Ten, którego kocham i
ten, który mnie nienawidzi
Część VII
Nie
wiedziałem co się dzieje, nie mogłem zrobić niczego, zatrzymać go w jakikolwiek
sposób, wydawał się nie chcieć wracać, a raczej marzyć o zniszczeniu.
Wiedziałem, że tak wściekły nie będzie bezpieczny dla Arthura. Pociągnąłem
zielonookiego ku sobie, by widziadło nie wpadło w jego ciało. Nie wiedziałem do
końca co robię, ani czy jest to dobre. Po prostu czułem, że nie mogę zrobić nic
innego, a muszę zrobić cokolwiek. I wtedy to zobaczyliśmy... Widziadło,
zupełnie jak ludzkie dziecko, nie zahamowało, gdy powinno i wpadło w
telewizor... Który wtedy po prostu wybuchł... Wybuchł... Wybuchł, gdy widziadło
się z nim zderzyło, choć chciało uderzyć w zielonookiego... Gdyby mu się
udało... Czy on by teraz nie żył? Kompletna ciemność spowiła wszystko, a u
sufitu pojawiły się błękitne płomyki, niczym krąg świec. Nie było już śmiechu
dziecka, lecz jego cichy płacz. Czułem się winny... Nie czułem wyrzutów
sumienia, bo w końcu zrobiłem dobrze... Ale czułem się winny cierpieniu tego
chłopca. Mimo iż nie istniał i istnieć nie powinien, mimo że mogliśmy ujrzeć go
jedynie w lustrze... Nie chciałem, by płakał... Chciałem, by i on mógł się
uśmiechać. Widziałem też smutek Arthura. Ufał temu widziadłu, traktował go
nieco jako nowego młodszego brata... A teraz był świadkiem jego gniewu. Jak
mógł się czuć, wiedząc, że prawie został przez niego zabity? Nie chciałem o tym
myśleć, po prostu go przytuliłem, by się nieco uspokoił. A płacz chłopca wciąż
rozlegał się w pokoju. Co miałem zrobić? On był zbyt niebezpieczny, ale też był
po prostu potrzebującym miłości dzieckiem... Małym, psychopatycznym widziadłem,
które pragnęło zostać przytulone. Kazałem zielonookiemu usiąść na kanapie, a
sam złapałem w dłonie jedną z zabawek należących do Oliviera. Była to lalka.
Może to dziwne jak na chłopca, ale bardzo normalne jak na właśnie tego chłopca.
Lalka miała około pół metra wysokości, wydawała się być idealnym, szczegółowym
odwzorowaniem dość młodego człowieka. Na zdjęciu zapewne można byłoby ją
pomylić ze zwykłym chłopcem. Miała nawet mechanizmy zastępujące stawy, mogła
więc „poruszać się” jak normalny człowiek. Wydawała się być idealnym „ciałem”
dla tego widziadła. Jako lalka nie mógłby nikogo skrzywdzić, ale mógłby wiele
zrobić. Mógłby spokojnie rysować, ale można byłoby go łatwo powstrzymać przed
zniszczeniem czegokolwiek. I mógłby spokojnie bawić się z Arthurem, a nie tylko
wymieniać z nim te pokrętne wiadomości. Może byliby jak prawdziwi bracia? Później
może kupiłoby się lepszą lalkę, na jakieś jego „urodziny”, by zmienił ciało na
nowsze, lepsze. W ten sposób mógłby być nawet nieśmiertelny, czyż nie?
Podszedłem do lustra, niosąc lalkę niczym dziecko. Widziałem w szkle zapłakaną
i nieco poranioną twarz Oliviera. Krwawił, zupełnie jak każde dziecko po
uderzeniu w szklany przedmiot... Był taki zwyczajny... A jednocześnie pokrętnie
nienormalny.
- Olivier... Wiesz... Mógłbyś mieć własne ciało... zobacz...
– wskazałem na lalkę. – Będąc lalką nie musiałbyś już pożyczać ciała, prawda?
Ani nie musiałbyś się niczym martwić, bo lalkę można kupić nową, prawda? Chcesz
sobie porysować razem z Arthurem, prawda? Teraz będziesz mógł, chodź... –
spojrzał na mnie... Spojrzał, tymi ogromnymi, przerażającymi, załzawionymi
oczyma. I uśmiechnął się. Tak po prostu niewinnie się uśmiechnął. Dotknął tafli
lustra. Czułem, że wiem co zrobić. Do szkła przyłożyłem rączkę lalki. A wtedy
zamiast jej odbicia w lustrze była twarz Oliviera. Lalka się poruszyła. Chwilę
później poczułem jak te małe, zimne ręce oplatają mi szyję. Nie dusił mnie,
nie, to nie to. Objął mnie.
- Dziękuję, braciszku... – porcelanowa twarz lalki wtuliła
się w zagłębienie mojej szyi. Uśmiechnąłem się jedynie i podszedłem z nim do Arthura.
Usiadłem obok zielonookiego, który niepewnie pogłaskał lalkę po głowie.
Dotychczas nieruchoma twarz lalki wykrzywiła się w uśmiechu. Wyglądała jak
ludzka. Spojrzałem na to dawniej porcelanowe ciało. Wydawało się teraz należeć
do człowieka. Z każdą chwilą coraz bardziej przypominało małego chłopca o
jasnych blond włosach w truskawkowym odcieniu i oczach przypominających
błękitne niebo. Dostosował lalkę do siebie. Nie był już tak bardzo podobny do
Arthura, ale nie przypominał też lalki. Był zwykłym, małym chłopcem
potrzebującym miłości.
L-L-Lalka. Q_Q *zawija się w kocyk i chowa pod łóżkiem*
OdpowiedzUsuńLalki są straszne, ale i tak opowiadanie wyszło Ci pięknie. To jest wspaniałe i cudowne. Przepraszam, ale nie mam weny na lepszy komentarz. ;__;
Łociek
Ja lubię lalki, są takie piękne, bezbronne... Dziś tylko podsumuję to opowiadanie i będzie skończone^^ To i "Nowy Etap" nadają się do zrobienia drugiej części... Tu bym mogła kiedyś zrobić jak już razem mieszkają, planowałam nawet szukanie Kanady i Ameryki, ale by mi wylazło to z fabuły... Ale druga część może o tym być... A w Nowym Etapie można zrobić jak na następny rok wracają na studia. Albo historia poboczna z ich wakacji... Jeszcze jedna osoba prosiła, by oni już razem mieszkając mieli koty i napisać o tych kotach opowiadanie...
UsuńLalki są straszne, wyglądają jakby zaraz miały pożreć czyjąś dusze.
UsuńTen motyw z szukaniem Kanady i Ameryki całkiem ciekawy się wydaje. Opowiadanie o kotach? To jest genialny pomysł. *_*
Ja mam pełno lalek porcelanowych <3 Planuję wykorzystać psychologicznie ich podobieństwo, by dalej pasował ten tytuł, bo chcę to zrobić jak drugi tom tego co tu widzisz. Można zrobić z perspektywy Francji jak to i wtedy, że on i Kanada są ze sobą związani jak bracia, a Ameryka uważa, że on mu brata zabrał i przez to by go nie lubił. Albo można zrobić z perspektywy Anglii, który chciałby mieć dobre relacje z Ameryką, ale ten jest wredny, a wtedy Anglia by się przyjaźnił z Kanadą jako substytutem, milszą wersją Ameryki. Ta druga opcja lepsza i będzie sprawiedliwie, bo Anglia też dostanie swoją serię, a nie tylko ciągle Francja... Bo Francją się łatwiej pisze...
UsuńKawai! Teraz Olivier może być kimś innym niż odbiciem Anglii. Liciu-Łociu, nie bój się lalki... Ty powinieneś się bać raczej mnie, bo skrzyżowałam Łotwę z Białorusią. Wyszło naprawdę przesłodkie stworzonko!
OdpowiedzUsuńAha, i narysowałam cię, kiciu! (http://3.bp.blogspot.com/-tbGigqT8lAc/UVxYLdpeg8I/AAAAAAAAA0k/NgSp96sNokQ/s400/P1010416.JPG) Nie! To nie jest Fem!Rumunia! T^T
UsuńIdealnie... Cechy, które mam przedstawiłaś... Cechy, które chcę mieć też tu są... Wspaniale... Tylko nie umiem napisów przeczytać, bo za małe^^"
UsuńNa obrazku piszę: "Ale za to udała mi się jej piękna suknia z innej epoki"
UsuńA to co mówisz na obrazku:
- Zaglądam głęboko w twoją duszę...
- Musisz być batdzo miłą osobą...
Och, to słodkie...
UsuńNie wiem co napisać, minął cały dzień, a ja dalej jestem zmęczona.
OdpowiedzUsuńŚlicznie. Lalki są straszne ( porcelanowe to wyjątek), ale ta z Olivierem w środku może być taka...Słodko-gorzka. Dobrze, że wszystko się dobrze skończyło.
...Nie wiem co jeszcze napisać *szuka ładnego PruIta do czytania* Może to: CHODŹKAJ SZYBCIEJ SPAĆ! Bo przyjadę do Ciebie pójdę spać, a ty będziesz siedzieć, ja sie obudzę, a Ty będziesz spała w najlepsze....
Dbaj o siebie... Może jeszcze dopiszę coś jak on już jest prawie, że zwykłym dzieckiem, drugą część jak pisałam wyżej..
UsuńPruIta... Ty grasz Włochy, a osoba grająca Prusy jest słodka... *evil grin* A jak Ty będziesz u mnie to będę miała motywację do pójścia do łóżka~<3
Ja o siebie dbam. Jeszcze Ty zadbaj o Siebie.
UsuńPrzeczytałam chyba wszystkie PruIta polskie bo nic nie mogę znaleźć nowego....Chyba zostaje mi angielskie, ale ich też jest mało....
Czemu się tak uśmiechasz....? Jej, czyli nie będę musiała Cię na siłę ciągnąć ^^ Ale już teraz mogłabyś chodzić szybciej....
O, dziś Ci napiszę o nich wiersz, bo akurat nie mam pomysłu...
UsuńBez Ciebie nie mam motywacji...
Jesteś taka kochana~!
UsuńKiciu znajdź motywację w tym, żeby mi ciśnienie nie skakało, kiedy czytam o której jeszcze siedzisz....
Ale jak się ma za niskie ciśnienie, to się nie żyje...
UsuńA jak za wysokie to też źle. A ja zawsze mam niskie ciśnienie, więc...
UsuńWięc trochę można podnieść *tuli*
UsuńNie można. A na pewno nie tak...*tuli*
UsuńA tak...? *całuje nosek*
Usuń*rumieniec* T-tak już bardziej można...
UsuńSłodka^^
UsuńNie jestem słodka! *nadyma policzki*
UsuńJesteś słodka jak Anglia po burzy~<3
UsuńNie lubię burzy....Po tym jak spędziłam ją na 10 piętrze oglądając horror....I co to za porównanie?
Usuń*tuli* Nie wiem... Po prostu lubię brwi Anglii i zapach po burzy...
Usuń*wtul* Zapach po burzy jest piękny. Albo ogólnie po wielkiej ulewie. A to, że lubisz jego brwi, to żadna tajemnic ^-^" *
UsuńTo zapach ozonu (O3) tworzącego się w syntezie tlenu (O2) spowodowanej wyładowaniami elektromagnetycznymi powstającymi w wysokich warstwach atmosfery, czyli tzw. błyskawicami~<3
UsuńOn ma takie słodkie brwi, jak skrzydła demona, albo futro wkurzonego kota, wyjętego z lodówki, po tym jak godzinę wcześniej wszedł tam w celu jedzenia Whiskasa z puszki i został przypadkowo zamknięty~ Tak, Anglia przypomina mi moją kotkę... Słodki, nieco wredny, w pewien sposób opiekuńczy i ma ładne brwi, a włoski mu się rozchrzaniają jak Łacie na zimę~<3
Czuję notatki z chemii/fizyki/biologii (niewłaściwe skreśl). Uwielbiam spacer po burzy....Jak wygląda słońce zza chmur, ptaki znów śpiewają....
UsuńTak, porównanie do futerka wkurzonego kota idealnie pasuje ^-^ To słodkie.
Zupełnie jak odzyskanie wolności i nadziei...
UsuńAnglia i koty to esencje wspaniałości~<3
Masz rację. O, a wczoraj jak szłam do sklepu to tak śmiesznie i mocno lunęło....I jak wracałam do domciu to tak głęboko oddychałam i się uśmiechałam. Brakowało mi tego zapachu.
UsuńTrudno się nie zgodzić ^-^
To takie słodkie... A u mnie już są kwiatki!^^
UsuńKwiatki? Słodko~! U mnie mewy już latają...I bazie *-*
UsuńTo słodkie^^ U nas zawsze na matury kwitły magnolie pod szkołą... W tym roku chyba przebiśniegi XD
UsuńJedna jaskółka wiosny nie czyni - ale mewa już tak XD Zobaczymy kiciu. A przebiśniegi też ładne ^-^
UsuńRozczulająca jesteś^^
UsuńCzemu~?
UsuńTak ogólnie^^
Usuń