Translate

sobota, 25 maja 2013

Historia poza tematem numer sto trzy: Ten, który skrywa zbyt wiele - Część dziewiąta.

Podsumowanie zmian, które nastąpiły i zapowiedź tych, które nadejdą. Bardzo krótki rozdział, chciałam trochę narobić smaku na jedną rzecz, więc przerwałam w momencie, w którym powinna zostać napisana. Będzie w następnym rozdziale. Też trochę powodem jest to, że strasznie chcę i muszę iść już spać.

Ten, który skrywa zbyt wiele
Część IX

                Choć znika tak wiele, musi pojawić się jeszcze więcej. Dni mijały jak zawsze, choć nieco weselej, gdy pojawiła się nadzieja na poprawę życia. Najmłodszy spośród błękitnookiej rodziny czuł się już nieco lepiej. Może wciąż wyglądał raczej jak szkielet w gabinecie biologicznym niż jak każdy zwykły chłopiec, ale im dłużej był z bratem, tym częściej się uśmiechał. Również zielonookiego zaczynał nazywać braciszkiem. Bardzo się do niego przywiązał i chciał, był on z nimi jak najdłużej.
                Chłopiec nie płakał, gdy oni wracali do domów, wiedział, że wkrótce to on pojawi się znów w swym własnym, a raczej dzielonym z bratem pokoju. Gdy wyglądał przez okno, gwiazdy pokazywały mu nowe marzenia. Gdy zasypiał, śnił o wspólnych wycieczkach rowerowych. Ale już nie tylko z braciszkiem. Gdzieś tam, może nieco z tyłu i niezauważenie, pojawiały się smutne, zielone oczy. Chciał, by te oczy błyszczały kiedyś radością. Stało się to jego marzeniem, wrócić do domu i sprawić, by wszycy się uśmiechali, a zwłaszcza nowy braciszek. Zastanawiał się jak bardzo Francis go lubił. Był może jeszcze zbyt mały, by wszystko zrozumieć, ale widział, że patrzy na niego trochę jak rodzice na siebie nawzajem. A zielonooki tak słodko się wtedy rumienił. Mimo tego co widział, mimo tego, co się stało, chłopiec nie tracił nadziei. I choć każdego dnia zauważał, że kolejne łóżko szpitalne pozostawało puste, choć nikt nie został wypisany, to spoglądał w niebo i uśmiechał się delikatnie, jakby żegnał dusze tych, którzy odeszli.
                W tym czasie zielonooki zaczął zdobywać informacje na temat tego, gdzie teraz mógł być jego brat. Od dawna go nie widział, nie miał o nim żadnych wieści. Pragnął ujrzeć go znowu, teraz, nim będzie za późno. Zastanawiał się czy on również się zmienił. Zapewne był wyższy, silniejszy niż zazwyczaj. On zawsze szybko rósł i dużo jadł. Miał nadzieję, że nie skończyło się to nadwagą czy innymi wadami. Ale w pewnym sensie nie mogło, bo chłopiec zawsze był żywym srebrem. Wszędzie było go pełno, więc nie było możliwości, by nie spożytkował swojej energii.
                Zaś błękitnooki spoglądał spokojnie w przyszłość. Jego brat zdrowiał i teraz było to pewne, że niedługo wszystko się ułoży. Widział też oczy koloru mchu, wypełnione nową nadzieją. Czuł, że ich los na pewno zmierza w dobrą stronę. Nie było możliwości, by stało się cokolwiek złego. I on to wiedział. Pomagał swemu przyjacielowi, kontaktował się z bratem na ile tylko był w stanie. Również odnowił, oziębłe ostatnimi czasy stosunki z resztą przyjaciół. Zdawało się, że wszystko będzie już tylko jasną ścieżką.

                Lecz wkrótce miało nastąpić wiele zmian, wielki przełom. Jak wiele zmieni się na lepsze, a jak wiele na gorsze? Tego nie wie nikt. Lecz nie wolno bezczynnie czekać na to, co przyniesie los. To my tworzymy nasze przeznaczenie i nikt go za nas nie zmieni.




[ Poprawione przez Megumi/Milka]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz