Translate

niedziela, 4 sierpnia 2013

Historia poza tematem numer sto pięćdziesiąt trzy: Stanąć o własnych siłach - Część trzecia.

Nowa praca, nowe obowiązki, traumy i radości, czyli nasz chłopczyk stara się być jeszcze bardziej samodzielny. Czy mu się to udaje? Są obok niego dwie osoby, które są w stanie najlepiej to ocenić.

Stanąć o własnych siłach
Część III

                Zwykle początki bywają trudne, jednak wszystko jest lepsze, gdy ma się kogoś przy sobie. Chłopak uśmiechał się na samą myśl o przyjaźni, jaką mógł zawrzeć z nowo poznanymi ludźmi. Ciągle pisał maile do swego brata, opisując mu każdy swój dzień, bardzo szczegółowo opowiadając o wydarzeniach w sklepie. Starszy chłopak uznał, że młody ma więcej szczęścia niż rozumu, skoro z niebezpiecznej sytuacji zamiast z siniakiem wyszedł z nową pracą. Młodszy uznał więc, że już nic złego mu nie grozi, skoro będzie miał przy sobie takich miłych ludzi. Pracę miał zacząć w kolejny weekend, zaś w pozostałym do tego dnia czasie postanowił załatwić resztę spraw związaną z jego nowym życiem w tym miejscu. Pomyślał, że jednym z koniecznych zakupów jest choćby najstarszy, używany komputer czy inne urządzenie pokrewne. Pisanie maili na małej klawiaturze telefonu było nieco kłopotliwe, dodatkowo urządzenie miało dziwne podejście to obsługi programów, komunikatorów, które na komputerach były bardzo użyteczne, lecz tu jedynie robiły hałas, a potem trzeba było się męczyć, żeby się dowiedzieć czemu. Postanowił więc, że będzie ciężko pracował, żeby móc częściej i dłużej rozmawiać z bratem, nie tylko pisząc mu zdawkowe wiadomości na denerwującej klawiaturze telefonu, ale również słysząc jego głos, widząc jego twarz. Mimo, ze był tu bardzo krótko, już tęsknił za swym bratem. Jednak już nie miał wątpliwości, czy postąpił słusznie, przyjeżdżając tutaj. Wiedział, że być może, gdyby w sklepie nie wspomniał o szukaniu pracy, ten jasnowłosy mężczyzna również by o tym nie pomyślał. Możliwe, że wtedy zmienił życie nieznajomych, których poznał tego dnia, a to nie stałoby się, gdyby się tu nie pojawił. Pomyślał, że przeznaczenie przywiodło go tu, by dać im szczęście. Na ich twarzach nie ujrzał jeszcze uśmiechów, ale postanowił to zmienić jak najszybciej.
                Dni mijały i ujrzał w kalendarzu datę oznaczającą rozpoczęcie przez niego pracy. Był w pewien sposób podekscytowany i szczęśliwy. Może tym razem na coś się przyda! Znów spotka tych ludzi, może ujrzy jak się uśmiechają? To stało się jego marzeniem. Być użytecznym, uszczęśliwić ludzi. Gdy nadeszła odpowiednia godzina ruszył ku miejscu swej pracy. Stanął przed drzwiami kilka minut później niż powinien i ujrzał znajomego jasnowłosego mężczyznę, którego mina wyrażała chyba jedynie gniew.
- Spóźnienie pierwszego dnia! – mężczyzna spojrzał na niego z góry. – Jak możesz sobie na to pozwalać?! Jeśli szef by się o tym dowiedział, mógłbyś stracić pracę, zanim ją zacząłeś! Szybko, przygotuj się do pracy! Za trzy minuty widzę Cię na stanowisku! – blondyn popukał palcem w tarczę swojego zegarka i złapał chłopaka za ramię, by odprowadzić go ku pomieszczeniu dla personelu, gdzie ten ujrzał ciemnowłosego znajomego. Gdy zostali sami, spojrzał na niego zdezorientowany.
- Był tu chyba pół godziny przed czasem – powiedział starszy chłopak z westchnieniem. – Stał już przy drzwiach, zanim przyszedłem. Widziałem go w pobliżu jeszcze gdy kończyłem robić zakupy do domu przed pracą. Gdy tylko wybiła godzina, o której powinien przyjść, wszedł do środka. Wcześniej tylko stał przy drzwiach... Cóż, najważniejsze, że jest punktualny... Mimo, że sam zawsze przychodzę na czas to nieco go podziwiam, że chciał przyjść wcześniej...
- Ale przecież spóźniłem się chyba tylko trzy minutki... A on jest taki wściekły... Przecież nawet nie zaczęła się jeszcze nasza zmiana, Ty dopiero przecież kończysz się przebierać w ten uniform nasz...
- On przebrał się w minutę i od razu zaczął układać wszystko na półkach w sklepie... Najwyraźniej zależy mu bardzo na tej pracy... A Ty się spiesz... I odłóż swoje rzeczy do szafki dla pracowników, a nie na podłogę – pokazał swoje rzeczy ładnie złożone w szafce.
- Oj, zaraz to zrobię – chłopak wrzucił ubrania byle jak do szafki i uśmiechnął się szeroko na co starszy jedynie westchnął i udał się na swoje miejsce pracy, a po kilku minutach młodszy dołączył do niego.

                Mimo, iż nie mieli ustalonych obowiązków, mieli jedynie razem podzielić się zadaniami do wykonania na sklepie, szybko rozdzielili się nimi między sobą, gdyż inny układ był nieco nie wskazany. Najpierw, gdy jasnowłosy układał kolejny raz towar na półkach, po tym znów posprzątał każdy ślad butów klientów, jeden z nich zapytał go o położenie któregoś z produktów. Mężczyzna wyjaśnił mu wszystko w sposób bardzo szybki i oszczędny, przez co biedny klient był jedynie bardziej skonsternowany i nieco przerażony. Na szczęście z pomocą przybiegł chłopak o karmelowych oczach, który z uśmiechem zagadał i uspokoił klienta, po czym nawet sam przyniósł mu wspomniany produkt w żądanej ilości. Postanowiono więc, że dla dobra klientów jasnowłosy będzie miał z nimi jak najmniej styczności. On jedynie westchnął ciężko, uznając że najwyraźniej nie ma talentu do czegoś, co nie wymaga postępowania według harmonogramu i po raz kolejny sięgnął po mop. Zaś inna sytuacja ustaliła miejsce, do którego nie powinien się zbliżać chłopiec o karmelowych oczach. Przejął na chwilę miejsce za kasą, jednak, gdy jeden z klientów miał nieco zbyt dużo zakupów do skasowania, zaczął się nieco motać i mylić. Poganiany wciąż przez klienta zaczął drżeć, a z rąk upadła mu kasowana właśnie mąka, krzyk obsługiwanej osoby doprowadził go do cichego szlochu. Dopiero, gdy blondyn podszedł i wytłumaczył klientowi, by przestał stresować pracownika, po czym przyniósł nową mąkę, a czarnowłosy wycofał i ponownie, poprawnie skasował zakupy chłopak nieco się uspokoił, lecz wciąż z jego oczu płynęły maleńkie łezki. Blondyn, nie mogąc na to patrzeć, podszedł do niego i wytarł jego oczy swoją chusteczką, co spowodowało zbytnie okazanie wdzięczności przez chłopca, który przytulił się do niego nagle. Mężczyzna nie wiedział co zrobić, więc jedynie stał jak posąg, dopóki chłopak nie odbiegł do swych obowiązków. Tak więc już każda zmiana przebiegała tak samo, czarnowłosy obsługiwał kasę, blondyn zajmował się porządkiem na sklepie zarówno dotyczącym towarów jak i zachowania klientów, zaś chłopak o karmelowych oczach służył klientom radą i dobrym humorem. Zmiany następowały tylko w ostateczności, gdy jedno z nich musiało udać się, gdzie nikt nie powinien mu towarzyszyć. Cała trójka otworzyła szczęśliwszy rozdział ich życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz