Translate

niedziela, 16 czerwca 2013

Historia poza tematem numer sto osiemnaście: Ten, który skrywa zbyt wiele - Część dwudziesta czwarta.

Długa przerwa spowodowana HetaMeet'em i późniejszym brakiem ochoty na odrabianie zaległości. Ale jak już zaczęłam to powinno się udać nadrobić rozdziały. W każdym razie na HetaMeecie było tyle pięknych osób! Wszyscy byli tacy wspaniali! Mili, słodcy... Komentarze Prus powinny zostać zapisane... I miło się ich tuliło... No to teraz sobie poczytajcie... Rozdział się kończy nagle, by później napisać rozwinięcie, macie się trochę postresować, nie wiedząc, co dalej^^

Ten, który skrywa zbyt wiele
Część XXIV

                Gdy już nie ma z czym walczyć pozostaje oczekiwanie. Gdy problemy zostają rozwiązane nadchodzi czas radości. Nawet, gdy przyszłość jest pewna, teraźniejszość pozostaje zagadką, a przeszłość wspomnieniem. Należy więc uważać na każdy swój krok, bo nawet znając zakończenie, możemy mieć trudności z dotarciem do końca wyznaczonej ścieżki. Znając drogę możemy wpaść w bagno, jeśli nie zauważymy, że deszcz pada zbyt intensywnie i nie ominiemy niespodziewanej przeszkody. Również radość może stać się smutkiem, jeśli nie mamy z kim jej dzielić i pozostajemy w pustce.
                Tak więc teraz, czekając na pojawienie się nadziei, na powrót szczęścia, oni postanowili sprawić radość sobie nawzajem, dzięki temu, co posiadali zawsze. Dzięki miłości i sobie samym. Gdy więc dni stały się długie, a noce zbyt krótkie, by zdążyć nacieszyć się snem, postanowili nacieszyć się swoim towarzystwem. Czas powoli przestawał grać większą rolę. Zielonooki nie chciał zrezygnować ze swojej pracy, jednak udało się przekonać go do propozycji starszego, który zorganizował mu możliwość pracy w dużo lepszych warunkach i bardziej dogodnych godzinach. Teraz mógł odpocząć, a jednocześnie nie czuć się pasożytem. W żaden sposób nie akceptował możliwości otrzymywania kieszonkowego od rodziców swego przyjaciela, którzy wciąż podkreślali, że traktują go jak syna i chcą się nim tak samo opiekować, pozwolić mu na dłuższe dzieciństwo, bez koszmaru pracy i rachunków. Ale on był zbyt dumny i zbyt uparty, by pozwolić innym dbać o siebie. Lecz był również wdzięczny, wiedział też, że gdy udało mu się pracować w korporacji rodziców przyjaciela, choć był jedynie nieznaczącym trybikiem,pracującym tylko kilka godzin w tygodniu, jego wypłata była zbyt duża, większa niż w poprzedniej pracy. Rozumiał, że ci ludzie chcą mu pomóc za wszelką cenę, dbać o niego, a na jego prośbę, by pieniądze dostawać za pracę, nie za nic, zgodzili się z ciężkim sercem, nie chcąc widzieć jak się męczy. Dlatego miał tyle taryf ulgowych w tej nowej pracy i tyle pieniędzy za nią dostawał. Jednak już nic na to nie powiedział, choć czuł, że nie zasługuje na to, co dostaje. Wiedział jednak, że teraz pozostaje mu tylko być wdzięcznym i sprawić, by inni byli z niego dumni.
                Teraz, gdy pozostało jedynie czekać na to, co wydarzyć się powinno i wydarzyć się musi, należy korzystać z zyskanego czasu. Postanowili spróbować zachowywać się tak, jak młodzi, zakochani w sobie ludzie powinni. Nie tylko jak stare małżeństwo, jedząc razem i bawiąc się z dzieckiem, w postaci młodszego brata, ale naprawdę idąc razem za rękę, ciesząc się sobą nawzajem. To powinno pomóc im poznać siebie na nowo. Gdy odrzucą przyzwyczajenia i przyjrzą się sobie, jakby dopiero teraz, pierwszy raz szli razem. Zauważyli, że od początku nie zachowywali się tak jak powinni, nie było żadnych randek, ukradkowych spotkań, czy uśmiechów. Wszystko wychodziło niczym przyzwyczajenie, zupełnie, jakby świat pozbawiony był romantyczności, pełen jedynie logiki. Więc teraz należało to wszystko nadrobić. Elementy układanki powinny się zgadzać, czyż nie? Nieważne, że najpierw ułożyło się niebo, a dopiero potem grunt.
                Tak więc nadszedł dzień, w którym pozostawili Matta opiece dorosłych, a sami postanowili spędzić wolny dzień bez przyjaciół, jedynie w swoim towarzystwie. Mimo iż wiele weekendów razem spędzali, zawsze była tam jeszcze ta wesoła dwójka, której pomysły zwykle kończyły się nieco boleśnie. Teraz odmówili im wspólnego wyjścia, postanowili sami pokierować tym wieczorem i nocą. Zielonooki oczywiście najpierw narzekał na praktycznie wszystko. Nie chciał, by kosztowało to zbyt wiele, a na zapewnienia starszego, że to on zapłaci, jedynie prychnął, mówiąc, że nie jest żadną dziewczyną, za którą kto inny powinien płacić. Nie chciał również zgodzić się na zwykłe chodzenie po parku, bo to byłoby zbyt tandetne i nie dawałoby dodatkowych wspomnień. Pójść to można sobie razem do sklepu, też można wtedy trzymać się za rękę. Ostatecznie kompromisem okazało się pójście do kina na jeden z nowszych filmów. Nie było to nasączone pustą romantycznością, ani też nie było brudne czy plugawe. Było tak pomiędzy, gdy byli jednocześnie sami i wśród ludzi. Mogli spokojnie sami płacić za swoje bilety, więc nie trzeba było martwić się dzieleniem rachunku. Dodatkowym wspomnieniem byłby film, który obejrzany razem, mógł dać wiele powodów do rozmów. A ciemność pozwalała na zrobienie czegoś więcej, niż puste patrzenie w ekran, a jednocześnie świadomość obecności ludzi pozwalała na zahamowanie wszystkiego, co byłoby złe.

                Film okazał się być wystarczająco ciekawy, by móc go obejrzeć i odpowiednio nudny, by ciągłe przerywanie patrzenia w ekran, na rzecz patrzenia sobie w oczy i inne, podobne temu rzeczy, nie sprawiło, że film by wiele stracił. Oczywiście co jakiś czas błękitnooki dostawał po głowie, gdy zbyt zainteresował się ciałem towarzysza. Cóż, przyzwoitość musi być, nieważne czego by chciał. To miało być podobne do pierwszej randki, a nie wprowadzać do plugawych zajęć. Postanowili, by również powrót był spokojny. Było już późno, więc nie obawiali się ludzi i ich spojrzeń. Szli przez park, trzymając się za ręce, rozmawiając, tak jak wszycy zwykli ludzie. Czasem połączyli się w delikatnym pocałunku. Nie wiedzieli, że widziała to grupka ludzi, której bardzo to przeszkadzało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz