Translate

środa, 19 grudnia 2012

Wiersz numer pięćdziesiąt sześć: Niedojrzały, zakazany owoc.

Dobra wiadomość dla Milki: nie będzie Prus. Zła wiadomość: to RusLat. Napisane pod wpływem rozmowy ze Svalbardem z Dark!Hetalii, który ma bardzo ciekawe podejście do miłości i ludzkiego ciała... Tak więc Rosja chciałby otrzymać od Łotwy coś więcej niż tylko oddanie. A on sam przed sobą nawet zaprzecza, że podświadomie tego pragnie. Nie wiem co ja wymyślam... Lepiej już pisać o nieszczęśliwej, pruskiej miłości...


Niedojrzały, zakazany owoc

Pamiętasz jak kiedyś mieszkałeś w mym domu?
Ja nigdy tego nie zapomnę
Twe ogromne oczy na tle maleńkiej twarzyczki
Drobne dłonie
Niekontrolowane słowa uciekające z malinowych ust
Byłeś niczym pąk najpiękniejszego kwiatu
Tak bardzo chciałem ujrzeć Cię, gdy zakwitniesz
Długo czekałem
Wódka dolewana do mleka, które piłeś przed snem miała być nawozem
Tak samo delikatne aluzje, których nigdy nie rozumiałeś
Chciałem ujrzeć Cię pozbawionego jakiejkolwiek osłony
Takiego, jakim nie widział Cię nikt
Zastanawiałem się co też potrafi Twój język mówiący tak przewrotne słowa
Jak słodko się rumieniłeś, gdy on wołał Twe imię, a Ty zdawałeś sobie sprawę z tego, co powiedziałeś
Och, jakże chciałem sprawić, byś to z mego powodu się rumienił
Nawet nie wiesz ile razy przychodziłem do Twego pokoju, gdy spałeś
Musiałem uważać, by nie obudzić tych, którzy byli tak do Ciebie podobni
Zastanawiałeś się czasem, czemu budziłeś się w rozpiętej piżamie?
Może kiedyś Ci powiem
Opowiem o tym, jak skradałem się w ciemności
I nacierałem Twój tors wódką
Nie, nie marnowałem jej, mój drogi
Zlizywałem ją z Ciebie
Pamiętam Twą twarz, gdy już nie było mnie w pokoju
Gdy przypatrywałem się Tobie przez dziurkę od klucza
A Ty z obrzydzeniem zdejmowałeś swe ubrania i biegłeś pod prysznic
Codziennie rano chodziłeś po domu z wilgotnymi włosami, które zmoczyłeś myjąc się aż nazbyt dokładnie
Wiesz ile razy widziałem Cię w kąpieli?
Skradałem się, gdy tylko mogłem
I obserwowałem jak, chociaż przez gąbkę, dotykałeś swego pięknego ciała
Jakże chciałem wtedy stać się gąbką!
I ocierać się o Ciebie, zaglądać w najmniejsze zakamarki Twego ciała
Z czasem zauważyłem, że również myślałeś o podobnych rzeczach
Gdy niepewnie dotykałeś tej części ciała, której nikomu nie pozwoliłeś nawet ujrzeć
Czy myślałeś wtedy o mnie?
Tak... Słyszałem jak szepczesz me imię!
Pierwszy raz nazwałeś mnie tak wtedy
Bez żadnych grzeczności, po prostu wyjękując me imię
Jakże byłem wtedy szczęśliwy!
I Twój rumieniec, gdy ujrzałeś me oczy
Och, jakże byłeś słodki!
Potem przez wiele dni unikałeś mego wzroku
Gdy pewnego wieczoru skradłem Ci pocałunek wyglądałeś jak zawstydzona dziewica
I nią właśnie byłeś
Kwiatem, którego rozkwit chciałem obserwować
Wiedziałem, że jeden płatek już odsunął się od pąka
Nie mogłem reszty odsunąć na siłę
Lecz wszystko potoczyło się szybko, reakcja łańcuchowa
Gdy myślałeś, że śpię pijany
Otuliłeś mnie kocem i złożyłeś pocałunek na mych ustach
A wtedy ja przycisnąłem Cię do siebie w żelaznym uścisku
Drugi płatek odsunął się od pąka
Jak wiele jeszcze ich rozwinie się tej nocy?
Najpierw chciałeś się wyrwać
Mówiłeś, że to wcale nie tak jak myślę
Mówiłeś, że chciałeś tylko pocałować mnie na dobranoc
„Wiem, że mnie pragniesz”
Wyszeptałem do Twojego ucha
A Ty spłonąłeś rumieńcem
„Ma pan rację...”
Wyszeptałeś niepewnie
Czyżby trzeci płatek odsunął się od pąka?
Już byliśmy tak blisko, gdy nagle on wszedł do pokoju
Przegonił nas oboje do łóżek
To było takie zabawne
Ten, którego zawsze najbardziej chciałem zdobyć
Który tyle lat tego unikał teraz, wraz z wami był w mym domu
Jednak wiedziałem, że nie był mój
Znów to udowadniał
Niczym matka karcąca dziecko wydał nam polecenie podniesionym i zmartwionym głosem
Cóż więc było robić?
Tej nocy nie spędziliśmy wspólnie
Jednak niedługo miało się to zmienić
Powoli zbliżaliśmy się do siebie
Widziałem jak kwiat rozkwitł w pełni
Był już gotowy do zerwania, gdy nagle mi się wymknął
Zasmakowałeś wolności
Byłeś tak daleko
I tak długo mnie unikałeś
Wiedziałem, że kwiat zmienia się w owoc
To ja zostawiłem w nim pyłek pożądania
Który sprawił, że płatki, moralne bariery, opadły
By reszta zmieniła się w zakazany owoc
Jednak był wciąż zielony
Takiego przecież nie mogłem zjeść, czyż nie?
Nie chciałem też czekać, by zjeść już nadgryziony przez kogoś
Lub co gorsza, aż zalęgną się w nim robaki
Pamiętaj więc, że już zawsze będę Cię obserwował
A gdy tylko owoc dojrzeje
Zerwę go, by już nikt inny nie zabrał go dla siebie
Niedojrzały, zakazany owoc
Kusi jeszcze bardziej
Jest jeszcze bardziej niebezpieczny
Czuję jednak, że skryta jest w nim trucizna
Jeśli ugryzę go na siłę, gdy jeszcze będzie zielony
Trucizna mnie zabiję
Muszę poczekać aż spadnie na ziemię i potoczy się do mych nóg
Aż sam zaczniesz mnie błagać o dotyk
A ja już o to zadbam
Byś jak najszybciej znalazł się pod mym butem
Oczywiście, z własnej woli, mój drogi
Do niczego Cię nie zmuszę
To Twe własne serce złamie zasady i pobiegnie ku mnie
A Ty za nim
Oddasz mi swe ciało i duszę
Jesteś owocem w mym ogrodzie
Nie pozwól, by ktoś inny Cię nadgryzł
Ani by zjadły Cię robaki
Należysz do mnie
Choć nie jesteś już w mym domu
 Nie musisz w nim być
Wystarczy, że jesteś w mym sercu

6 komentarzy:

  1. (z racji popsutych drzwi zostałam uziemiona to skomentuje)
    Na początku byłam szczęśliwa : żadnego Prusa! A zaraz potem dostałam cegłą w łeb. Jednak...miękką cegłą, bo bardzo mi się to podobało. Takie inne pojrzenie na Ivana. A że to pedofilstwo to inna sprawa...

    Milka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś taka słodka <3 Ale mówi się "pedofilia" ^^" O... Pomysł na pewno nie zostanie napisany, ale się pojawił... Pedofilia z małym Prusy... o_O Nie, to nawet by mnie wykończyło xD

      Usuń
    2. Dziś jestem w takim stanie, że dziwie się, że swoje imie dobrze napisałam na sprawdzianie... Chociaż, mówiłam podobno jeszcze dziwniej niż zawsze...
      Przepraszam za taki karygodny błąd!
      I tak wiem, mówiłam że idę spać, ale kolega mnie przytrzymał, i dopiero udało mi sie zakończyćromowę...
      *pada na pysk*
      Tak więc dobranoc, nie siedź długo.

      Milka

      Usuń
    3. Zrymowało Ci się <3 A ja już się biorę za wiersz, mon petit chou <3 Czy ja jestem normalna? Piszę wiersze jakieś o konflikcie moralnym, gram po nocach na flecie i nie wiem skąd znam jakieś dziwne rzeczy po francusku o_O A jak się myłam to na zasłonce od prysznica było takie nie zaparowane miejsce. Zawsze jest niezaparowane serduszko, wczoraj jeszcze był ptak i skrzydło, a dziś... Kopulujące króliki... To wygląda jakby mi ktoś wycierał parę w te kształty, ale nikogo nie ma. Ale serduszko jest zawsze, a obok jakieś dziwności <3

      Usuń
    4. Gdzie mi się...Nie ważne. Chou...? Czemu właśnie chou? ..Przypominam kapustę? o.O
      Normalność, to...Pojęcie względne. Według mnie jesteś normalna, mimo iż odrobinę nienormalna...Ale tżeba być trochę nienormalnym bo życie byłoby nudne...
      To serduszko, ptak i skrzydło to jeszcze w normie, ale te króliki... Mi nawet gdyby coś takigo się działo nie zauważyłabym.

      Milka

      Usuń
    5. Jedna osoba tak mnie nazywa i mówi, że to odpowiednik naszego "kotku".
      Tylko wariaci są coś warci^^
      Jakby mi ktoś coś sugerował...?

      Usuń