Tymczasem w domu Nordyków było
wyjątkowo cicho. Berwald wyszedł na spacer w raz z Tino i Peterem. Mathias
poszedł zwiedzać okoliczne bary. Tak więc Askel został sam z Ingvim. Młodszy
mężczyzna przyszedł do jego pokoju.
- Nie czujesz się samotny, gdy
Mathias jest poza domem? – zapytał.
- Czemu miałbym się czuć? Mam
przecież Ciebie... – jasnowłosy patrzył na niego jakby pytał o coś bardzo
dziwnego.
- Ale chyba nie jestem dla Ciebie
tym samym co on...
- Jesteś moją rodziną. Jesteś
ważniejszy niż on.
- Wcale nie... Widziałem jak... Jak
go całowałeś... Nie chcę być od niego gorszy! Pocałuj mnie!
- C-co...? Ale... Ale jesteś moim
bratem... – w tym momencie Ingvi wyciągnął z kieszeni mały nożyk do papieru i
wysunął ostrze.
- Jestem nikim w porównaniu z nim...
To dlatego tak nalegałeś, bym nazywał Cię „braciszkiem”, chciałeś, bym na
zawsze zapamiętał swoje miejsce.
- Co Ci jest...? Zawsze byłeś taki
spokojny... Taki miły...
- Ja? Zawsze byłem samotny,
odizolowany... Miałem tylko Ciebie... A Ciebie odebrał mi on... Pocałuj mnie!
Tak jak całujesz jego! Albo jeszcze lepiej! Chcę być lepszy od niego! –
wycelował w niego nożykiem.
- Przestań... Nie wiesz co robisz...
– Askel był opanowany. Ufał swojemu bratu i wiedział, że ten nic mu nie zrobi.
Wiedział, że teraz należy do niego dużo mówić. Trzeba go uspokoić. – Już, chodź
tu do mnie... Chcesz to opowiem Ci jakąś bajkę jak kiedyś. O czym chcesz
posłuchać?
- Nie chcę niczego słuchać! Chcę być
bliżej Ciebie niż ktokolwiek inny! Gdy się kąpałeś to widziałem... Miałeś
zadrapania na plecach... Jakbyś długo się o nią ocierał... I uśmiechałeś się,
gdy na nie patrzyłeś w lustrze... On Cię wziął na ścianie, prawda? Też chcę to
zrobić!
- Przestań, supokój się... Jesteś
moim bratem...
- Właśnie! I powinieneś należeć
tylko do mnie!
- Nie jestem przedmiotem... Nie
należę do nikogo...
- Pocałuj mnie! Tak jak jego –
przycisnął ostrze nożyka do jego nadgarstka. – Wiesz co sobie pomyśli, gdy
zobaczy szramy na Twoich rękach? Że jesteś jakimś pieprzonym samobójcą... A
tylko ja będe znał prawdę...
- Nie zrobisz tego...
- Zrobię, jeśli mnie nie
pocałujesz... Już, zrób to...
- Nie... Nie mogę... Nie kocham Cię
w ten sposób... – wtedy chłopiec delikatnie przesunął nożykiem po jego ręku.
Pojawiła się płytka ranka.
- A teraz? To jeszcze nie powinno
zostawić blizny, pewnie szybko przestanie krwawić, a on nawet tego nie
zauważy... W końcu nie troszczy się o Ciebie tak jak ja. Nie zwróci na to
uwagi.
- Spójrz mi w oczy... – głos Askela
zadrżał. Gdy chłopak spojrzał na niego on przybliżył jego twarz do swojej i
pocałował go delikatnie. – To wystarczy? Proszę, przestań...
- Nie przestanę! Nie będę gorszy od
niego!
- Będziesz, jeśli nie
przestaniesz... On mnie do tego nie zmuszał.
- Sam powinieneś tego chcieć!
Powinieneś być szczęśliwy, że Twój braciszek kocha Cię aż tak bardzo!
- Jeśli nie przestaniesz to powiem
wszystko Berwaldowi... A on zabierze Cię do takiego szpitala...
- Nie potrzebuję żadnego szpitala!
Potrzebuję Ciebie! A poza tym kto uwierzy? W końcu to Ty tak długo namawiałeś
mnie, bym nazywał Cię bratem. To Tobie zależało na mojej bliskości. Wiesz, że
oni uwierzą, jeśli powiem „Pokłóciliśmy się i powiedziałem, że nie będę go już
nazywał bratem, a on potem to sobie zrobił” chyba, że chcesz wszystkim
powiedzieć o tym co robisz z Mathiasem. Ale wtedy Berwald będzie smutny...
Chcesz to wszystko zepsuć? A może chcesz, by naprawdę zabrali mnie do tego
szpitala? Bym był daleko od Ciebie?
- Nie chcę Cię stracić... Ani
Mathiasa...
- Więc rób co mówię. Pocałuj mnie
tak jak całujesz jego – dotknął jego warg lekko rozchylonymi ustami. Zamknął
oczy czekając na pocałunek. Młody mężczyzna nie miał wyboru. Pocałował go
najlepiej jak umiał. Zatrzymywał łzy napływające mu do oczu. Nawet zarzucił mu
ręcę na ramiona i przycisnął do siebie. To wszystko go tak brzydziło. Całować
własnego brata. Ale nie miał innego wyboru, jeśli nie chciał, by ta sielanka
się rozpadła.
- T-to wystarczy? – po wszystkim
otarł oczy dłońmi, jakby bojąc się, że zabłąkane łzy jednak wypłynęły.
- Oczywiście, że nie... – tym razem
przystawił nożyk do jego szyi. – Teraz ja chcę posiąść Cię w całości, tak jak
on... Ale zrobię to lepiej... Nie przy jakieś ścianie, ale w naszym łóżku...
- Proszę, to już przesada... Nie dam
rady, naprawdę...
- Dasz... W końcu mnie kochasz...
- Proszę...
- Bo inaczej powiem o wszystkim
Mathiasowi... To Ty zawsze nalegałeś, byśmy byli jak najbliżej, to Ty
zaproponowałeś, byśmy spali razem. Czy to nie podejrzane? Czy to nie brzmi jak
kompleks braciszka? A teraz tak bardzo chciałeś być blisko mnie, że mnie
pocałowałeś, ale wtedy zrozumiałeś, że zrobiłeś źle i postanowiłeś się
pociąć... O tak – szybko chwycił jego nagarstek i zrobił w nim ranę nożykiem.
Chłopak stłumił krzyk bólu.
- Zrobię wszystko, tylko nie mów nic
Mathiasowi... Ale jak... Jak wytłumaczę te rany?
- To już Twój problem... Znasz
przecież te jakieś ziółka, nie ziółka. Zrobisz coś i Ci się same zagoją...
- Ale trudno te zioła znaleźć...
- Pomogę Ci... Ale nie za darmo. Za
każde znalezione zioło pozwolisz mi się dotknąć... O tutaj... – położył rękę na
jego kroku.
- D-dobrze... Najważniejsze, by
Mathias się nie martwił... Nie mów mu nic.
- Wiesz, że go ze mną zaraz
zdradzisz? Już zdradziłeś. Pocałowałeś mnie. Tak samo jak wcześniej wybrałeś
jego zamiast mnie.
- Bo go kocham...
- Kochasz mnie! Zapamiętaj to! A
teraz... Bądź grzeczny... – zaczął go delikatnie całować po szyi. Po chwili
musiał zlizywać jego łzy. Powoli go rozebrał dotykając i całując każdą część
jego ciała. Starszy chłopak płakał i zasłaniał twarz rękoma. To było dla niego
obrzydliwe i poniżające. Chciał, by w tej chwili ktoś wszedł i go uratował, ale
chciał też, by nikt się o tym nie dowiedział. Wiedział dobrze, że jest na
przegranej pozycji. To było całkowicie logiczne, posądzić go o to, że to on
zmusił do tego młodszego. Każdy by w to uwierzył... Nawet on sam, gdyby tego
nie pamiętał. Tak więc był posłuszny. Po to, by nie stracić przyjaciół. Na
pewno Berwald wyrzuciłby go z domu, gdyby dowiedział się o tym, nawet gdyby
tylko dowiedział się o Mathiasie. Nie miał szans na wykaraskanie się z tego.
Stał się marionetką, a jego młodszy brat pociągał za sznurki. Tak więc pozwolił
się dotykać i całować. Jeszcze błagał, by ten jednak zrezygnował z całkowitego
zdobycia jego ciała. Jednak jego prośby nie zostały wysłuchane. Został zbrukany
przez własnego brata. Płakał. Jednak nie mógł krzyczeć z bólu. Musiał przyznać,
że chłopak naprawdę się starał dać mu jak najwięcej przyjemności. Wbrew sobie
zaczął pojękiwać. Zasłonił usta ręką.
- Daj mi tego posłuchać – powiedział
młodszy próbując oderwać mu dłonie od ust. – Pozwól mi w pełni nacieszyć się
tym uczuciem... Bedę to robił za każdym razem, gdy dowiem się, że robiłeś to z
Mathiasem – starszy z rezygnacją zacisnął dłonie na pościeli. Dalej wszystko
przebiegało tak jak chciał tego młodszy. Placz, jęki. To, czego tak bardzo
pragnął. Może nie chciał krzywdzić swego brata, w głębi serca sam chciał płakać
widząc jego łzy. Ale teraz już się to nie liczyło. Chciał być dla niego
najważniejszy. Nie wiedział, że przez to zmieniał się w jego największy
koszmar. Gdy skończył zaproponował mu wspólną kąpiel. Starszy wiedział, że nie
wolno mu odmówić. Tak więc jakby nic się nie stało umyli się nawzajem. Jednak starszy
miał ochotę płakać. Miał ochotę się zabić. Ale nie chciał nikogo martwić.
Dlatego postanowił to przetrwać. Od teraz będą z Mathiasem ostrożniejsi. Ma
pracę, ma dużo pieniędzy, bo w końcu za wszystko w domu płaci Berwald i nie
pozwala nikomu się dokładać. Nawet sceptycznie podchodził do jego
zatrudnienia... A za pieniądze może wynajmować pokoje w hotelach... I już nie
będą się ukrywać w jakiś dziwnych miejscach. Może Mathias też znajdzie pracę...
Może się wyprowadzą i wtedy będą mogli być bezpieczni we własnym domu. Tak. To
będzie wspaniałe. To się uda. Na pewno.
Potem
wyszli na dwór. Wieczór był cichy i ciemny. Askel dokładnie wiedział gdzie są
odpowiednie rośliny, które pomogą mu w szybkim zagojeniu sie ran. Mógł ich też
użyć na te rany na plecach, ale był z nich zbyt dumny, by się ich pozbywać.
Niedługo później znaleźli się w lesie. Cieszył się, że nie potrzebuje zbyt
wielu ziół. Żałował, że nauczych Ingviego ich rozpoznawania. Teraz on je
znajdzie i... Nie. Na pewno nie. On pierwszy je odszuka a on mu nic nie zrobi.
- Braciszku, zobacz co mam – Ingvi uśmiechnął
się słodko pokazując mu małą roślinkę, właśnie tą, której szukali. A
potrzebowali więcej niż jedną. – Pamiętasz nasza umowę, prawda?
- Tak... – w jego oczach pojawiły
się łzy.
- Spokojnie. To nie boli... –
podszedł do niego i go przytulił, jakby chcąc go pocieszyć, wtedy jedną rękę
włożył w jego spodnie.
- Proszę... Odpuść... Nie chcę, byś
to robił...
- Jeśli nie chcesz to przestań robić
takie rzeczy z Mathiasem.
- Ale ja go kocham...
- Nie wystarczy wam trzymanie się za
ręcę?
- Jeśli mu odmówię pomyśli, że go
nie kocham...
- Czyli jest taki sam jak ja...
- Wcale nie! On mnie nie zmusza!
- Zmusza, tylko o tym nie wiesz...
Zmusza Twoją podświadomość... „Zrób to, jeśli mnie kochasz” a Ty od razu się
zgadzasz, bo go kochasz. Słowa trafiają do podświadomości jako nakaz, a ona
szybko łączy to z Twoimi uczuciami. Nim się obejrzysz powstaje w Twoim mózgu
odpowiedź „Chcę tego, bo go kocham”, chociaż tak naprawdę oznacza „Muszę tego
chcieć, jeśli go kocham”.
- To nie tak...
- Więc jak?
- Ja naprawdę chcę być blisko
niego... Tak blisko, jak tylko się da...
- A ja chcę być blisko Ciebie...
Pozwolisz mi na to, by wszyscy byli szczęśliwi?
- A czy teraz Ci odmawiam?
- Nie... – teraz wsunął dłoń w jego
bieliznę i zaczął go stymulować.
- No już... Już dotknąłeś,
wystarczy...
- Myślisz, że zadowolę się tylko
tym? – kontynuował chcąc doprowadzić go do najwyższego uniesienia.
- Przestań, proszę... – mocno otulił
go ramionami i schował twarz w zagłębieniu jego szyi. Płakał.
- A on może to robić?
- Nie rozumiesz... On może, bo go
kocham...
- A mnie nie?
- Ciebie też, ale inaczej...
- Skoro mnie kochasz to nie
powinieneś mi sie sprzeciwiać... – nie przerywał dopóki starszy chłopak nie
ubrudził jego ręki białą wydzieliną. Zlizał wydzielinę z ręki. – No już,
grzeczny chłopiec – jak na złość Askelowi znalazł jeszcze wiele tych roślinek.
Gdy w domu pomagał mu opatrzeć rany starszy był wyczerpany fizycznie i
psychicznie. Miał ochotę jedynie wtulić się w ukochanego i zasnąć. Wmówić
sobie, że to był tylko zły sen, że cały czas był przy nim. Jednak nie mógł.
Nawet gdy nadeszła północ nie spał. W domu wtedy brakowało tylko jednej osoby...
Mathias wrócił nad ranem pijany.
- Mathias, czekałem na Ciebie... – Askel wymknął
się z pokoju i podbiegł do niego. Przytulił go mocno.
- Serio, hik? Więc... Wynagrodzisz
mi jakoś te godziny bez Ciebie?
- Przestań, musisz się umyć i
położyć...
- Wykąp się ze mną... Śpij ze mną...
- Jak ktoś to zobaczy...
- Wszyscy śpią... No chodź... –
złapał go za pupę.
- Zostaw! – krzyknął i upadł na
ziemię szlochając. – Nie dotykaj...
- Co? Mówisz jakbym był dla Ciebie
kimś obcym...
- Nie... Ja... Nie mam ochoty, głowa
mnie boli...
- A wiesz, że to najlepsze na ból
głowy? Chodź, dopóki wszyscy śpią... Chodź, jeśli mnie kochasz...
- Kocham, ale...
- W miłości nie ma żadnych „ale” no
chodź.
- Nie dam dziś rady... – na te słowa
starszy chłopak uderzył go w twarz.
- Tak za mną tęskniłeś? Tak długo
mnie nie było, a Ty pewnie nawet się nie zmartwiłeś! Udowodnij mi, że mnie
kochasz... – znowu dotknął jego pupy, a ten jęknął cicho. – Co jest? Boli Cię?
- Spadłem ze schodów...
- Nie pierdol mi tu! A to?! – złapał
jego rękę i podciągnął do światła księżyca wlewającego się przez okno.
- To nic... Skaleczyłem się krojąc
bułkę...
- W nadgarstek? Zdradziłeś mnie, co?
A potem tego żałowałeś... Chciałeś się zabić? To czemu nie zrobiłeś tego
dokładnie?! Mam Ci w tym pomóc?! – siłą zaciągnął go do kuchni, a z suszarki
wyjął nóż. – To może ja też to zrobię, co? Tak, żeby było po równo! –
przystawił nóż do swojego nadgarstka.
- Nie! Nie rób tego!
- To udowodnij, że mnie nie
zdradziłeś!
- Ja...
- Zrobił to ze mną – powiedział Ingvi
wchodząc do kuchni. – Woli mnie od Ciebie.
- To nie tak... On... On mnie
zmusił.... – Askel próbował wszystko wytłumaczyć.
- Ten dzieciak Cię zmusił? Dobre
sobie! Pewnie Ty go zmusiłeś! Przecież to praktycznie jeszce dziecko! To pewnie
był jego pierwszy raz! – Mathias był wściekły.
- Komu ufasz?! Jemu czy mi?! – Askel
miał łzy w oczach.
- Już nikomu. Nienawidzę was obu.
- Mathias... Nie... Ja przecież...
Chcesz? – rozpiął guzik swojej piżamy. – Jeśli naprawdę Ci na tym zależy...
- Myślisz, że zależy mi tylko na
Twoim ciele?! Liczyłem też na jakąś wierność!
- Ale on naprawdę mnie zmusił... To
on mi to zrobił...
- Nie zmyślaj! Nie wiedziałem, że
jesteś taki okropny! Zdradzić mnie, zmusić własnego brata do seksu i jeszcze go
o wszystko obwiniać! Nienawdzę Cię!
- A więc dobrze... – Askel natychmiast
spoważniał. – Więc nie obchodzi Cię co się ze mną stanie?
- Nie! Możesz się nawet rzucić pod
pociąg!
- A żebyś wiedział, że to zrobię! –
Askel wybiegł z domu. Mathias nie przejął się tym zbytnio. Ale gdy kładł się
spać usłyszał dziwny szmer. Podszedł do jego źródła. Pokoju Ingviego i Askela.
- Oby sobie nic nie zrobił – mówił młodszy
chłopak patrząc w okno. – Może trochę przesadziłem każąc mu to wszystko robić i
jeszcze...
- Ty mu kazałeś?! – Mathias natychmiast
podbiegł i złamał chłopakowi nos. – Jesteś najgorszy!
- A on cały czas powtarzał Twoje
imię! Zamiast „Ingvi” krzyknął „Mathias”. Wiesz jak to bolało?
- A jak jego to bolało?! A te rany?
- Ja mu to zrobiłem. Leć za nim.
Niedługo powinien być na stacji.
- Jakiej stacji?
- Przecież mówił, że idzie się
rzucić pod pociąg. Skoro ja nie mogę go mieć to Ty tez nie będziesz go miał.
-
Cholera! – mężczyzna natychmiast wybiegł z domu i pobiegł do najbliższej
stacji. Do przyjazdu pociągu zostało jakieś dwadzieścia minut. Mógł znaleźć się
tam w pół godziny... Chyba, że pobiegnie niebezpiecznym skrótem... Wybrał
skrót... Drogę śmierci... Tam najczęściej dochodziło do śmiertelnych wypadków,
zwłaszcza w nocy. Ale nie bał się. Biegł przed siebie. Byle jak najszybciej do
Askela... Powinien tam być za piętnaście minut...
Dobra literówek nie będę się czepiać bo to normalne. Jak zwykle świetnie, przez Ciebie myślałam że będę płakać przez sytuacje z Askelem.
OdpowiedzUsuńW ogole dobrze ze sie dowiadujemy wiecej o niekórych niż tylko o głównych bohaterach.
Jak zwykle podobało mi się, a Twój blog stał się dla mnie uzależnieniem.
Największą nagrodą za ten rozdział będzie rozdział u Ciebie^^ Napisz tutaj adres, niech sobie moje owieczki poczytają^^ Lubię tye moje dzieciątka komentujące^^ Czuję jakbym była ich mamą^^
UsuńKolejna część zgłasza obecnośc na blogu :D Zaglądajacie tutaj pod ten adres ----> http://yokoakuma.blogspot.com/
UsuńSerdecznia zapraszam.
Ciesze sie, ze masz swoje owieczki jak ty to mówisz.
Ty też swoje złapiesz^^ Kocham je jak własne dzieci^^
Usuń... Mama? *tuli*
Usuń*rzuca sie jej na szyję i krzyczy jak male dziecko* Mama!!!
Usuń*tuli* xD
Nu, juz mam 3 chętne ^^
"Już mam 3 chętne" --> Nie powiem jak to brzmi XD
UsuńKolejna co ma skojarzenia. No weźcie no. xD
UsuńTak, nazywajcie mnie mamą *_* *pełna radość*
Usuńnajlepszy rozdział, mimo że jakoś specjalnie nie wielbię Nordyków ;p
OdpowiedzUsuńnie chciałam tego pisać wcześniej, żeby nie wyjść na jakiegoś pseudo wszechznawcę, którym nie jestem, ale chyba muszę...
rozumiem, ze chciałaś dogodzić wszystkim, ale przez to, że wstawiłaś niemal każdą postać powstała ci hetaliczno-yaoistyczna-moda na sukces ;p
wiem, że miedzy bohaterami muszą być różne relacja, trójkąciki itp, bo to urozmaica akcję, ale znacznie lepiej to wygląda kiedy kręci się dookoła 10 bohaterów ;p
tak jak w tym rozdziale np, ale zaczęłaś od Bad Trio, więc wystarczyło im dobrać kogoś do parki i epizodycznie kogoś kto zamiesza, czy po prostu raz na jakiś czas się pojawi( np. czyjeś rodzeństwo, czyjś ex, jakiś wróg...), ale nie przekładać historii tych dodatkowych postaci nad historię głównych bohaterów ;p
sorki, ze to napisałam ;<
Umi, wielkie literki nie gryzą...naprawdę!^^
UsuńWybacz, ale musiałam to napisać. Mam ogromną obsesję a tym punkcie.
może nie gryzą, ale kiedy masz dziurę w palcu to trochę sprawiają trudność( jakimś cudem wstawiam wgl polskie znaki ;p)
UsuńNo, ale ja po prostu mam dużo pomysłów... I tak chcę wiele rzeczy wykorzystać... Nie robię tego na siłę, by ich wstawić, tylko po prostu mi się to śniło, więc to napisałam... I uważaj na siebie *cmoka paluszek*
Usuń*łezka w oczku*
Usuńdziękuję, na pewno szybciej się teraz zagoi :3
jeśli mówisz o pomyślę konkretnie z tego rozdziału, to nie mam nic do niego ;p
Słodka jesteś^^
UsuńNie!NIE! Nie! Co ty zrobiłaś mojemu Iśkowi?! Mojemu shota-Iśkowi?! A Norek?!
OdpowiedzUsuń...no dobra, już się opanowałam^^Kocham pairing NorIce, ale to co Ty im zrobiłaś...nigdy bym się nie spodziewała...Ja bardziej widzę Askela, jako tego "złego" i zmuszającego Iśka do "różnych rzeczy", więc lekko mnie zszokowałaś^^"
A co do wersji technicznej, to parę zgubionych literek znalazłam, nic poza tym :P
A jeśli chodzi o to co poruszyła Umi, to...akurat mnie nie przeszkadza duża ilość bohaterów. Właściwie, to nawet dobrze, że jest ich dużo, ponieważ gdyby fabuła miała się kręcić tylko wokół kilku postaci, to wielu czytelników by się zanudziło(w tym zapewne ja^^"). Poza tym każdy lubi i nie lubi pewnych postaci(np. ja, lubię Hong Kong i rozdziały o nim bardzo mnie cieszą, ale nie przepadam za Kiku i umieram z nudów, kiedy o nim czytam). Ale to tylko moja opinia. Autorka zrobi jak będzie chciała^^
A ja głównie piszę to co mi się wymyśli... A że ja jestem dziwna to takie rzeczy mi się wymyślają^^" I dzięki, że tak uważasz. Też myślałam, że lepiej nie kręcić się w okół jednej osoby/grupy, no bo mnie też już znudziło ciągle Gilbert i Gilbert... Już nie wiedziałam co nim robić... No i tak wpadł Rodi i tak dalej... No i ja akurat nienawidzę Ludwiga... Który jest dobry w tym opowiadaniu o_O i boję się Francisa, widać w opo co oo nim sądzę *rape* XD I nie chciałam tak siedzieć w Bad Trio i około, bo bym miała tylko tych nielubianych albo nieznanych, Antonio to kojarzę na zasadzie "Ten od Lovino" XD
UsuńBoże, jaki harcore O.o Cały rozdział przeczytałam z dłonią na ustach. Nie spodziewałam się czegoś takiego po Ingvim..
OdpowiedzUsuńNyu, aż się go przestraszyłam. M-Meanness-sama... Ale im się nic nie stanie, nie? Nyu~
I właśnie o to chodziło^^ No bo sam Isiek mówił, że to by było logiczne, gdyby to Askel zrobił coś złego. No i Gdyby tak było to by wyszło tak jakoś czysto, Askel zdradził, Mathias się wkurzył, proste. A tak kłótnia, zranienie kogoś, kto tak naprawdę był niewinny. I Isiek jest taki wrednawy. Pamiętasz ten odcinek z handlem Nordyckim? Wszyscy coś robili a on "Spodziewaliście się czegoś po mnie?" no i tak pomyślałam, że on chce mieć wszystko, ale nie chce się męczyć. Dlatego tutaj zamiast jakoś ładnie Askela uwieźć czy coś to go zmusił, bo co on się starać będzie. Po za tym zawsze był do niego jakoś przywiązany, a nie chciał nazywać go bratem, jakby właśnie kochał go w inny sposób. No, a Askel tak chcący być nazywany bratem mógł zostać uznany za tego, który chce nim jakoś zawładnąć, nauczyć go gdzie jego miejsce, ale tak naprawdę będący kochającym braciszkiem. Ale tego nie widać od razu. Dlatego w tej sytuacji jak w tym wszystkie podejrzenia zeszłyby na niego.
Usuń