Nowy etap – Część VIII
Następne
dni były diametralnie różne od jakichkolwiek poprzednich, choć mogły nieco
przypominać te, które nastały na początku ich znajomości. Unikali się. Tak
długo i permanentnie się unikali, jakby byli śmiertelnie chorzy i bali się
zarazić drugiego, lub raczej zostać zarażonym przez drugiego. Wciąż mijali się
w największej odległości, jaka była możliwa, nie odzywali się do siebie, nie
patrzyli na siebie, jakby nie było ich nawzajem w swoim pobliżu. Trwało to
strasznie długo, jednak żaden z nich nie ośmielił się przerwać tej samotności,
niczym w zadżumionym mieście.
Arthur
był jak ta ostatnia zdrowa jednostka, która boi się zarazić. Unikał Francisa,
bojąc się jego słów i dotyku. Unikał tych ust, które tak wiele zmieniły w jego
życiu. Unikał tych dłoni, które prawie doprowadziły go tamtej nocy do utraty
zmysłów. Unikał ciała, o którym nie mógł zapomnieć. Unikał serca, które płonęło
pożądaniem. Unikał duszy, która była dla niego zagadką. Nie chciał być jego
ofiarą, a tak łatwo wpadł w pułapkę, z której ledwie się uwolnił. Czuł się
niczym mała myszka, którą kot chciał zabić nie po to, by ją zjeść, ale po to,
by patrzeć na jej agonię. Jednak on nie chciał dać mu tej satysfakcji. Tak więc
unikał tego kota najlepiej jak umiał.
Francis
zaś był niczym ostatnia jednostka zadżumiona w pustym już prawie mieście, która
nie chce sprowadzić śmierci na tych, którzy są jeszcze zdrowi. Unikał Arthura,
bojąc się,że straci przy nim nad sobą kontrolę. Unikał jego głosu i zapachu
herbaty. Unikał wszystkiego, czego tak bardzo pożądał, a nie chciał stracić
przez własną głupotę. Unikał tych jasnych włosów, które tak lubił mierzwić,
choć wciąż były w nieładzie, mimo starań właściciela. Unikał oczu, które
patrzyły na niego z troską, nawet, gdy zdawały się być tak wściekłe. Unikał
dłoni, które z gracją układały książki na półkach, a były tak jasne niczym
porcelana... Właśnie... Porcelana... Francis
miał wrażenie, że cały Arthur stworzony jest z najdelikatniejszej porcelany.
Piękny, niczym lalki, którymi zachwyca się cały świat. Jednak potrzebuje on
ogromnej delikatności, stłuc go może choćby najmniejszy, zbyt mocny dotyk.
Francis miał wrażenie, że tamtej nocy słyszał dźwięk tłuczonej porcelany,
jednak nigdy nie znalazł łupin żadnej z filiżanek Arthura... Bo to nie one się
zbiły, lecz on sam.
Tak
więc wciąż unikali swojego wzroku, swojego zapachu i dotyku. Nagle wszystkie
wspólne szafki zamieniły się w zbiory półek opisanych ich imionami. Herbata
została schowana na tył szafki w kuchni, tak samo jak perfumy ukryte zostały
pod łóżkiem. Już nic nie było wspólne, nawet czas. Unikali siebie, gdy tylko
mogli, jednak były pewne niezmienne zasady. Francis, mimo wszystkich zmian,
wciąż wstawał pierwszy i robił śniadanie, nawet jeśli miał późno zajęcia. Wtedy
też albo, po wyjściu Arthura gotował i zostawiał do odgrzania obiad, albo robił
go po powrocie, jeśli wracał wcześnie. Kolację zaś robił już Arthur, na tyle
chociaż wolności w kuchni pozwalał mu Francis. I też zawsze wracał na czas, by
zjeść. Jednak wciąż nie dawał się namówić na picie razem z nim popołudniowej
herbatki... Tak było przez jakiś czas...
Pewnego
popołudnia, gdy Arthur jak co dzień chciał zrobić sobie herbaty, zauważył że
obok jego filiżanki stoi druga, chyba nowa. Postanowił jednak w niej też
zaparzyć herbaty. Gdy stawiał je na stole zauważył, że Francis układał na nim
kostkę ciasta, zapewne kupioną przed chwilą. Znieruchomiał widząc go tak blisko
i zauważając, że wkrada się w jego zwyczaje.
- Och, nie stój tak, Herbatniku! – wyższy mężczyzna spojrzał
na niego z rozbawieniem. – Ducha zobaczyłeś czy jak? Napijmy się na zgodę. Wiem,
że boisz się przy mnie pić to wypijemy jedynie herbatę. W końcu zrobiłeś dwie
nie bez powodu, prawda? – na te słowa Anglik się zarumienił. – No już, chodź
tutaj – błękitnooki nałożył ciasta na dwa talerzyki.
- Co Ciebie tak nagle naszło...? – zielonooki ustawił
filiżanki obok talerzyków.
- To już za długo trwa. Co to ma być? Ciche dni? Po prostu
uznajmy, że tamtej sytuacji nie było, sam wtedy mówiłeś, żeby tak zrobić. Nie
powiem jednak, że nie chciałem tego zrobić. Nie, nie uciekaj. Nie chcę Cię
skrzywdzić, ale jeśli kiedyś mi pozwolisz to dam Ci miłość i szczęście. Wybacz,
że tak Cię potraktowałem. Po prostu byliśmy zbyt pijani, Ty jesteś zbyt piękny,
a ja zbyt zboczony. Jeśli mnie nie chcesz to tamtej sytuacji nie było, jeśli
chcesz to uznaj ją za komplement, w końcu wywołałeś w kimś pożądanie.
- Wiesz, w Tobie łatwo wzbudzić pożądanie....
- Ale tylko przy Tobie trudno mi się kontrolować i tylko
przy Tobie chcę się kontrolować. Mogę uwieść każdego. Wierz mi, gdybym chciał
to już dawno nie byłbyś prawiczkiem, bez urazy. Ale ja chcę, żebyś był
szczęśliwy. To Ty masz wybrać mnie, nie ja Ciebie.
- Wtedy... Wtedy naprawdę się bałem, że to zrobisz... A
Ty... A Ty zachowywałeś się tak, jakbyś uznał, że się zgadzam... Jednak wiem,
że czekałeś na moją odpowiedź... Pamiętam to... Wszystko robiłeś tak strasznie
powoli, nie jak ktoś pijany, chcący się tylko zaspokoić... Ale jakbyś wiedział,
że tego nie chcę, jakbyś miał nadzieję, że jednak Ci pozwolę, ale czekał na
zakaz... Wiem już to teraz. Chciałeś tego, ale nie chciałeś mojej krzywdy...
- A Ty... Ty wydawałeś się mi poddawać tylko po to, żeby
mnie uszczęśliwić. Wiedziałem, że tego nie chcesz... Ale nie powstrzymywałeś mnie
tak długo, jak tylko dałeś radę. Ale widocznie nie jesteś jeszcze na to
gotowy...
- Kiedyś będę...
- Co? Słuchaj... Nie musisz się zmuszać! To nie tak, że ja
jestem miły tylko po to, by Cię zdobyć! Do tego trzeba miłości, czasu,
zaufania...
- Jedno już jest... Ty musisz się dowiedzieć, które – włożył
kawałek ciasta do jego ust, a ten się zarumienił. Z uśmiechem upił nieco
herbaty. Rozmawiali jak dawniej. Wszystko było już dobrze.
Uwaga twórczy komentarz: Awww~! Oni są tacy kochani!
OdpowiedzUsuńI - ciasto *-* Chyba pójdę sobie ukroić...
Ja też poproszę^^ Przesyłamy cookies XD
UsuńAghhhh >/////< To takie okropnie urocze... Nya, się wreszcie pogodzili <3
OdpowiedzUsuńNo, oczywiście, kiciu^^
UsuńKawai, Sugoi, Subarashi, Słodko, Niesamowicie, Pięknie, Nie chce mi się pisać więcej przymiotników. A znalazłoby się conajmniej z 50. [ciasto *_*]
OdpowiedzUsuń