Gdy założysz smycz
wilkowi
Część II
Kto
jest drapieżnikiem, a kto ofiarą, gdy nie wiadomo jakie są sidła? Mogą one być
wszystkim... To może być praca, na którą poświęcamy całe swe życie,
niespełniona miłość, która odbiera nam marzenia, czy też tysiące obowiązków,
które musimy co dzień wypełniać, nasza rutyna. Lecz czy zmiany też nas nie
niszczą? Gdy przyzwyczajeni do konkretnego porządku, nagle miotamy się w nowym
układzie, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Czy więc może cały świat jest
sidłami? Uwalniając się z jednych, wpadamy do drugich. Cały świat jest lasem,
pełnym Wilków, Kapturków i sideł. Tylko ostatnimi czasy zabrakło Łowczych...
Nadszedł
czas, by spotkały się dwa przeciwieństwa. Dwa odbicia, pojawiające się na
polach szklanej szachownicy. Czerń i biel, choć przeciwne, są tak sobie podobne
i tak bliskie. Biel jest brakiem kolorów na czystej kartce. Czerń jest brakiem
światła wśród bezkresnej nocy. Lecz biel wydaje się być jasna, piękna, a czerń
przerażająca i pusta. Obaj są naprawdę tacy sami, miotają się w sidłach tego
świata, choć uważają, że różnią się tak bardzo. Nikt nie widzi w nich
podobieństw, lecz naprawdę są tą samą figurą na szachownicy, nie można
rozpoznać jaj koloru w ostrym świetle słońca, a jej odbicia na białym i czarnym
polu są diametralnie odmienne.
Młody
mężczyzna bez ostrzeżenia wbiegł do wielkiej posiadłości, zmierzając, ku nieznanemu
sobie z położenia pokoju dziedzica. Biegł przed siebie, wyrywając się,
próbującej go schwytać służbie, aż jednak został pojmany i rzucony na kolana.
Krzyczał, że musi szybko rozprawić się z „paniczykiem”, jak to raczył nazwać
dziedzica. Młodzieniec, zwabiony krzykami, ukazał się na szczycie schodów.
Delikatną, wręcz porcelanową dłoń ułożył na barierce i spoglądał ku
przedstawieniu.
- Jeśli ja jestem, jak to ująłeś „paniczykiem”, to Ty
zapewne jesteś... jak wy to mówicie... „Sługusem”, prawda? Och tak, na pewno
tak... Wiem, kim jesteś, wiem, po co tu jesteś. Wierz mi, też wolałbym, by
Ciebie tu nie było. Wprowadzasz zamęt, niepotrzebnie hałasujesz. Nie dziwię
się, że to Ciebie nam oddali, zamiast Twojego brata... Zwykle to najmłodsze
dziecko idzie na służbę w takich sytuacjach, prawda? A wiesz czemu Ty tu
przyszedłeś? Bo byłeś jedynie problemem – młodzieniec podszedł do albinosa i
ukucnął, by patrzeć mu w oczy, gdy ten wciąż był zmuszony do przyklęku. – Ale wiedz
jedno... Sprawię, że gdy dług już będzie spłacony, a Ty wrócisz do domu, będą
żałować, że to nie Tobie powierzyli przyszłość... Nauczę Cię wszystkiego,
sprawię, że będziesz lepszy od swego brata, rozumiesz? – dziedzic wydał polecenie
puszczenia młodzieńca.
- Pewnie robisz to tylko po to, by jak najwięcej zyskać.
Chcesz pokazać jaki jesteś wspaniały i miłosierny, a naprawdę zrobić ze mnie
narzędzie. Wiem, jak potem będą o tym wszystkim mówić. Będą myśleć, że w moim
domu nie potrafią nawet dziecka wychować, skoro pojawił się ktoś taki jak ja, a
Twój dom uznają za wspaniały, jeśli mnie „naprostuje”. Nie dam się zmienić. Ale
nie martw się, spłacę dług najszybciej jak będzie to możliwe i odejdę od Ciebie
– albinos wstał i patrzył na niego z góry, będąc wyższym od niego prawie o
głowę. Nie patrzył mu w oczy. Nie mógłby mówić tych słów, gdy widział te duże,
smutne i ukryte za szkłami okularów oczy, które wiecznie wyglądały, jakby ich
właściciel miał się rozpłakać. Widział siłę bijącą od bladego oblicza i
refleksy światła odbite w okularach. Oczy jednak były puste i pozbawione
nadziei.
- Nie powinien Cię obchodzić powód mych działań, lecz jego
skutek. Chcę, byś po powrocie do domu nie był już więcej dla nikogo problemem.
Nie masz prawa więc mnie osądzać, skoro teraz stoisz tu przede mną w tej
właśnie sytuacji. Może nigdy nie będziemy sobie równi, ale nie chcę patrzeć na
Ciebie z góry. I Ty też nie powinieneś – arystokrata spojrzał mimo wszystko, w
czerwone oczy młodzieńca. Były pełne światła, niczym oczy bestii ukrytej w
gąszczu. Jasne włosy, niczym te należące do starca, nie pasowały do silnej
sylwetki mężczyzny. Wydawał się być dziecięciem diabła, lub nim samym. Światło
zapewne raziło jego delikatne oczy, źrenice były mocno zwężone, niczym u kota
gotowego do ataku. Wydawał się być przerażający, lecz jednocześnie bezbronny.
Młodzieniec wiedział, że osobie przed nim nie wolno przebywać długo na słońcu.
Wystarczyłoby nakazać mu pracować w ogrodzie, by zadać mu torturę i patrzeć jak
schodzi z niego poparzona skóra, gdy inni mieli jedynie lekką opaleniznę. Ale
on nie był taki, nie chciał, by ktokolwiek cierpiał. Spojrzał na dłonie
mężczyzny. Wydawały się być szorstkie i silne. Bał się ich. Wiedział, że gdyby
chciał, mógłby go uderzyć z ogromną siłą. Miał jednak nadzieję, że nigdy tego
nie zrobi.
- Dobrze, dobrze. Jeśli tak bardzo chcesz podjąć się
niemożliwego to proszę bardzo. Tylko pamiętaj. Jeśli nas obu wywieziono gdzieś bardzo, bardzo daleko... To który by przeżył? Jesteś zbyt pewien swej
pozycji. Jeśli jednak straciłbyś pieniądze, straciłbyś wszystko. Ja mam coś
więcej niż one. Powiedz mi... Kiedy ostatnio rozmawiałeś z rodziną o czymś
innym niż interesy? – odpowiedzią na te słowa była nieco poddenerwowana twarz
arystokraty. – Właśnie, nie pamiętasz już. A ja z moim bratem ostatnio
rozmawiałem o modelach samolotów. Nie, nie o ich cenie. O tym jak latają i o
tym jak wspaniały model kupię mu na urodziny, gdy już będę miał więcej
pieniędzy. Ty mógłbyś dostawać takie modele codziennie. Ale powiedz... Czy dostajesz
rzeczy, o których marzysz? Zapewne tylko to, co „wypada” dać komuś takiemu.
Zapewne masz wiele niepotrzebnych rzeczy, typu papierośnic, choć widać po
Tobie, że ich nigdy nie użyjesz. Ale ludzie tego nie wiedzą i zapewne dają Ci
tysiące takich rzeczy. A powiedz... Co chciałbyś dostać? Dostałeś to
kiedykolwiek? – albinos najwyraźniej dobrze się bawił, szydząc z materialnego
bogactwa i rodzinnej biedy arystokraty.
- Kota – powiedział nagle młodzieniec. – Zawsze chciałem
dostać kota. Ale zawsze słyszałem, że koty są od tego, by na wsi łapać myszy w
spichlerzach, a nie biegać po posiadłościach. Więc dostawałem dziwne zwierzęta.
Oswojone papugi, które potrafiły czasem powiedzieć więcej ode mnie, gdy byłem
mniejszy od ich klatki... Dziwne, dzikie zwierzęta, które wciąż mnie straszyły
i uciekały... A z kotem nie mogłem się nawet pobawić, bo były „brudne” i nie
wolno mi było ich dotykać. To chciałeś usłyszeć? Po co Ci ta wiedza? Ty teraz
nie możesz dać bratu prezentu, a myślisz o mnie? Nie rozśmieszaj mnie. Chodź,
powiem Ci jakie będą Twoje obowiązki – dziedzic ruszył przed siebie ku schodom,
a za nim poszedł albinos. Zebrana służba stała jakiś czas w bezruchu i szoku,
pamiętając słowa swego panicza. Nigdy go takiego nie widzieli. Zwykle był
zamknięty w sobie, cichy, odległy, jakby nie należał do tego świata. A teraz
nagle się ożywił, dzięki temu nieokrzesanemu, dumnemu młodzieńcowi.
Arystokrata
zaprowadził młodzieńca do dość dużego, jednak wciąż małego w porównaniu z
innymi, pokoju. Powiedział mu, że od dziś będzie tu mieszkał. Powiedział mu
również, że ustalono, iż ma być jego osobistym sługą, jednak on woli, by nie
zbliżał się zbytnio do niego. Opowiedział mu o tym, jak ma wyglądać dzień w
posiadłości, co należy zrobić, w czym może pomagać, by szybciej spłacić dług.
Wciąż powtarzał jednak, by zbliżał się do niego jak najrzadziej. Jednak albinos
miał inne plany. Postanowił nieco zmienić jego rutynę, skoro już tutaj jest. A
skoro i on wydawał się chcieć zmienić jego... To wszystko było na jak
najlepszej ku temu drodze. Gdy nadszedł wieczór, wszystko odbyło się zgodnie ze
starym zwyczajem i wszyscy udali się na spoczynek. Jednak ci dwaj wciąż myśleli
o tym, jak wiele może się wkrótce zmienić. I jak wiele mogą zmienić oni sami.
*Wali głową w biurko* Totalny jełop, bałwan ze mnie. Możesz mi z młotka przywalić, albo coś na pamięć kupić.
OdpowiedzUsuńTe opisy są urocze~<3 Ogólnie całość jest słodka. To napewno będzie mniej schizowe niż PruAusy moje i cioci. XD Ostatnio mnie ten paring prześladuje, ale i tak to moje OTP. XD
Przeeepraszam. ; ;
Jesteś strasznie słodka, jak pięcioletnie dziecko^^ *wyobraża sobie pięcioletniego Prusy w białej sukience* Mój mózg jest dziwny...
UsuńMi ostatnio ciągle Prusy chodzi po głowie i wszystko się z nim kojarzy... Nawet zaczęłam się śmiać jak zobaczyłam obok siebie lody śmietankowe i wymieszane z nimi truskawkowe... W odpowiednim układzie byłoby lepsze skojarzenie, ale się roztopiły XD
*Wyobraziła sobie Prusy w sukience Menmy* Kiedyś uszyję tą jej sukienkę i zrobię taki cosplay Prusaka... Kiedyś. XD Nie, Twój mózg jest całkiem normalny~<3
UsuńTo będzie piękne^^ *tuli*
Usuń