Translate

piątek, 8 lutego 2013

Historia poza tematem numer trzydzieści dziewięć: Nowy etap - Część siódma.

Nieco dziwny rozdział, kompletny brak weny, komputer nie współpracował i tak wyszło takie dziwne coś... Mówić o błędach, bo ja jestem o tej porze takim błędnym ognikiem... I pytanie dodatkowe... Wie ktoś jak się czyta nazwę tego pałacyku Smutnego pana?

Nowy etap – Część VII

                Dni mijały powoli, jeden za drugim, w codziennej, nowej rutynie. Zajmowali się swoimi obowiązkami, a część czasu spędzali razem, na rozmowach i poznawaniu tego, co potrafią. Wymieniali się wiedzą, umiejętnościami. Uczyli się nawzajem tego, co potrafili najlepiej. Uzupełniali się idealnie.  Wkrótce nadszedł piątek.
                Nie obyło się oczywiście bez wielkich, lecz w pewnym sensie bezsensownych przygotowań do wspólnego wyjścia. I tak nie mają jak zrobić na sobie wrażenia, jeśli widzą się wcześniej, zwłaszcza jeszcze, jeśli doradzają i krytykują się nawzajem. Jednak była to dla nich swoista rozrywka, poznanie swojego gustu. Niczym dzieci delikatnie się przepychali stojąc przed jednym lustrem, psuli sobie nawzajem fryzury. Byli tacy dziecinnie słodcy w tej swojej zabawie i przekomarzaniu.  Wkrótce jednak razem ruszyli ku ciemności nocy i schronieniu bardziej rozrywkowej części miasta.
                Wkrótce we dwoje obchodzili różne, wyjątkowe miejsca, do których pewnie nie mieliby po co wchodzić samemu, gdyż mogliby wtedy tylko patrzeć na szczęście innych ludzi. Ten wieczór zaczynał się nieco niewinnie. Szli razem, nie trzymali się za rękę jednak, by nie skupiać na sobie niczyjego wzroku. To miało wyglądać jak zwykły, wspólny wypad na miasto. Przemierzali spokojnie kolejne ulice w blasku neonów. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Nieco żałowali, że przez światła miasta nie widać gwiazd. Rozglądali się w okół, zastanawiając się, gdzie najlepiej teraz pójść. Nie mogło to być żadne miejsce na typową randkę, w końcu to spotkanie nią nie było. Jednak musiała tam panować przyjazna atmosfera. Po jakimś czasie znaleźli ukryty w piwnicy jakiegoś budynku bar z wielkimi, ciężkimi drzwiami.
- Znowu chcesz mnie upić? – zapytał nieco żartobliwie Anglik.
- Ja tylko zapłacę za to, co wypijemy. Ile to już inna sprawa – błękitne oczy zabłysnęły delikatnie. Weszli do środka po kolei. Wnętrze było wyciemnione, unosił się zapach ciężkiego drewna. Nie było zapachu papierosów czy podrzędnego alkoholu. Jedynie nieco woni cynamonu. Miejsce było piękne, pełne ciemnych, stonowanych kolorów, przeplecionych pastelami. Nie było tu cienia tandety ani przepychu. Jedynie czyste, delikatne piękno, niczym uśmiech zakochanej młódki. Byli sami, postanowili więc usiąść w rogu baru, by móc obserwować barmana, a jednocześnie mieć pewność, że on nie będzie obserwował ich. To miejsce było niezmiernie ciekawe i tajemnicze. Rozmawiali ściszonym głosem o wszystkich planach na wieczór. Anglik rumienił się co chwilę i próbował uciszyć Francuza, gdy tylko barman zwrócił na nich uwagę. Mężczyzna ten co jakiś czas przynosił im nieco wymyślne drinki, mówiąc, żeby po prostu ich spróbowali, a jeśli będą złe to nie weźmie za nie pieniędzy. Więc pili spokojnie, rozmawiając coraz weselej. W pewnym momencie błękitnooki zauważył, że jego towarzysz jest już zbyt radosny, więc zapłacił, zostawiając napiwek i zabrał go do akademika. Miał znajomości, więc powrót o takiej godzinie i w takim stanie nie był niczym zakazanym dla niego.
                Mimo sprzeciwów zielonookiego, zaczął przygotowywać go do snu. Trudno było jednak go przebrać, gdy ten wierzgał i wspominał pół swojego życia. Postanowił więc zmienić technikę. Pocałował go namiętnie, myśląc, że szok go nieco uspokoi. Tak też się stało. Patrzył teraz na nieruchome, delikatne ciało drobniejszego przyjaciela. Nie mógł się powstrzymać, by nie pocałować go znowu, zwłaszcza, gdy był tak uległy. Całował go delikatnie, czule. Potem przeniósł usta na jego szyję. Pragnął go, a on był zbyt pijany, by się sprzeciwić. Sam nawet go wręcz zachęcał mową swego ciała. Powoli pozbywał się jego ubrań, jednak, gdy próbował odpiąć mu spodnie nagle został odepchnięty. Zielonooki natychmiast wytrzeźwiał, czując zagrożenie.
- Nie... – powiedział cichym głosem. – Nie chcę...
- Wcześniej nie miałeś nic przeciwko – błękitnooki postanowił go nieco zdenerwować. Nie chciał, by ta sytuacja stała się zbyt smutna.
- Przepraszam, jeśli sprawiałem takie wrażenie, ale jestem pijany. Chciałeś mnie wykorzystać, prawda? Dlatego próbowałeś mnie upić... Czy nawet Tobie nie można ufać...? – ze szmaragdowych oczu popłynęły łzy.
- To nie tak... Chciałem Cię przebrać...  Ale Ty... Ty wyglądałeś tak, że...
- Nie tłumacz się. Dobrze. Obaj wypiliśmy... Tego nie było. Idę się wykąpać. Tylko mnie nie podglądaj – zielonooki chwiejnym krokiem skierował się do łazienki.
- Przepraszam.
- Nie musisz... W końcu... Nic się nie stało... Na szczęście – wkrótce poszli spać, jednak w złych nastrojach. To, co miało ich zbliżyć, zniszczyło wszystko.

20 komentarzy:

  1. Dziś będę chodzić jak Brytol... Już się boje... q.q
    A było już tak uroczo! Czemu Franca, to Franca i musi być napalony na wszystko co żyje i jest urocze/ładne? Myślałam, że zmądrzał...Ale nie, musiał rozbić porcelanę.
    Swoją drogą.....Czy Ty nie mówiłaś, "napiszę szybko, dam i idę spać?" (coś w tym guście) Mean, 2:30?! Jak rany, tobie serio trzeba kogoś zaleźć, może szybciej byś chodziła spać, gdyby ukochana osoba do Ciebie mówiła...Albo czekała na Ciebie w łóżeczku.
    I nie wiem, jak się wymawia nazwę tego pałacu, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Francja po prostu nie umie nad sobą zapanować... No, ale kto by mógł, gdy Anglia jest tak piękny? Jakoś się dogadają^^
      Zasnęłam w dzień i mi się przeciągnęło... Zasnęłam pisząc xD Jakbyś Ty na mnie czekała to bym miała jakąś motywację... Ja też nie wiem...

      Usuń
    2. Jak będziesz chciała, to kiedyś będę na Ciebie czekać..... Błagam zacznij o siebie dbać.
      Niech się dogadają, bo pasują do siebie. Jak....Konserwa i otwieracz do puszek, o!

      Usuń
    3. Ta metafora jest nad wyraz adekwatna. Jak się Francis wprawi, to go sobie będzie co noc otwierał *,*

      Usuń
    4. Chyba, że się za szybko zepsuje~

      Usuń
  2. Ja nie wiem jak Arthur, ale mając lokatora, co się do mnie ciągle dobiera, to bym się wyprowadziła D: Drążąc w tym temacie, doszłam trochę do wniosku, że brakuje mi w tym opowiadaniu wyjaśnień, dlaczego Arthur jeszcze tego nie zrobił. Chodzi mi o to, że mogło by być trochę wyjaśnień, w stylu "co ich łączy" itp. Dobra nie umiem się wysłowić xD
    W każdym razie, lubię o tym czytać i robię to z przyjemnością :'D




    Nie wiem, czy mi wolno, bo ja jędza jestem, ale czy mogę prosić, w dalszej lub bliższej przyszłości, o jakieś mafijne spamano?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arthur nie chce go zasmucić. Wiesz, on zawsze udaje, że wszystkich nie lubi, a się ciągle martwi. I nikt jeszcze go tak, w pewnym sensie, nie doceniał. Po prostu uznaje jego zachowanie trochę za komplement, jakby tym, co robi go chwalił, więc nie odchodzi, bo uważa, że on jest w taki sposób miły i nie chce go zasmucić. Pisałam to kilka razy nawet w opowiadaniu... Na razie nic ich nie łączy, Franek się dopiero stara.

      Jak mi opiszesz jakiś plan wydarzeń to zrobię^^ Tylko nie umiem totalnie Spamano... Hiszpania jest za szczęśliwy...

      Usuń
    2. A to takie buty. Ma to sens, mimo iż lekko odbiega od mojego patrzenia na te postacie.
      Ciekawi mnie, jak się postara :'D



      A co do spamano... kurde, nie wiem ;_; nie mam wyobraźni. Ostatnio czytałam takiego fajnego, niedokończonego ff, w którym Lovi pracował dla mafii, a Antonio był policjantem... może coś takiego napiszesz?

      Usuń
    3. A widziałaś filmik APH Love Bite? Coś mi tak to pasuje~

      Usuń
  3. Kolejna zagilbista część historii^^ Ja nawet nie wiem jak się ten pałacyk nazywa. XD Napisz nazwę, to napiszę jak ją wymówić. [Mafijny Spejn nie jest taki wesoły(hej, Mero!)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Akemi :'D Coś mi tu forum.hetalia.org powiewa xD

      btw, wybaczcie mi spam, ale Akemi,chyba Cię wczoraj na jednym z Twoich blogów ochrzaniłam i to porządnie xD

      Usuń
    2. "Sanssouci", o podkreśla mi... Nawet internet poległ... Jesteście słodkie.

      Usuń
    3. Na logikę powinien być francuski, ale kto go tam wie... Ale lubił Francję...

      Usuń
    4. Jak francuski, to Sąsus.

      Usuń
    5. W moim śnie mówili "Sązusi" coś w tę mańkę...

      Usuń
  4. Którym? Arisa-w-aka... czy Anime-opo-naru-kuro-kate...? Dawno nie dostałam porządnego ochrzanu! Jśli to żaden z nich, to to nie ja ^^. (oczywiście blogspot.com, Mean, zareklamowałam cię na blogu XD) Meroko, jeśli masz jakiegoś bloga, to go u mnie zespamuj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [spam]
      Akemi, na anime-opo-naru-kuro-kate Cię ochrzaniłam xD (głównie o wygląd i zamieszczone rozdziały).
      Wybacz, że byłam trochę oschła :'D Tak to się dzieje, jak piszę w nocy.

      Bloga niestety nie mam ;_;
      Planuję założyć, ale boje się, że skończy święcąc pustkami, więc na razie się wstrzymuje c:
      [/spam]

      Usuń
  5. Buuuu! I to ma być opieprz? Toż niekryty krytyk by mi to lepiej ocenił. Jak już oceniesz po to, żeby ochrzanić, to zjedź ocenianego na całego a nie taryfa ulgowa! Opieprzyłam twój opieprz^^

    OdpowiedzUsuń
  6. (ochrzań mojego drugiego bloga, żebym wiedziała co poprawiać.)

    OdpowiedzUsuń