim pogrzebie
A Ty dostałeś ich tak wiele
Gdybyś tylko wiedział
Gdyby tylko zdążyli Ci powiedzieć
Co naprawdę czują
Ale teraz opowieść się kończy
Koenigreich Preussen
Auf wiedersehen

Wiersz numer sześć: Słowa niewypowiedziane.

AU. Arthur umiera. W kolejności: Alfred, Francis, Peter i Kiku myślą o tym, czego nie zdążyli mu powiedzieć, gdy żył.


Słowa niewypowiedziane
Gdy teraz siedzę na tej ławce, obok Twego grobu
Mam Ci tak wiele do powiedzenia
Twoje jedzenie naprawdę mi smakowało
Przepraszam za bunt przeciw Tobie
Zawsze byłeś mi bratem
Żegnaj, Arthurze

Gdy teraz siedzę na tej ławce, obok Twego grobu
Wiem jak wielu rzeczy Ci nie powiedziałem
Byłeś taki słodki, gdy się denerwowałeś
I nazywałeś mnie „Żabojadem”
Zawsze Cię kochałem
Żegnaj, Arthurze

Gdy teraz siedzę na tej ławce, obok Twego grobu
Tak wielu rzeczy żałuję
Przepraszam, że zawsze Cię wyzywałem
Chociaż żyję dzięki Tobie
Zawsze byłeś dla mnie wzorem
Żegnaj, Arthurze

Gdy teraz siedzę na tej ławce, obok Twego grobu
Tak wiele rzeczy chcę wyszeptać do Twego ucha
Byłeś moim najlepszym przyjacielem
Razem podziwialiśmy kwiaty wiśni
Zawsze dawałeś mi szczęście
Żegnaj, Arthurze

Wiersz numer pięć: Skradziona dusza.

Itacest, GerIta, Spamano. Feliciano odchodzi od Lovino, by być z Ludwigiem. Dręczony tęsknotą Lovino zagłusza smutek związkiem z Antoniem, ale nie odwzajemnia jego uczuć.


Skradziona dusza
To co najcenniejsze odebrano Ci
W rękach zła ukryty Twój skarb
Tak to chroniłeś
To ostatku sił broniłeś
Najcenniejszy skarb jednak
Przeszedł w jego ręce
Pozostałeś sam pośród pustki
Opuszczone miejsce przy stole
Zdjęcie samotnie stojące na biurku
I tylko Ty i te słowa:
„Ale on jest miły, nie musisz się o mnie martwić, braciszku...”
Gdybyś wtedy go zatrzymał
Gdybyś wiedział, że to nie ku przyjacielowi zmierza
Teraz policzki Twe nie byłyby mokre od łez
A usta nie drżały w szlochu
Sam skryłeś się w czyiś ramionach
Udając złość żaliłeś się bez ustanku
Utraciłeś to co kochałeś
Utraciłeś życia sens
Czyż powróci?
Czy lepiej znaleźć nowy?
Czekasz, aż Twój skarb powróci
Trzymając się wciąż swego przyjaciela
Udając nienawiść wyrażasz zazdrość
Płaczesz, udając obojętność
Czy gdy wróci stłumisz radość?
Pewnie tak, udasz gniew
Skryjesz swe uczucia
I na nowo zaopiekujesz się skarbem
Który wkrótce znów Cię opuści.

Wiersz numer cztery: Pustka.

Opowieść o neutralności Szwajcarii, jej skutkach, oraz relacjach z Liechtenstein i Austrią.


Pustka
Nikt Ci przyjacielem
Nikt Ci wrogiem
Komóż zależy na Tobie?
Kto jest ważny dla Ciebie?
Pomóc nie musisz
Obronić nie możesz
Pozostajesz zawsze poza walki kręgiem
Tylko jedno światło w tunelu tym widzisz
Opiekę nad nadziei latarnią sprawujesz
Lecz czyż tylko ona przy Tobie?
Czemuś utracił przyjaciół dawnych?
Wrogów nie masz ni sprzymierzeńców
Samżeś sobie katem i sędzią
Nikt w Twej nie stanie obronie
Za nikogo życia nie poświęcisz
Czymże życie Twe jest?
Własnością Twą jedynie
Nikomu nie poświęcone
Tylko tej jednej dziewczynie
Nikt Ci wrogiem, ni przyjacielem
Tylko ona siostrą
Sprzymierzeńca dawno temu utraciłeś
Czyż tęsknisz?
Czy z tego nie zdajesz sobie sprawy?
Powróć do wszystkich, wśród wojsk stań
Z przyjaciółmi wroga się nie obawiaj
Pozostaw mgłę neutralności daleko tam
Gdzie pozostawisz pustkę swą
Walcz dla tych, których kochasz
Przeciwko tym, których nienawidzisz
Odzyskaj życia sens
Pustkę zapełnij przeznaczeniem