W szkole można się
wiele nauczyć
Dla niektórych ludzi był to dzień
taki jak każdy inny. Nudny, zaczynający się od klęcia na czym świat stoi gdy
tylko zadzwonił budzik. Czasem chciałoby się zostać w świecie snów na zawsze.
Zwłaszcza, gdy rzeczywistość zmieniała się diametralnie. Młody chłopak
przekroczył próg sali, w której miała lekcje jego nowa klasa. Nowa klasa, nowa
szkoła, nowe otoczenie. Wszystko się zmieniało z dnia na dzień. Nowi ludzie w
okół niego i nowe wspomnienia, które tu powstaną.
- Pan Kirkland, prawda? – powiedziała nauczycielka patrząc
na niego kątem oka. – Usiądzie pan tutaj – pokazała na miejsce obok
błękitnookiego chłopca. Proszę mieć go na oku – chłopak więc przywitał się skinieniem głowy i usiadł na wyznaczonym miejscu.
Nie
wiedział jak wiele zmieni się od tego momentu. Zauważył, że chłopak mało uważnie
słucha nauczycielki. Głównie... przyglądał się mu... To było dziwne... Trochę
deprymujące. Czuł, jakby był obserwowany. I tak było na każdej lekcji, jednak
chłopak nie odzywał się do niego, nawet gdy go wołał. To było takie dziwne.
Od tego czasu często o nim
myślał. W szkole znajdował różne dziwne liściki. Napisane były pięknym pismem i
podpisane jako napisane dla niego. Swoją drogą... Nigdy nie widział pisma tego
chłopaka...
Pewnego dnia w szkole chłopak
nagle zaciągnął go do łazienki i zamknął się razem z nim w kabinie.
- Arthur... – wyszeptał do jego ucha.
- Skąd znasz moje imię...?
- Obserwowałem Cię. Masz przecież wszystkie książki i
zeszyty podpisane. Wszystkie nowiutkie. Dziecko z dobrego domu... Pewnie nigdy
nie zrobiłeś niczego, czego zabronili Ci rodzice, czyż nie? – zachichotał i
wpatrywał się w niego wielkimi, niebieskimi oczyma.
- A co Cię to obchodzi? Zostaw mnie! I jeszcze Twój
akcent... Pieprzona żaba! Puszczaj mnie!
- Myślisz, że ze mną tak łatwo? Nie wymkniesz mi się...
Nawet jeśli odejdziesz to i tak wrócisz... Obiecuję Ci to... – pocałował go
delikatnie, jedynie dotykając jego warg. – Będziesz chciał więcej, przyjdziesz
po więcej, wiem to – zachichotał i go puścił. Wyszedł oglądając się na niego. Zielonooki
dotknął swych ust i upadł na kolana.
- Co to wszystko ma znaczyć? – wyszeptał sam do siebie. –
Pierwszy pocałunek z... z obcą osobą... z chłopakiem... To nie tak miało
wyglądać... Ale... Jego usta... Są ciepłe, słodkie... Czemu to zrobił...? –
mimo, że zadzwonił dzwonek nie wyszedł. W oczach miał łzy. Czuł się... być może
wykorzystany. W końcu, został do tego zmuszony, nie chciał tego. Ale... To
wspomnienie... To ciepło... Miękkość i smak jego ust. Nie mógł tego zapomnieć.
Od tego
dnia był bardzo uważny. Być może podchodziło to prawie pod paranoję. Patrzył
wciąż w te niebieskie oczy, zauważał te malinowe usta wykrzywione w uśmiechu.
Wciąż rozglądał się w okół siebie, jakby zaraz znów miał zostać wciągnięty do
łazienki i pocałowany. Tak bardzo się tego bał. W końcu wolał kobiety, prawda?
Nie mógł chcieć, by pocałował go chłopak, to było... nienormalne. Unikał go,
jednak na większości lekcji musiał siedzieć z nim w ławce. To było niczym mała,
psychiczna tortura. Musiał być tak blisko tego, czego tak bardzo się bał. Znów
błękitne oczy spoglądały na niego. Poczuł jego dłoń na swoim udzie.
- Zostaw... – wyszeptał do niego, by nikt inny nie usłyszał.
- Spokojnie, nie dotknę Cię „tam”. Chcę tylko trochę Cię
pogłaskać. Wszystko będzie dobrze.
- Nie będzie. Zostaw...
- Boisz się?
- Nie.. Ja po prostu nie chcę...
- Wstydzisz się tak przy ludziach? Może Cie to podnieca i
nie chcesz, by inni to zobaczyli?
- Nie... Nie chcę i już, rozumiesz? Zabierz rękę.
- Nie zauważyłeś czegoś? Czy ja kiedykolwiek robiłem
notatki? Albo dostałem złą ocenę? Nie. To chyba daje do myślenia. Nie możesz mi
niczego zabronić.
- Więc... Proszę... Zostaw... – jego dłonie drżały. Naprawdę
bardzo, bardzo tego nie chciał.
- Już, już, spokojnie – chłopak zabrał rękę. – Tylko się
droczę. Nie jestem taki. Nie cieszy mnie ludzkie cierpienie. Ale chciałbym...
Chciałbym, byś mi kiedyś na to pozwolił, wiesz? Sprawię, że będziesz tego
chciał – uśmiechnął się tak niewinnie, że zielonooki wręcz żałował, że
kiedykolwiek pomyślał o nim coś złego.
I tak
jak chłopiec obiecał, każdego dnia z nim rozmawiał, był miły. Powoli sprawiał,
że zielonooki przestawał się bać. Jednak wciąż mu się opierał. Przecież nie
jest taki jak on, prawda? Może nigdy nie miał dziewczyny, ale to nie znaczy, ze
chciał mieć chłopaka, prawda? Jednak powoli jego opory mijały. Przyjacielskie
poklepanie po ramieniu było pierwszym celem błękitnookiego. Arthur nawet nie
wiedział, że tak mały gest wywoła ten dziwny uśmiech na twarzy chłopaka. Czuł
się powoli jak zwierzyna. Każde słowo mogło być kolejna pułapką, a każdy dotyk
zbliżał go do przegranej. Powoli myślał, że chce przegrać. W nocy zaczął śnić o
tym pocałunku. Tak niewinnym, a tak wiele mu odbierającym... i jeszcze więcej
dającym. Kiedyś patrząc ukradkiem na błękitnookiego dotknął swych ust. Wtedy
usłyszał jego chichot.
- Więc ciągle o tym myślisz, mój Arthurze? – błękitnooki przybliżył
się do niego tak, że prawie stykali się nosami. – Chcesz to znowu Cię pocałuję –
zachichotał i mrugnął do niego.
- Nie... Ja tego wcale nie chcę...
- Mówisz to mi czy wmawiasz sobie? Przecież widzę. Zerkasz
na mnie, dotykasz swych warg. Ile razy je zagryzałeś, gdy tylko Cię dotknąłem?
Boisz się, że podniecisz się przy ludziach? Wiec tak... Przyjdź do mnie po
szkole. Nie mówię, żeby dziś, czy jutro. Kiedy chcesz. Dam Ci swój numer. Po prostu
zadzwoń, jeśli będziesz chciał przyjść. Możemy nawet po prostu wrócić razem ze
szkoły – wyjął z jego kieszeni telefon i zapisał swój numer, po czym wysłał
sygnał na swój telefon. – O, załatwione. Teraz już nigdy nie będziesz samotny.
Będzie wystarczyło, że zadzwonisz. Napiszę Ci w sms mój adres,dobrze? – chłopak
wziął swój telefon. Jego zwinne palce poruszały się po klawiaturze bardzo
szybko, a po kilku sekundach słychać było dźwięk wiadomości dochodzący z
telefonu zielonookiego. – Teraz już nie będziesz samotny. Byłbym szczęśliwy,
gdybyś wysłał mi swój adres.
- Pomyślę nad tym... – chłopak zajął się jedzeniem, by nie
musieć mówić już nic więcej.
Długo
nad tym myślał. Ten delikatny pocałunek wtedy, jego słowa. To wszystko wziąż
odbijało się echem w jego głowie. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. I
jeszcze te sny... Sny, w których błękitnooki go dotyka, całuje i... Nie! Nie
może o tym myśleć! Znów obudził się rano ze zbyt ciasnymi spodniami od piżamy.
To robiło się denerwujące. Wciąż myślał o nim. A co jeśli... Jeśli przyszedł by
do niego i pozwolił mu na więcej? Czy by tego żałował? Powoli zaczynał w to
wątpić. Powoli zdawał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę by tego chciał. Pierwszego
dnia wiosny poszedł pod wskazany adres. Był już wieczór, a on nie zadzwonił
wcześniej. Nie liczył na to, że chłopak będzie w domu. Jednak po chwili
otworzył mu drzwi. Był otulony jedynie ręcznikiem zawiniętym na biodrach. Z
włosów powoli kapała mu woda. Był taki piękny i... kuszący? To chyba... Chyba
dobre słowo... Przez te wszystkie miesiące zielonooki wciąż myślał o tym
jednym, błahym muśnięciu warg, gdy teraz mógł zyskać o wiele więcej.
- Wejdź... Od zawsze na Ciebie czekałem... – błękitnooki pocałował
go w policzek na przywitanie, a gdy zamknął drzwi złapał go za pośladki.
- Przestań... – zielonooki zadrżał.
- Ale po to tu przyszedłeś, prawda? Po to, co Ci obiecałem.
- Nie... Może „jeszcze nie”. Nie jestem na takie rzeczy
gotowy... Nie myślałem o nich...
- Myślałeś, nie oszukasz mnie. Myślałeś odkąd tylko pierwszy
raz Cię dotknąłem, pragnąłeś więcej.
- Ale tylko trochę więcej... Naprawdę...
- Gdzie ta Twoja stanowczość? Czyżby znikała, gdy jestem w
pobliżu? – wkrótce błękitnooki otworzył przed nim drzwi do swojej sypialni.
Zielonooki przełknął nerwowo ślinę. – Wejdź.
- Ale ja... Ja wciąż nie... Nie rób mi nic...
- Spokojnie... – wepchnął go do środka i zamknął za nim
drzwi. – Będę delikatny... – zachichotał i odwiązał ręcznik okrywający jego
biodra. Zielonooki zasłonił oczy z rumieńcem na twarzy. – Cichutko... Patrz na
mnie. Patrz na to co pragniesz... Połóż się.
- Ale ja nie po to tu przyszedłem! Chciałem tylko... Tylko
wyjaśnić...
- Co wyjaśnić? Denerwujesz mnie...
- Czy Ty cokolwiek do mnie czujesz? Czy... Czy jestem
jedynie zabawką?
- Nigdy nie byłeś zabawką. Widziałeś, żebym był blisko
kogokolwiek innego? Gdybym chciał się pobawić po prostu poszedł bym gdzieś do
lasu, do tych kobiet, które tam stoją i im zapłacił. Skoro sam chcę coś zdobyć,
to znaczy, ze jest to dla mnie ważne.
- Ja chyba... Chyba się w Tobie zakochałem.
- Co? To... To też dobra wiadomość – błękitnooki podniósł
palcem jego podbródek tak, by spojrzał mu w oczy. – Bo ja kochałem Cię od
samego początku... – powoli położył go na łóżku.
- Zostaw... Ja...
- Nikogo nie ma w domu. Drzwi są zamknięte, a klucz
schowany. Dalej masz jakieś obiekcje?
- Ja jeszcze nigdy... Proszę...
- Spokojnie... – błękitnooki delikatnie pogłaskał go po
włosach. – Wszystko będzie dobrze. Rozluźnij się. Chcesz tego, tylko nie
dopuszczasz do siebie tej myśli. Już, już,... Uspokój się.
- To boli, prawda?
- Tylko przez chwilę...
- Zostaw. Nie chcę tego... I Twój akcent... Ty chcesz tylko
jednego...
- Chcę Ciebie. Nie ma nic do rzeczy to skąd pochodzimy.
- Ale Ty...
- Uspokój się! – przygwoździł go do łóżka. – To boli tylko
chwilę, będę delikatny i nie zostawię Cię po wszystkim jak pierwszej lepszej dziwki
, jasne?
- Tak...
- Więc już przestań się tak denerwować – pocałował go.
Powoli wieczór zamieniał się w noc. A oni byli co raz bliżej siebie. Ubrania
przestały być granicą, ciała przestały być oddzielne. Noc zapadła im w pamięć
już na zawsze. I nikt się nie dziwił, gdy do szkoły szli trzymając się za ręce.
B - brak komentarzy pod takim dziełem?! Trzeba coś z tym zrobić! Fabuła niezbyt orgyginalna, ale przecież nie o to chodzi ;D Francja trochę zbyt straszny, jak nadal będziesz tak o nim pisać, to też zacznę się go bać T_T Anglia trochę zbyt uległy, ale jakoś mnie to dziś nie razi. Scena łóżkowa bardzo fajna~ W swej głowie trochę ją dobarwiłam, przede wszystkim o ręce przytrzymujące nadgarstki, bo to dla mnie bardzo ważny element (każdy ma swe zboczenia...).
OdpowiedzUsuńWtedy jeszcze się na tym nie znałam i strasznie bałam się Francji to tak jakoś wyszło... Popiszemy kiedyś na gg rpg z podobnym motywem? Byłabyś Francją^^ Ty się znasz na nocnych rozrywkach, o piękna diablico^^
Usuń