Translate

czwartek, 1 sierpnia 2013

Wiersz numer sto pięćdziesiąt pięć: Alarm

Dziś, czyli pierwszego dnia sierpnia, przypada rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, dokładniej za sześć godzin, bez kilku minut, nadejdzie godzina, która była jego początkiem. Sojusznicy mieli nam pomóc, jednak bardziej im się opłacało, by powstanie upadło, a "wyzwoliła" nas Rosja, byśmy nie mogli sami zdobywając wolność być wolni, tylko "zawdzięczając" ją Rosji stali się częścią strefy jej wpływów.

Alarm

To już teraz, to już ten czas
Dźwięk syren wciska się w uszy
Czas na nogi stanąć, czas podnieść twarz
I ruszyć przed siebie, zrzucając kajdany

Mężczyźni i kobiety, ramię w ramię
Ruszają po to, czego nikt dać im nie chce
Sobie pozostawieni sami, sprzeciwiają się wrogom
Czas przerwać to, co nigdy nie powinno być rozpoczęte

Tysiące sojuszników obietnic
Tysiące kłamstw, fałszywych słów
Nadzieja, która nie zgasła do końca
Mimo iż wplecy zbity był nóż

Chwilę trwać to miało, oka mgnienie jedno
Nim przyjdzie pomoc, nim piekło się skończy
Jednak niktnie przyszedł, nie wyciągnął ręki
A ogień strawił wszystko na swej drodze

Zapomnieć nam nie wolno
O tych, których zdradzono
Zapomieć też nie wolno
Winy tych, którzy odebrali nadzieję

Nawet, gdy szans już nie było
Zapał nie ustawał nigdy
I choćby chciały się zakrwawione nogi
Nikt nie padł na kolana

Nawet, gdy wszystko się skończyło
W sercach wciąż ogień płonął
A z tego ognia odrodzi się wolność

Niczym feniks odradza się z popiołów

1 komentarz: