Translate

czwartek, 8 maja 2014

Historia poza tematem numer dwieście: Stanąć o własnych siłach - Część pięćdziesiąta.

Największą poszlaką staje się brak jakichkolwiek poszlak. Coś, czego nie opowiesz nawet najbliższym nigdy nie może być czymś zwyczajnym. Przemilczana prawda skłania do kolejnych rozmyślań.

[Autor zaczyna mieć problemy ze znajdowaniem liczb rzymskich do numerowania rozdziałów.. A to miała być mała, krótka głupotka, bo ktoś prosił GerIta... Troszkę się chyba rozwinęło... Ach, proszę, by pani, która chce ItaGer napisała jaki ma być. Jeszcze dla jednej ślicznej pani będę pisać FrUK. Więc, gdy tylko skończę pierwszy etap tego tasiemca to dam kilka Oneshot'ów, żeby nie zanudzić. A po Oneshot'ach będę dalej to pisać. Chyba będą trzy takie etapy tej historii. Pierwszy się powoli zaczyna kończyć. Drugi będzie skupiony na czymś innym, więc będzie bardziej opisowy, ale więcej akcji zmieści się w jednym rozdziale, bo wydarzenia się bardziej ze sobą zwiążą. A ostatni będzie bardziej filozoficzny. Dużo rozmyślań, prawie brak akcji, ale też będzie po prostu zakończeniem i tylko trochę rozdziałów będzie. Staram się teraz częściej pisać, bo już powoli zaczynam mieć dość tego pierwszego etapu, kiedy on miał być tylko krótkim startem do najważniejszej fabuły w drugim etapie. Bardzo chcę zacząć pisać już tą drugą część. Można się więc spodziewać większej ilości rozdziałów, tak, żeby wykończyć tą pierwszą część. Dlatego ostatnio nie było długo nic, bo po prostu strasznie mi się nie chciało pisać tej nudniejszej części... Koniec użalania się, czas dodać rozdział...
O, jeszcze z takich pozytywnych rzeczy, to udało mi się znaleźć film, gdzie głównych bohaterów grają pan Brytyjczyk i pani, która wygląda jak albinoska... Jak tylko znajdę wersję, którą da się obejrzeć to będę szczęśliwa... Ciekawe czy ktoś też taki film widział... Chociaż ja chyba jestem jedyną osobą, która po nocach wpisuje albinosów we wszelakie wyszukiwarki, albo czyta o wszystkich filmach, w których grał ulubiony pan ślicznej pani, dla której tego pana rysuję... O, właśnie, ta śliczna pani jak czyta te moje męczarnie to niech w końcu przyjdzie po ten portret, bo już zaczyna się kurzyć. To kącik śliczności też zamykam i dodaję w końcu to moje dziwne coś.]

Stanąć o własnych siłach
Część L

                Gdy część historii została już opowiedziana, należy przyjrzeć się jej odbiciu. Zielonooki młodzieniec spoglądał na swego przyjaciela, który zawsze był przy nim. Trudno mu było myśleć, że znalazł się właśnie tutaj przez zwykły zbieg okoliczności. Czy powinien być teraz przy kimś innym? Dwie pary szmaragdowych oczu się spotkały, gdy pozostali sami, gdy nie patrzyły już na nich oczy koloru nieba. Czy zapytanie go przyniesie całą prawdę, gdy brakuje innych części układanki? Czemu miał zadawać mu tak wiele pytań? Nie wiedział. Jednak, skoro brat prosił go o to, musiał to zrobić.
- Czytaj – powiedział do niego, wskazując na monitor, który wyświetlał część wiadomości, specjalnie zaznaczony fragment, który zawierał prośbę o odpowiedź w wielu kwestiach. – Przeczytaj to i masz mi wszystko powiedzieć – przyglądał się mu, gdy jego oczy wodziły po tekście, gdy źrenice na przemian rozszerzały się i zwężały, jakby w szoku i smutku. Widać było, że miał sekret, który powinien teraz wyjawić.
- Przeszłość, tak? – westchnął. – Osoba, której brakowało... – jego zwyczajnie wesoły wyraz twarzy zmienił się w smutną powagę. – Wiesz, wiele się zmieniło odkąd ostatni raz widzieliśmy tą osobę... A już wtedy wydawał się on być kimś, kogo powinniśmy omijać... Znaczy... – zaśmiał się nerwowo, starając się nieco zmienić atmosferę chwili, która stawała się coraz bardziej tajemnicza i przerażająca. – Ludzie się zmieniają po prostu. To nie tak, że ktoś stał się zły.
- Przestań mi tu kręcić na około tylko prosto z mostu. Kto, czemu? – szmaragdowe oczy młodzieńca spojrzały wręcz wściekle na mężczyznę. – To jak, trzech przyjaciół było i nagle dwóch? I jeszcze jak się upiłeś to coś z tym blond zbokiem gadaliście o tym, że dobrze, że kogoś nie ma, ale coś, że jednak źle... To, kurna, dobrze czy źle, że go nie ma? Kogo nie ma?
- Pamiętasz jak Feliciano wysłał te zdjęcia z kolegami, prawda? Ten duży taki to właśnie brat tej osoby...
- No, jeśli jego brat jest taki jak on to by się przydał, coby to wasze Zoo jakoś uspokoić, bo się Ty zachowujesz jak jakiś pawian czasem, a tamten to w sumie jeden gatunek szympansa mi przypominał...
- W tym sęk, że był jego zupełnym przeciwieństwem. Znaczy wtedy, gdy go znaliśmy, najpierw wydawał się być najbardziej odpowiedzialnym człowiekiem jakiego znałem, a potem... Potem się zmienił i tak jakoś wyszło. Nie ma o czym gadać.
- Jest o czym. Jak widziałeś te zdjęcia, jak rozmawiałeś z tamtym facetem wyglądałeś na tak żałośnie smutnego jakbyś nie był sobą! Nie chcę, żebyś mi znowu wyglądał jak jakiś trup na śmietnisku! Weź się w garść i mów, co było!
- Już nic, już nic nie było... – mężczyzna pogłaskał delikatnie głowę swego przyjaciela. – Teraz to nie jest ważne. I jeśli nie chcesz znowu widzieć u mnie takiej smutnej miny to po prostu już nie pytaj – starszy z nich wyszedł z budynku, zaś młodszy nie mógł pozbierać swych myśli. Ktoś, kto powinien być przy nich, a jednocześnie nie powinno go być. Ktoś, kogo dobrze, że nie ma, a jednocześnie szkoda, że właśnie jego nie ma. Ktoś, kto jest przeciwieństwem swego brata. Jeśli jest bratem przyjaciela Feliciano to przecież mógłby go spotkać! Jeśli jest kimś złym... Młodzieniec szybko podszedł do komputera, by wysłać wiadomość do brata. Zaczynał się strasznie martwić.
„Ten dureń nie chce mi nic powiedzieć. Kompletnie go pogięło.” – zaczął wiadomość bardzo rzeczowo. – „W sumie to zapytaj tego Twojego sztywniaka raczej, on coś tam wie. Chociaż wygląda jakby tam się coś dziwnego działo i chyba sami nie wiedzą o co im chodzi. Tam sobie wymyślcie co chcecie, ja już swoje zrobiłem. Tylko uważaj na brata tego Twojego sztywniaka. To jego im, kurna, brakowało. I coś się ten dureń zachowuje tak, jakby sam się go bał. Tylko żadnych głupot tam nie wyczyniaj. Wiem, że byś, kurna, wszystkich tulił, ale ktoś Cię kiedyś udusić może. No, to sam sobie radź dalej. Tylko w wakacje masz przyjechać w jednym kawałku.” – młodzieniec zakończył wiadomość, która wydawała się być bardzo oschła. Jednak to był sposób, w jaki okazywał bratu jak bardzo się o niego martwi, a jednocześnie wierzy, że on poradzi sobie sam. Taki braterski szyfr, którego nikt inny nie zrozumie. Postanowił obserwować swojego przyjaciela i, gdy tylko nadarzy się okazja, dowiedzieć się wszystkiego o brakującej osobie. Czuł, że może to być coś ważnego.

                Obie wysłane przez starszych braci wiadomości wydawały się być naprawdę nic nie znaczącymi informacjami. Jednak właśnie to było w nich najważniejsze. Albinos, który nie chciał nic powiedzieć nawet własnemu bratu. Mężczyzna, który pod wiecznym uśmiechem skrywał tajemnicę, której nie odkrył nawet, gdy zapytała go o to osoba, przed którą niczego nie ukrywał. To był punkt zaczepu dla tysięcy myśli. Wiadomo było teraz, że na pewno coś ważnego wydarzyło się w przeszłości, że rozdzielenie przyjaciół nie było tylko zwykłą koleją losu. A to zmieniało wszystko. Trzeba było tylko przypomnieć sobie dawne wspomnienia. Odpowiedź mogła kryć się w osobie, która była najbliżej wydarzeń, ale nie zdawała sobie wtedy sprawy z tego, jak się one potoczą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz