Translate

sobota, 31 maja 2014

Historia poza tematem numer dwieście pięć: Stanąć o własnych siłach - Część pięćdziesiąta piąta.

Nie ma ludzi niezastąpionych dla świata, lecz są ludzie, których nawet cały świat nie mógłby zastąpić w oczach jednego człowieka.

Stanąć o własnych siłach
Część LV

                Choć wydawało się, że czas stawał się coraz piękniejszy, to jednak w pewien sposób światło nadziei gasło. Czarnowłosy mężczyzna samotnie siedział w swym mieszkaniu. Na biurku leżały dwa zdjęcia, jego rodziny i jego przyjaciół. Jednak żadnej z osób, na które patrzył nie było przy nim. Choć jeszcze niedawno wydawało mu się, że ma wszystko, kochającą rodzinę, przyjaciół, którzy się o niego martwią, piękną przyszłość, teraz to wszystko odchodziło. Jego krewni nie dzwonili do niego. Rozumiał to, rozmowy miedzynarodowe były drogie, więc nie powinien spodziewać się, że będą wydawać tak wiele pieniędzy, jeśli on i tak byłby zbyt zajęty, by z nimi rozmawiać. Jednak nie wysyłali również wiadomości. Być może nie mieli zbyt wiele czasu, by spokojnie napisać choć kilka słów, sam także rzadko sprawdzał skrzynkę odbiorczą, jednak to wciąż nieco go smuciło. Swych przyjaciół również nie widział od pewnego czasu. Najpierw martwili się o niego, pilnowali go, potem szybko trzeba było zająć się nauką do zbliżających się egzaminów, co niego utrudniło im znalezienie odrobiny wolnego czasu. Lecz, gdy minął już najgorszy okres, oni wciąż widywali się jedynie w pracy, nigdy poza nią. Nawet jego przyszłość się sypała. Uważał, że jeśli będzie się wspaniale uczył, osiągnie wszystko. Jednak jedyne, co na razie z jego poświęcenia wynikało, to problemy zdrowotne. Czuł, jakby stracił zupełnie wszystko. Wiedział, że cała jego rodzina doskonale radzi sobie bez niego, że jego przyjaciele na pewno spotykają się jedynie we dwóch, nie zapraszając go. Nawet, gdyby porzucił wszystko na rzecz nauki, zapewne też nie zostałby wybitnym naukowcem, który zmieniłby świat swymi odkryciami. Czy więc oznaczało to, że był niepotrzebny? Czy świat w jakiś sposób kasował wszelakie powiązania, zupełnie, jakby był usuniętym programem w komputerze? Na uczelni nawet nikt nie zwracał na niego uwagi, w pracy jego przyjaciele zaczęli zastępować go w jego obowiązkach. Tak, jakby całe otoczenie przyzwyczaiło się do tego, że on nie istnieje, jakby już dawno nie żył. Lecz przecież wciąż tu był. Wciąż oddychał, wciąż czuł. Spoglądał w rozgwieżdżone niebo nocy, niepewny o to, co przyniesie poranek. Postanowił zająć się nauką, by chociaż udawać, że jest potrzebny, że dąży ścieżką, która kiedyś nada mu znaczenie. Jednak nie potrafił się skupić, co jeszcze bardziej go zasmucało. Nawet jego własny organizm był nastawiony przeciw niemu. Jeśli już nie był potrzebny rodzinie czy przyjaciołom, nawet tym studentom z jego roku, którzy wciąż kserowali od niego notatki, a nagle z tego zrezygnowali, chciał stworzyć sobie możliwość stania się naukowcem, bez którego nauka nie miałaby możliwości dalszego istnienia, jednak, skoro nie mógł nauczyć się tego, co już zostało wyjaśnione, to jak miał odnaleźć to, co należało jeszcze zrozumieć? Odłożył książkę i przygotował się do spania, chcąc chociaż odpocząć. Miał nadzieję, że to tylko efekt zmęczenia, że tylko mu się wydaje, że wszystko stało się gorsze. Rano na pewno spojrzy na świat w odmienny sposób, gdy będzie pełen energii, a świat oświetlony zostanie blaskiem słońca.
                Jednak noc przyniosła mu przerażające sny. Widział świat ze swojej perspektywy, jednak nikt nie widział jego. W snach ludzie zachowywali się tak, jakby on nie istniał. Wszystko, co robił na co dzień stało się zajęciem kogoś innego. Wszystkie jego obowiązki zostały wypełnione, mimo, iż jego samego nie było. Został całkowicie zastąpiony. Ludzie świata, o którym śnił go nie znali. Nie oznaczało to, że w swym śnie umarł, on się tam nigdy nie narodził. Jednak mimo wszystko świat niezbyt się różnił od tego, co otaczało go na co dzień. Niczym duch podróżował po świecie swych sennych marzeń, widząc swą rodzinę i przyjaciół, wszystkich szczęśliwych, razem, jednak bez niego. Wszyscy znajdowali się w tych samych miejscach bez jego udziału, jakby w tym świecie nawet ci, którym pomógł się poznać, spotkali się bez jego pomocy, jakby ci, których on sam odnalazł, zostali znalezieni bez jego udziału. To, co wydawało się być dla niego największym osiągnięciem na jawie, w tym śnie również się wydarzyło, nawet, jeśli jego tam nie było. Świat jego snu wydawał się być nawet o wiele lepszy i piękniejszy niż ten, który był rzeczywistością. To spotęgowało jego uczucie bezsilności. Nie mógł zmienić przyszłości, teraźniejszość wydawała się go pozbywać, a nawet przeszłość wydawała się być realna nawet, gdyby on w niej nie uczestniczył. Tak, jakby był całkowicie zbędny.
Obudził się ze łzami w oczach, pamiętając cały swój sen, choć powinno to być niemożliwe. Zawsze myślał logicznie, sam sobie powtarzał, że każdego można zastąpić, więc starał się umieć jak najwięcej, by, gdy w jednym miejscu nie będzie potrzebny, znaleźć zastosowanie w innym. Doskonale wiedział, że jest tylko pionkiem w grze tego świata, że gdyby zniknął, niewiele by się zmieniło i, że musi wiele osiągnąć, by stać się figurą, która miałaby swoje własne, choć nikłe znaczenie. Tak było, gdy sytuacja zastąpienia, braku znaczenia, nie dotyczyła go tak boleśnie i bezpośrednio. Teoretyczne rozmyślania były łatwe, lecz dziejąca się rzeczywistość była trudna do zniesienia. Choć spodziewał się tego, choć uważał, że to wręcz musi się wydarzyć, nie chciał, by działo się to teraz. Wiedział, że musi iść naprzód, wypełnić swoje przeznaczenie, nie zbaczając ze swej drogi. Być może miał stać się największym na świecie naukowcem, dlatego nie mógł marnować czasu na życie towarzyskie i poświęcić go w całości nauce, dlatego los odciągał go od wszelakich ludzi czy rzeczy, wydarzeń, które mogłyby zmienić jego cel. Jednak samotność wciąż bolała. Byłoby mu o wiele łatwiej, gdyby choć jedna osoba powiedziała, że jest on komukolwiek potrzebny.

Starał się wypełniać swe obowiązki najlepiej jak umiał, pogrążyć się w pracy, by zapomnieć o wszystkim. Jednak jego plany pokrzyżował dźwięk telefonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz