Stanąć o własnych
siłach
Część XII
Cała
trójka niepewnie patrzyła w przyszłość, która znów miała się zmienić. Wiedzieli,
że powinni się cieszyć, iż niedługo znów ujrzą swe rodziny i wciąż opowiadali
sobie wzajemnie o tym, co czeka ich w domach, lecz mieli przed oczami wizję
rozstania z przyjaciółmi i powrotu do domu. Czarnowłosy powoli starał się o
wykupienie mieszkania, które zajmował w tym mieście, na własność, jednak wciąż
jedynie je wynajmował tak więc nawet on opuszczał to miejsce, by oszczędzić te
dwa miesiące płacenia rachunków. Jednocześnie również i on chciał znów ujrzeć
twarze swego rodzeństwa. Żadne z nich więc nie miało powodu, by zostać w tym
mieście innego niż oni nawzajem, a również nie mogli tu zostać i mieli tysiące
powodów, by wrócić do domów. Czemu więc, mimo uśmiechu, oczy ich były nieco
zeszklone?
Miodowe
oczy spoglądały na stos kartek zapełnionych portretami przyjaciół. Chłopiec
chciał, by to były pamiątki ich wspólnych dni, które miały niedługo być
przerwane. Czemu nie były to jedynie zdjęcia? Zdjęcia były zbyt... sztuczne,
mechaniczne. Nie miały w sobie tej duszy, miłości, którą miały obrazy. Zdjęcie
możesz zrobić każdemu, pstryknąć aparatem w publicznym miejscu i zapisać na nim
tysiące obcych twarzy. Więc jaką wartość ma twarz ze zdjęcia? W czym jest lepsza
od tysięcy innych? Lecz, gdy sadzasz przed sobą tę jedną jedynie osobę i
wpatrując się w nią przelewasz jej piękno na kartkę delikatnymi pociągnięciami
ołówka czy też pędzla, ta osoba pozostaje nie tylko na kartce, ale również w
Twej pamięci, podtrzymując ogień w Twym sercu. Możesz nie znać twarzy osób,
które pojawiają się na Twych zdjęciach. Ilu z nich pojawiło się na nich jedynie
przypadkiem, wchodząc w kadr? Lecz nigdy nie zapomnisz twarzy z portretu, który
stworzyłeś. Nie możesz namalować kogoś nieświadomie, nie wiedząc kim jest.
Jednak, najważniejszy jest obraz jaki masz w swym sercu, niezależnie do czego
jesteś zdolny, co możesz czy co potrafisz, jesteś w stanie kochać i stworzyć
najpiękniejszy na świecie obraz, który ujrzysz tylko Ty, nawet jeśli nie możesz
zobaczyć niczego innego. Chłopiec nie wiedział, jak bardzo ważne staną się
kiedyś dla niego te obrazy, dowody na to, że jego dłonie potrafiły stworzyć
piękno. Jednak wiedział, że nigdy nie przestanie kochać tego, co
najwspanialsze.
Chłopiec
kochał swych przyjaciół, swą rodzinę, każdego z nich tak samo, całym swym
sercem. Kochał zagniewane oblicze swego brata, gdy ten wciąż się denerwował na
niego za jego gapiostwo. Kochał uśmiech młodego mężczyzny, który chciał zawsze
sprawić, by tenże brat był nieco weselszy. Tak samo kochał jasne oczy i włosy
wysokiego mężczyzny, który próbował się nim opiekować i nauczyć go nieco
odpowiedzialność, jak też kochał ciemne spojrzenie czarnowłosego młodzieńca,
który uczył go opisywać piękno słowami godnymi podziwu. Kochał swą codzienność,
zmiany, rutynę, niespodzianki. Kochał cały świat, zapach każdego z kwiatów
rosnących w znanych i nieznanych mu ogrodach. Dlatego zawsze był szczęśliwy,
nawet, gdy coś mu nie wychodziło, gdy czegoś nie potrafił. Nie poddawał się, wiedząc,
że świat ma w sobie jeszcze wiele nieznanych mu rzeczy, które również mogły go
zachwycić. Chciał w końcu poznać kogoś, kogo mógłby pokochać tak, jak kochają
ci ludzie, którzy idą razem za ręce. Nie wiedział, że zna już taką osobę,
jednak wkrótce miał to zrozumieć.
Wysoki
mężczyzna jak co dzień rano układał swe włosy, by nie wpadały mu w oczy. Był
obserwatorem, musiał widzieć każdą rzecz, jaka tylko przewinęła się w okół
niego. Nie potrafił zrozumieć niczego, czego nie mógł zobaczyć i opisać. Nie mógł
więc pojąć uczuć, lecz wiedział dobrze, że uszczęśliwia go uśmiech tych,
których miał tak blisko siebie i chciał widzieć ten uśmiech jak najczęściej
jest to tylko możliwe. Spojrzał w lustro i ujrzał twarz, która niedawno została
uwieczniona na portrecie wykonanym przez to słodkie dziecko, które przecież
było mu równe wiekiem. Czy zasłużył, na własny portret? Nie sądził tak, jednak
był szczęśliwy przez świadomość, że ktoś inny tak uważał. Cieszył się, że
chłopiec obiecał namalował obraz na podstawie ich wspólnego zdjęcia dla każdego
z nich. Może był to tylko obrazek na kartce z bloku technicznego, namalowany
tanimi farbami, bo na nic lepszego nie było stać młodego studenta, lecz
wiedział, że starania jakie włożył w to chłopiec są cenniejsze niż wszystkie
pieniądze. Rozumiał już teraz, jak bardzo ten obraz będzie dla niego ważny.
Wkrótce miał zostać ukończony ten przeznaczony dla niego, później swój miał
otrzymać czarnowłosy. Chłopiec o miodowych oczach pragnął, by ostatni, który
miał pozostać przy nim, był stworzony przez całą trójkę razem. Mogłoby to
wyglądać nieco zabawnie, zwłaszcza tworzenie go. Mężczyzna spojrzał na niebo
koloru swych oczu i zrozumiał, że niedługo opuści to miejsce na kilka tygodni.
Cieszył się z ponownego ujrzenia brata, jednak coś w jego sercu płakało, gdy
myślał o tym, że nie zobaczy przez ten czas swych przyjaciół. Jednak nie można
mieć wszystkiego, czyż nie?
Brązowe
oczy niepewnie spoglądały w notatki dotyczące godzin odlotów i przylotów
samolotów w najbliższym końca roku tygodniu. Niedługo skończy się spokój,
zacznie się zgiełk wielu małych buziek. Był szczęśliwy, że ujrzy swoją rodzinę
i, że nie będzie musiał przez dwa miesiące płacić za wynajem mieszkania. Jednak
już wolał zapłacić roczną kaucję, niż myśleć o tym, że dwa miesiące nie usłyszy
tego słodkiego śmiechu przerywanego odgłosem wciągania makaronu do buzi.
Wiedział, że jego uszy będą wypełnione śmiechem wielu osób, całej jego licznej
rodziny, jednak brak tego jednego śmiechu wydawał się być nieco smutny. Za dwa
tygodnie dostanie przeznaczony dla niego obraz, wtedy, nim miną kolejne dwa,
opuści to miejsce. Wiedział, że nawet, gdy będzie szczęśliwy, będzie tęsknił za
kontrastem powagi i roztrzepania dwójki przyjaciół. Miał wrażenie, że oni
idealnie się dopełniają. Miał nadzieję, że gdy tu wróci, oni wciąż będą
szczęśliwi, tak jak on, gdy tylko o nich pomyśli.
Sztuką
jest kochać i to rozumieć, łzy są niczym farby, a uśmiech zaś jest pędzlem. Gdy
brakuje jednego z nich, nigdy nie powstanie wspaniały obraz. Więc, gdy zebrali
już pędzle uczuć, nadszedł czas na pojawienie się farb. Cała trójka zebrała się
w mieszkaniu czarnowłosego. Ostatni raz przed długą rozłąką. Razem rysowali na
wielkiej kartce, każdy własną postać, by stało się to pamiątką. Cała trójka
nieco hałasowała i się ubrudziła, każda postać narysowana była zupełnie innym
stylem, lecz wspomnienia jak i obraz stały się przepiękne.
Wkrótce
cała trójka jechała na lotnisko ze swoimi rzeczami, by później po kolei wsiadać
do swych samolotów. Opuszczali jedno szczęście, by zaznać kolejnego. Lecz czy w
sercu nie zagościł smutek tęsknoty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz