Translate

wtorek, 5 lutego 2013

Historia poza tematem numer trzydzieści sześć: Nowy etap - Część czwarta.

Nieoczekiwane nieco wydarzenia i piękno w najczystszej postaci.

Nowy etap – Część IV

                Noc upłynęła pod znakiem nerwów i obserwacji. Obaj martwili się o to, co zrobi drugi. Zielone oczy z obawą wpatrywały się w drugie, nieco odległe ciało. Młodzieniec bał się, że gdy zaśnie utraci raz na zawsze swoją godność. Nie chciał, by ktokolwiek patrzył na niego w ten sposób, nie chciał, by ktokolwiek go dotykał. Teraz czuł się tym realnie zagrożony. Miał nadzieję, że nie będzie musiał zmieniać pokoju. Zaś niebieskie oczy patrzyły na niego ze smutkiem. Mężczyzna czuł się winny. Bał się, że wystraszył zielonookiego. Czuł, że powinien nauczyć się kontrolować swoje emocje i czyny. Nie chciał go stracić. Nie teraz, gdy wszystko się zaczynało.
                Zasnęli dopiero nad ranem, niepewni tego, co czeka ich tego dnia. Nie chcieli dłużej żyć w pustce, pomiędzy przyjaźnią a obojętnością. Obaj nie wiedzieli, czego się spodziewać po zachowaniu siebie nawzajem. Jednak to było piękne, ta niecodzienność. Wiele tajemnic się przed nimi ukazywało i czekało na odkrycie. Czuli się jakby właśnie postawili stopy na nieznanym terenie mitycznej Atlantydy. Czy okaże się ona Utopią? Czy może właśnie otworzyli Puszkę Pandory?
                Obudzili się, gdy słońce było już wysoko. Błękitnooki bez słowa poszedł do kuchni i zrobił śniadanie w czasie, gdy zielonooki sprzątał pokój. Zupełnie, jakby było to naturalne, jakby robili to od dawna. Dopiero, gdy zaczęli razem jeść zrozumieli, że zachowywali się nieco jak para, jakby mieszkali razem i dzielili się obowiązkami jak rodzina. A to był tylko przypadek. Jednak uśmiechnęli się do siebie.  Powoli zaczęli rozmowę.
- Czemu wczoraj... Czemu tak na mnie patrzyłeś? – zapytał nagle Anglik.
- Po prostu... Byłem ciekaw jak wyglądasz... Chciałem tylko zerknąć... Wiesz, już tyle czasu częściej spędzam z ludźmi noce niż rozmawiam, że była to pierwsza rzecz o jakiej pomyślałem...
- Myślałeś o mnie jak o potencjalnej zdobyczy?!
- Nie! Ja tylko... Chciałem tylko popatrzeć... Nic więcej...
- Nie rób tego nigdy więcej...
- Ale jesteś piękny... – Francuz delikatnie pogłaskał niższego mężczyznę po głowie. – Naprawdę. Trudno oderwać od Ciebie wzrok.
- Ale czy nie możesz tak patrzeć po spytaniu o zgodę?
- Wyobrażasz sobie, że podchodzę do Ciebie i mówię „Słuchaj, zostawiłbyś otwarte drzwi od łazienki jak będziesz się kąpał? Chciałbym popatrzeć.” ? – na te słowa Brytyjczyk się zarumienił i dopiero po chwili odpowiedział.
- Mógłbyś patrzeć w milszych okolicznościach...
- Mogę Cię narysować?
- C-co...?
- Narysować. Pozowałbyś mi do obrazu. Wtedy patrzyłbym na Ciebie za Twoim pozwoleniem i w zwyczajnych okolicznościach.
- Dobrze. Ale... Ale bez udziwnień, dobrze?
- Oczywiście.
                Porozmawiali jeszcze jakiś czas, śmiejąc się czasami i ustalili sposób rysowania. Miało to wyglądać jak najbardziej naturalnie. Anglik więc miał siedzieć na łóżku z książką, jednak nieco zerkać za okno, jakby za czymś tęsknił, jakby się zamyślił. Jednak Francuz wynegocjował, po długiej batalii, że będzie on miał odpiętą nieco koszulę. Miało to nadać kompozycji lekkości i swojskości, jakby był sam, jakby był wolny. Tak więc proces tworzenia się rozpoczął. Każdy jego szczegół został wylany na papier. Jego delikatna skóra wyglądała równie pięknie będąc ołówkowym szkicem. To piękno i ten talent połączone razem dawały wspaniały efekt. Gra światła i cienia na złotych kosmykach opadających na czoło i delikatne refleksy w szmaragdowych oczach. Mimo iż na kartce stawały się czarno-białe, wciąż wyglądały jak mieniący się skarbiec. On sam też był przecież drogocenny. Piękny, wyjątkowy, genialny. Rzadko ktoś taki pojawia się na tym świecie. Niczym legenda o ideale, ukrytym pośród pospołu. On wybrał samotność, stał się niczym piękny kwiat, który rośnie nad przepaścią. Jeśli chcesz go podziwiać musisz wiele zaryzykować i pokonać ogrom trudności. Jednak jest tego wart. Jest wart poświęcenia całego życia, dla choćby sekundy z nim.  Teraz wciąż patrzył w przestrzeń, pozwalając się rysować. Był tak delikatny, posłuszny i uległy. Nikt zapewne nie spodziewał się jaka siła mogła się w nim ukrywać. Nikt nie wiedział od jakiej odpowiedzialności uciekał, ani jak wiele w życiu przeszedł. Był nieodgadnioną zagadką. Powoli jego oczy zaczęły się zamykać. Ach tak, dzień chylił się ku końcowi.
- Może dokończymy jutro? Wybacz za tyle poprawek, dopiero się uczę – powiedział nagle Francuz.
- Dobrze... Pójdźmy już się wykąpać.
- Razem? – zapytał błękitnooki z dziwnym uśmieszkiem.
- Nie! Ale... Ty... Ty tego naprawdę chcesz? Jeśli byłbyś smutny,.. Widziałem już zbyt wiele cierpienia... Dziękuję, że tu jesteś.
- Ej, ej, spokojnie – wyższy mężczyzna otulił go ramieniem. – Coś nie tak? Stało się coś?
- Nie... Tylko myślę o ludziach, którzy kiedyś byli przeze mnie smutni... Kiedyś byłem naprawdę okropny... Nie wiem jak to naprawić...
- Dobrze Ci teraz idzie bycie dobrym. Bądź taki zawsze. I nie poświęcaj się niepotrzebnie. No, już, zmykaj do wanny – żartobliwie popchnął go w stronę łazienki i zaśmiał się cicho. Anglik więc poszedł tam bez szemrania. Jednak... zostawił tym razem lekko uchylone drzwi. Czuł się z tym okropnie, jakby oddawał swoją godność. Jednak miał wrażenie, że jeśli cokolwiek może uszczęśliwić kogoś, kto kiedykolwiek był przez niego smutny, musi to zrobić. Jaką ulgą dla niego był dźwięk zamykanych drzwi. Więc jednak obaj mieli swój honor. Być może kiedyś staną się dobrymi przyjaciółmi. Zielonooki uśmiechał się delikatnie. Po nim poszedł się umyć błękitnooki. Niby przypadkiem nie domknął drzwi, a wcześniej, gdy się mijali, dotknął jego biodra. Czy to była aluzja? Zielonooki postanowił w pewnym sensie zemścić się za jedną, dziwną rzecz. Skoro on go zobaczył, to mogła teraz nastąpić odwrotna sytuacja, czyż nie? Zajrzał niepewnie do środka. Nie spodziewał się na pewno, że mężczyzna pośle mu całusa. Uciekł i schował się zarumieniony pod kołdrę. Obiecał sobie, że utemperuje swoją ciekawość i dziwne poczucie sprawiedliwości i zemsty. Drżał nieco. Jednak ten widok na długo pozostanie w jego pamięci. Jak i delikatny dotyk, gdy mężczyzna usiadł na jego łóżku i pogładził go po głowie.

12 komentarzy:

  1. Uah */////* To takie urocze... I widzę, że Artie się powoli daje coraz bardziej podziwiać, hohn *^* I dobrze. Może się niedługo da pocałować, hm?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny super "rozdział"! Mówiłaś mi, że umiesz pisać tylko smutne rzeczy, a jak Francek posłał całusa, to dostałam głupawki. Naprawdę, piszesz zagilbiście, zafeliście i zamimiście jednocześnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie oni mi dość fajnie wychodzą. Są razem tacy kochani to tak jakoś łatwo się pisze. Dziękuję, kotku^^

      Usuń
  3. Ale słodko! Chociaż najbardziej słodkie jest dla mnie to, jak Franca głaszcze go po główce... Czemu zawsze, jak czytam, że ktoś kogoś głaszcze, to uważam to za słodkie jak małe kocię? Jak czytałam jakieś opowiadanie co mi przesłałaś, to też kiedy Anglia był głaskany przez Francę przed snem tio się rozpływałam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w teatrze wszyscy głaskali, bo byłam najmniejszą aktorką... Ale ostatecznie uciekłam z trupy, bo się dziwne rzeczy działy...

      Usuń
    2. A byłabyś zła, gdybym ja Cię głaskała?
      Jakie rzeczy....?

      Usuń
    3. Gdybyś Ty mnie głaskała to bym mruczała <3
      No reżyser wszystko olewał. Były tylko robione jakieś tak przedstawienia edukacyjne no i było "Wejdźcie na scenę, jest scenka gdzieś tam i róbcie co uważacie, a jak coś będzie fajne to dodam". No i zawsze była zboczona scenka. Zawsze.

      Usuń
    4. Jej~! *głaska*
      O rany.

      Usuń
    5. Masz takie miłe łapki~

      Usuń