Diabeł wykarmiony na
własnej piersi.
Widzisz jak rośnie, to Twoja duma
Tak Tobie podobny, tak jednak różny
Może wyrośnie dając Ci honor
I spełniając marzenia, które wyśniły się w Twej głowie
Dzień po dniu widzisz jak dowiaduje się coraz więcej
Uczysz go, dajesz mu wszystko, co masz
A on poważnie spogląda na księżyc
Już dawno przestałeś go rozumieć
Nie wiesz już o czym on myśli
Lecz on zna każdy Twój krok
Pojawia się i znika niespodziewanie
Czyżbyś był za stary, by nadążyć za nim?
Aż pewnego dnia widzisz jak powraca
Szczęśliwy pragniesz go przywitać, tak bardzo tęskniłeś
Lecz nagle czujesz ból ogromny, na Twym ciele pojawia się
rana
Jednak bardziej niż krwawy na Twych plecach krater, boli
złamane w Twej piersi serce
I choć pragnąłeś dać mu wszystko, on odebrał Ci więcej
I choć pragnąłeś być dumny, stałeś się niczym
Tak długo mogłeś płakać jedynie
Nadszedł czas by ujarzmić diabła wykarmionego na własnej
piersi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz