Translate

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Historia poza tematem numer sześćdziesiąt dziewięć: Okaż wdzięczność.

Napisane na zamówienie Francji z Dark!Hetalii. W czasie, gdy nie było Polski na mapie zjawił się Francja, tworząc namiastkę dawnego Państwa Polskiego w postaci Księstwa Warszawskiego. Oczywiście Polska odwdzięczył się za to, pomagając mu w niezliczonej ilości bitew. Jednak to była wdzięczność okazana państwu przez państwo. A cóż z długiem wdzięczności między ludźmi? Cóż... Jego też należy spłacić...

Okaż wdzięczność

                Mały domek był jedynie namiastką dawnych włości. Lecz choćby to było lepsze niż ciągła tułaczka pomiędzy trzema wrogimi miejscami. Tu był u siebie, nie był niczyim podnóżkiem... Lub chociaż tak mu się zdawało. Czuł się wolny, choć wiedział, że tak nie jest. A na pewno nie całkowicie. Lecz kto w tym świecie jest naprawdę wolny, gdy więzimy samych siebie tysiącami zasad? Jedną z nich była wdzięczność. Musimy odwdzięczyć się za to, co otrzymaliśmy. Powiedzieć ładnie „dziękuję” i dać buzi babci, która dała nam cukierki. Jednak nie zawsze to wystarczy. Każdy odbiera w inny sposób to, co nazywa dowodem wdzięczności. I nie zawsze łatwo można spłacić ten dług. Tak właśnie było w tym przypadku. Chłopak wiele zawdzięczał pewnej osobie, praktycznie zawdzięczał jej wszystko, o czym mógł w danym czasie marzyć. Oczywiście, był wdzięczny, lecz wydawało mu się, że również mu wiele pomógł, więc dodatkowy dowód wdzięczności nie będzie aż tak bardzo potrzebny. Powoli nieco zaczynał się krępować w jego towarzystwie. Jego wzrok był tak świdrujący, wydawał się w niego wwiercać, jakby był małżem, w środku której znajduje się piękna perła, a on chciał ją dojrzeć. W tamtym czasie chłopak nie wiedział, że on chciał tę perłę zdobyć, choćby za cenę rozłupania skorupy małży.
                Mężczyzna wciąż powtarzał prośby o odwdzięczenie się mu. Chłopak więc raz po raz pomagał mu we wszystkim. Lecz on wciąż ponawiał swe słowa mówiąc, że pomoc jest zapłatą jedynie za utrzymacie istniejącego stanu rzeczy, zaś by go stworzyć napracował się tak bardzo, że takie „błahostki” nie są w stanie go zaspokoić. Chłopak wciąż niezbyt rozumiał co ten miał na myśli, więc starał się bardziej. Przynosił dla niego wspaniałe rzeczy, zdobywał wszystko, czego on zapragnął. Lecz on wtedy powiedział bardzo dziwne słowa:
- To wszystko mogłoby uszczęśliwić mojego szefa. I wierz mi, jest teraz w siódmym niebie. Ale ja potrzebuję czegoś więcej. Pamiętaj, że pragnę jedynie piękna i miłości. Jedno z nich mogę czerpać z podziwiania Cię, a drugie... Przyjdź do mnie, gdy księżyc będzie w zenicie – po czym pocałował chłopaka, ledwie muskając jego usta swymi. To było w pewien sposób straszne. Wtedy też chłopak zrozumiał, czego tak naprawdę pragnął jego „wybawiciel”. Być może tego samego co oprawcy. Wykorzystania go w każdym calu. Jednak on był inny... On był milszy... Nie gniewał się na niego, ale też go nie ignorował. Dbał o niego i nie robił mu krzywdy. Więc czy nie należy mu się ta odrobina szczęścia? Choćby wymuszona?
                Tak więc, gdy księżyc swą pełnią oświetlał korytarze, chłopak szedł niepewnie w stronę sypialni mężczyzny. Drżąca dłoń dzierżyła marne źródło światła, a bose stopy cicho stąpały po podłodze. Nie pukał, nie chciał go budzić, nie chciał też, by on się go zbytnio spodziewał. Gdy otworzył drzwi zobaczył, że mężczyzna na niego czekał, patrzył na niego tym wzrokiem, pełnym niespełnionych pragnień. Chłopak lekko zadrżał, zaczął wątpić w słuszność swych działań. Lecz nie wycofał się jednak. Niepewnie zamknął za sobą drzwi, przesądzając o swym przeznaczeniu. Powoli zbliżył się do mężczyzny, odkładając na bok źródło światła. Spojrzał na niego niepewnie, a ten zaprosił go gestem do siebie.
                Tak więc wkrótce byli razem pośród pościeli. I choć jeden się bał i długo bronił, drugi zbyt bardzo pragnął i zbyt dobrze przekonywał. Być może dług wdzięczności został spłacony, jednak żądze nie zostaną nigdy zaspokojone. Każdy drobny pocałunek, każdy dotyk, każdy dźwięk jedynie go jeszcze bardziej napędzały. Pragnął więcej i bardziej. I choć ciało pod nim stało się bezwładne, omdlałe z nadmiaru uczuć, odczuć, emocji i wrażeń, on wciąż nie przestawał, nim nie minął świt. I wtedy właśnie zrozumiał, że posunął się za daleko. Ujął więc chłopaka w swe ramiona i tulił długo, aż ten nie odzyskał sił. I potem mu pomógł. Pomagał mu się pozbierać, przysiągł pomagać mu zawsze, gdy tylko będzie konieczne. Dług wdzięczności został spłacony. Lecz jaka jest cena za wyrzuty sumienia?

10 komentarzy:

  1. Miej na 9:40, wstań po piątej, ledwo co zdąż do szkoły. ._.
    Moja pierwsza reakcja 'O, coś innego niż FrUk. *-*' A później z każdym zdaniem, słowem, literą było coraz lepiej. Wiem, że to one-shot, ale chcę więcej i więcej. *_*

    Katsuko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potem się napisze dłuższe^^ Mam wspaniały pomysł^^ Ale pewnie i tak w czasie tworzenia się rozkraczy...

      Usuń
  2. Polskę każdy dyma... Nic nowego ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, taki jest los pięknych istot, którym inni zazdroszczą potęgi...

      Usuń
    2. Nom... Przynajmniejj naszej historii nie musimy się wstydzić

      Usuń
    3. Masz rację. Choć nie jest ona ogrodem pełnym najczystszych róż. Zdarzają się chwasty i ciernie. Ale na szczęście nie jest to też gąszcz pełen trującego bluszczu.

      Usuń
    4. Tak... Ale przynajmniej nie poszliśmy na kolaborację z Niemcami jak co po niektórzy...

      Usuń
    5. Najgorszym, co można zrobić jest szkodzi tym, których powinno się chronić, tylko po to, by samemu zyskać. Co innego, gdy jest pokój i Ty zyskujesz, a nikt nie traci, może nie zyska nikt poza Tobą, albo zyska ktoś obcy zamiast kogoś bliskiego, a kompletnie o innego, gdy jest wojna i zyskujesz tylko Ty i wróg, za to Twój kraj cierpi... Strasznie mnie denerwuje porównywanie osób, które teraz emigrują za pracą do tamtych zdrajców... Tak jakby jedyna forma patriotyzmu miała być cierpieniem... Wiesz, ludzie uważają czasem, że lepiej być bezrobotnym w kraju niż pracować za granicą, porównując to do zdrady. A tak naprawdę lepiej nie żerować na kasie państwa, a jak już to obcego, prawda? Ludzie często kojarzą patriotyzm jedynie z cierpieniem i poświęceniem, nazywając zdrajcą każdego, kto wyjechał i jest szczęśliwy, w dodatku mało piętnując tych, którzy działają na szkodę państwa i mało doceniając tych, którzy robią dla państwa wiele, ale nie poświęcając siebie niepotrzebnie.

      Usuń
    6. Ale raczej jak jest wojna lepiej zostać w kraju. Jeśli kraj został zajęty z jakiejkolwiek przyczyny, to nie jest ujmą dla żołnierza jeśli wyemigruje i dalej będzie walczył z wrogiem u boku sojuszników.
      Ja tam jestem dumna z historii i gdyby coś się stało, to raczej bym walczyła, ale pomimo to chcę wyjechać po studiach do Londynu( piękna pogoda, deszcz i prawie całkowity brak słońca <3). Po prostu w Polsce nie dałabym rady spełniać takich marzeń, na których realizację będę miała większe szanse w Anglii. Przecież to nie zdrada, bo to nie jest wróg, więc to nie zdrada. Ale niektórym nie przetłumaczysz. Takie życie.

      Usuń
    7. W czasie wojny należy robić wszystko, by ratować swój kraj. Pracować dla niego, walczyć dla niego, pomagać sojusznikom. Ale nigdy nie wolno przejść na stronę wroga.
      Masz rację. Też mam takie plany. Ta pogoda mnie zachwyca, nie mogę myśleć jak słońce za bardzo świeci, denerwuje mnie. Ja mam podobnie, część rzeczy mogę tutaj spokojnie robić, ale są też takie, które tu raczej wiążą się z chwilowym sukcesem i zapomnieniem. Masz całkowitą rację. Niektórzy uważają, że lepiej umierać z głodu w kraju, bo szczęście za granicą jest zdradą. A najlepsze jest to, że dotyczy to tylko wyjazdu z danego kraju często. Czyli jeśli chcesz wyjść za obcokrajowca to musisz go sprowadzić do kraju, nie wiadomo jak, nieważne, że Ty znasz jego język, a on Twojego nie, bo jeśli wyjedziesz z kraju to zdrada. A to, że to on by miał wyjechać to dobrze, bo lepiej, żeby pracował dla tego kraju niż swojego. Ale chwilę potem się dowiadujesz, że imigranci są fuj, bo zabierają pracę...

      Usuń