Translate

wtorek, 20 maja 2014

Historia poza tematem numer dwieście dwa: Stanąć o własnych siłach - Część pięćdziesiąta druga.

Czas między planem a jego wykonaniem zwykle jest najgorszą pustką, jaka może pojawić się pośród czasu, zwłaszcza wtedy, gdy nie ma nic dobrego, czym można by ją zapełnić.

Stanąć o własnych siłach
Część LII

                Musiało minąć wiele czasu, by mogło zmienić się cokolwiek. Prosty, prymitywny plan „terapii szokowej” przez nagłe wrzucenie pokłóconych przyjaciół w jedno miejsce mógł się mimo wszystko powieźć. To była najlepsza opcja. Skoro dwóch z nich nie odpowiedzieli, gdy zapytano ich o przyczyny ich kłótni, zaś trzeci był nieosiągalny, nie było możliwości choćby przekonania ich do odbudowania dawnych relacji, spotkania się, by zażegnać dawne spory. Trzeba było więc postawić ich przed faktem dokonanym, postawić ich twarzą w twarz ze sobą nawzajem, by nie mogli od siebie uciec. Jednak do dnia, gdy miało to nastąpić pozostało jeszcze wiele czasu, którego przecież nie można było spędzić jedynie na planowaniu tego. Było jeszcze wiele aspektów ich życia, które umknęły im, gdy zapominali o sobie samych na rzecz innych.
                Sytuacja w ich życiach prawie w ogóle się nie zmieniła. Nauka, praca, wszystko było na swoim miejscu. Jednak, mimo to, coś wydawało się być odmienne. Być może trójka przyjaciół spotykała się nieco częściej, gdy ostatnie wydarzenia zbliżyły ich do siebie. Jednak nie tylko to wydawało się być czymś nowym. Ich emocje, gdy przebywali w swoim towarzystwie również uległy zmianie. Bardziej doceniali czas, który mogli spędzić razem. Mieli więcej zajęć do wykonania zarówno w kwestii nauki jak i pracy, więcej wspólnych rzeczy, ale też więcej tajemnic. Choć wydawało się, że wszystko jest tak, jak kiedyś, to czuli, że wszystko się zmieniło, choć nie mogli powiedzieć w jaki sposób. To zupełnie, jakby na czarno-białym obrazie zamienić kolory. Obiekty, które przedstawia, nadal pozostaną w tym samym kształcie, jednak wszystko będzie się różniło, choć pozostanie jednocześnie identyczne, nadal czarno-białe. Czasem zacierają się jedne kontury, zaś inne stają się bardziej wyraźne, jednak ostatecznie wydaje się, że wszystko jest takie same,  jedyne widziane w inny sposób. Oni również długo tak myśleli. Trójka przyjaciół, która każdą zmianę w swym zachowaniu wobec siebie kojarzyła jedynie z wydarzeniami z czasu Świąt. Szczególna troska o siebie nawzajem była w ich myślach uargumentowana wspomnieniem o tym, że jedno z nich mogło odejść. Nie widzieli jak bardzo zbliżyli się do siebie, jak bardzo zmienił się ich światopogląd. Wydawało im się, że wszystko jest takie samo, a oni po prostu patrzą na siebie nie tak, jak zawsze, lecz przez pryzmat tych kilku dni i smutnych wydarzeń. Nie mieli też zbyt wiele czasu, by rozmyślać nad swoimi życiami, gdy zbliżała się kolejna sesja egzaminacyjna. Chcieli mieć swą przyszłość w swoich rękach, nie bać się, co się stanie, jeśli nie zdadzą egzaminów, lecz spoglądać w dzień jutrzejszy jak w coś, co jest pewne. Odrzucali przeszłość, teraźniejszość zmieniając jedynie w narzędzie. Tak jak wcześniej zbliżyli się do siebie, tak teraz żaden z nich nie miał czasu, by choćby chwilę spędzić na rozmowie. Miało to jednak niedługo przeminąć. Jednak co wtedy znów się zmieni, a co pozostanie takie samo? Nic nie mogło być pewne, nawet, jeśli wydawało się, że ma się swój los w swoich rękach.

                Dni jednak mijały, pozostawiając samotność. Trójka przyjaciół zajęta swoimi sprawami już prawie ze sobą nie rozmawiała. Więzi, które wcześniej zostały wzmocnione, teraz powoli słabły. A oni nie zauważali żadnych zmian. Nie myśleli nawet o tym, że powinni się ponownie spotkać, nie czuli żadnego rodzaju tęsknoty, zajęci tysiącami słów w książkach. Jednak jeden z nich, najmłodszy, chłopak o miodowych oczach, czuł smutek. To, czego on musiał się nauczyć było o wiele łatwiejsze, więc nie zajmowało go doszczętnie, miał więc czas, by zrozumieć jak bardzo jest samotny, gdy nie może odezwać się do swych przyjaciół. Wiedział dobrze, że nie może zajmować ich czasu, wiedział też, że sam ma swoje obowiązki, którymi musi się zająć. Jednak coraz trudniej było mu skupić się jedynie na tym, co konieczne, kiedy w umyśle pojawiały się czarne chmury samotności. Chłopak zaczął planować, co zrobi, gdy tylko wszyscy będą mieli więcej czasu, by znów odbudować dawne, piękne relacje. Trzeba było tylko nieco poczekać... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz