Ten, który skrywa
zbyt wiele
Część XX
Miękkość
pościeli, na której się ułożył była wyjątkowa. Było mu ciepło i wygodnie, a z
łazienki słyszał szym wody w prysznicu. Właśnie. Ten fakt nieco go niepokoił,
gdyż przypominał o tym, co ma się niedługo stać. Wiedział, że przecież może się
nie zgodzić, ale czuł, że po ostatnich wydarzeniach nie ma do tego zbyt
wielkiego prawa. I w pewien sposób też nie chciał odmawiać. Nie chciał na
zawsze pozostać jedynie tym, który myśli jedynie o swoich sprawach i nie
poświęca nikomu swojej uwagi. Delikatnie wcisnął twarz w poduszkę, chcąc lepiej
poczuć jej zapach i miękkość. Wszystko wydawało mu się być tak idealne i
przerażające. Rozglądał się po tym miejscu, które było tak piękne, jakby
stworzone do tego, by w jedną noc zachwycić. Nie było tu bardzo drogich rzeczy,
lecz wszystkie dobrane były w sposób pełen gustu, więc, choć ludzie spędzali tu
zawsze tylko jedną noc, to pokój na pewno zapadał w pamięć przytulnością i
urokiem. Wydawało się więc, że to idealne miejsce dla młodych ludzi, którzy
chcą zrobić razem coś, na co rodzice nigdy nie pozwolą. Można czuć się
bezpiecznie z dala od domu, a jednocześnie piękno otoczenia sprawi, że
wspomnienia będą naprawdę dobre. Wiedział, że to moment typu „teraz, albo nigdy”
atmosfera, otoczenie były wręcz idealne. Na pewno o wiele lepsze niż powrót z
imprezy i zaciągnięcie w krzaki, o jakich wiele razy słyszał. Jednak on wciąż
nieco się bał. To nie tak, że nie myślał o tym, że tego nie chciał. Czasem
nawet w snach widział podobną sytuację. Jak to mężczyzna, nie przejmował się nigdy
zbytnio romantycznością, jednak oczywiście nie był bez serca. W snach nie było
może nigdy drogi usłanej różami, czy łóżka z baldachimem. Tu zresztą też nie
było. Lecz była delikatność i czułość. Wiedział, że ich pojawienie się teraz
jest wręcz pewne. Więc czego się bał, skoro wszystko miało być jak we śnie?
Może tego, że zamieni się to w koszmar... Nie lubił niczego, co było nowe i
nieprzewidywalne. Zwykle okazywało się złe i niepotrzebne. Więc teraz obawiał
się, że będzie żałował wszystkiego, co może zrobić i tego, czego nie zrobi.
Jego
rozmyślania przerwały delikatne kroki, których dźwięk zbliżał się do niego.
Zadrżał lekko, jednak nie spojrzał w stronę chłopaka. Chciał w pewien sposób mu
zaufać, nie patrzeć co robi, nie zatrzymywać go, pozwolić mu na działanie.
Nieco bał się właśnie czegoś takiego, ale wiedział, że musi się pozbyć lęku,
który jest całkowicie bezzasadny. Czasem należy cieszyć się z niespodzianek.
Poczuł delikatny dotyk na swoich plecach, jakby starszy chłopak „szedł” palcami
wzdłuż jego kręgosłupa. Było to w pewien sposób słodkie. Takie delikatne i
ulotne, w żaden sposób nie splamione złymi zamiarami. I to pomagało mu się
zrelaksować. Gdy czuł, że najważniejsze w tym ma być uczucie, a nie jedynie odczucie,
rozumiał, że nie musi się bać. Nie przy tej jednej, jedynej osobie.
- Nadal się boisz? – usłyszał głos błękitnookiego tuż przy
swoim uchu. – Spokojnie... Nie musisz się na nic zgadzać. A jeśli już to
zrobisz, to obiecuję, że nie pożałujesz – chłopak pocałował go w szyję.
- Wiem... Ty jesteś od tego, by było dobrze – powiedział,
przekręcając twarz w stronę starszego chłopaka, który wydawał się być
jednocześnie zdziwiony i rozbawiony. – Masz zrobić wszystko tak, by to było
dobre wspomnienie, rozumiesz? – rumienił się delikatnie, lecz starał się
wyglądać poważnie.
- Oczywiście, a buzi na dobranoc też pan sobie życzy –
błękitnooki zaśmiał się cicho. – Szampana i świec niestety nie ma, płatki róż
też się skończyły.
- Nie potrzebuję ich. Masz być Ty, ma być ciepło i ma być
miło. A jak coś zrobisz źle to za karę mi ciasto upieczesz jak wrócimy.
- Oczywiście, kolację przy świecach też sobie życzysz po
powrocie.
- Tylko ma być wyjątkowa.
- Każda chwila taka będzie – błękitnooki nachylił się nad
nim lekko i pocałował. Młodszy spojrzał na niego nieco zbyt szeroko otwartymi
oczami, jednak po chwili je zamknął.
Błękitnooki
nie kłamał. Każda sekunda wypełniła się tysiącami myśli doznań i emocji.
Wszystko się zmieniło i pozostało niezmienione. Wspomnienia pojawiły się niczym
motyle na wiosnę, piękne i wielobarwne. Osiadały na płatkach umysłu,
pozostawiały przyniesione emocje i sprawiały, że rozwkitały nowe uczucia. A
jakie dadzą one owoce? Tego nie wiedział nikt, gdy zamknęły się powieki, a
oddechy uspokoiły. Sen sprawi, że zrozumie się więcej, niż nawet się marzyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz