Chłopiec niepewnie wszedł do pokoju.
Miał nadzieję, że chociaż jedną noc przetrwa bez tej okropnej pracy. Ostatnio
mu się udało. Z uśmiechem wspominał czarnowłosego. Był szczęśliwy, że ktoś taki
do niego przyszedł. Teraz jednak stał przed nim mężczyzna o jasnych,
nastroszonych włosach.
- Yo, Mathias jestem – mężczyzna
wyciągnął do niego rękę.
- Kyle – chłopiec ujął jego dłoń.
- Niezłe wdzianko, pies Ci je
zeżarł?
- Ono musi takie być... Wstydzę się
je ubierać, jednak muszę... W końcu i tak od razu mi je zdejmują... –
powiedział smutnym głosem.
- Chcesz, bym Ci je zdjął?
- Proszę mnie nie zrozumieć źle...
Taka jest moja praca tutaj...
- Wiem, mały wiem. W życiu trzeba
wszystkiego spróbować, dlatego tu jestem. Słodki jesteś, lepszy niż niektóre
moje byłe – zaczął bawić się suwakiem przy jego ubraniu.
- Dziękuję...
- Czemu drżysz? Robiłeś to już,
prawda? Ile razy?
- To będzie czwarty.
- No to się nie bój, mały. Nie chcę,
żebyś się bał – pogłaskał go po głowie. – Sprawię, że będziesz mnie wyczekiwał.
Będziesz chciał, żebym znowu tu przyszedł.
- Nie wiem czy będę chciał, by
przyszedł ktoś kto mnie dotyka...
- To Twoja praca, więc nie narzekaj,
możesz chcieć jedynie, by było Ci dobrze – rozpiął mu ubranie i zdjął je z
niego. – Słodki jesteś. Będę delikatny...
- Dobrze... Dziękuję...
- Ale nie chcę kukły, chcę
człowieka. Tak to bym sobie mógł kupić lalkę w sexshopie, a nie wydawać
pieniądze na Ciebie. Zrób coś.
- Dobrze – chłopiec pocałował go
delikatnie.
- Rozbierz mnie – tak więc wykonał
polecenie. Zarumienił się delikatnie patrząc na niego. – Nauczę Cię
wszystkiego, byś nie był już jak lalka – mężczyzna prowadził dłonie chłopca po
swoim ciele, tak że ten dotykał jego ulubionych miejsc. Co chwilę wzdychał, a
chłopiec się rumienił. Po dość długim czasie przeszli do rzeczy. Chłopiec czuł
się już lepiej niż zwykle w takiej sytuacji. Wiedział, że mężczyzna stara się
dla niego. Zarzucił mu ręce na szyję. Zamknął oczy. Pozwolił wszelkim dźwiękom
opuścić jego usta. Wiedział, że uszczęśliwi tym mężczyznę. Czuł jak jasnowłosy
się nim zajmuje. Miał wrażenie, że będzie miał wiele malinek. Był nieco
szczęśliwy, że mężczyźnie tak zależało na naturalności. Jakby chciał, by
chłopiec był niczym prawdziwy kochanek, nie tylko wykupiony na jedną noc.
Chłopiec też nauczył się czegoś nowego, nowego sposobu uszczęśliwiania ludzi. A
to uszczęśliwiło jego samego. Po wszystkim mężczyzna go przytulił.
- No, nie było tak strasznie, co
mały?
- Nie było... Pan jest naprawdę
miły...
- Czemu Ty trzymasz ludzi na taki
dystans? Przed chwilą Cię przeleciałem, a Ty do mnie na „pan”. Czy to nie
dziwne?
- Ale pan jest moim klientem. To co
zrobiliśmy nie ma nic do rzeczy...
- Chcesz, żebym tu wrócił?
- Tak. Pan jest wyjątkowy...
- I żaden „pan”, jasne?
- Tak – uśmiechnął się słodko.
- Cholera, jak ja bym chciał mieć
takiego brata! Te moje wredoty nie są ani trochę tak słodkie jak Ty! No Tino
jest o wiele słodszy!
- Myśli pan, że ich poznam?
- Oj, naślę ich na Ciebie, bądź tego
pewien – mężczyzna się zaśmiał. – To ja się już będę zbierał młody, jeszcze mi
się od Askela oberwie, że się szlajam niewiadomo gdzie. I mówiłem już coś o tym
„panowaniu”.
- Dobrze, przepraszam. Jesteś taki
zabawny. Jeśli możesz, pozdrów ich ode mnie.
- No jasne, że pozdrowię! Niech mi
zazdroszczą, że byłem u takiego słodziaka jak Ty!
- To Ty jesteś słodszy.
- Oj, nie przeginaj, bo zaraz
jeszcze raz to zrobię – zaśmiał się i go pocałował. – Niedługo przyjdzie tu
ktoś z moich, na pewno. Ja też niedługo wrócę. To pa.
- Pa – mały uśmiechnął się, a potem
ubrał. W pokoju jeszcze zadzwonił do Arthura opowiadając mu o swoim dniu.
Jednak zauważył, że mężczyzna był smutny.
- Nic mi nie jest – powiedział zielonooki.
– Po prostu nad czymś myślałem.
- Jakieś bolesne wspomnienia?
Problemy?
- Jedno i drugie. Wspominam wroga,
okłamuję przyjaciela... Jestem do bani.
- A co ten wróg panu zrobił?
- Nieważne. Nie będę Ci wszystkiego
mówił.
- Ja panu wszystko mówię.
- Znasz tego wroga. Zaraz pójdziesz
do niego z pretensjami, a on się dowie, że rozmawiamy.
- To braciszek Francis? Ostatnio się
pan z nim kłócił...
- Tak, to on. Mogę Cię o coś prosić?
- Tak.
- Bądź dla niego miły, dużo
przeszedł... Może miał rację w tym co mi zrobił... W pewnym sensie to była moja
wina.
- A może to nie była niczyja wina?
Tylko zrządzenie losu?
- Bronisz jego czy mnie?
- Obu. Bardzo was lubię.
- Może kiedyś się pogodzimy... Ale
teraz się nie uda. Nie mogę mu tak po prostu wybaczyć, nie mogę się wycofać...
Bo wtedy moje kłamstwo zostanie odkryte.
- A ta osoba panu nie wybaczy
kłamstwa?
- Takiego nikt by nie wybaczył.
- Więc postaram się uniemożliwić
panu zrobienie czegoś złego. Wtedy kłamstwo nie wyjdzie na jaw. A pan nikogo
nie skrzywdzi.
- Dzięki, liczę na Ciebie. Do jutra.
- Do jutra – mężczyzna się rozłączył
i przeszedł do sypialni. Na stoliku nocnym leżały okulary, a na poduszce lśniły
blond włosy. „Ta noc też będzie kłamstwem” pomyślał i pocałował mężczyznę. Odda
się mu. Da mu złudzenie miłości. W końcu teraz ma tylko jego... A może jednak
nie? Po wszystkim zadzwonił telefon.
- Wiem, że Cię nie obudziłem, bo
pracujesz do późna. Jutro u Ciebie będę – powiedział rozmówca gdy tylko
zielonooki odebrał telefon.
- Ale Sean... Ja...
- Jesteś zajęty? Na piwko z
braciszkiem chyba wyjdziesz, co nie?
- Taa, jasne... A może jeszcze ktoś
iść z nami?
- Kto?
- Alfred...
- Toć on prawie jak rodzina. To mu
powiedz i idziemy się jutro narąbać – po tych słowach połączenie zostało
zakończone. Zielonooki zaśmiał się i wtulił w blondyna. Mógł już spać
spokojnie.
Następny
dzień miał być dla chłopca szczęśliwy. Znów miał się spotkać z panem Roderichem
i panią Elizabetą. Polubił ich. Byli takimi ludźmi, o jakich marzył rodzicach.
Czuł się przy nich szczęśliwy. Jednak Gilbert najpierw nie chciał z nimi iść.
Może dlatego, że dalej miał siniaki po ostatnim spotkaniu z panią Hedervary?
Jednak na szczęście chłopiec go przekonał i przyszli w odwiedziny razem.
- Ciocia Ela – chłopiec natychmiast
przytulił zielonooką piękność.
- Oj, słodki jesteś... A Roderich
jest wujkiem, tak? – kobieta wzięła chłopca na ręce.
- Oczywiście! Wszyscy są jedną
wielką, wspaniałą rodziną!
- No to idź do wujcia –
zachichotała, a maluszek niczym mały szybowiec pobiegł do środka, uderzył w
drzwi i wpadł na Rodericha.
- Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać. Wejdź,
pora na Twoje lekcje, a wy chodźcie posłuchać. On jest naprawdę wspaniały – tak
więc wszyscy poszli do salonu. Lekcja trwała już jakiś czas. Słuchacze byli
zachwyceni. Gilbert nawet powiedział coś typu „Moja krew” jakby uznając chłopca
za swojego brata. Po jakimś czasie Elizabeta wybiegła z pokoju. Za nią poszedł
Roderich. Dogonił ją w łazience. Wymiotowała.
- Zostaw mnie – powiedziała. – Nie powinieneś
oglądać mnie w takim stanie.
- Powinienem zawsze być przy Tobie.
Co Ci jest...?
- Ostatniej nocy chyba coś poszło
nie tak...
- Masz na myśli wczoraj...? Ale
wtedy nic...
- Ostatniej nocy gdy to robiliśmy...
Chyba jestem...
- Udało się?
- Udało?! Teraz ludzie się
dowiedzą... Przecież po to zachowałam panieńskie nazwisko, by nikt nas nie
połączył, byś miał spokój... Mieszkając razem już ryzykujemy... A teraz... Gdy
wyjdę na spacer z dzieckiem wyglądającym jak Ty...
- Od jutra jesteś panią Edelstein –
przytulił ją.
- Ale... Ale... Jeśli to zaważy na Twojej
karierze?
- Nie dbam o to. Ty jesteś
najważniejsza. Jak skończy się lekcja pójdziemy kupić test, dobrze? Sprawdzimy.
A jutro zawiozę Cię do lekarza.
- Dziękuję. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też – gdy wrócili
wytłumaczyli gościom, że było to spowodowane nieświeżym majonezem z jajek,
które rano jedli, a lekcja trwała nadal. Potem chłopiec spokojnie wrócił do
domu. A oni poszli do apteki. Po jakimś czasie ujrzeli tak wyczekiwane dwie
kreski, które miały wszystko zmienić.
Tak! Sean! Meanness-sama jest pani super *tuli*! Nyu, scena z Duńczykiem była..urocza ^-^". "Przed chwilą Cię przeleciałem,a Ty do mnie na „pan” " , nie wiem dlaczego, ale zaczęłam się śmiać XD. Sobie wyobraziłam, że jak mówi, że chce mieć takiego brata to go tuli i tak mizia polik polikiem...Wiesz o co chodzi xD? Nie powinnam pisać komentarzy po badaniach...
OdpowiedzUsuńMów do mnie normalnie, kiciu złocista^^ A ja musze to edytować, bo dałam Danii imię Holandii... Jakim cudem się skapnęliście, że to Dania? XD JA też sobie to tak wyobrażałam, centralnie XD No to czas edytować, totalnie... Mathias to Holandia, Dania to Soren, kurna... *klika "edytuj post"*
UsuńKiedy czytałam zagraniczne ficki, Mathias to często było imię nadawane Danii. Nie wiem dlaczego x_x
UsuńBo u mnie w opowiadaniach Dania ma tak na imię i tak kojarzę ^-^" Holandia to Thomas na moim blogu. Dobrze ^-^
UsuńTo zmienić z powrotem na Mathias czy zostawić Soren? A jakbym miała nazwać Holandię, gdy się pojawi? Chyba przestawię z powrotem, bo bardziej mi się podoba...
UsuńHaha. xD btw. ze mna chyba cos nie tak, jak zobaczylam tytul rozdzialu to parsknelam smiechem, az matka w drugim pokoju sie zdziwila. xD Mean, a wcisniesz tez Norka, nie? :3
OdpowiedzUsuńSkąd wiedziałaś, że on ma być następny? XD I co w tym totalnie śmiesznego? XD
UsuńDaniaaaaa!
OdpowiedzUsuńTen rozdział był naprawdę niezły:) Aż nie mogłam uwierzyć, że wcisnęłaś do treści Duńczyka^^ A co do reszty Nordic5, kogo masz zamiar wplątać w ten wir wydarzeń? Norka? Szwedka? Tego drugiego, to nawet sobie nie umiem sobie wyobrazić w takim miejscu(i jeszcze mógłby za to po ryju dostać od swojej "żony").
A Ela i Rodziu mają mieć dziecko?! Jakie może być dziecko utalentowanego muzyka i kobiety-siłaczki? Mam zbyt kiepską wyobraźnie na coś takiego^^
A jeśli chodzi o kochane i uwielbiane błędy, to...nic nie znalazłam XD Być może jakieś są, jednak fragment z Duńkiem tak mnie rozweselił, ze nie umiał się skupić na ich wyszukiwaniu ^^
Ja już mam pomysł i na Szwedka i na "żonę" ^^ A teraz mu naprawię imię... *"mówi "baka, baka, baka" jak w "Pub and Go" Anglii*
UsuńJuż na drugi dzień wiedzą o ciąży...? Nie chcę się czepiać, ale to akurat ostro podkoloryzowana sprawa. ^^"
OdpowiedzUsuńO, a Ty wiesz jak to jest być w ciąży? Ja niezbyt... Opowiesz?^^
UsuńCo prawda nie byłem, ale na biologii i WDŻ o tym mówią. ^^"
UsuńJa zwykle tematu o ludzkim ciele olewam... Brzydzę się cielesności, więc trochę się nie orientuję^^"
UsuńAle bez przesady. ^^" Takie rzeczy wiadomo wszem i wobec, no. :C Nie można się brzydzić cielesności, bo to część człowieczeństwa~!
UsuńJesteś taki mądry... Ja się boję ludzi, zwłaszcza skupisk ludzkich... A naprawisz mnie jakoś, żebym się nie bała?
UsuńJa nawet sie nie skapnelam, ze to imie Holandii. O.o Od poczatku myslalam, ze to Dania. (wiem jak sie nazywa, a nawet nie zwrocilam na to uwagi ^^)
OdpowiedzUsuńTo ładnie ustawię to co było, bo ładniejsze.
OdpowiedzUsuń