Bal kłamstw i
przeznaczenia
Było
sobie państwo, wielkie i wspaniałe. Jednak król miał jedynie jednego, lecz
jakże urodziwego syna. Jednak syn ten nie był zainteresowany poszukiwaniem
żony. Król postanowił mu to ułatwić. Zaprosił na bal kobiety z każdej rodziny w
kraju. Każda też była zobligowana do pojawienia się na nim.
- Nigdzie nie idę – powiedziała piękna kobieta w domu
rodziny Kirkland.
- Ale musi ktoś pójść, a Ty jesteś jedyną kobietą –
powiedział jej brat bliźniak.
- To kogoś poprosimy, żeby poszedł za mnie i tyle. Pójdę
sobie na bal, a potem co? A jeśli mnie jednak wybierze, w co wątpię to co
zrobię? Zostawię was i mi z głodu pozdychacie?
- Niech się Arthur przebierze – zaśmiał się rudzielec. –
Nikt różnicy nie zauważy!
- To jest myśl... – kobieta podeszła do młodego blondyna. – Jest
piękny, z tymi brwiami szans nie ma, więc nie musimy się obawiać. Ale wystarczy
trochę makijażu, sukienka, peruka i dama jak znalazł...
- Nie zrobicie mi tego... – zielonooki chciał uciec.
- No pomóż siostrzyczce...
- Dobra, ale robię to tylko dla Ciebie.
Tak więc jakiś czas później został przebrany za piękną kobietę i odstawiony na bal. Nieco
się bał, że zostanie odkryty i ośmieszony. Jedynie potwierdził przybycie osoby
z rodziny Kirkland i schował się na balkonie, gdzie wolno było gościom
wychodzić. Ale wszystkie kobiety były zajęte poszukiwaniem księcia, chciały być
przez niego zauważone, więc żadna nie wychodziła w głównej sali, jeśli nie
musiała.
Nie
tylko on był niezbyt pozytywnie nastawiony do tego balu. Sam książę też nie był
nim zainteresowany. Chodził z kąta w kąt starając się nie rzucać się w oczy
kobietom, które mógłby go wręcz rozszarpać. W końcu udał się na balkon.
- Wśród tych diabłów znalazłem anioła – zachichotał na widok
blond włosów ułożonych w misterną fryzurę, których część spływała na błękitną
suknię. Zielonooki natychmiast się odwrócił i spojrzał na niego. Był nieco
przerażony. A jeśli się wyda? I jeszcze... Został uznany za wyjątkowego... To
źle...
- To zaszczyt Cię poznać, o książę – ukłonił się grzecznie.
Wyglądał olśniewająco, choć sam by tego nie przyznał.
- Mogę dotrzymać Ci towarzystwa? Tamte kobiety mnie chyba
zjedzą, a Ty wydajesz się być w porządku.
- Oczywiście, to zaszczyt – błękitnooki stanął tuż obok
zielonookiego. Młodszy najpierw był nieco onieśmielony, jednak wkrótce
nawiązała się między nimi rozmowa. Z czasem zaczęli rozmawiać jakby od zawsze
się znali. Zielonooki co jakiś czas robił słodkie minki, gdy mówił o czymś co
go kiedyś zdenerwowało. Błękitnooki przyglądał się mu z zainteresowaniem.
Spijał każde słowo z jego ust. Aż w końcu dotknął jego warg swoimi. Zielonooki
zastygł bez ruchu. Był przerażony. To był jego pierwszy pocałunek. Miał ochotę
płakać.
- Co Ci jest...? – starszy był wyraźnie zmartwiony. –
Pierwszy pocałunek?
- T-tak... – jego oczy były zeszklone.
- Powinnaś być szczęśliwa, w końcu to zaszczyt. Czemu więc
płaczesz?
- Nie wiem... Przepraszam... – starszy podszedł do
zielonookiego i dotknął jego klatki piersiowej.
- Wiesz, że mnie nie wolno oszukiwać?
- Jak...? – chłopak wcisnął się w poręcz balkonu. Nie miał
jak uciec.
- Bardzo proste... Po Twoich ruchach. Kobiety są dużo
delikatniejsze. Jesteś zbyt silny. Czemu?
- Siostra nie chciała tu przyjść, a ktoś musiał...
- Więc od teraz będziemy się spotykać codziennie. Pamiętaj.
Co dzień wieczorem masz być w parku przy stawie.
- D-dobrze... – drżał nieco.
- Więc... Skoro już tu jesteś... Wiesz, chyba wolę chłopców –
błękitnooki zachichotał i pocałował młodszego namiętnie. Chłopak chciał uciec,
ale nie mógł. Nie wolno mu było tego zrobić. Najpierw jedynie drżał. Jednak po
chwili łzy wydostały się spod powiek. – Nie płacz. Jesteś wyjątkowy. Przecież
tak dobrze Ci się ze mną rozmawiało. Czemu teraz nagle się boisz?
- Rozmowa a kontakt fizyczny to kompletnie co innego...
- Będzie dobrze. Wiesz przecież, że nie jestem zły.
- Wiem... Ale...
- Spokojnie... – starszy całował go po twarzy, szyi, dłoń
położył na jego pośladek.
- Nie... Przestań...
- Spokojnie... – dłoń błękitnookiego skierowała się do
zapięcia sukni. Zielonooki go odepchnął i uciekł.
Po
jakimś czasie wbiegł do domu zapłakany. Wszyscy dawno już spali. Wbiegł do
pokoju i rzucił się na łóżko. Płakał w poduszkę. Gdy się uspokoił pomyślał
jeszcze o jednej rzeczy. O tym, że usta błękitnookiego są wspaniale słodkie,
ciepłe i miękkie.
Później
było tak jak być musiało. Wytłumaczył rodzinie co się stało. A oni nie mogli
nic zrobić, żeby nie pogorszyć sytuacji. Chłopak udał się na spotkanie. Bardzo
się bał. Jednak było inaczej niż myślał. Błękitnooki był dużo spokojniejszy i
weselszy niż na balu. Siedzieli na ławce i rozmawiali, czasem chwycił jego dłoń
i spojrzał mu w oczy z uśmiechem. Wyglądało to jak zwykła randka młodych ludzi.
W tym miejscu nikt ich nie widział, a mimo tego błękitnooki nie wykorzystał
sytuacji. Jedynie upewnił się, że spotkania będą się powtarzać. I powtarzały
się. Codziennie robili coś więcej. Jakiś inny dotyk, inny pocałunek. Zielonooki
bardzo się bał. Wiedział do czego to dąży.
Wiele
dni później jego obawy się spełniły. Mieli spotkać się pod osłoną nocy.
Wiedział do czego to prowadzi. Błękitnooki zaprowadził go do domku w głębi
parku. Znajdował się na dość wysokim drzewie.
- To moje ukochane miejsce. Zawsze marzyłem o tym, by
właśnie w tym miejscu przeżyć swój pierwszy raz... – błękitnooki złapał
młodszego za rękę. – Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko bycia wybranym na
mojego kochanka.
- Proszę... Ja nie...
- Nie jesteś gotowy? Wiesz... To powinna być kobieta...
Skoro Ty mi się podobasz to powinienem wybrać kobietę podobną do Ciebie, czyż
nie? Twoją siostrę?
- Nie... Ja to zrobię... Proszę ją zostawić...
- Wiesz o czym się wczoraj przypadkiem dowiedziałem? Podobno
powinienem mieć brata. Urodziło się dwoje dzieci, jednak jedno zniknęło...
Wczoraj widziałem osobę wyglądającą zupełnie jak ja... Zaprowadziłem go do
zamku. Zgadnij co się okazało...
- To Twój brat...?
- Tak. W dodatku już zdążył zawrócić w głowie księżniczce
sojuszniczego państwa, więc ja spytałem czy mogę w takim razie być z kim chcę.
Otrzymałem zgodę. Jutro pójdziesz ze mną do pałacu.
- Ale...
- Nie bój się. Tylko mój ojciec i matka się dowiedzą.
- Nie będą źli?
- I tak im już nie jestem potrzebny. A teraz... Chodźmy –
zaczął wdrapywać się do domku na drzewie.
W
środku znajdowało się wiele rzeczy. Domek ten był zbudowany profesjonalnie, tak
że można byłoby w nim mieszkać na co dzień. Była również sypialnia. Tam się
udali. Łóżko z łatwością mogło pomieścić ich obu. Skorzystali z tego.
Zielonooki się bał, jednak po jakimś czasie pozwolił mu na dotyk. Błękitnooki
również się nie spieszył, nie popędzał go czy nie nalegał. Noc była idealna, by
połączyć dwoje ludzi. Mimo początkowego bólu zielonooki wkrótce zatopił się w
przyjemności, którą dawał mu starszy chłopak. Ciemności wypełniły dźwięki
miłości.
Tak jak
też błękitnooki powiedział, nikt nie przejął się tym z kim jest. Mogli więc
spotykać się nawet w pałacu. Młodszy również poinformował o wszystkim swą
rodzinę. Kraj, dzięki nowej osobie zawarł intratną Unię. Czegóż to więcej
pragnąć?
Jak zwykle - cudownie *o*
OdpowiedzUsuńTrochę zachowanie Arthura takie za bardzo ukeśiowate, ale i tak mi się podobało :)
Tylko kim był ten brat? :3
Nie wiem, tak mi Aurellie napisała to tak wyszło^^"
UsuńWidać, że to nie był twój pomysł. Nie czytałam tego co napisałaś na początku, dopiero gdy skończyłam i aż w dłonie klasnęłam.
OdpowiedzUsuńOd pierwszego zdania miałam wrażenie, że czytam coś napisanego przez kogoś innego. Nie wiem jak to wyjaśnić...Po prostu nie poczułam w tym ciebie... Wiem, że to dziwnie zabrzmiało, zignoruj mnie.
Milka
Czuję się zaszczycona, że znasz moje twory na tyle dobrze, by mnie w nich rozpoznać^^ Pomysł Aurellie, ale pisałam ja^^
UsuńTy sie czujesz zaszczycona, a koleżanki się zastanawiają czy kiedyś nie byłam czarownicą spaloną na stosie (zwłaszcza jak zaczynam o aurach gadać itp..). Podobne odczucie mam jak czytam inne request'y, ale tym razem to mnie po prostu oszołomiło.
UsuńMilka.
Mi już panienka Krupnik powiedziała, że jestem reinkarnacją Fritza (za karę dostał brzydsze ciało w reinkarnacji? XD), więc chyba wszystko możliwe XD
UsuńNie brzydsze! Nie, nie, nie! *macha łebkiem* Taki żart Boga!
Usuń*tuli* Może^^
Usuńpatologiczne
OdpowiedzUsuńOpowiadanie to akurat nie mój pomysł tylko Aurellie, a rozmowy mamy zawsze takie XD
Usuńtak
UsuńOdpowiadasz jak ten naćpany rysunek... XD
Usuńdokładnie
UsuńA w patrzeniach 6,664... 666 XD
UsuńAnglia jest tu pod wpływem jakiejś substancji? Bo zachowuje się jak Łotwa... I rozmowa między nim i Francją by się kleiła?! O.o Mój kochany Arthur został wyprany ze swego charakteru T_T Francja zresztą też - on by brylował na salonie, a nie chodził z kąta w kąt..
OdpowiedzUsuńW tym zamku są może niebezpieczne opary zmieniające osobowość...?
Takie dostałam zamówienie to takie pisałam XD Ja ich widzę raczej jako cierpiących, gdy są zbyt blisko lub zbyt daleko siebie. O, masz konto <3 Kochany Krupniczek <3
Usuń