Ptak w zbyt małej
klatce
Najpierw, niczym maleńkie łapki pisklątka
Maleńkie stópki dziecka po domu tupały
Jednak, gdy ku ojcu się zbliżyły
Natychmiast maleńskie rączki drżały
Oczy koloru nieba morze łez wylały
Porcelanowa twarzyczka spoglądała na twarz pięknej kobiety
Pierwszej, która urodę po matce odziedziczyła
Twarzyczka dziecka, niczym lalka, spogląda na starszą od
siebie dziewczynkę
Czemuż to dzieci z rodzicami się nie bawią, jeno same czy z
niańkami?
Tak już jest w świecie, w którym miłość nie ma prawa istnieć
Na malutkie nóżki trzeba kupować coraz większe buciki
Porcelanowa twarzyczka rośnie bardzo szybko
Maluczka główka nabijana jest wiedzą
Jakże przydatną, lecz jakże też smutną
Nie taką, jakiej pragneło by wielkie serce tej porcelanowej
laleczki
Jakież to piórka wyrosną w klatce trzymanemu pisklakowi?
Na razie wciąż złoty puch go pokrywa
Jednak ten, który raj w klatkę zamienił
Pragnie, by pióra wyrosły ostre
I czarne jak noc
Jednak jasne palce przewracają stronice ksiąg zakazanych
A jaśminowe wargi przyciskają się do chłodnej stali fletu
Jakże to złe w mniemaniu tego, który w złotej klatce zamknął
wolne pisklę!
Lecz jakże piękne dla tych, którzy słyszą trzepot pierwszych
piórek
Lecz, na jaki kolor się zabarwią?
Skrzydła już ledwie w klatce się mieszczą
Lecz pióra kolor wciąż mają niestały
Porcelanowa twarz smutku pełna
A oczy łzami wypełnione spoglądają z tęsknota w niebo
Klatka stała się zbyt ciasna
Oczy pełne błękitu niczym nieboskłon odległy
Górnolotne słowa z ksiąg zczytują
Jasne palce niczym bielutkie chmurki, po srebrnym
instrumencie przebiegają
Czy to jest zbrodnią? Piękno i wspaniałość podziwiać?
W domu rządzonym przez pozbawione uczuć istnienie...
I inny podleciał ptak ku klatce
Otworzył jej zamek, wypuścił dorosłe już pisklę
Jednak nie poleciał za nim
Chronić go chciał jak najlepiej potrafił
Lecz znalazł się ktoś, kto wydał marzenia, by samego siebie
chronić
Skrzydła latać nienawykłe
szybko frunąć przestały
Ptak ledwie na wolność wypuszczony
wpadł w sidła zła
I ten, który więził go tak
długo
Teraz znał prawdę całą
Strach od zawsze trzymany w
sercu ustom nakazał wydać przyjaciół
I, gdy znów w klatce się
znalazł pióra poszarzały nieco
Jasne palce w okół innej
stali zaplecione zostały
Kraty... Jakże odrażające...
Jakże zasmucające
A niebo przepowiadało rychły
koniec i zniszczenie
Koniec złudzeń, zniszczenie
marzeń
I wkrótce oczy, które
widziały słowa prawdy, nie tylko iluzji
Ujrzały najgorszy w życiu
obraz
Porcelanowe ciało upadło
widząc jak odchodzą marzenia
Serce rozbiło się na tysiące
kawałków
Ptak w klatce czernią się
okrył
I teraz, bez serca, lalka
porcelanowa jedynie powtarza ruchy marionetek
Gdy nie ma już marzeń, gdy
nie ma miłości, umysł zapychany jest obowiązkami
A ten, który zniszczył
wszystko, co piękne
Sam sobie gratuluje
Spełnienia swym marzeń o
idealnej lalce
Piękne. Nie wiem co powiedzieć. Widać, że czułaś się lepiej, bo przeszłaś samą siebie.
OdpowiedzUsuńJego dzieciństwo jest takie idealne do wierszy. Pełne smutku i utraconej nadziei. Myślisz, że byłby szczęśliwy w innej rodzinie? Szkoda, że nie da się cofnąć do niego i go stamtąd zabrać. Adoptować jak był mały, uczyć go, dbać o niego... I wychować na geniusza, którym się urodził, jednak poznającego świat sercem, nie niszczącego rozumem...
UsuńGdyby nie głupota jego ojca, mógłby być szczęśliwy w swojej rodzinie.
UsuńMasz rację... Najchętniej jego ojcu wyjęłabym wnętrzności, bez jakiegokolwiek znieczulenia, budząc go, gdy tylko straciłby przytomność z bólu, by cały czas był świadomy swej winy i kary, cały czas czuł ból nie do opisania. A gdy umierałby już z powodu upływu krwi zgniotłabym jego serce na jego oczach, bo ujrzał koniec jedynego życia na jakim mu zależało.
Usuń... Czemu ja to sobie musiałam wyobrazić?! Teraz mi niedobrze....
UsuńA mnie ten widok uszczęśliwia... To jest mniej obrzydliwe niż np. kopulacja, czyż nie?
UsuńAle...Co innego dawać życie, co innego wypruwać komuś flaki... Chociaż to pierwsze też jest obrzydliwe....
UsuńMasz całkowitą rację. Tu i tu musisz wniknąć w głąb ciała, a potem coś z niego ktoś wyjmuje. Tylko różnica czy otwór jest naturalny, narzędzia i efekt. A on chyba lubował się w tematach pokrewnych tym obu.
UsuńNuu...Nie chcę nawet o tym myśleć...
UsuńJa też... Ale kilka spraw zrobił dobrze... Dzieci... Ale potem je popsuł.
Usuń