Translate

wtorek, 27 listopada 2012

Wiersz numer trzydzieści sześć: Lustrzane odbicie.

O tym jak Ameryka traktuje Kanadę i o niespodziewanym gościu, który przynosi szczęście.


Lustrzane odbicie

Patrząc na Ciebie czuję, jakbym patrzył w lustro
Te same włosy niczym zboże
Te same oczy niczym niebo o poranku
Jednak Ty wciąż się śmiejesz
Tak głośno i donośnie
Że nikt nie słyszy mego płaczu
Jesteś bohaterem, wszystko musi należeć do Ciebie
Jestem Twym bratem
Jestem Twój, prawda?
Pośród Twych okrzyków radości
Nikt nie słyszy mego błagania o pomoc
Jesteśmy niczym odbicia w krzywym zwierciadle
Idealnie odwrócone, a jednak niby jednakowe
Wygląd tak podobny, mylny
Lecz dusz kompletnie różne
Ty tu jesteś panem, ja jedynie sługą
Muszę paść na klęczki
Całować stopy bohatera
I nikt nawet nie wie kim jestem
Gdy złamiesz zasady i czeka Cię kara
Wysyłasz mnie,  bym przyjął Twe baty
Lecz, gdy w końcu uda mi się coś osiągnąć
Przypisujesz mój sukces sobie
Jestem jedynie Twym cieniem
To o Ciebie wszyscy się bili
Ja byłem jedynie substytutem dla tych, którzy Ciebie nie zdobyli
Chciałbym wierzyć, że mój los się odmieni
Że kiedyś zajdzie Twe słońce
Zgasną światła
A oczy wszystkich zwrócą się ku mnie
Jednak to jedynie nikłe marzenie
To nigdy się nie spełni
Nawet nie chcesz jeść tego, co dla Ciebie ugotuję
Każesz mi biec i kupić to, co już gotowe
Tak jest szybciej według Ciebie
Nawet, jeśli naleśniki już leżały gotowe na stole
Nie spojrzałeś na nie
„Mały, kup mi burgera”
Powiedziałeś rzucając we mnie pieniędzmi
Cóż miałem zrobić?
Przyniosłem Ci Twe upragnione jedzenie
A teraz karmię resztkami naleśników ptaki
Cóż to? Żółte pisklę pośród czarnych wron?
Niczym blask nadziei pośród smutku
Widzę twarz osoby, której nie powinno tu być
Osoby, której nie powinno w ogóle być
„Co za marnotrawstwo!”
Powiedział i zabrał kawałek naleśnika z mej dłoni
Widziałem jak otwiera usta i zjada tej kęs
„Ugotujesz je kiedyś specjalnie dla mnie?”
Czemu zadał mi to pytanie?
Szkarłat zawładnął mym sercem
Skinąłem głową i poszliśmy do mego domu
Od dziś już nie będę Ci służył
Od dziś będę żył wraz z nim
Wszyscy mówią jakby mnie nie było, choć jestem
On jest, choć być go nie powinno
Skoro i tak nie przebiję się przez Twój blask, bohaterze
To zapalę światło, którego koloru nigdy nie ujrzysz
Płomień miłości i światło nadziei
Płonącę karmazynowym i błękitnym ogniem

8 komentarzy:

  1. Obudzić się, by znaleść tak piękny wiersz...
    Wiesz, że trudno mi się wysłowić, jak czytam twoje wiersze? Znam zamało słów, żeby je opisać.
    Więc potórzę : Piękny.

    Milka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakże piękne byłoby ujrzeć Cię o poranku, gdy zatapiasz się w poezji, ma muzo^^

      Usuń
    2. *buraczek*
      Napewno nie tamtego ranka, gdy gorączkowałam...

      Milka

      Usuń
    3. Gdy żar rozpala ciało i serce, a lico Twe róż kolor nabywa, jesteś piękniejsza niźli marzenia^^

      Usuń
    4. No i nie wiem co odpisać! *jeszcze większy burak*

      Milka

      Usuń