Translate

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział trzynasty: Przyjaźń.


Gdy weszli od razu skierowali sięna górę. W pokoju chłopca był Francis i układał w szafach jakieś nowe ubrania. Gdy tylko odwrócił się i ujrzał chłopca jego twarz poczerwieniała.
- Jak on wygląda?! Mieliście tylko trochę postrzelać i wrócić! Nie było was osiem godzin! A on ma całe ubranie brudne, zdarte kolano i jeszcze te włosy! Gdzie jest wstążka?! – krzyczał wściekły.
- Tutaj... – maluszek wyjął rzeczony przedmiot z kieszeni.
- Chociaż tyle... Ale jak Ty wyglądasz...? Wiesz, że teraz nikt nie będzie Cię chciał? I pomyślą, że Cię źle traktuję...
- Przepraszam... Ale tam byłem szczęśliwy...
- To dobrze. Twoje szczeście jest najważniejsze.
- To czemu go tu zamknąłeś? – powiedział nagle nieznajomy mężczyzna, który pojawił się w drzwiach. – Widzę, że zatrudniasz nowych tak więc masz pieniądze na oddanie mojego długu.
- Tak, Arthurze... – jasnowłosy był wyraźnie zdenerwowany.
- Mały... – chłopiec zauważył, że nowoprzybyły ma zielone oczy i wyjątkowe brwi. – Jeśli on będzie Ci coś robił to mi powiedz. Co jakiś czas tu jestem, więc...
- On nic Ci nie będzie mówił! – krzyknął Francis. – Jemu jest tu dobrze! Nawet nazywa mnie „braciszkiem”!
- Bo pewnie mu każesz! Wiem jaki jesteś! Zboczony, nieobliczalny! Myślałem, że już wystarczająco okropnym byłoby chociażby pocałowanie dziecka, a Ty... Ty nie dość, że go prawdopodobnie zgwałciłeś to jeszcze każesz mu robić takie rzeczy z obcymi ludźmi! Jesteś bestią bez serca, pieprzony żabojadzie!
- A co niby miałem zrobić?! Utrzymywać go za darmo? Czy może zabić razem z jego rodziną? A może dać mu broń i kazać zabijać? A może miał ryzykować zgarnięcie przez policję w czasie przemytu albo sprzedaży narkotyków? I spędzić wiele lat w więzieniu? A może jeszcze lepiej, ryzykować życie w porwaniach? Zastanów się co Ty w ogóle mówisz!
- Proszę nie krzyczeć... – mały nagle zabrał głos. – Najpierw naprawdę chciałem umrzeć... Ale teraz wiem, że tu też jest dobrze... Może wolałbym nie musieć tego robić, ale tak uszczęśliwiam ludzi. Ten pan, który był tu niedawno... Uśmiechał się hdy mnie tulił. To było takie piękne... Może to co się tu robi jest dziwne, ale jeśli daje ludziom szczęście to chcę to robić, nawet jeśli to boli albo jest obrzydliwe. Ważne, by znów ktoś mnie przytulił z uśmiechem.
- Mały... A jeśli ja bym Cię zabrał? Wystarczyłoby, że byś dla mnie sprzątał, a ja bym Cię karmił i wszystko – zielonooki podszedł do niego. – I jak chcesz to będę Cię tulił i obiecuję się uśmiechać.
- Ale wtedy szczęśliwy będę tak naprawdę tylko ja... A to nie o to tu chodzi... Ten pan uśmiechał się, bo przypominałem mu kogoś, kogo kochał. Wyobrażał sobie, że tuli właśnie jego. Dlatego był szczęśliwy. A mi też jest tu dobrze. Wszyscy są dla mnie mili... – zielonooki poczuł się odrzucony.
- Rozumiem... – powiedział smutno po czym podszedł do Francisa. – Tak więc zwróć mi dług i już wracam do siebie. I proszę, opiekuj się nim dobrze.
- Obiecuję – niebieskooki uśmiechnął się po czym zrobił coś nieoczekiwanego: pocałował tego mężczyznę.
- Ty pieprzony, zboczony żabojadzie! – Arthur uderzył go z otwartej dłoni w twarz. Jednak jego oczy lśniły a policzki były zaczerwienione. Francis jedynie zachichotał i obaj zniknęli w korytarzu.
- Dobra, młody... znaczy się mały, idź się wykąp, przebierz to jeszcze pójdziemy na spacer – szkarłatnooki, który wraz z bratem przyglądał się całej sytuacji teraz uśmiechał się do chłopca.
- „Młody”? Tak mówisz do mnie, bracie – blondyn spojrzał na niego podejrzliwie. – Czy ja o czymś nie wiem? Mamy nowego brata?
- Oj, czepiasz się, młody – podrapał się w głowę, a chłopiec zachichotał. Po chwili pobiegł do łazienki. Grzecznie się wykąpał. Miał już tam własne rzeczy do kąpieli, ręcznik, szlafrok... Po chwili właśnie w szlafroku wpadł do pokoju. Mężczyźni czekali na korytarzu, więc gdy zamknął drzwi mół się spokojnie przebrać, tak też zrobił.
- Gotowy – powiedział z uśmiechem gdy wyszedł z pokoju.
- Jasne, jasne. Dawaj grzebień, młody – szkarłatnooki wziął grzebień od brata i uczesał chłopca. – Teraz gotowy – zeszli na dół. A tam ujrzeli w cieniu drzew dwie postaci.
- Pan Taurys! – chłopiec podbiegł do brązowowłosego młodzieńca. – Teraz pan przyszedł bez dużego pana! Pan jest taki miły... A kto to?
- Mój przyjaciel... Feliks, nie chowaj się – chłopak zachichotał. – Wybacz, boi się obcych.
- Ja się totalnie niczego nie boję! Feliks jestem, o! – podał chłopcu rękę, a mały ujął ją z uśmiechem.
- Miło mi pana poznać. Jestem Kyle.
- No dobrze... Chciałęś go tylko poznać... Jak zaraz nie wrócę to pan Bragiński mnie zabije...
- Daj mi jedną generalną chwilkę! – jasnowłosy pogłaskał chłopca po głowie. – I jak tam? Podobno wczoraj ten Rusek leciał do Ciebie z kwiatami! Nic dziwnego, wyglądasz jak ten jego kochaś. Tylko masz o, tu krótsze włosy...
- On ma grzywkę, Feliksie...
- No totalnie wiem, tylko słowa zapomniałem, no! No, a poza tym wyglądasz kompletnie jak tamten. Mają się nieźle ku sobie, ale ten Chińczyk, bo to Chińczyk jest, się do tego nie przyznaje, bo kiedyś Bragiński się z jego przyrodnim bratem pokłócił... Z resztą ten brat to go już dawno olał, no ale rodzina to rodzina. No i tak mają ciche dni już kilka lat. Chyba nieźle za nim tęskni skoro przyszedł do Ciebie, mały. Tylko uważaj na niego, jego nie wolno totalnie denerwować! Jedno złe słowo i możesz już się nie obudzić! To generalnie totalnie straszne... Uśmiecha się słodko, a już planuje jak Cię zamordować...
- Będę na niego uważał, dziękuję, że mnie pan ostrzega... – mały go przytulił.
- Och, jaki pan! Feliks, nie pan.
- O, właśnie... Na mnie też mów normalnie – brązowowłosy się uśmiechnął.
- Feliks, Taurys... To takie piękne imiona...
- To my już totalnie idziemy, bo piesek musi wracać do swojego pana...
- Feliks! – Taurys uderzył go delikatnie w głowę.
- Przecież żartowałem... To pa, mały – pogłaskał go po głowie, a po chwili to samo zrobił drugi młodzieniec. Poszli do siebie.
- Widzieliście? – zaptał chłopiec podbiegając do szkarłatnookiego i jego brata. – Mam przyjaciół!
- I o to chodzi, mały! – białowłosy wziął go na ręce. – To teraz do lasu. Tam jest takie zagilbiste jeziorko! – poszli tam więc. Po drodze mijali wspaniałe kwiaty, krzewy, drzewa. Mały zbierał jakieś owoce, ale Ludwig kazał je wyrzucić, bo były trujące. Gdy byli na miejscu Gilbert zaczął zdejmować koszulę. – No to kąpanie!
- Ale nie mamy żadnych kąpielówek ze sobą... – zauważył blondyn.
- To co? Na golasa jeszcze fajniej!
- Ale ja się wstydzę – powiedział nagle Kyle.
- No co? Nas się wstydzisz? Nas? Toć my prawie jak rodzina teraz jesteśmy – pogłaskał go po głowie. Dokończył dzieła rozbioru i wskoczył do wody.
- Bracie, ja chyba pójdę do lasu nazbierać... grzybów...
- Ale jest lato, a grzyby są jesienią – zauważył chłopiec.
- No właśnie, młody, też się wykąp! – jednak kąpał się jedynie karmazynowooki. Chłopiec zdjął butki i skarpetki i zaczął moczyć nogi. Wtedy okazało się, że Gilbert nurkował. Wciągnął chłopca do wody.
- Teraz całe ubranko mam mokre...
- Wyschnie! O, młody wykonał strategiczny odwrót w krzaczki – szkarłatnooki zaczął chlapać chłopca, a ten nie pozostał mu dłużny. Po jakimś czasie wrócili do domu. Francis na ich widok jedynie pokręcił głową i załamał ręce. Po chwili wszyscy się przebrali do snu, zjedli kolację, wykonali wieczorną toaletę i poszli spać.

8 komentarzy:

  1. To opowiadanie jest świetne. Czytam na bieżąco od początku i dzięki wielkie, że dodajesz tak często rozdziały. :33 Uwielbiam Cię, pisz dalej. ! =w=

    OdpowiedzUsuń
  2. O, dodam jeszcze, cieszę się, że wreszcie dorzuciłaś Arthura. Nawet, jeśli epizodycznie. >D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarze. Arthura akurat lubię i chcę, by znowu się pojawił^^ Zablokowali hetalia.org i trochę się boję, że dodali moje opowiadanie i przez tematykę zostali zablokowani... Ale skoro pani się podoba to nie ma w nim nic złego, prawda?

      Usuń
    2. O, to żółwik xD Właśnie widziałam, już myślałam, że tylko mi nie działa... :x Niee, na pewno nie przez Twoje opowiadanie. Wątpię czy to przez fice. Btw, jak piszesz do mnie 'pani' to się dziwnie czuję. :D Wystarczy nick. ^^

      Usuń
    3. Kuumiś-tuliś *śmieje się* Mam nadzieję, że szybko naprawią nasze słodkie kochane Hetaliątko^^

      Usuń
  3. Nyu~! Taki lekki rozdział dobrze zrobił ^-^. A kiedy będzie dalszy rozdział? .... A! Tu Milka, jakby co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milkuś, czekoladko ma słodziutka^^ Nie, nic nie piłam, ciesze się, bo napisałam dziś aż dwa rozdziały. Przypadkiem, bo się uparłam, że napiszę scenę z Arthurem i Yao, a wyszły mi długie, a z Yao jeszcze Yaoi to rozdzieliłam na dwa i zaraz opublikuję^^ Yaoi jest w 5, 10 i 15 rozdziale... A następne w 20? XD Specjalnie rozdzieliłam, by wpadło do 15^^ Zaraz dostaniecie nową porcję moich wypocin, chomiczki wy moje kochane^^ Czemu Twój nick kojarzy mi się z anime "Shiki"? Wyobraziła mi się Shizumu... A czy ona nie ma na imię Megumi...? Może... Słodka jesteś^^

      Usuń
    2. Tak, tamta miała na imię Megumi, ale to Megumi, jest od postaci w moim opowiadaniu (które tworzę w zeszytach szkolnych XD). Nyu, to lece czytać ^-^

      Usuń