Translate

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Historia poza tematem numer pięćdziesiąt siedem: Ten, którego kocham i ten, który mnie nienawidzi - Część piąta.

Gdy imaginacja wyrywa się spod kontroli...

Ten, którego kocham i ten, który mnie nienawidzi
Część V

                Na szczęście noc przebiegła spokojnie, nie musieliśmy martwić się żadnym „nieproszonym gościem”. Było to wytchnienie po tym, co mógł tenże „gość” zrobić. Teraz na jakiś czas nie musieliśmy się nim martwić. Mogliśmy skupić się na sobie i na naszej pracy.
                Przed ludźmi zachowywaliśmy się tak samo jak dawniej, choć docinki nie były aż takie ostre. Nie raniliśmy siebie nawzajem, a jedynie bawiliśmy się słowami, które jedynie my rozumieliśmy w pełni. Dla innych wyglądało to tak jak zawsze, ciche manifestacje nienawiści. Lecz tak naprawdę słowa kryły inne znaczenie. Bocian chcący przebić żabę swym dziobem nie zamierzał już jej w ten sposób zabić. Jedynie nasze spojrzenia się zmieniły naprawdę. Nie było w nich cienia złośliwości, choć czasem twarze wykrzywione były w imitacji złości. Wiele słów nabrało nowego sensu i znaczenia. Byliśmy sobą, dla siebie i mimo siebie. Powoli zgłębialiśmy swoje tajemnice.
                Dowiedziałem się o nim bardzo wiele. Miał rodzeństwo, ale nie utrzymywał z nimi kontaktu z różnych powodów. Pokazał mi zdjęcia ich rodziny i zauważyłem, że w pewnym momencie zniknął z nich jeden chłopak, a po czasie pojawił się drugi. Powiedział, że jeden z nich został adoptowany, ale po czasie wybrał zbyt szybkie życie na własną rękę. Mówił to z ogromnym smutkiem. Zauważyłem, że ten chłopak mi kogoś przypomina... Ale nie... Nie mógłby przecież być tym, kim myślę, że mógłby być... Choć tak do niego podobny... I choć i on był adoptowany przez cudzą rodzinę... Czyżby byli braćmi? Nie byłem w stanie dłużej o tym rozmyślać, gdy usłyszałem historię innego z chłopców. Strasznie się od nich różnił, jednak miał takie same, charakterystyczne brwi jak i reszta rodziny, czego powiedzieć nie mogłem, o poprzednim dziecku. Podobno ten nie do końca należał do rodziny. Nie wiedziałem czy wolno mi było pytać w jaki sposób miał się różnić, więc skupiłem się na jego historii. Każde z rodzeństwa urodziło się w stolicy innego kraju składającego się na Wielką Brytanię. On chełpił się Londyńskim pochodzeniem, opowiedział też o innych... Ale o miejscu urodzenia tajemniczego chłopca nie wspomniał. Dzieciak był około dziesięciu lat młodszy od niego, wyglądał jak mały marynarz. Na wszystkich zdjęciach chłopiec go kopał, bił... To było dziwne, lecz wydawało się raczej dziecięcą zabawą, jakby udowadnianiem swojej wartości wobec rodzeństwa. Mężczyzna też z resztą śmiał się, opowiadając o jego żartach.
                Później zgodził się opowiedzieć również o jeszcze jednej osobie, o tym, którego stworzył w swym własnym wnętrzu. On sam teraz mówił, że nie wie, czy go stworzył czy może „znalazł”. Mówił, że pojawił się nagle, on w ogóle nie myślał o tym, by spotkać kogoś takiego. Po prostu kiedyś w swym odbiciu ujrzał obok drugą postać, która uśmiechała się tak słodko. Odezwał się do niego, a chłopak odpowiedział, choć był jedynie w lustrze. Tak zaczęli rozmawiać. Potem widział go w wielu przedmiotach, w których mogło pojawić się odbicie. Z czasem jedno odbicie zasłaniało drugie, zaczął zatracać to, należące do niego i tak też w pewnym momencie zauważył kartkę napisaną wręcz dziecięcym pismem. Wtedy zrozumiał, że już nigdy nie będzie sam i nie będzie sobą. Najpierw nie było to uciążliwe, ale później chłopak, niczym dziecko stał się nieposłuszny, robił różne dziwne żarty. A gdy on próbował się go pozbyć, wtedy było jeszcze gorzej. Nauczył się go ignorować, spełniał jego zachcianki. Stał się jego niewolnikiem. Niewolnikiem rozwydrzonego dziecka, które nie wiedziało jak okazywać swe uczucia, a w którym było wiele, skrywanej przez oryginał miłości. Gdy on był nieufny, chłopak natychmiast się ze wszystkimi zaprzyjaźniał. Gdy on był raczej wstydliwy, chłopak często spędzał noce z nieznajomymi. Gdy on był poważny, chłopak nie stronił od dziwnych żartów. Był utrapieniem, ale też jedynym przyjacielem. Zastępował nieco utraconego brata. Lecz tak jak brat odszedł nazywając to wolnością, tak i on teraz musiał uwolnić się od tego dziwnego tworu. Może jednak się to uda? Jedną bitwę wygraliśmy, lecz przed nami pozostała wciąż cała wojna.
                Siedzieliśmy spokojnie w jego domu. Przyniosłem płytę z niektórymi zdjęciami, które znalazłem i poprawiłem na komputerze. Były tam zdjęcia jego i mojej rodziny, nasze wspólne zdjęcia. Nawet trochę zestawień zdjęć jego brata, który uciekł i mojego, który zaginął jakiś czas temu. W pewnym momencie, gdy pojawiało się zdjęcie Arthura usłyszeliśmy dziecięcy śmiech. Być może jedynie nam się to wydawało, ale było to przerażające. Szklane przedmioty drżały, wszystko, co dawało odbicie stawało się czarne i matowe. A na zdjęciu, za Arthurem stanął jakiś chłopak... Tak podobny, lecz uśmiechający się niewinnie, ubrany w o wiele słodsze rzeczy... Zbyt dobrze wiedziałem, kto to mógł być, by zignorować powiew wiatru w zamkniętym pomieszczeniu i śmiech dziecka, gdy byliśmy tu sami... Na lustrze pojawiło się jedno słowo... Jedno imię... Tak dobrze nam znane... Jednak... Czy było ono napisane... krwią?

21 komentarzy:

  1. Powiedz, że jestem dziwna, ale ten rozdział strasznie mi się spodobał. Chociaż to może dlatego, że coś mnie bierze...Nie ważne.
    Po oglądaniu w nocy programów o duchach i czytaniu draculi *tak nie mogłam spać~* jakoś tak spodobał mi się ten moment kiedy usłyszeli śmiech i było to imię...Nie to nieprawda, że tak się przestraszyłam,że weszłam pod koc, nie...
    A kiciu - jak Ty dodawałaś rozdział, ja już byłam po śniadaniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To słodkie~ I jak się boisz to mamusia Cię przytuli (>^-^)>

      Ojoj, czas szybciej chodzić spać... Trzy tłumaczenia zrobiłam~<3

      Usuń
    2. Maaamoooo <(T-T<)

      Tak, o wiele szybciej......Jej~

      Usuń
  2. Awww, jakie słodkie. <3
    Nagrałam się dzisiaj w survival horrory i mnie trzyma taki dziwny humor~ Już chyba trzeci raz czytam ten rozdział i znowu mam uśmiech na ryjku. *-* To jest takie urocze, że nie mogę. *-* Nawet nie mogę porządnego komentarza napisać, przepraszaaaaam. ;__;

    Synek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jakiś dziwny byt... krew... śmiech... głosy... A Ty uważasz, że to urocze XD Normalność jest pojęciem względnym... Coraz bardziej względnym XD

      Usuń
    2. Ale to jest mega urocze, noo. >_<
      Ja za słodkie uważam małe dziewczynki, które przez cała grę latają za główną bohaterką i próbują przybić ją do podłogi. Ogólnie większość horrorów jest urocza~

      Usuń
    3. I to jest właśnie najlepsze. Bo masz się bać fabuły, a nie bohaterów. Jak się oglą da amerykański horror z zombie to się obejrzy, nawrzeszczy, bo obrzydliwe i zapomni. Obejrzysz japoński horror, praktycznie się nie boisz, bo tak intensywnie myślisz, że o tym zapominasz, a potem uciekasz w nocy z pokoju przed własnym misiem.

      Usuń
    4. Skarbie, ja nie oglądam horrorów, bo naprawdę trudno jest znaleźć coś z dobrą fabułą i mnie nie wciągają. Wolę grać, bo gier jest więcej i mają powalający klimat. Pamiętam jak w trzy tygodnie przeszłam Fatal Frame 1-3 i Sillent Hill 2. Później bałam się spać, ale warto było, bo te gry są po prostu cudowne. *_*

      Usuń
    5. Gry łatwiej przerażają, bo je jakby "przeżywasz". W filmie tylko biernie oglądasz i nie musisz się skupiać nad losem bohaterów, jedynie patrzeć. A jak grasz to przeżywasz każdy ruch, martwiąc się, by bohater przetrwał. Więc to dłużej pozostaje w pamięci i bardziej się w nią wżyna.

      Usuń
  3. Końcówka jest taka so creepy... Straszne to się zaczyna robić.
    Ogólnie to w sumie oryginalny pomysł, żeby w ff nie robić z Francisa zboczeńca. On ci wyszedł dobrze, ale Iggy coś taki niewyraźny. Sugeruję nafaszerować go rutinoskorbinem.
    Szkoda trochę, że Francisio nie poczuł jak to jest być gwałconym... przydałoby mu się.

    I tak najbardziej lubię opowiadanie, w którym razem mieszkali w akademiku. Nic tego nie przebije xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co mi odbija, ale jakoś lubię pisać horrory...
      Zastanawiam się co ludzie myślą o Francji, że wyjątkowe jest nie nazywanie go zboczeńcem... Francję mi się łatwo pisze, Anglia jest trochę za normalny i mam z nim trudności, bo ja jestem nienormalna.... Czy Ty masz jakiś uraz do Francisa? XD

      A widziałaś "Gdy Ty odejdziesz"? Znaczy nazwa po francusku jest, ale jej nie pamiętam... XD Od słowa "Si" się zaczyna... To moje ulubione^^

      Usuń
    2. Ja go kocham <33333333

      Pewnie widziałam, ale po tytule to nie pamiętam ;p

      Usuń
    3. Psychicznie czy fizycznie? XD

      Tak Anglia miał rozwalone pół kraju i mu Francja postanowił pomóc.

      Usuń
    4. "Si tu périras..." - Jendo z niewielu opowiadań, które widziałam na hetalia.org i skomentowałam naprawdę...

      Usuń
    5. Dasz do tego link? Nie pamiętam, żebym to dodawała, ale może po prostu zapomniałam... Trochę się martwię, że ktoś inny mnie wyręczył... No i chciałabym przeczytać ten komentarz.

      Usuń
    6. http://hetalia.org/articles.php?article_id=724&rstart=0

      Usuń
    7. O, jednak moje... Ale tak jakoś nie czuję, że ja to dodawałam... Nick mój, ale nic nie pamiętam i jakoś nie w moim stylu opis... No, ale odpiszę Ci tam na komentarz^^

      Usuń
    8. Noxi cię wyręczyła...

      Usuń
    9. Noxi...? O co chodzi?^^"

      Usuń
    10. Osoba z redakcji, w tym przypadku Noxi, wstawia opowiadania wysłane przez innych.

      Usuń
    11. Wiem... Ale nie pamiętam, żebym to wysyłała...

      Usuń