Translate

środa, 6 marca 2013

Historia poza tematem numer czterdzieści siedem: Najcenniejszy skarb - Część piąta.

Dość krótkie, zarys historii życia obu panów.

Najcenniejszy skarb
Część V

                Nastąpił czas, by dowiedzieli się o sobie wszystkiego. Opowieści wydawały się być takie, jakich było tysiące. Jednak były wyjątkowe, bo dotyczyły właśnie ich i spotykały się w tym właśnie miejscu.
                Pierwszy zaczął zielonooki. Mogłaby się ta opowieść wydawać zwykłą historią, może nawet nieco nierealną. Jednak każdy jego ruch i każde słowo potwierdzały jego relację. Urodził się jako jedyne dziecko biednych mieszkańców portu. Nie miał zbyt wiele. Tak naprawdę nie miał nic. Jego zabawkami były kamienie rzucane w okoliczne ptaki. Od małego nie był zbytnio lubiany przez okoliczne dzieci. Wielu go biło i wyszydzało, musiał więc sobie radzić. Szybko więc nauczył się zasad przetrwania. Wszystko zmieniła zima pewnego roku, gdy był jeszcze dzieckiem, choć potrafił już wszystko zrozumieć. On, młody i zahartowany nie musiał obawiać się cięższych chorób, w końcu nigdy nie chorował. Jednak jego zapracowany ojciec, który musiał wciąż pracować w obdartych ubraniach i matka, która wciąż cerowała wszystko co tylko się do tego nadawało, a z domu wychodziła zbyt rzadko, by się zahartować, byli narażeni na wiele chorób jakie niesie za sobą mroźna zima. Po pewnym czasie jego ojciec zaczął głośno kaszleć. Widział, jak matka płacze coraz częściej, jednak długo zajęło mu zrozumienie sytuacji. Zapalenie płuc było nieuleczalne, śmierć to tylko kwestia czasu. Wciąż łudził się, że to tylko wyjątkowo wredna grypa, jednak wkrótce odbył się pogrzeb. Niestety niedługo po nim nastąpił drugi. Chłopiec pozostał sam. Często podkradał ryby z sieci rybaków, lub otrzymywał je za pomoc. Ubrania zdobywał podkradając je ze sznurków wiszących w oknach. Długo radził sobie w ten sposób, chwytając się pomniejszych prac i kradzieży. Nie miał żadnej nadziei na choćby znalezienie nowego domu, jednak w pewnej chwili uśmiechnęło się do niego szczęście. A raczej kapitan pomniejszej jednostki pirackiej. Potrzebował kogoś do pomocy, a gdy ujrzał, prawie jeszcze dziecko, potrafiące zrobić wiele skomplikowanych rzeczy, które nabyło wiele umiejętności z powodu częstego pomagania w wielu różnych sprawach, wiedział, że właśnie jego musi zabrać na statek. I tak oto młody chłopiec zaczął życie pirata. Oczywiście najpierw zajmował się jedynie myciem statku i przygotowywaniem jedzenia dla innych, ale z czasem jego zakres obowiązków się poszerzał. A i on wykazywał wiele talentu. Nigdy jednak nikogo nie zabił. Nie własnymi rękami. Potrafił sprawić, by ta osoba sama wpadła w ramiona śmierci. Wystarczyło podejść w odpowiednim momencie, wystraszyć, pogonić i już rybki miały obiad. Tak więc jego status rósł w zastraszająco szybkim tempie. W niedługim czasie zastąpił starego kapitana. I wtedy nastąpił rozkwit tej grupy piratów. Pod jego dowództwem zdobyli wiele dóbr, wspaniały statek. A on stał się postrachem mórz. Choć jego dłonie nigdy nie splamiły się krwią.
                Druga historia była bardzo typowa. Błękitnooki urodził się w dość ważnej rodzinie, podległej znanemu rodowi magnatów. Od maleńkości znał swe przeznaczenie. Miał stać się sługą głowy rodu, później znalezionoby dla niego piękną żonę z majętnej rodziny i żyłby długo i szczęśliwie, w dostatku, z gromadką dzieci. Jednak coś poszło nie tak. Początek pracy u magnata był wspaniały. Pracodawca doceniał jego dobroć i piękne słowa. Jego córka podzielała zdanie ojca. Może najpierw jedynie w sposób przyjacielski, jednak z biegiem czasu coraz bardziej interesowała się blondynem. Na jej nieszczęście bez wzajemności. Jednak było to też jego zmartwienie. Pracował tam jedynie kilka lat. Jego pracodawca wciąż jasno dawał mu do zrozumienia, że jego córka jest obiecana jakiemuś szlachcicowi. On też wciąż powtarzał, że to rozumie i nawet nie myśli o niej w sposób inny niż jak o swej pani. Jednak urażona odrzuceniem duma panienki wciąż podsuwała jej różne plany zdobycia go. Co skutkowało planem pozbycia się go w głowie jej ojca. I tak też trafił na ten statek. Resztę opowieści rozmówca znał bardzo dobrze.
                Obaj więc spotkali się przez odwrócenie ich losu. Jeden z nędzarza stał się najbogatszym piratem. Drugi zaś z bogatego mieszczanina stał się sługą na statku. Jednak obaj byli za to nieco wdzięczni losowi. Powoli nastawała noc. Jak należało ją spędzić?

8 komentarzy:

  1. Jak należało by spędzić noc z drugą osobą według Milki - na tuleniu~! No bo jak inaczej...?
    O Franca chociaż raz nie zainteresowany jakąś panią...Biedny Brytol...Chcę go mocno przytulić, żeby się uśmiechnął...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym myślałam^^ Francja też ma gorsze dni XD Anglię trzeba przytulić^^

      Usuń
    2. To chodź przytulmy go razem.

      Usuń
  2. Taaaaaaaaaaak!!! Przytulić Anglię! I będzie się śmiał jak w 10 minutes chalenge!
    #############################
    Nieważne, że krótkie! Ważne, że piękne! A jak spędzić noc, to już oni dobrze wiedzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie się śmiał jak nabijał się z Ameryki^^
      Oczywiście, że wiedzą^^

      Usuń
    2. Mi chodzi o to z jednorożcem. Ale tamto też skądś wykombinuję *_*

      Usuń
    3. On jest taki słodki~<3

      Usuń