Translate

środa, 24 kwietnia 2013

Historia poza tematem numer siedemdziesiąt siedem: Raz, dwa, trzy, braciszek patrzy - Część siódma.

Każdy z nas zapewne marzył, by choć przez chwilę znów być dzieckiem. Lecz co będzie, jeśli to marzenie nagle się spełni? Trzeba będzie wtedy być bardzo posłusznym starszemu bratu...

Raz, dwa, trzy, braciszek patrzy
Część VII

                Chłopiec zasnął nagle w ramionach mężczyzny. Nie czuł, że jest przenoszony, nie czuł, kiedy znalazł się w samochodzie. Nie budził się przez całą drogę do posiadłości położonej za miastem, nawet gdy pojazd podskakiwał na wybojach w czasie drogi przez las. Bezwładnie pozwolił przenieść się do pokoju. Dopiero tam, gdy słońce schowało się już dawno za horyzontem otworzył oczy. Ujrzał piękne pomieszczenie o pastelowych barwach, wypełnione mnóstwem pluszowych zabawek i wielu innych rzeczy kojarzących się z małymi dziećmi. Maskotki były ogromne, trzymając jakąkolwiek z nich wyglądałby jak trzyletnie dziecko. Zrozumiał, że taki miał być efekt. Zauważył, że pokój ma wysoki sufit, a meble również nie należą do standardowych. Zapewne na większość musiałby się wdrapywać, tak jakby był maleńkim dzieckiem. Miały one również pastelowe kolory, zupełnie jak mebelki dla dzieci... Czuł się jakby był w Krainie Czarów, brakowało mu tylko sukienki Alicji. I wtedy właśnie otworzyły się drzwi. Do pokoju wszedł młody, jasnowłosy mężczyzna w towarzystwie młodych dziewcząt, wręcz dziewczynek w strojach pokojówek.
- Och, widzę, że się obudziłeś – głos mężczyzny brzmiał zbyt znajomo dla chłopca. Poznawał też wygląd, pamiętał go, choć nigdy nie zrozumiał, że przypadkiem poznana osoba i ten, który zmienił jego życie jedynie swymi słowami, to ten sam człowiek. Człowiek, który stał właśnie przed nim. – Braciszek bardzo się martwił o swojego maluszka... Miłe panie teraz Cię przebiorą, dobrze? – mężczyzna się uśmiechnął, a młode kobiety podeszły do chłopca i wręcz siłą zaczęły ciągnąć go do łazienki, by umyć go i przebrać. Ich oczy były puste, zupełnie, jakby straciły zmysły, jakby podlegały hipnozie. Zapewne były kontrolowane przez tego mężczyznę... Kontrola... To dlatego on tak zachwycał się chłopcem. Bo był mu całkowicie oddany. Tego właśnie pragnął mężczyzna. Posłuszeństwa bez najmniejszego rozkazu, jakby wszyscy byli jego grzecznymi dziećmi, którym nie trzeba nic powtarzać, na które nie trzeba krzyczeć. I taki był chłopiec. Czy jeśliby nie był... Nigdy nie spotkałby tego mężczyzny? Czy może skończył w takim transie jak te dziewczęta? Poddał się więc grzecznie wszelkim zabiegom, by tylko nie rozgniewać mężczyzny. Po chwili wrócił do niego, ubrany w strój przypominający białego niedźwiadka, taki jaki często zakłada się dzieciom, pachnąc owocowym szamponem. Wszystkie rzeczy przeznaczone dla niego upodabniały go jeszcze bardziej do maleńkiego dziecka.
- Frere... Po co to wszystko...? Czemu mnie tu przywiozłeś? Gdzie są moje rzeczy? Przecież miałem je przy sobie, gdy usłyszałem Twój głos – chłopiec drżał, bojąc się choćby odezwać głośniej.
- Cichutko... Braciszek schował te rzeczy. Ubranka były takie smutne, nie pasowały do Ciebie. Teraz wyglądasz dużo słodziej, wiesz? I te mądre książki były takie straszne, teraz będziesz bawił się klockami z braciszkiem jak przystało na małego chłopca, prawda? A te inne rzeczy będę Ci dawał pod moją opieką, dobrze? Nie chcemy przecież byś zachlapał telefon mleczkiem, prawda? – mężczyzna podszedł do niego z bardzo dużą butelką ze smoczkiem.
- Nie jestem małym dzieckiem... – powiedział chłopiec niepewnie.
- Jesteś! – starszy blondyn krzyknął ze złością i uderzył ręką w krzesło, które upadło z hukiem. – Jesteś moim malutkim, grzecznym, słodkim braciszkiem! Rozumiesz?! – mężczyzna szarpał dziecko za ramiona, jakby wymagając od niego potwierdzenia tych słów.
- T-tak braciszku... – chłopiec spojrzał na niego zza za dużych okularów. One też zostały podmienione na słodkie, w plastikowych oprawkach. Na szczęście ich moc zgadzała się z tymi, które miał zawsze. Nie wiedział, że teraz wszystko się zmieni. Najpierw przez nikogo nie zauważany, teraz trafił w ręce nadopiekuńczego człowieka. Nie wiedział, która skrajność jest lepsza. Jednak wydawało mu się, że tu będzie szczęśliwszy. Jeśli zaginął i nikt nie będzie go szukał, nigdy nie wróci do dawnych zmartwień. I mimo, że mężczyzna był czasem nieco przerażający, wolał z nim rozmawiać, niż słuchać kłótni rodziców. Wdrapał się więc na zbyt duże łóżko, przypominające dziecięce posłanie i grzecznie pił mleko, które dał mu mężczyzna. Patrzył na niego, kuląc się w pozycji embrionalnej. Starszy blondyn zaś głaskał go po głowie z uśmiechem. Im dłużej chłopiec pił, tym bardziej był senny. W końcu wypuścił butelkę z rąk i zapadł w sen.
- Ach te maleństwa, tak szybko zasypiają, a potrafią być tak pełne energii! – mężczyzna zabrał butelkę z uśmiechem. Środek usypiający przepięknie sprawiał się w roli części jego iluzji.

6 komentarzy:

  1. M-Maskotki? Klocki? *leci po walizkę* Braciszku! Jadę do Ciebie! *o*
    To słodkie, albo ja jestem dziwna i uwielbiam takie opowiadania. Jak na razie to moja ulubiona część. A jak Francja będzie chciał coś zrobić Kanadzie to niech ten rozsypie klocki Lego na podłodze. To jest najlepsza broń i prawie zawsze działa~<3

    Łocia~<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodka jesteś^^
      Znając Francję to by po tym przeszedł i go złapał XD

      Usuń
    2. Ja nie jestem słodka, to przez te maskotki. *wieczne dziecko*
      Ale to są klocki Lego, po nich nie da się przejść bez uszczerbku na zdrowiu. I zawsze można nastawiać różnych mebli, coby się Francja w mały palec u nogi uderzył. XD

      Usuń
  2. Mały Kanadzia w stroju niedźwiadka, pijący mleko z butelki *-* Jak ja się dziś skupię nie wiem, cały czas go sobie wyobrażam. Chociaż bez okularów jest słodszy. Francji odbiło z samotności widzę. A środek nasenny w za dużych ilościach może mieć fatalne skutki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie aż taki mały, tylko Francja tak uważa. Ma trochę zaburzenie pojmowania wieku. Te dziewczynki, które u niego pracują są według niego dorosłe, a młody Kanada, choć w wieku około wczesnego gimnazjum jest dla niego jak bobasek. No i jak się za mocno zaśnie to można się już nie obudzić...

      Usuń