Nowy etap - Część II
Od tego
dnia zaczynał się, jak mieli nadzieję, najlepszy i, być może, jednocześnie
najgorszy okres ich życia. Od teraz mieli spędzać razem czas w jednym pokoju.
Jednemu nie uśmiechało się to z powodu utrudnienia mu sprowadzania pięknych
kobiet do swego siedliska, zaś drugiemu obecność pierwszego była nie na rękę z
powodu wytwarzanego przez niego hałasu i roztaczanego zapachu perfum,
skutecznie uniemożliwiających skupienie się na lekturze. Jednak było na to
pewne rozwiązanie. Błekitnooki zaczął dość często przebywać poza akademikiem.
Gdy tylko mógł wychodził na miasto, poznawał nowe kobiety, czasem mężczyzn.
Nierzadko wracał w stanie niezbyt chlubnym, lub nie wracał wcale, a potem
potrafił nie przyjść na zajęcia. Choć o tym ostatnim jego współlokator nie
wiedział, gdyż studiowali na różnych kierunkach. Jednak zauważał jego coraz to
gorsze samopoczucie. Obwiniał się za to, że mężczyzna unika jego towarzystwa i
dlatego dzieje się z nim coraz gorzej. Oczywiście nie chciał z nim przebywać
cały czas, ale nie chciał też, by coś mu się stało. Pewnej nocy czekał na
niego. Nie miał następnego dnia wykładów, więc postanowił odespać w dzień,
teraz miał ważniejsze zadanie.
Było
już około czwartej nad ranem, gdy otworzyły się drzwi. Nie do końca było to
normalne, gdyż, według zasad, bramy akademika zamykane były o dziesiątej
wieczorem. Jednak on, albo tak długo był u kogoś innego, albo znał sposób, by
się tu dostać. Zielonooki włączył światło, by dać mu do zrozumienia, że tu jest
i widzi jego poczynania.
- Co tak czekasz jak żona na niewiernego męża, brewko? – wyższy mężczyzna zaśmiał się delikatnie. Więc nie był pijany... Najpierw Anglik myślał, że Francuz właśnie po to wychodził, by się upić jak inni studenci. Jednak on... On nawet nie pachniał alkoholem. Więc nie był nawet w jego pobliżu... Pachniał perfumami, jak zawsze... Ale tym razem była to mieszanka. Tych, których użył przed wyjściem i... kobiecych... Na jego koszuli również był ślad szminki.
- Co tak czekasz jak żona na niewiernego męża, brewko? – wyższy mężczyzna zaśmiał się delikatnie. Więc nie był pijany... Najpierw Anglik myślał, że Francuz właśnie po to wychodził, by się upić jak inni studenci. Jednak on... On nawet nie pachniał alkoholem. Więc nie był nawet w jego pobliżu... Pachniał perfumami, jak zawsze... Ale tym razem była to mieszanka. Tych, których użył przed wyjściem i... kobiecych... Na jego koszuli również był ślad szminki.
- Gdzie byłeś?! – zielonooki złapał za koszulę wyższego
mężczyzny. – Gdzie się szlajasz codziennie? Jak myślisz, ile razy słyszałem jak
w nocy skradasz się po pokoju? Ile razy widziałem jak przesypiasz dnie?
Przeglądałem Twoje notatki. Wszystkie prawie skserowane! Czy Ty w tym roku w
ogóle byłeś na wykładach?! Jak Ty chcesz sobie poradzić?!
- Czy to w ogóle Twoja sprawa? Wracaj do swoich książek,
herbaty, czy czego tam chcesz. Jeśli tak Ci zależy to byłem u kobiety.
Zastanawiam się kiedy ostatnio widziałeś poza budynkiem szkoły. Nie,
sklepikarka się nie liczy. A teraz puszczaj, idę się umyć i spać.
- Po co tu przyjechałeś?! Żeby się uczyć czy sypiać z kim
popadnie?!
- Nie z kim popadnie. Gdybym szedł do łóżka z każdym
śmieciem to już dawno przestałbyś być prawiczkiem – śmiech Francuza został
zagłuszony przez uderzenie płaską dłonią w jego policzek.
- Natychmiast idź się myć i przebrać w piżamę. Zrobię Ci
kolację, zjesz, porozmawiamy i mi wszystko wyjaśnisz – Anglik patrzył na niego
wściekłym wzrokiem. Miał ochotę zrobić mu krzywdę, jednak gentleman nan nie
powinien wdawać się w bójki.
- A kim Ty jesteś? Moją matką? – błękitnooki był nieco
zdziwiony. Obca osoba, której tak długo unikał, martwiła się o niego. Jego
przyjaciele uznawali, że jego życie to jego sprawa. Czasem mu coś radzili, ale
nigdy nie przejmowali się nim w taki sposób. Teraz byli daleko, nie wiedzieli
co się z nim dzieje. Cieszył go ten fakt, nie chciał widzieć ich smutnych oczu,
którymi by go świdrowali, gdyby go teraz spotkali. Poczuł się nieco dziwnie,
jednak wykonał posłusznie jego polecenie.
Gdy już
obaj siedzieli przy stole nie mógł się oprzeć jakiemuś komentarzowi co do
sposobu gotowania niższego mężczyzny, jednak po tym jak się nim przejął, nie
chciał go ranić.
- Następnym razem wrócę wcześniej i zrobię Ci kolację w
zamian, dobrze? – powiedział starając się dyplomatycznie ominąć temat późnego
powrotu i ustrzec się od ewentualnego ponowienia konieczności jedzenia czegoś,
co mu niczego nie przypominało ani smakiem, ani wyglądem.
- Ty mi tu nie mydl oczu, tylko mów co się z Tobą dzieje! I
wcale nie gotuję tak źle, żebyś musiał to za mnie robić!
- Nie miałem tego na celu, ani na myśli... Ja tylko... Nie
chcę Ci przeszkadzać... Na początku, zanim wychodziłem na całe dnie, czułem się
przytłoczony Tobą, Twoimi książkami. Po prostu... To było wszędzie... Prawie
każdy tytuł w innym języku. Czułem się taki głupi. Mogłem może namalować Twój
portret, gdy czytasz, ale... Ale nie byłem w stanie zrozumieć co czytasz. Czułem
się trochę jak kurtyzana, która może zaoferować jedynie piękno, a nie może
zrozumieć niczego.
- Więc teraz stałeś się kurtyzaną? Jeśli chcesz komuś coś
dać daj mu swój obraz, jak już o nim wspomniałeś, ale nie ciało. Czemu to
robisz? Czy Ty nie masz żadnej ukochanej?
- Miałem... Ale nie chcę już innej... Nie chcę, by kolejna
osoba cierpiała... Ale ja potrzebuję miłości... Szukam jej, choćby miała trwać
tylko jedną noc.
- Słuchaj... – zielonooki podszedł do niego i delikatnie
odgarnął mu włosy za ucho. – To, że jedna osoba cierpiała, nie oznacza, że
cierpiał będzie cały świat. W końcu po upadku wielkiego Rzymu, pojawiło się
wiele pięknych państw. Widzisz? Gdyby nie upadł teraz wszyscy mówiliby po
łacinie, byłoby tylko jednolite imperium. A przecież widzisz, ja mówię po
angielsku i w każde popołudnie piję herbatę, a Ty mówisz po francusku i przed
każdym wyjściem używasz perfum. Tego by nie było, gdyby wtedy nie wydarzyło się
coś dla Rzymian smutnego. Zniszczenie prowadzi do tworzenia. Jeśli zniknęła jedna,
wielka miłość na jej miejsce może pojawić się kolejna, być może wspanialsza.
- Pamiętaj też, że Rzym był wielkim imperium, a teraz nie ma
żadnego. A co jeśli to tworzenie prowadzi do niszczenia? W końcu nowe imperium zostało
stworzone, Ty wiesz o tym najlepiej. Imperium Brytyjskie również upadło. Tak
samo każde nowe, zbyt wielkie szczęście, może przerodzić się w ogromny smutek.
- Im wyżej wzejdziesz, tym bardziej boli upadek, wiem o tym.
Więc musisz pamiętać o harmonii, racjonalizmie. Nie możesz popaść w euforię, bo
po niej nastąpi rozpacz. Musisz potrafić utrzymać nawet najmniejszą iskierkę
radości, by zmieniła się w niegasnący płomień szczęścia. Ty nie zauważasz
iskierek, lecisz jak ćma do ognia. Jak wiele razy już spłonąłeś?
- To właśnie płomienie odebrały mi marzenia, a zaprószyli je
tacy jak Ty. Wracaj do swoich książek i przestań zajmować się moim życiem. Po
prostu... Po prostu Ty myślisz rozumiem, ja czuję sercem. Nie będę taki jak Ty.
Spalę się tysiące razy jak ćmia w ognisku, ale wolę płonąć niż zamarzać jak Ty.
- Ale pamiętaj, że szybciej umrzesz w ogniu niż w mrozie.
Ale najdłużej będziesz żyć, gdy będzie zwyczajnie ciepło. Musisz ochłonąć, by
się nie spalić.
- A Ty nieco rozgrzać, żeby nie zamarznąć. Z Tobą chyba
byłoby łatwiej.
- Ja już sobie z Tobą poradzę. Jeśli chcesz to nauczę Cię
tego co czytam. To tylko wydaje się być trudne. W końcu jak byłeś mały nie
umiałeś mówić i było to dla Ciebie niczym magia. Ale teraz umiesz...
-...oczarowywać kobiety?
- Nie to miałem na myśli... Ale widzisz, wszystkiego można
się nauczyć, pomogę Ci w tym.
- A ja wyprowadzę Cię do ludzi, żebyś nie siedział ciągle
tutaj, jak mumia w muzeum.
- Lód i ogień mogą zmienić się w życiodajną wodę.
- Albo zniszczyć siebie nawzajem. Zobaczymy co się stanie.
- Zobaczymy – po kolacji obaj przygotowali się do snu. Od
teraz miały nadejść nieco dziwne czasy. Lecz czy nie można podać rogalików z
herbatą? Zapewne obie te rzeczy będą razem smakowały o wiele lepiej.
Widziałam jedną literówkę, ale teraz już jej znaleźć nie mogę... Ślicznie, czekam na dalszą część ^^
OdpowiedzUsuńA ja znalazłam na youtube trailer gry, który był na Hyperze jak miałam 11 lat <3 Pierwsza piosenka w obcym języku jaką śpiewałam oprócz wyliczanek na angielskim <3 Tak, jeszcze pamiętałam nazwę gry i piosenkę, żeby znaleźć i rozpoznać... *pamięć absolutna, ale nie kiedy trzeba* Moja pamięć może się stać legendą...
UsuńO, link, jakby ktoś chciał posłuchać, jaka pierwsza piosenka nie po polsku się dziwnemu dziecku spodobała... (z resztą ten Lance z tego mi się też podobał XD I myślałam, że codziennie te same trailery dają i jak raz było w nocy to co noc siedziałam i na to czekałam XD) http://www.youtube.com/watch?v=S7kFgBpUjVQ
UsuńJa w młodości uwielbiałam taki opening z Sonica po japońsku <3
OdpowiedzUsuńWiesz, Podłości, dialogi Francji i Anglii są zbyt sztywne... Mówią, jakby nie byli sobą...
No, teraz lecę czytać kolejne rozdziały~ Ale się tego uzbierało...
Jesteś słodka^^
UsuńA oni tak trochę, bo Anglia mało zna Francję, a Francja chce przed nim lepiej wypaść to się pilnują.