Sama nie wiem co miałam na myśli tym rozdziałem, mały filler, przejście do następnej ważnej kwestii. Wspomnienie przyjaciela i dziwne uczucia. Co stanie się dalej?
Nowy etap – Część VI
Wkrótce
minęła noc i kilka następnych dni. Ich życie wyglądało poniekąd normalnie. Choć
teraz dzielili się obowiązkami i współpracowali niczym jeden organizm. Jednak
nie było jeszcze zbytnio czasu, by zająć się ciekawszymi rzeczami. Ciągle
męczyli się z notatkami i podręcznikami. Był to nieco trudny okres nauki,
jednak wkrótce dobiegł on końca. Na uczczenie długo oczekiwanego wytchnienia
błękitnooki kupił wino.
- Czyś Ty oszalał? Wiesz ile to kosztowało? – niższy mężczyzna
spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Moi rodzice są właścicielami winnicy, z której bierze się
do niego winogrona, więc mnie to nic nie kosztowało – powiedział z uśmiechem. –
Mógłbym wykupić całą hurtownię. Spokojnie.
- Chcesz mnie upić, prawda? Upić i...
- Wykorzystać? Nic z tych rzeczy. Przedwcześnie zerwany
kwiat więdnie nagle. Jednak ten, który rozkwita powoli będzie pachniał piękniej
niż wszystkie inne – puścił mu oczko. – Tak więc siadaj, zaraz się napijemy.
- Ciekawe w czym my to wypijemy jak nie mamy żadnych
kieliszków. W kubeczkach, jak żule? – powiedział sarkastycznie zielonooki.
- O to też zadbałem – wyjął z pudełka, które stało
niezauważone w kącie, dwa kieliszki. – Czas zacząć świętować! Chyba, że wolisz
kolację, wino, świece.. To też mogę Ci załatwić – błękitnooki mrugnął
sugestywnie ku niższemu mężczyźnie.
- Nie wygłupiaj się. Już i tak przesadziłeś.
- Coś mi się przypomniało... Miałeś mnie nauczyć języka tego
swojego przyjaciela, prawda?
- T-tak... Japońskiego. I co w związku z tym?
- Powiedz... Jak się u nich mówi „Pocałuj mnie”?
- A po co Ci ta wiedza? Nie lepiej zacząć od „Dzień dobry”?
- Powitania mi chwilowo niepotrzebne, powiedz.
- Eh... Tego słowa raczej nigdy nie potrzebowałem, ale
kiedyś widziałem w jednej książce... Nie pamiętam dokładnie...
- Nie wnikam w to, co czytasz, a Ty się nie wymiguj. Powiedz
jak jest „Pocałuj mnie” w tych krzaczkach.
- To nie żadne krzaczki, ignorancie! Kiku mi tyle o tym
opowiadał...
- Ach, więc tak nazywa się Twój przyjaciel... Kiku... Ciekawe
czy był tylko przyjacielem...
- Przestań mi coś sugerować. Nie jestem taki jak Ty... To
tylko przyjaciel.
- Rozumiem. Więc możesz mnie nauczyć tych słów, prawda?
Powiedz je. Tak jakbyś mówił do niego...
- Ale przecież...
- W jego języku... Powiedz to.
- „Ki... Kissu... Kissu shite” – mimo iż tylko uczył go
małego wyrażenia, rumienił się ogromnie.
- Ach, jakie to piękne w swej prostocie. A jakie łatwe do
wykonania – pocałował go nagle. – W końcu... Sam prosiłeś... Tak jakbyś prosił
jego. Powiedz... Kochałeś go kiedyś?
- Co?! O nic Cię nie prosiłem! Tylko mówiłem co chciałeś! I
nigdy... Nigdy nie powiedział bym czegoś takiego, patrząc mu w oczy.
- A chciałeś kiedyś, by on to zrobił?
- Nie mówmy o tym... Teraz mamy robić coś innego...
- To on Cię uczył, prawda? To czemu znasz te słowa?
- Były w książce i sprawdziłem w słowniku, wielkie mi
rzeczy.
- Pamiętasz je, jakbyś ich używał. Jak wiele jeszcze wiesz?
Potrafiłbyś poprosić go o przytulenie? Wspólne spędzenie nocy?
- Przestań wszystko przerabiać pod swoje zainteresowania!
Język to nie to samo co myśli! Może służyć do ich wyrażania, ale nie jest nimi!
Przecież to, że umiem powiedzieć nawet prośbę o morderstwo, znam już od dawna
te słowa, nie znaczy, że chcę, by ktoś mnie zabił!
- Spokojnie... Ale unosisz się gniewem, jesteś zawstydzony.
Ty go pragnąłeś, kochałeś. Ale on nigdy tego nie odwzajemniał, prawda? Teraz
nie musisz już cierpieć w samotności... – błękitnooki pocałował niższego
mężczyznę. Zrobił to bardzo delikatnie i czule. – Spełnię Twoje marzenie o
miłości.
- Nie mam takiego marzenia.
- Każdy ma, głęboko w sercu... – dotknął jego klatki
piersiowej. – Mogę go posłuchać? Bicia Twego serca?
- T-tak... – zielonooki się zarumienił, gdy drugi
młodzieniec zbliżył twarz do jego torsu.
- Piękny dźwięk... Taki mocny, szybki... Wspaniały...
- Przestań mnie tak chwalić! Pewnie i tak potem się okaże,
że Ty będziesz lepszy...
- Chcesz posłuchać mojego serca? Spokojnie, możesz to zrobić
– Anglik zarumienił się na te słowa, jednak to zrobił. Uśmiechnął się
delikatnie słysząc miarowy ton.
- Takie delikatne...
- Stworzone do miłości.
- Więc moje musi być do smutku...
- Wcale nie... Mogę dać Ci miłość. Tylko ją przyjmij.
- To nie ma szans, naprawdę.
- Założymy się? Sprawię, że mnie pokochasz.
- Nie jestem zabawką – zielone oczy zapłonęły gniewem.
- Eh, dobra. W piątek zabieram Cię na randkę.
- Co?! Chyba straciłeś rozum!
- Dla Ciebie łatwo stracić głowę. Nie żartuję. I decyzja
jest już podjęta. Wiem, że nie masz planów, nie wymigasz się. Spodoba Ci się.
- Dobrze... Ale... Ale oficjalnie to będzie tylko
spotkanie...
- Oczywiście, to przecież jest spotkanie. Spotkanie miłości.
- Coś czuję, że miłość się spóźni.
- Albo czeka od dawna i my musimy się spieszyć, by nie
odeszła.
- Może masz rację... Pijmy, bo już mówimy dziwne rzeczy.
- Dobrze, dobrze – błękitnooki wprawnym ruchem otworzył
butelkę i nalał nieco jej zawartości do kieliszków. – Za miłość! – wzniósł swój
kieliszek.
- Ja wolę za zdrowy rozsądek – powiedział Anglik z
delikatnym uśmiechem na ustach.
- Za wszystko więc.
- Za wszystko – napili się wspólnie. Reszta wieczoru upłynęła
na rozmowie i popijaniu trunku. W pełni kulturalnie poszli później spać. I to
właśnie było piękne. Znali razem szczęście, spokój i umiar.