Translate

poniedziałek, 4 lutego 2013

Historia poza tematem numer trzydzieści pięć: Nowy etap - Część trzecia.

Nieco dziwne, bo pisane bo całym dniu, nieprzespanej nocy i całym dniu. Po prostu powiedzcie co popsułam.

Nowy etap – Część III

                Od tego dnia ich życie miało się zmienić. Najpierw, gdy minął jeden dzień, by odespać i nadrobić rzeczy planowane na dzień poprzedni, zajęli się tym, czym należało. Najpierw przeszli do nauki języków.
- Powiedz mi, co to za dziwne znaczki? – Francuz pokazywał na jedną z książek opisaną nieznanymi mu symbolami.
- A to? Przyjaciel mi to przysłał. To po japońsku, nauczył mnie kiedyś. Jeśli chcesz, to ja Cię nauczę.
- Ale to wygląda na strasznie trudne...
- Zawsze mogło być gorzej... U mnie jest teraz dużo Polaków, to staram się nauczyć ich języka i... Zobacz... – podał mu słownik grubszy chyba od encyklopedii. – Same słówka. A co dopiero odmiana...
- Ile tego... Wiesz... Najpierw zajmijmy się tym – nieco załamany pokazał jednak na książkę po japońsku. – Chyba jednak łatwiejsze – na to zdanie Anglik się zaśmiał.
- Dobrze, dobrze. Najpierw kupmy jakiś podręcznik dla początkujących, bo ja mojego nie zabrałem z domu, nie był już potrzebny.
- Przy okazji pójdziemy na kawę, dobrze?
- Herbatę... Jeśli tak to jak najbardziej.
- Oczywiście. Herbata i ciastko w zacisznej kawiarence,
- Jeśli nalegasz...
- Mogę to nazwać randką?
- Dopiero, jeśli Ciebie będzie można nazwać trupem – cóż, nigdy nie był zbyt miły. Jednak poszli na poszukiwania książki i spokoju.
                Poszukiwania nie trwały zbyt długo. W tym miejscu było praktycznie wszystko. Po prostu dobrali najlepszy podręcznik, zapłacili i wyszli. Wyższy mężczyzna od razu zaczął czytać z uporem, przez co uderzył w latarnię. Zielonooki zaśmiał się perliście. Właśnie takie chwile były szczęściem błękitnookiego. Czuł, że nawet wpadnięcie tysiąc razy na latarnie nie byłoby takie złe, gdyby za każdym razem słyszał ten śmiech. Jednak przy następnej został mocno odciągnięty za rękaw. Anglik spojrzał na niego jak na małe dziecko i od tego momentu prowadził go za ramię, trzymając jego rękaw, by mógł bezpiecznie czytać. Niedługo potem znaleźli się w przytulnej kawiarence.
                Usiedli spokojnie w rogu sali. Anglik rozglądał się nerwowo, nie chciał, by ktoś zobaczył ich razem, a tym bardziej, by wyciągnął z tego błędne wnioski. Był nieco poddenerwowany. Pociły mu się dłonie, a on patrzył wciąż na swoje palce, zapleciona mocno ze sobą. Wstydził się spojrzeć mężczyźnie w oczy, gdy byli sami w miejscu, które przypominało na myśl spotkania miłości.
- Spokojnie – błękitnooki pogłaskał go delikatnie po ramieniu, co tylko pogarszało sprawę. – Przecież Ci nic nie zrobię. Wypijemy herbatę i zjemy ciastko jak zwykli ludzie. To nic strasznego, prawda? Chyba, że myślisz o mnie w inny sposób i dlatego się tak denerwujesz...
- Nie pomagasz, rozumiesz? Nigdy nie byłem z kimś sam na sam... W takim miejscu... Boję się... To wygląda dziwnie...
- Wstydzisz się mnie? Nie chcesz, żeby widzieli nas razem? – wyższy mężczyzna był nieco zasmucony.
- To nie tak, ja tylko...
- Cichutko... – zaczął go drapać za uchem. – Już dobrze, to nic takiego. Nic Ci nie zrobię. Nie planuję uznać tego za randkę ani Cię pocałować. To zwykły wypad na miasto. Nie bój się. Już dobrze...
- Ale jak mam się nie bać? Jesteś taki dziwny... Wciąż mówisz o miłości...
- Nic Ci nie zrobię i przy tym pozostańmy. To jest najważniejsze. Teraz delektujmy się chwilą – uśmiechnął się delikatnie, a po chwili ustalili co zamówią. Rozmawiali spokojnie, poznawali siebie coraz lepiej. Byli szczęśliwi ze swojego towarzystwa. Jednak było widać wiele różnic. Błękitnooki wciąż opowiadał o kawałach jakie wykręcił z dwójką przyjaciół i swych zdobyczach miłosnych. Zaś zielonooki potrafił jedynie opowiadać fabuły kolejnych książek, czasem maleńkie szczegóły z życia. Jednak niedługo miało się to wyrównać.
                Wrócili do domu dopiero wieczorem. W sam raz, by wykąpać się i pójść spać. Pierwszy poszedł Anglik. Spokojnie brał prysznic i uśmiechał się do siebie, gdy nagle zauważył, że ktoś go obserwuje. Spojrzał w stronę drzwi. Były uchylone, a przez szparę zaglądał Francuz. Niższy mężczyzna skulił się więc, by się zakryć, a wtedy drzwi się zatrzasnęły. Słyszał szybkie kroki. Drżał. Bał się stąd wyjść... Tam, gdzie jest on... On... On patrzył... I ciągle mówił o miłości... A jeśli on chciał...? Nie... Na pewno nie... Zielonooki nie mógł się pozbierać. Może samo patrzenie nie było złe, ale wywołało falę myśli i skojarzeń. Teraz był przerażony. Jednak nie mógł siedzieć tu wiecznie. Powoli wyszedł już przebrany w piżamę i gotowy do snu.
- Przepraszam – błękitnooki natychmiast zjawił się obok niego. – Nie chciałem Cię podglądać... Drzwi były uchylone, ja tylko zerknąłem...
- Przecież zamykałem drzwi... Nie mydl mi oczu.
- Przepraszam... Już więcej się to nie powtórzy. Nie bój się mnie... Nie zrobię Ci nic...
- Jak mam w to wierzyć, jak już zaczynasz zabierać mnie do kawiarni i podglądasz kiedy się kąpię? Jesteś chory, rozumiesz? Po prostu... Zostaw mnie w spokoju... – Anglik podszedł do swojego łóżka i opadł na nie, chowając twarz w poduszkę.
- Słuchaj... Ja naprawdę nie jestem zły... Ja tylko... Tylko podziwiałem... – Francuz czuł, jakby przegrał najważniejszą bitwę życia.
- Już nie patrz... Proszę... Nigdy na mnie nie patrz... Nie zbliżaj się... – chłopak schował się pod kołdrą, jak dziecko przed potworem.
- Przepraszam... – drugi zaś położył rękę na jego ramieniu.
- Nie dotykaj mnie! Odejdź! – zielonooki drżał. Jakby myślał, że będzie następną ofiarą podbojów błękitnookiego. On zaś po prostu przygotował się do snu i położył w swoim łóżku. Całą noc przyglądał się delikatnemu, długi czas drżącemu w szlochu, ciału drobniejszego mężczyzny. Czuł, że naprawdę się zatracił. Wciąż myślał o ludziach jak o potencjalnych kochankach. Postanowił to w końcu zmienić. Od jutra zacznie. Wraz z tym postanowieniem powziął jeszcze jedno. Sprawić, by Anglik otworzył się na innych. Czuł, że czeka go niełatwe zadanie.

6 komentarzy:

  1. Nic nie popsułaś. Było jak zwykle idealnie. Być może przewinęły się 2-3 literówki, ale w nocy mój zmysł ortograficzny wariuje, więc nie mam pewności. A w treści wszystko idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku trochę dziwnie jest... Ale reszta jest świetnie, cud-miód-malina po prostu ^-^
    Chcę ich przytulić, żeby nie byli przygnębieni T^T No i kochaną autorkę też ^-^ *tuli*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początku to ja sama nie rozumiem... Anglię można tulić zawsze i wszędzie~! O, słodka jesteś *tuli*

      Usuń
  3. Ale...Jeszcze Francję trzeba przytulić! Kiedy przestaniesz mówić, że jestem słodka....? *buraczek*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty się nim zajmij, masz większe podusie^^ Nigdy nie przestanę^^

      Usuń