Nowy etap – Część VII
Dni
mijały powoli, jeden za drugim, w codziennej, nowej rutynie. Zajmowali się
swoimi obowiązkami, a część czasu spędzali razem, na rozmowach i poznawaniu
tego, co potrafią. Wymieniali się wiedzą, umiejętnościami. Uczyli się nawzajem
tego, co potrafili najlepiej. Uzupełniali się idealnie. Wkrótce nadszedł piątek.
Nie
obyło się oczywiście bez wielkich, lecz w pewnym sensie bezsensownych przygotowań
do wspólnego wyjścia. I tak nie mają jak zrobić na sobie wrażenia, jeśli widzą
się wcześniej, zwłaszcza jeszcze, jeśli doradzają i krytykują się nawzajem.
Jednak była to dla nich swoista rozrywka, poznanie swojego gustu. Niczym dzieci
delikatnie się przepychali stojąc przed jednym lustrem, psuli sobie nawzajem
fryzury. Byli tacy dziecinnie słodcy w tej swojej zabawie i przekomarzaniu. Wkrótce jednak razem ruszyli ku ciemności nocy
i schronieniu bardziej rozrywkowej części miasta.
Wkrótce
we dwoje obchodzili różne, wyjątkowe miejsca, do których pewnie nie mieliby po
co wchodzić samemu, gdyż mogliby wtedy tylko patrzeć na szczęście innych ludzi.
Ten wieczór zaczynał się nieco niewinnie. Szli razem, nie trzymali się za rękę
jednak, by nie skupiać na sobie niczyjego wzroku. To miało wyglądać jak zwykły,
wspólny wypad na miasto. Przemierzali spokojnie kolejne ulice w blasku neonów.
Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Nieco żałowali, że przez światła miasta nie
widać gwiazd. Rozglądali się w okół, zastanawiając się, gdzie najlepiej teraz
pójść. Nie mogło to być żadne miejsce na typową randkę, w końcu to spotkanie
nią nie było. Jednak musiała tam panować przyjazna atmosfera. Po jakimś czasie
znaleźli ukryty w piwnicy jakiegoś budynku bar z wielkimi, ciężkimi drzwiami.
- Znowu chcesz mnie upić? – zapytał nieco żartobliwie
Anglik.
- Ja tylko zapłacę za to, co wypijemy. Ile to już inna
sprawa – błękitne oczy zabłysnęły delikatnie. Weszli do środka po kolei.
Wnętrze było wyciemnione, unosił się zapach ciężkiego drewna. Nie było zapachu
papierosów czy podrzędnego alkoholu. Jedynie nieco woni cynamonu. Miejsce było
piękne, pełne ciemnych, stonowanych kolorów, przeplecionych pastelami. Nie było
tu cienia tandety ani przepychu. Jedynie czyste, delikatne piękno, niczym
uśmiech zakochanej młódki. Byli sami, postanowili więc usiąść w rogu baru, by
móc obserwować barmana, a jednocześnie mieć pewność, że on nie będzie
obserwował ich. To miejsce było niezmiernie ciekawe i tajemnicze. Rozmawiali
ściszonym głosem o wszystkich planach na wieczór. Anglik rumienił się co chwilę
i próbował uciszyć Francuza, gdy tylko barman zwrócił na nich uwagę. Mężczyzna
ten co jakiś czas przynosił im nieco wymyślne drinki, mówiąc, żeby po prostu
ich spróbowali, a jeśli będą złe to nie weźmie za nie pieniędzy. Więc pili
spokojnie, rozmawiając coraz weselej. W pewnym momencie błękitnooki zauważył, że
jego towarzysz jest już zbyt radosny, więc zapłacił, zostawiając napiwek i zabrał
go do akademika. Miał znajomości, więc powrót o takiej godzinie i w takim
stanie nie był niczym zakazanym dla niego.
Mimo
sprzeciwów zielonookiego, zaczął przygotowywać go do snu. Trudno było jednak go
przebrać, gdy ten wierzgał i wspominał pół swojego życia. Postanowił więc
zmienić technikę. Pocałował go namiętnie, myśląc, że szok go nieco uspokoi. Tak
też się stało. Patrzył teraz na nieruchome, delikatne ciało drobniejszego
przyjaciela. Nie mógł się powstrzymać, by nie pocałować go znowu, zwłaszcza,
gdy był tak uległy. Całował go delikatnie, czule. Potem przeniósł usta na jego
szyję. Pragnął go, a on był zbyt pijany, by się sprzeciwić. Sam nawet go wręcz
zachęcał mową swego ciała. Powoli pozbywał się jego ubrań, jednak, gdy próbował
odpiąć mu spodnie nagle został odepchnięty. Zielonooki natychmiast wytrzeźwiał,
czując zagrożenie.
- Nie... – powiedział cichym głosem. – Nie chcę...
- Wcześniej nie miałeś nic przeciwko – błękitnooki postanowił
go nieco zdenerwować. Nie chciał, by ta sytuacja stała się zbyt smutna.
- Przepraszam, jeśli sprawiałem takie wrażenie, ale jestem
pijany. Chciałeś mnie wykorzystać, prawda? Dlatego próbowałeś mnie upić... Czy
nawet Tobie nie można ufać...? – ze szmaragdowych oczu popłynęły łzy.
- To nie tak... Chciałem Cię przebrać... Ale Ty... Ty wyglądałeś tak, że...
- Nie tłumacz się. Dobrze. Obaj wypiliśmy... Tego nie było.
Idę się wykąpać. Tylko mnie nie podglądaj – zielonooki chwiejnym krokiem
skierował się do łazienki.
- Przepraszam.
- Nie musisz... W końcu... Nic się nie stało... Na szczęście
– wkrótce poszli spać, jednak w złych nastrojach. To, co miało ich zbliżyć,
zniszczyło wszystko.
Dziś będę chodzić jak Brytol... Już się boje... q.q
OdpowiedzUsuńA było już tak uroczo! Czemu Franca, to Franca i musi być napalony na wszystko co żyje i jest urocze/ładne? Myślałam, że zmądrzał...Ale nie, musiał rozbić porcelanę.
Swoją drogą.....Czy Ty nie mówiłaś, "napiszę szybko, dam i idę spać?" (coś w tym guście) Mean, 2:30?! Jak rany, tobie serio trzeba kogoś zaleźć, może szybciej byś chodziła spać, gdyby ukochana osoba do Ciebie mówiła...Albo czekała na Ciebie w łóżeczku.
I nie wiem, jak się wymawia nazwę tego pałacu, przepraszam.
Francja po prostu nie umie nad sobą zapanować... No, ale kto by mógł, gdy Anglia jest tak piękny? Jakoś się dogadają^^
UsuńZasnęłam w dzień i mi się przeciągnęło... Zasnęłam pisząc xD Jakbyś Ty na mnie czekała to bym miała jakąś motywację... Ja też nie wiem...
Jak będziesz chciała, to kiedyś będę na Ciebie czekać..... Błagam zacznij o siebie dbać.
UsuńNiech się dogadają, bo pasują do siebie. Jak....Konserwa i otwieracz do puszek, o!
Ta metafora jest nad wyraz adekwatna. Jak się Francis wprawi, to go sobie będzie co noc otwierał *,*
UsuńChyba, że się za szybko zepsuje~
UsuńJa nie wiem jak Arthur, ale mając lokatora, co się do mnie ciągle dobiera, to bym się wyprowadziła D: Drążąc w tym temacie, doszłam trochę do wniosku, że brakuje mi w tym opowiadaniu wyjaśnień, dlaczego Arthur jeszcze tego nie zrobił. Chodzi mi o to, że mogło by być trochę wyjaśnień, w stylu "co ich łączy" itp. Dobra nie umiem się wysłowić xD
OdpowiedzUsuńW każdym razie, lubię o tym czytać i robię to z przyjemnością :'D
Nie wiem, czy mi wolno, bo ja jędza jestem, ale czy mogę prosić, w dalszej lub bliższej przyszłości, o jakieś mafijne spamano?
Arthur nie chce go zasmucić. Wiesz, on zawsze udaje, że wszystkich nie lubi, a się ciągle martwi. I nikt jeszcze go tak, w pewnym sensie, nie doceniał. Po prostu uznaje jego zachowanie trochę za komplement, jakby tym, co robi go chwalił, więc nie odchodzi, bo uważa, że on jest w taki sposób miły i nie chce go zasmucić. Pisałam to kilka razy nawet w opowiadaniu... Na razie nic ich nie łączy, Franek się dopiero stara.
UsuńJak mi opiszesz jakiś plan wydarzeń to zrobię^^ Tylko nie umiem totalnie Spamano... Hiszpania jest za szczęśliwy...
A to takie buty. Ma to sens, mimo iż lekko odbiega od mojego patrzenia na te postacie.
UsuńCiekawi mnie, jak się postara :'D
A co do spamano... kurde, nie wiem ;_; nie mam wyobraźni. Ostatnio czytałam takiego fajnego, niedokończonego ff, w którym Lovi pracował dla mafii, a Antonio był policjantem... może coś takiego napiszesz?
A widziałaś filmik APH Love Bite? Coś mi tak to pasuje~
UsuńKolejna zagilbista część historii^^ Ja nawet nie wiem jak się ten pałacyk nazywa. XD Napisz nazwę, to napiszę jak ją wymówić. [Mafijny Spejn nie jest taki wesoły(hej, Mero!)]
OdpowiedzUsuńHej, Akemi :'D Coś mi tu forum.hetalia.org powiewa xD
Usuńbtw, wybaczcie mi spam, ale Akemi,chyba Cię wczoraj na jednym z Twoich blogów ochrzaniłam i to porządnie xD
"Sanssouci", o podkreśla mi... Nawet internet poległ... Jesteście słodkie.
UsuńW jakim to języku?
UsuńNa logikę powinien być francuski, ale kto go tam wie... Ale lubił Francję...
UsuńJak francuski, to Sąsus.
UsuńW moim śnie mówili "Sązusi" coś w tę mańkę...
UsuńKtórym? Arisa-w-aka... czy Anime-opo-naru-kuro-kate...? Dawno nie dostałam porządnego ochrzanu! Jśli to żaden z nich, to to nie ja ^^. (oczywiście blogspot.com, Mean, zareklamowałam cię na blogu XD) Meroko, jeśli masz jakiegoś bloga, to go u mnie zespamuj.
OdpowiedzUsuń[spam]
UsuńAkemi, na anime-opo-naru-kuro-kate Cię ochrzaniłam xD (głównie o wygląd i zamieszczone rozdziały).
Wybacz, że byłam trochę oschła :'D Tak to się dzieje, jak piszę w nocy.
Bloga niestety nie mam ;_;
Planuję założyć, ale boje się, że skończy święcąc pustkami, więc na razie się wstrzymuje c:
[/spam]
Buuuu! I to ma być opieprz? Toż niekryty krytyk by mi to lepiej ocenił. Jak już oceniesz po to, żeby ochrzanić, to zjedź ocenianego na całego a nie taryfa ulgowa! Opieprzyłam twój opieprz^^
OdpowiedzUsuń(ochrzań mojego drugiego bloga, żebym wiedziała co poprawiać.)
OdpowiedzUsuń