Najcenniejszy skarb
Część III
Mimo,
że był starszy, teraz czuł się jak małe dziecko, bezbronny i poddany władzy
tego mężczyzny. Cofnął się nieco, jednak drogę ucieczki zagrodziła mu ściana.
Bał się. Wiedział, że sam wydał na to zgodę, że sam wybrał tę opcję. Ale wciąż
nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Zaczął czuć się jak śmieć. Nie
mógł znaleźć w tym ani cienia wolności, czy ucieczki od schematu. Rozumiał
jedynie, że stał się zabawką w dłoniach mężczyzny, który mógłby go zabić bez
mrugnięcia okiem. Jednak nie to było najgorsze. O wiele bardziej cierpiał z
powodu poniżenia. Czuł gorące, nieco spierzchnięte usta dotykające jego szyi.
Czuł się jak pośrednia, portowa kurtyzana, oddająca się piratowi. W pewnym
sensie nią był. Jednak ona po wszystkim mogła oczekiwać zapłaty. A on miał być
na każde zawołanie, nie mogąc nawet marzyć o cieniu szacunku. Czuł jak gorące
dłonie parzą jego delikatną, jasną skórę, odpinając guziki jego koszuli.
Spojrzał na palce mężczyzny, a wtedy on się zatrzymał.
- Wiem, że się boisz... – zielonooki spojrzał na jego twarz.
– To normalne. Zapewne nie robiłeś tego nigdy, nawet z kobietą. Byłoby dziwne,
gdybyś teraz nie drżał. Ach, czy to łza? – niższy blondyn jednak nie wydawał
się drwić. Ostrożnie starł łzę z jego policzka. – Nie jestem taki, jak myślisz.
Nie cieszy mnie ludzkie cierpienie. Chcę jedynie władzy... Wiem, że dążę do
niej kosztem innych, ale nie mam już odwrotu. Ty też nie masz.
- Proszę mnie nie dotykać – wykorzystał moment zamyślenia
się mężczyzny i złapał jego dłonie. Wydawały się być tak drobne w jego
własnych. Nie mógł uwierzyć, że przyniosły śmierć tylu osobom na morzu.
- Jesteś teraz częścią mojego marzenia. Przejmę władzę nad
Tobą. Nad każdym Twym ruchem, każdą myślą, każdym uczuciem... – zielonooki wyrwał
dłonie i zacisnął je na jego nadgarstkach. – Nigdy nie waż się mnie dotykać bez
pozwolenia, nigdy – wysyczał do jego ucha. Błękitnooki zauważył, że mężczyzna
jest od niego nieco niższy. Ku własnemu zdziwieniu pomyślał, że zapewne teraz
musi stawać nieco na palcach. Czyż to nie musiało wyglądać słodko? W innych
okolicznościach zapewne by tak o tym pomyślał. Ale nie teraz, gdy był zdany na
jego łaskę i chyba właśnie go zdenerwował. Spodziewał się kary. Czyżby zaraz
miał zostać uderzony? Czy może mężczyzna ukarze go, rezygnując z resztek
delikatności i gwałcąc go bez cienia zażenowania? Dopiero teraz zrozumiał, że
zielonooki był cały czas dla niego miły i tak delikatny. Nie podniósł na niego
głosu, ani tym bardziej ręki. Nawet teraz nie zdzierał z niego ubrań, tylko
obchodził się z nim delikatnie. Długo stał w bezruchu co zdziwiło
błękitnookiego.
- Przepraszam – powiedział wyższy nachylając się nieco do pirata.
Czyżby ktoś kiedyś zranił zielonookiego? I dlatego teraz chciał mieć nad
wszystkim kontrolę... Bo kiedyś sam był pod kontrolą zbyt okrutnej osoby. –
Spokojnie... – Francuz wystraszył się błysku w szmaragdowych oczach. Jednak po
chwili znów poczuł gorące wargi dotykające jego szyi, jednak tym razem drżały.
Jakby mężczyzna nie był pewien tego, co chce zrobić, jakby się wahał. W pewnym
momencie oparł głowę o jego tors.
- Obiecaj, że już ode mnie nie odejdziesz – powiedział,
jakby była to najważniejsza sprawa na świecie. Błękitnooki przybrał zdziwiony
wyraz twarzy. Czyżby ten straszny pirat naprawdę był samotny? Taki się wydawał.
Jeśli dobrze o tym pomyśleć, nawet w plądrowaniu statków nie brał udziału z
kompanami, przychodził, gdy wszystko było już gotowe. Całą drogę na jego statek
nikt mu nie towarzyszył. Czyżby aż tak się go bali, że nie byli w stanie
zbliżyć się do niego? Albo on nikogo do siebie nie dopuszczał.
- Nie mam takiego zamiaru. A na pewno nie na środku oceanu –
błękitnooki pomyślał, że teraz powinien go przytulić, jednak jego nadgarstki
wciąż były unieruchomione. Mężczyzna pociągnął go na łóżko. A on znów myślał,
że wszystko będzie źle. Miał oddać się mężczyźnie... Samo w sobie było to
odrażające dla niego. A tym bardziej, że był to ktoś, czyjego imienia nie znał
i ktoś, kto był postrachem całego świata. Teraz ten tajemniczy mężczyzna
położył dłonie na jego torsie i przejechał po nim, jakby go badał. Materiał
koszuli szeleścił w przerażający sposób. Błękitnooki oddychał szybko, urywanie.
Po chwili poczuł ciężar na swym ciele, później usta łapczywie przyciskane do
jego obojczyka. Pomyślał, że mężczyzna musiał od dawna nikogo nie mieć, a
jednocześnie nie chcieć nikogo skrzywdzić. Wyglądało to jak próba gry wstępnej,
która miała oddalić od niego strach, by zielonooki nie miał wyrzutów sumienia.
Jednak próba ta była nieco nieudolna. – Nigdy nie robiłeś tego z miłości? – nie
mógł powstrzymać tego pytania. – Starasz się być delikatny, jednak wydajesz się
powtarzać jakiś schemat i to w sposób, jakbyś zapomniał swojej roli – wiedział,
że ryzykuje, jednak słowa same płynęły na jego usta. Zatrzymał je dopiero
surowy wzrok szmaragdowych oczu.
- Zamknij się... Nic nie wiesz. Po prostu staraj się docenić
to, że nie jestem brutalny. Ludzie z mojej załogi nawet nie przejęliby się,
gdybyś zaczął przez nich broczyć krwią, więc przymknij się z łaski swojej. Nie
jesteś tu po to, by dawać mi rady – zielonooki już pewniej zdjął z niego koszulę.
- Ale odpowiedz na jedno pytanie... – błękitnooki starał się
go rozkojarzyć. – Nie chciałbym tego robić z kimś, czyjego imienia nie znam...
Więc jakie jest Twoje? Wystarczy samo imię, jeśli boisz się, że komuś Cię
wydam...
- Jesteś dziecinny... Najpierw Ty podaj mi swoje – niższy mężczyzna
wydawał się czuć ulgę słysząc słowa swego tymczasowego partnera. Powoli zaczął
masować jego tors, siedząc na jego biodrach okrakiem. Najwidoczniej sam to
wszystko przeciągał. Wyglądał jednak, jakby jego ciało nie miało zbyt wiele
cierpliwości.
- Dobrze, dobrze. Francis
- odpowiedział. Czuł, że jego ciało go zdradzało. Choć on sam nie chciał
tego zbliżenia, to coraz bardziej nie mógł powstrzymać nadchodzącego
podniecenia. Czuł się jak marionetka, sterowana emocjami, które wywoływał ten
mężczyzna.
- Arthur – głos był nieco przyciszony, jakby zielonooki nie
chciał, by słyszał go ktoś oprócz adresata tego jednego słowa. Sam poczuł się
pewniej. Zauważył, że mężczyzna już nie drży i najwyraźniej również tego chce.
Powoli przechodził do sedna sprawy. Dziwnym był widok jego rumieńców, gdy się
rozbierał. Czyżby nigdy nie robił tego przed kimś? Może kurtyzany nigdy nie
widziały jego ciała, może traktował je jak przedmioty. A to jego potraktował
specjalnie. Wkrótce nie było już odwrotu. Ciała splotły się ze sobą, a
powietrze wypełniło się nowymi dźwiękami. Zarumienione policzki i zaciśnięte
dłonie były próbą opanowania zbyt wielu emocji. Gdy wszystko się skończyło
zapadli w sen. Nie wyglądało to, jakby ktokolwiek był do czegoś zmuszany.
Wyglądali jak kochankowie. Teraz wtuleni w siebie i przykryci wspólnym kocem. I
być może tak się czuli. Jakby to wszystko było inne, wyjątkowe i nowe. Obaj
złamali zasady rządzące ich światami, a teraz połączyli się ze sobą.
UK jako seme. Mogę umrzeć szczęśliwa xD
OdpowiedzUsuńPiękne. Od razu się uśmiechnęłam, bardzo za to dziękuję.
Nyu...Nie wiem co napisać....Przepraszam....
*tuli* Szczęście tak piękniej istoty jest spełnieniem mych marzeń.
UsuńAnglia nawet jako seme jest niezwykle uroczy. *^* I ogólnie całość opowiadania to istna słodycz. *^*
OdpowiedzUsuń\*Q*/ >*w*> - tak wyglądał Kugelmugel po przeczytaniu tego~ Przy okazji każe przekazać, że masz chodzić spać o normalnych godzinach. >C
Licia :3
To ja was idę przytulić <(^-^<)
UsuńA ja tak dziś wyglądałam jak mi odpisała ReconditeVillain z CrimsonHour Cosplay: ~(^-^~) (~^-^)~ ~(*-*)~ A potem zaczęłam jednocześnie śmiać się i płakać O_O Ja idę później spać, bo w nocy lepiej się myśli^^
To my też idziemy się tulić. (>*u*)>
UsuńNie można płakać, bo wtedy umierają małe kotki. No chyba, że ze szczęścia to inna sprawa. :3 Wiem, że w nocy lepiej się myśli, ale to nie jest zdrowe. *jestem ostatnią osobą, która powinna tak mówić, ale lubię matkować*
*tuli*
UsuńZe szczęścia płakałam, bo CrimsonHour Cosplay jest zajebiste^^ Oby nie przestała odpisywać jak Fia z VandettA Cosplay....
Śpijmy razem~
*wutl*
UsuńVandetta. *^* Nie przestanie, zawsze trzeba być dobrej myśli. *pata*
Dobrze, ale pod jednym warunkiem. Pójdziesz wcześnie spać. ./////.
Uda się, prawda? Może kiedyś nawet z nią porozmawiam na Skype *_*
UsuńNapiszę rozdział, zasadzę go i idę^^
Napewno się uda. :3
UsuńTo ja też już idę spać, bo mnie gorączka rozkłada. I mam nadzieję, że nie będzie to godzina czwarta, bo inaczej będę truła na Skype jak bardzo to jest niezdrowe. *pomińmy fakt, że wstydzę się pisać do ludzi na skype, bo myślę, że przeszkadzam*
^^
UsuńDbaj o siebie cholero. Ja już kończę, bo ten rozdział dziś krótki będzie,
A truć nie umiesz, bo jesteś za słodka. *tuli*
To było Słooooooooooooooooodkie! Ale nie przesłodzone.// Aaaaaaaaaaaaa! Przestaję się bać Francka! To straaaszne! Nie będę mieć postaci, której nie lubię!
OdpowiedzUsuńZawsze możesz nie lubić Niemiec^^
Usuń