Nowy etap – Część IV
Noc
upłynęła pod znakiem nerwów i obserwacji. Obaj martwili się o to, co zrobi
drugi. Zielone oczy z obawą wpatrywały się w drugie, nieco odległe ciało.
Młodzieniec bał się, że gdy zaśnie utraci raz na zawsze swoją godność. Nie
chciał, by ktokolwiek patrzył na niego w ten sposób, nie chciał, by ktokolwiek
go dotykał. Teraz czuł się tym realnie zagrożony. Miał nadzieję, że nie będzie
musiał zmieniać pokoju. Zaś niebieskie oczy patrzyły na niego ze smutkiem.
Mężczyzna czuł się winny. Bał się, że wystraszył zielonookiego. Czuł, że
powinien nauczyć się kontrolować swoje emocje i czyny. Nie chciał go stracić.
Nie teraz, gdy wszystko się zaczynało.
Zasnęli
dopiero nad ranem, niepewni tego, co czeka ich tego dnia. Nie chcieli dłużej
żyć w pustce, pomiędzy przyjaźnią a obojętnością. Obaj nie wiedzieli, czego się
spodziewać po zachowaniu siebie nawzajem. Jednak to było piękne, ta
niecodzienność. Wiele tajemnic się przed nimi ukazywało i czekało na odkrycie.
Czuli się jakby właśnie postawili stopy na nieznanym terenie mitycznej
Atlantydy. Czy okaże się ona Utopią? Czy może właśnie otworzyli Puszkę Pandory?
Obudzili
się, gdy słońce było już wysoko. Błękitnooki bez słowa poszedł do kuchni i
zrobił śniadanie w czasie, gdy zielonooki sprzątał pokój. Zupełnie, jakby było
to naturalne, jakby robili to od dawna. Dopiero, gdy zaczęli razem jeść
zrozumieli, że zachowywali się nieco jak para, jakby mieszkali razem i dzielili
się obowiązkami jak rodzina. A to był tylko przypadek. Jednak uśmiechnęli się
do siebie. Powoli zaczęli rozmowę.
- Czemu wczoraj... Czemu tak na mnie patrzyłeś? – zapytał nagle
Anglik.
- Po prostu... Byłem ciekaw jak wyglądasz... Chciałem tylko
zerknąć... Wiesz, już tyle czasu częściej spędzam z ludźmi noce niż rozmawiam,
że była to pierwsza rzecz o jakiej pomyślałem...
- Myślałeś o mnie jak o potencjalnej zdobyczy?!
- Nie! Ja tylko... Chciałem tylko popatrzeć... Nic więcej...
- Nie rób tego nigdy więcej...
- Ale jesteś piękny... – Francuz delikatnie pogłaskał
niższego mężczyznę po głowie. – Naprawdę. Trudno oderwać od Ciebie wzrok.
- Ale czy nie możesz tak patrzeć po spytaniu o zgodę?
- Wyobrażasz sobie, że podchodzę do Ciebie i mówię „Słuchaj,
zostawiłbyś otwarte drzwi od łazienki jak będziesz się kąpał? Chciałbym
popatrzeć.” ? – na te słowa Brytyjczyk się zarumienił i dopiero po chwili
odpowiedział.
- Mógłbyś patrzeć w milszych okolicznościach...
- Mogę Cię narysować?
- C-co...?
- Narysować. Pozowałbyś mi do obrazu. Wtedy patrzyłbym na
Ciebie za Twoim pozwoleniem i w zwyczajnych okolicznościach.
- Dobrze. Ale... Ale bez udziwnień, dobrze?
- Oczywiście.
Porozmawiali
jeszcze jakiś czas, śmiejąc się czasami i ustalili sposób rysowania. Miało to
wyglądać jak najbardziej naturalnie. Anglik więc miał siedzieć na łóżku z
książką, jednak nieco zerkać za okno, jakby za czymś tęsknił, jakby się
zamyślił. Jednak Francuz wynegocjował, po długiej batalii, że będzie on miał
odpiętą nieco koszulę. Miało to nadać kompozycji lekkości i swojskości, jakby
był sam, jakby był wolny. Tak więc proces tworzenia się rozpoczął. Każdy jego
szczegół został wylany na papier. Jego delikatna skóra wyglądała równie pięknie
będąc ołówkowym szkicem. To piękno i ten talent połączone razem dawały wspaniały
efekt. Gra światła i cienia na złotych kosmykach opadających na czoło i
delikatne refleksy w szmaragdowych oczach. Mimo iż na kartce stawały się
czarno-białe, wciąż wyglądały jak mieniący się skarbiec. On sam też był
przecież drogocenny. Piękny, wyjątkowy, genialny. Rzadko ktoś taki pojawia się
na tym świecie. Niczym legenda o ideale, ukrytym pośród pospołu. On wybrał
samotność, stał się niczym piękny kwiat, który rośnie nad przepaścią. Jeśli
chcesz go podziwiać musisz wiele zaryzykować i pokonać ogrom trudności. Jednak
jest tego wart. Jest wart poświęcenia całego życia, dla choćby sekundy z
nim. Teraz wciąż patrzył w przestrzeń,
pozwalając się rysować. Był tak delikatny, posłuszny i uległy. Nikt zapewne nie
spodziewał się jaka siła mogła się w nim ukrywać. Nikt nie wiedział od jakiej
odpowiedzialności uciekał, ani jak wiele w życiu przeszedł. Był nieodgadnioną
zagadką. Powoli jego oczy zaczęły się zamykać. Ach tak, dzień chylił się ku
końcowi.
- Może dokończymy jutro? Wybacz za tyle poprawek, dopiero
się uczę – powiedział nagle Francuz.
- Dobrze... Pójdźmy już się wykąpać.
- Razem? – zapytał błękitnooki z dziwnym uśmieszkiem.
- Nie! Ale... Ty... Ty tego naprawdę chcesz? Jeśli byłbyś
smutny,.. Widziałem już zbyt wiele cierpienia... Dziękuję, że tu jesteś.
- Ej, ej, spokojnie – wyższy mężczyzna otulił go ramieniem. –
Coś nie tak? Stało się coś?
- Nie... Tylko myślę o ludziach, którzy kiedyś byli przeze
mnie smutni... Kiedyś byłem naprawdę okropny... Nie wiem jak to naprawić...
- Dobrze Ci teraz idzie bycie dobrym. Bądź taki zawsze. I
nie poświęcaj się niepotrzebnie. No, już, zmykaj do wanny – żartobliwie popchnął
go w stronę łazienki i zaśmiał się cicho. Anglik więc poszedł tam bez
szemrania. Jednak... zostawił tym razem lekko uchylone drzwi. Czuł się z tym
okropnie, jakby oddawał swoją godność. Jednak miał wrażenie, że jeśli cokolwiek
może uszczęśliwić kogoś, kto kiedykolwiek był przez niego smutny, musi to
zrobić. Jaką ulgą dla niego był dźwięk zamykanych drzwi. Więc jednak obaj mieli
swój honor. Być może kiedyś staną się dobrymi przyjaciółmi. Zielonooki
uśmiechał się delikatnie. Po nim poszedł się umyć błękitnooki. Niby przypadkiem
nie domknął drzwi, a wcześniej, gdy się mijali, dotknął jego biodra. Czy to
była aluzja? Zielonooki postanowił w pewnym sensie zemścić się za jedną, dziwną
rzecz. Skoro on go zobaczył, to mogła teraz nastąpić odwrotna sytuacja, czyż
nie? Zajrzał niepewnie do środka. Nie spodziewał się na pewno, że mężczyzna
pośle mu całusa. Uciekł i schował się zarumieniony pod kołdrę. Obiecał sobie,
że utemperuje swoją ciekawość i dziwne poczucie sprawiedliwości i zemsty. Drżał
nieco. Jednak ten widok na długo pozostanie w jego pamięci. Jak i delikatny
dotyk, gdy mężczyzna usiadł na jego łóżku i pogładził go po głowie.
Uah */////* To takie urocze... I widzę, że Artie się powoli daje coraz bardziej podziwiać, hohn *^* I dobrze. Może się niedługo da pocałować, hm?
OdpowiedzUsuńMoże da, może nie będzie miał wyboru~
UsuńKolejny super "rozdział"! Mówiłaś mi, że umiesz pisać tylko smutne rzeczy, a jak Francek posłał całusa, to dostałam głupawki. Naprawdę, piszesz zagilbiście, zafeliście i zamimiście jednocześnie!
OdpowiedzUsuńOgólnie oni mi dość fajnie wychodzą. Są razem tacy kochani to tak jakoś łatwo się pisze. Dziękuję, kotku^^
UsuńAle słodko! Chociaż najbardziej słodkie jest dla mnie to, jak Franca głaszcze go po główce... Czemu zawsze, jak czytam, że ktoś kogoś głaszcze, to uważam to za słodkie jak małe kocię? Jak czytałam jakieś opowiadanie co mi przesłałaś, to też kiedy Anglia był głaskany przez Francę przed snem tio się rozpływałam....
OdpowiedzUsuńMnie w teatrze wszyscy głaskali, bo byłam najmniejszą aktorką... Ale ostatecznie uciekłam z trupy, bo się dziwne rzeczy działy...
UsuńA byłabyś zła, gdybym ja Cię głaskała?
UsuńJakie rzeczy....?
Gdybyś Ty mnie głaskała to bym mruczała <3
UsuńNo reżyser wszystko olewał. Były tylko robione jakieś tak przedstawienia edukacyjne no i było "Wejdźcie na scenę, jest scenka gdzieś tam i róbcie co uważacie, a jak coś będzie fajne to dodam". No i zawsze była zboczona scenka. Zawsze.
Jej~! *głaska*
UsuńO rany.
*mruczy i tuli*
UsuńSłodka kicia~ <3
UsuńMasz takie miłe łapki~
Usuń