Stanąć o własnych
siłach
Część X
Trójka
przyjaciół musiała przygotować się do następujących po sobie, bardzo trudnych
egzaminów. Tysiące słów, które muszą zapamiętać, wydawały się być piekłem i
barierą oddzielającą ich od szczęścia. Mimo, iż uczyli się na bieżąco to nie
zawsze przykładali do tego odpowiednią wagę, rozpraszając się myślami o
codzienności i planach na przyszłość. Najstarszy z nich miał już doświadczenie
w życiu studenckim, jednak to właśnie on stresował się najbardziej. Wcześniej
nie spędzał czasu z przyjaciółmi, a jedynie się uczył i pracował. Myślał, że
przez tę zmianę trybu życia mógł uczyć się niewystarczająco dobrze i być
zagrożonym utratą reputacji najlepszego studenta na roku. Chłopiec o miodowych
oczach, dla odmiany, nie przejmował się tym zupełnie. Uznał, że co ma być, to
będzie. Nigdy wcześniej nie uczył się regularnie, a zawsze szło mu bardzo
dobrze, teraz zaś codziennie jasnowłosy przyjaciel przychodził do niego i pilnował
czy uczy się jak każde grzeczne dziecko. Pomyślał więc, że nawet, jeśli teraz
uczy się trudniejszych rzeczy, to uczy się pilniej, więc też mu się uda to, co
zaplanował. Jego przyjaciele zaś przestali się wysypiać, skupiając się głównie
na tym, czego muszą się nauczyć. Trudno było w tym czasie z nimi rozmawiać,
więc i najmłodszy z nich ostatecznie zajął się nauką, która niestety zbytnio go
nudziła, przez co często zasypiał nagle z książkami w rękach.
Atmosfera
ich pracy zmieniła się diametralnie. Przerwa zamiast zostać wypełniona rozmową,
była pustą ciszą i szelestem kartek. Jedynie chłopiec o miodowych oczach wnosił
nieco światła, starając się wciąż uśmiechać, a także pilnował, by przyjaciele
grzecznie zjedli drugie śniadanie w czasie przerwy w pracy. Nawet, gdy nie
musieli pracować, ani być na swych uczelniach, wciąż nie mieli czasu, by
spotkać się we trójkę. Najmłodszy z nich przez to bardzo cierpiał. Czuł się
samotny, a to było dla niego najgorsze uczucie. W domu niespokojnie chodził z
kąta w kąt, chcąc zadzwonić do swych przyjaciół i poprosić, by przyszli do
niego, lecz wiedział, że na pewno odmówią, a on jedynie przeszkodzi im w nauce.
Nie chciał być dla nikogo przeszkodą, więc starał się skupić się na własnej nauce,
co było bardzo trudne, gdy jego uczuciowe serce tak bardzo bolało. Zaczął więc
rysować w czasie, gdy nie miał czym wypełnić swej samotności. Tworzył z pamięci
portrety swej rodziny i przyjaciół. Chciał znów usłyszeć ich śmiech. Najgorsza
samotność to ta, gdy masz kogoś na wyciągnięcie ręki, ale wiesz, że nie możesz
go dosięgnąć.
Cała
trójka, pragnąc usłyszeć słowa pochwały z ust rodziny, zapomniała o tym, czego
ich rodziny pragnęłyby bardziej. Zapomnieli o własnym szczęściu. Pozwolili
otchłani rozpaczy się wchłonąć, oddzielali się od tego, co kochają, by dać się
porwać wirowi nauki tego, co od dawna było im znane. Skoro co dzień powtarzali
to, czego nauczy się w ciągu dnia, dobrze pamiętali każde słowo wypowiedziane w
sali wykładowej i każdą literę pojawiającą się w podręcznikach. Poświęcając
swój czas książkom nie mogli już nauczyć się więcej niż wiedzieli w chwili
obecnej, lecz mogli stracić to, co mogliby zrobić w tym czasie. Nie osiągali
nic, jedynie się ucząc tego, co już znali, a marnowali czas, który mógłby ich
uszczęśliwić.
Pewnego
dnia chłopiec o miodowych oczach był już zbyt znudzony ciszą i przerwał ją,
dopytując swych przyjaciół o to, czego się nauczyli w czasie, gdy on musiał być
skazany na samotność. Najpierw obaj nieco gniewnie stwierdzili, że nie umieją
jeszcze nawet połowy tego, co wiedzieć by chcieli. Jednak on już nie wytrzymał
tych tłumaczeń.
- Czemu tacy jesteście? Zupełnie jakby otaczający was świat
był tylko dodatkiem do tych książek... – miodowe oczy spojrzały na dwóch
młodzieńców ze smutkiem, gdy ci znów spędzali przerwę w pracy na powtarzaniu
notatek, zamiast na choćby zjedzeniu drugiego śniadania.
- Nie widzisz, że się uczymy? Powinieneś robić to samo,
niedługo Ty też masz egzaminy – jasnowłosy mężczyzna spojrzał na młodszego z
wyrzutem.
- A Ty do czasu egzaminów zamienisz się w kamień, bo Ci
serce zamarznie jak będziesz taki zimny – chłopiec zasmucił się nieco, co
wystraszyło mężczyznę.
- Feliciano, powinieneś pamiętać o tym jaką wagę mają
obowiązki i jak daleko za nimi stoi rozrywka. Proszę więc, uspokuj się i zajmij
nauką, tak jak my – czarnowłosy wydawał się być całkowicie obojętny na
otaczającą sytuację.
- Tyle się uczycie, a nie potraficie zrozumieć najbardziej
podstawowych rzeczy – chłopak westchnął i uśmiechnął się do przyjaciół. – Co jest
ważniejsze: przyjaciel czy książka? – to pytanie sprawiło, że jego towarzysze
nieco opuścili głowy, po czym wyższy z nich delikatnie podrapał go za uchem,
niczym kota.
- Feli, opowiedzieć Ci o tym jak się leczy pieski? – blondyn
postanowił połączyć przyjemne z pożytecznym, uczyć się i towarzyszyć
przyjaciołom poprzez opowiadanie im tego, co już umiał, wspólne powtarzanie
materiału.
- O, chętnie posłucham również, sprawdzimy jakie są różnice
między nimi a ludźmi – czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie.
- Zastanawiam się w jaki sposób można opowiedzieć to
dzieciom... Dowiedzmy się tego – miodowooki młodzieniec przytulił mocno swych
przyjaciół, był szczęśliwy.
Po
pracy wszyscy spotkali się w domu najstarszego z nich, niosąc ze sobą swoje
książki. Jednak nie były one zbytnio potrzebne, choć nie zeszli na tematy poza
nauką. Zrozumieli, że potrafią wszystko opowiedzieć bez użycia podręczników, a
o wiele lepiej się czują, opowiadając o tym przyjaciołom, niż bezsensownie
siedząc w pustce. Rozmowa znów się przeciągnęła i skończyła jak zawsze.
Jasnowłosy mężczyzna zaczął nieco rozmyślać nad zachowaniem swego towarzysza,
który uśmiechał się delikatnie nawet, gdy spał. Czy uśmiechał się tak zawsze?
Czy to przy nim był taki szczęśliwy? Nie, ta myśl byłaby zbyt narcystyczna, a
on marzył o tym, by uśmiech chłopca był wieczny.
Gdy
wszyscy inni zestresowani wchodzili na sale egzaminacyjne, trójka przyjaciół
była pewna, że nie ma czego się obawiać. Tak też było. Kartki wypełnione
zostały po brzegi ich pismem, żadne pytanie nie pozostało bez odpowiedzi. Choć
egzaminy trwały wiele dni, ani razu nie zmartwili się swymi odpowiedziami, a
wyniki wywołały uśmiechy na ich twarzach. Wtedy zrozumieli, że samotność i
pustka nic nie da, choćby wtedy były w teorii najlepsze warunki do nauki.
Najwięcej dobrego przyniesie im spokój i radość, którą wypełnią wspólnie
wszystkie dni w drodze do upragnionego celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz