Translate

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Historia poza tematem numer sto trzynaście: Ten, który skrywa zbyt wiele - Część dziewiętnasta.

Więc, trochę niezbyt posuwa akcję do przodu, bardziej takie rozmyślania. Ale pojawia się FrUK. A raczej prawie... I niedobór Kanady...

Ten, który skrywa zbyt wiele
Część XIX

                Krople spływające na zamknięte oczy i mokre włosy przyklejające się pasmami do twarzy. Tak długo już poddawał się temu sposobowi uspokojenia myśli. Lecz one dźwięczały w głowie dużo głośniej niż deszcz spadający na blaszany dach. Odsunął się nieco od prysznica, osuwając po ściance wanny i spojrzał w zbyt biały sufit. Zastanawiał się nad rozmową sprzed chwili. Czy powinien odrzucić te wszystkie tajemnice? Ale jakby zareagowali inni? Jego brat wciąż wierzył, że świat jest jak w filmie, że mężczyźni są zawsze silni i ratują piękne kobiety. Nigdy nie widział filmu, w którym mężczyzna choćby poklepał po ramieniu innego mężczyznę. Więc jak mógłby zaakceptować to, że jego „wspaniały” brat nie przyprowadzi mu do domu pięknej pani, tylko raczej dość denerwującego pana? A co z bratem błękitnookiego? Czy on nie był jeszcze na tyle mały, by wierzyć, że piękne księżniczki ratowane są przez wspaniałe książęta? Jakby zareagował, gdyby książę zamiast o rękę księżniczki, starał się o względy innego księcia? Na pewno był jeszcze za mały na taki szok. Ostatecznie istniała możliwość zrzucenia roli tłumaczenia wszystkiego na Francisa... Ale co się stanie, jeśli się rozejdą? Jeśli te dzieci, tak długo będą próbowały zrozumieć, że świat ma wiele rodzajów porządku, a nim zdążą to zrobić, wszystko się rozsypie? Albo, gdy przyzwyczają się do nowe rzeczywistości, a ona nagle zniknie? A może... Może to on tak naprawdę się bał? Bał się, że wszyscy dowiedzą się o tym, jeśli wszystko przepadnie. Może to on bał się upokorzenia, gdy się rozstaną, a wszyscy będą wiedzieć co istniało i nie zostało zachowane. Jednak teraz najbardziej liczyło się dla niego, by ta jedna osoba była szczęśliwa. Postanowił mu powiedzieć, że nie będzie już zaprzeczał, ale też, że nie powinien dowiedzieć się nikt inny. Nie chciał, by ich życie stało się kolejną informacją w otaczającym ich świecie pustych słów. Postanowił więc w pewien sposób zyskać kompromis. Niech wiedzą tylko ci, którzy wiedzieć muszą. Nie zaprzeczy, nie potwierdzi, nie powie nic. Ale nigdy już nie sprawi, by ta jedna osoba stała się smutna.
                Lecz nie tylko to teraz wypełniało jego myśli. Ta propozycja... Czy miał rozumieć ją właśnie w ten sposób? Wiedział, że Francis czasem mówi dziwne rzeczy, może więc teraz po prostu żartował, ale wciąż nie mógł pozbyć się myśli, że tym razem mówił poważnie. Przyjrzał się swojemu ciału, skąpanemu w kropelkach wody. Czy był gotowy na coś takiego? Nigdy nie myślał nawet o takich rzeczach. Może w pewien sposób nawet nie widział siebie nigdy w takiej roli. Sam też był dzieckiem stereotypów. Myślał raczej o tym, że to on miałby ujarzmić pod sobą jakąś piękną kobietę, niż o tym, że miałby oddać się czyjejś kontroli. W pewien sposób bał się właśnie tego. Poddania się czyjejś woli, momentu, w którym mógłby jedynie czekać na to, co nadejdzie. Westchnął ciężko, spoglądając ku drzwiom. Wiedział, że siedzi tu już zdecydowanie zbyt długo. Może on już zasnął? Jednak nie chciał jeszcze wychodzić. Nie chciał patrzeć mu w oczy. Nieco bał się konfrontacji. To, co się stało i to co miało się stać było wyjątkowo przerażające. Kłótnia, prawie zakończona w brutalny sposób, ten dotyk, straszny i nieprzewidziany. Tym bardziej nie wiedział, co ma się stać teraz. Jeśli on podda się całkowicie i zgodzi na wszystko, to czy nie stanie się łatwym celem do wyładowania złości? Może błękitnooki wciąż był wściekły, tylko to tłumił? Chłopak skulił się w sobie na tę myśl, a woda z ogromnym łoskotem spadała strugami na jego głowę. Być może to on sam napędzał swój strach. Rozmyślał nad tysiącem możliwości, które miałyby przynieść cierpienie. Czemu ani razu nie dopuścił do siebie światła? Czemu nie pomyślał „Gdy wszyscy się dowiedzą, nie będziemy musieli martwić się, że wyda się przypadkiem”? Czemu nie pomyślał „Mogę spokojnie pozwolić mu na wszystko, on nie pozwoli mi w żaden sposób cierpieć”? Nie. On myślał jedynie o tym, że wszystko się zawali. Teraz starał się myśleć o czymś miłym. Wyobrażał sobie, jak kiedyś, za wiele lat będą mieszkać w jakimś pięknym domu, opiekując się różnymi zwierzętami, kompletnie nie martwiąc się czy tolerują dzieci. Tak, strasznie przesłodzona romantyczna wizja, to coś czego potrzebował. Dużo jedzenia, papużki w klatce czy inne bzdury. Tak, dlatego więc nie musi się martwić tym, kto się dowie o tym, że są razem. To się nie rozpadnie, na pewno... Starał sobie to wmówić i wyobrazić sobie jak błękitnooki gotuje, jednak jedyne co ujrzał pod powiekami to obraz kłótni. Zacisnął mocno powieki i pokręcił szybko głową, a potem wystawił twarz ku kroplom wody. Musiał pozbyć się tego obrazu... Zmienić go na inny... No już, niech pojawi się coś lepszego... Teraz myślał o tym, co miało stać się za chwilę. Jeśli się zgodzi i podda jego woli... Co się stanie? Starał się myśleć tylko o tym, co miłe... Przypominał sobie ich, tak liczne, delikatne pocałunki. Jeśli to miało tak wyglądać, to nie ma się czego bać, prawda? Gdy uśmiechnął się delikatnie ma myśl o tym, co było tak przyjemne, nagle pojawiło się niedawne wspomnienie tego brutalnego, bolesnego pocałunku. Nie umiał skupić się nad niczym dobrym, gdy nagle usłyszał pukanie do drzwi. Odpowiedział, że zaraz wychodzi i starał się ochłonąć. Skulił się w sobie i drżał nieco. Teraz mógł jedynie czekać na to, co nadejdzie.
                Ubrał się do snu, wiedząc, że może on prędko nie nastąpić i wyszedł z łazienki. Zobaczył szafirowe oczy wpatrzone w niego intensywnie. Zadrżał lekko, gdy chłopak podszedł do niego blisko.

- Spokojnie... – błękitnooki objął go delikatnie. – Nie masz się przecież czego bać. Znasz mnie,przecież dobrze – chłopak delikatnie pocałował policzek zielonookiego. – Chyba teraz moja kolej, postaram się tak nie przedłużać jak Ty – zaśmiał się i wszedł do łazienki. Zaś młodszy niepewnie podszedł do łóżka. Czuł się dziwnie. Zupełnie jakby teraz miało się wszystko zmienić, jakby wszystko miało stać się wyjątkowo nienormalne. Nieco zaśmiał się ze swojej głupoty. Przecież dobrze wiedział, że rano będzie tak jak było dnia wczorajszego, nie wyrosną mu żadne czułka, które będą informować wszem i wobec o tym, co się stało. Tak samo też przecież to, że raz to zrobią nie będzie znaczyło, że od tego dnia nie będą robić nic innego. Tak naprawdę nic się nie zmieni. Będą mieli jedynie nowe wspomnienie, nowe doświadczenie. Może przywiążą się bardziej do siebie, może poznają kilka swoich tajemnic. Staną się bardziej dojrzali. Starał się uspokoić i myśleć jedynie o miłych rzeczach, gdy usłyszał, jak otwierają się drzwi łazienki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz