Translate

piątek, 12 kwietnia 2013

Historia poza tematem numer sześćdziesiąt siedem: Pokarm duszy - Część siódma.

Czasem pełnia księżyca jest jaśniejsza niż słońce południa.


Pokarm duszy
Część VII

                Noc trwała nieprzerwanie, gdy zielone oczy otworzyły się nagle, spoglądając na pusty sufit w maleńkim pokoju. „Jego pokój jest ogromny, ale sufit tak samo pusty... Ciekawe czy zasnął spokojnie... Nie, nie powinienem o nim myśleć, ale... Coś jest chyba nie tak...” pomyślał i mimo dziwnej i późnej pory wstał, zaczął się ubierać, by chwilę później wybiec z domu w sobie tylko znanym kierunku.
                Nie mijał nikogo, ciemność rozświetlana była tylko przez nieliczne latarnie uliczne i gwiazdy. W oddali widział pełnię księżyca. Była piękna, ale on nie miał teraz czasu, by choćby chwilę się jej przyglądać. Nie myślał o niczym innym, jak tylko dostać się do swego celu, zająć się tą jedną, ważną osobą. Teraz żałował swej reakcji w tamtym czasie. A jeśli jemu się coś stało i ostatnim wspomnieniem o nim pozostanie ta kłótnia? Jeśli nie zdążą się pogodzić? Tak bardzo się martwił. Biegł ile tylko miał sił w nogach. Czasem uginały się pod nim, nieco już zmęczone kolana, czasem się potykał, jednak nie zaprzestał biegu. Musiał jak najszybciej znaleźć się przy nim. Tak więc biegł, jakby zależało od tego czyjeś życie. Nie wiedział, że tak jest naprawdę.
                Wbiegł do jego domu i przez chwilę pomyślał, że to naprawdę głupie i bezsensowne. Przecież nic mu się nie mogło stać, na pewno żył tak jak wcześniej i nie trzeba było się niczym przejmować. Przez chwilę chciał już wyjść, ale ostatecznie pomyślał, że skoro już tu jest, to sprawdzi czy nic się nie zmieniło od czasu jego poprzedniej wizyty. Widział, że wszędzie jest porządek. Jednak zauważył również, że nie przybyło śmieci w koszu, jakby przez ten czas nie wyrzucał żadnych opakowań po jedzeniu. To było nieco dziwne. Postanowił sprawdzić, czy mężczyzna śpi, w pewien dziwny, matczyny sposób chciał po prostu podejść i przykryć go kołdrą. Jednak nie zastał go w spodziewanym miejscu. Wtedy więc zaczął przeszukiwać cały dom w jego poszukiwaniu. Światło księżyca oświetliło bezwładne ciało leżące w pracowni. Zielonooki podbiegł do mężczyzny i sprawdził, czy ten oddycha. Wszystko było dobrze, a on nie wiedząc czy mężczyzna śpi, czy może stało się coś złego, postanowił najpierw nieco odczekać, aż się obudzi. Podniósł go i zauważył, że jest zastanawiająco lekki. Zaniósł go do jego łóżka.
                Postanowił zająć się nim jak należy. Przebrał go i umył za pomocą gąbki i miski z wodą. Nie myślał wtedy o tym, czy jest to dziwne, zawstydzające, ani o żadnych tego typu rzeczach. Chciał jedynie mu pomóc, zaopiekować się nim. Ułożył go w łóżku i przykrył kołdrą. Wiedział, że teraz najważniejszy jest dla niego sen, więc postanowił pozostać przy nim, aż się obudzi, zamiast samemu go budzić. Minął już świt i zbliżało się południe, a błękitnooki oddychał spokojnie. Młodszy z mężczyzn powoli odczuwał coraz większe zmęczenie. Pomyślał, że mógłby na chwilę położyć się obok niego, skoro musi być przy nim, a on w końcu śpi. Zrobił więc tak, jednak nie minęło wiele czasu nim zasnął.
                Jeszcze kilka godzin minęło nim błękitne oczy uwolniły się od zasłaniających je powiek i sennego otępienia. Mężczyzna rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył, że jest w swoim pokoju, co wydało mu się być bardzo dziwne. Zrozumiał, że ktoś musiał mu w tym pomóc, jak i w wielu innych rzeczach. Zrozumiał wszystko, gdy ujrzał słodką, uśpioną twarz tuż obok siebie. Uśmiechnął się, czując, że to najpiękniejsze, co mogło go spotkać. Wtedy przez chwilę pomyślał, że może przeżył nie po to, by cierpieć, ale po to, by był przy zielonookim. Może to ich przeznaczenie? We wspólnej jedności zmienić to, co wydawało się być niezmienne.

2 komentarze:

  1. Normalnie się rozpływam. Piękne. Brytol wygrał bieg po życie. Życie Francy i swoje z nim (jeśli to wybierze, a z tego co widzę - na pewno ). Cieszę się, że Franek się obudził. I nie trzeba było go całować, jak Śpiącą Królewnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu przeznaczenie zawsze wygrywa, czyż nie?

      Usuń