Raz, dwa, trzy,
braciszek patrzy
Część II
Mimo iż
tamten dzień nie był niczym ważnym, chłopiec wciąż go pamiętał. Jasne oczy
patrzące na niego, jasne włosy poruszane przez delikatny wiatr. To wszystko
było tak piękne. Nie chciał tego zapominać. Nie wiedział, że będzie to jedno z
jego najważniejszych wspomnień.
Wkrótce
całe jego otoczenie zaczęło się sypać. Coraz częściej słyszał kłótnie rodziców.
Kiedyś się to nie zdarzało, jednak teraz bywały dni, gdy zastawał matkę rano w
domu z sińcem pod okiem. To był najokropniejszy widok, jaki mógł sobie
chociażby wyobrazić. Nie chciał tego widzieć, ale nie miał dokąd odejść. Nie
miał nikogo. Czuł, że straci też to, co posiadał dotychczas.
Powoli
też jego klasa w szkole podzieliła się na konkretne grupki. Widział po kilkoro
dzieci siedzących w jednym miejscu i rozmawiających. Nikt nigdy nie poprosił
go, by dosiadł się do któregoś z nich.
Był jeszcze bardziej odosobniony niż zazwyczaj, widząc innych w zwartych
grupach. Czasem podzielał czyjeś zainteresowania, chciał o tym porozmawiać,
lecz nim coś powiedział, głos niknął w jego gardle.
Wciąż
jednak starał się nie zmieniać. Wmawiał sobie, że wszystko jest dobrze, że tak
powinno być. Powoli jednak sam tracił w to wiarę. Do znudzenia powtarzał sobie,
że nie jest samotny, że nie ma na to czasu, bo ma wiele do zrobienia. Jednak to
nie było prawdą. Uczył się dobrze, więc próby zabicia czasu ciągłym czytaniem
podręczników spełzały na niczym. Wszystkie inne książki znał praktycznie na
pamięć. Gdy go nudziły. Choć dawniej potrafił w tym wszystkim znaleźć rozrywkę,
teraz czuł, że to nie wystarcza. Powoli zaczynał rozumieć, że to nie jest to,
czego potrzebuje. Jednak nie dopuszczał do siebie faktu, że potrzebuje drugiego
człowieka. Już dawno wmówił sobie, że nie jest częścią tego społeczeństwa,
skoro jest ignorowany. Jak duch, którego nie powinno być. Tak więc nie liczył
na przyjaźń, czy choćby wspólne spędzenie jednego popołudnia z kimkolwiek.
Starał się odrzucić myśl o tym, że właśnie tego mógłby pragnąć. Nie chciał
cierpieć przez marzenie, którego nie był w stanie spełnić.
Później
zaczął widywać nowy samochód zaparkowany w sąsiedztwie. Nieco go to dziwiło,
jednak nie przykładał do tego zbytniej wagi. Zaczął się go nieco bać, gdy
zauważał go zbyt często na swej drodze. Szyby były przyciemnione, jednak
wiedział, że ktoś jest w środku. I ten ktoś nigdy nie wychodził. Czyli nie
zatrzymywał się w żadnej konkretnej sprawie. Po prostu stał. Chłopiec jednak
postanowił to zignorować. W końcu, na pewno nie dotyczyło to kogoś tak zwykłego
i niepotrzebnego jak on, prawda? Nie wiedział jak bardzo się mylił i w jak
wielu sprawach...
Pewnego
dnia znalazł coś dziwnego przed wejściem do swego domu. Była to spokojna
okolica, więc rzecz położona choćby wiele dni wcześniej mogła zostać
odnaleziona nietknięta. Jednak tej rzeczy nie było tu rano i musiała być
przeznaczona dla niego. Była to koperta w kolorze czerwonym, zaadresowana do
niego, lecz jedynie z imienia. Gdy ją otworzył ujrzał napis w języku
francuskim. Pięknie wykaligrafowane słowa „Czy jesteś samotny?” na papeterii
pachnącej perfumami. Znał ten zapach... Jednak nie mógł go sobie przypomnieć.
"Pięknie wykaligrafowane słowa „Czy jesteś samotny?” Kojarzę to. Kiedyś chciałaś ze mną pisać rpg gdzie Franca porwał Kanadzię i tam też był taki list. I on tam musiał odpisać, gdzieś to zostawić....Ja chcę więcej~!
OdpowiedzUsuńKurna, nie dość, że mnie przejrzałaś to jeszcze zdradziłaś fabułę przy ludziach XD *łaskocze za karę*
OdpowiedzUsuńOjej, przepraszam! Możesz usunąć ten mój komentarz.... Nie, nie łaskocz! *śmieje się jak głupia*
UsuńI tak tego nikt nie czyta to niech wisi^^ *tuli*
UsuńNa pewno czytają.... *tuli*
UsuńI pewnie się śmieją, że jakiś głupek tak dziwnie pisze...
UsuńNikt się nie śmieje i bardzo ładnie piszesz!
UsuńTo czemu nikt inny nie komentuje? Pewnie wchodzą przypadkiem z Google i uciekają...
UsuńLicia skomentowała. A ja się staram zawsze. Inni pewnie są zajęci, czytają, ale nie mają czasu komentować.
UsuńTylko wy zawsze... I tylko dlatego, że was o to poprosiłam...
UsuńNie. Jest jeszcze Akemi, czasem Krupnik i te dwie panie, co ich nie znam. A ja bardzo lubię czytać co piszesz. Zaczęłam czytać bez Twojej prośby, to właściwe opowiadanie, bo wtedy się nie znałyśmy. I tak mi zostało, że czytam.
UsuńJesteście kochane, wy moje potworki *tuli*
UsuńOj tam kochane...*tuli*
Usuń