Okaż wdzięczność
Mały
domek był jedynie namiastką dawnych włości. Lecz choćby to było lepsze niż
ciągła tułaczka pomiędzy trzema wrogimi miejscami. Tu był u siebie, nie był
niczyim podnóżkiem... Lub chociaż tak mu się zdawało. Czuł się wolny, choć
wiedział, że tak nie jest. A na pewno nie całkowicie. Lecz kto w tym świecie
jest naprawdę wolny, gdy więzimy samych siebie tysiącami zasad? Jedną z nich
była wdzięczność. Musimy odwdzięczyć się za to, co otrzymaliśmy. Powiedzieć
ładnie „dziękuję” i dać buzi babci, która dała nam cukierki. Jednak nie zawsze
to wystarczy. Każdy odbiera w inny sposób to, co nazywa dowodem wdzięczności. I
nie zawsze łatwo można spłacić ten dług. Tak właśnie było w tym przypadku. Chłopak
wiele zawdzięczał pewnej osobie, praktycznie zawdzięczał jej wszystko, o czym
mógł w danym czasie marzyć. Oczywiście, był wdzięczny, lecz wydawało mu się, że
również mu wiele pomógł, więc dodatkowy dowód wdzięczności nie będzie aż tak
bardzo potrzebny. Powoli nieco zaczynał się krępować w jego towarzystwie. Jego
wzrok był tak świdrujący, wydawał się w niego wwiercać, jakby był małżem, w
środku której znajduje się piękna perła, a on chciał ją dojrzeć. W tamtym
czasie chłopak nie wiedział, że on chciał tę perłę zdobyć, choćby za cenę
rozłupania skorupy małży.
Mężczyzna
wciąż powtarzał prośby o odwdzięczenie się mu. Chłopak więc raz po raz pomagał
mu we wszystkim. Lecz on wciąż ponawiał swe słowa mówiąc, że pomoc jest zapłatą
jedynie za utrzymacie istniejącego stanu rzeczy, zaś by go stworzyć napracował
się tak bardzo, że takie „błahostki” nie są w stanie go zaspokoić. Chłopak
wciąż niezbyt rozumiał co ten miał na myśli, więc starał się bardziej.
Przynosił dla niego wspaniałe rzeczy, zdobywał wszystko, czego on zapragnął.
Lecz on wtedy powiedział bardzo dziwne słowa:
- To wszystko mogłoby uszczęśliwić mojego szefa. I wierz mi,
jest teraz w siódmym niebie. Ale ja potrzebuję czegoś więcej. Pamiętaj, że
pragnę jedynie piękna i miłości. Jedno z nich mogę czerpać z podziwiania Cię, a
drugie... Przyjdź do mnie, gdy księżyc będzie w zenicie – po czym pocałował
chłopaka, ledwie muskając jego usta swymi. To było w pewien sposób straszne.
Wtedy też chłopak zrozumiał, czego tak naprawdę pragnął jego „wybawiciel”. Być
może tego samego co oprawcy. Wykorzystania go w każdym calu. Jednak on był
inny... On był milszy... Nie gniewał się na niego, ale też go nie ignorował.
Dbał o niego i nie robił mu krzywdy. Więc czy nie należy mu się ta odrobina
szczęścia? Choćby wymuszona?
Tak
więc, gdy księżyc swą pełnią oświetlał korytarze, chłopak szedł niepewnie w
stronę sypialni mężczyzny. Drżąca dłoń dzierżyła marne źródło światła, a bose
stopy cicho stąpały po podłodze. Nie pukał, nie chciał go budzić, nie chciał
też, by on się go zbytnio spodziewał. Gdy otworzył drzwi zobaczył, że mężczyzna
na niego czekał, patrzył na niego tym wzrokiem, pełnym niespełnionych pragnień.
Chłopak lekko zadrżał, zaczął wątpić w słuszność swych działań. Lecz nie wycofał
się jednak. Niepewnie zamknął za sobą drzwi, przesądzając o swym przeznaczeniu.
Powoli zbliżył się do mężczyzny, odkładając na bok źródło światła. Spojrzał na
niego niepewnie, a ten zaprosił go gestem do siebie.
Tak
więc wkrótce byli razem pośród pościeli. I choć jeden się bał i długo bronił,
drugi zbyt bardzo pragnął i zbyt dobrze przekonywał. Być może dług wdzięczności
został spłacony, jednak żądze nie zostaną nigdy zaspokojone. Każdy drobny
pocałunek, każdy dotyk, każdy dźwięk jedynie go jeszcze bardziej napędzały.
Pragnął więcej i bardziej. I choć ciało pod nim stało się bezwładne, omdlałe z
nadmiaru uczuć, odczuć, emocji i wrażeń, on wciąż nie przestawał, nim nie minął
świt. I wtedy właśnie zrozumiał, że posunął się za daleko. Ujął więc chłopaka w
swe ramiona i tulił długo, aż ten nie odzyskał sił. I potem mu pomógł. Pomagał
mu się pozbierać, przysiągł pomagać mu zawsze, gdy tylko będzie konieczne. Dług
wdzięczności został spłacony. Lecz jaka jest cena za wyrzuty sumienia?
Miej na 9:40, wstań po piątej, ledwo co zdąż do szkoły. ._.
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza reakcja 'O, coś innego niż FrUk. *-*' A później z każdym zdaniem, słowem, literą było coraz lepiej. Wiem, że to one-shot, ale chcę więcej i więcej. *_*
Katsuko
Potem się napisze dłuższe^^ Mam wspaniały pomysł^^ Ale pewnie i tak w czasie tworzenia się rozkraczy...
UsuńPolskę każdy dyma... Nic nowego ;p
OdpowiedzUsuńCóż, taki jest los pięknych istot, którym inni zazdroszczą potęgi...
UsuńNom... Przynajmniejj naszej historii nie musimy się wstydzić
UsuńMasz rację. Choć nie jest ona ogrodem pełnym najczystszych róż. Zdarzają się chwasty i ciernie. Ale na szczęście nie jest to też gąszcz pełen trującego bluszczu.
UsuńTak... Ale przynajmniej nie poszliśmy na kolaborację z Niemcami jak co po niektórzy...
UsuńNajgorszym, co można zrobić jest szkodzi tym, których powinno się chronić, tylko po to, by samemu zyskać. Co innego, gdy jest pokój i Ty zyskujesz, a nikt nie traci, może nie zyska nikt poza Tobą, albo zyska ktoś obcy zamiast kogoś bliskiego, a kompletnie o innego, gdy jest wojna i zyskujesz tylko Ty i wróg, za to Twój kraj cierpi... Strasznie mnie denerwuje porównywanie osób, które teraz emigrują za pracą do tamtych zdrajców... Tak jakby jedyna forma patriotyzmu miała być cierpieniem... Wiesz, ludzie uważają czasem, że lepiej być bezrobotnym w kraju niż pracować za granicą, porównując to do zdrady. A tak naprawdę lepiej nie żerować na kasie państwa, a jak już to obcego, prawda? Ludzie często kojarzą patriotyzm jedynie z cierpieniem i poświęceniem, nazywając zdrajcą każdego, kto wyjechał i jest szczęśliwy, w dodatku mało piętnując tych, którzy działają na szkodę państwa i mało doceniając tych, którzy robią dla państwa wiele, ale nie poświęcając siebie niepotrzebnie.
UsuńAle raczej jak jest wojna lepiej zostać w kraju. Jeśli kraj został zajęty z jakiejkolwiek przyczyny, to nie jest ujmą dla żołnierza jeśli wyemigruje i dalej będzie walczył z wrogiem u boku sojuszników.
UsuńJa tam jestem dumna z historii i gdyby coś się stało, to raczej bym walczyła, ale pomimo to chcę wyjechać po studiach do Londynu( piękna pogoda, deszcz i prawie całkowity brak słońca <3). Po prostu w Polsce nie dałabym rady spełniać takich marzeń, na których realizację będę miała większe szanse w Anglii. Przecież to nie zdrada, bo to nie jest wróg, więc to nie zdrada. Ale niektórym nie przetłumaczysz. Takie życie.
W czasie wojny należy robić wszystko, by ratować swój kraj. Pracować dla niego, walczyć dla niego, pomagać sojusznikom. Ale nigdy nie wolno przejść na stronę wroga.
UsuńMasz rację. Też mam takie plany. Ta pogoda mnie zachwyca, nie mogę myśleć jak słońce za bardzo świeci, denerwuje mnie. Ja mam podobnie, część rzeczy mogę tutaj spokojnie robić, ale są też takie, które tu raczej wiążą się z chwilowym sukcesem i zapomnieniem. Masz całkowitą rację. Niektórzy uważają, że lepiej umierać z głodu w kraju, bo szczęście za granicą jest zdradą. A najlepsze jest to, że dotyczy to tylko wyjazdu z danego kraju często. Czyli jeśli chcesz wyjść za obcokrajowca to musisz go sprowadzić do kraju, nie wiadomo jak, nieważne, że Ty znasz jego język, a on Twojego nie, bo jeśli wyjedziesz z kraju to zdrada. A to, że to on by miał wyjechać to dobrze, bo lepiej, żeby pracował dla tego kraju niż swojego. Ale chwilę potem się dowiadujesz, że imigranci są fuj, bo zabierają pracę...