Stanąć o własnych
siłach
Część XXVIII
Obserwator
nie może zmienić biegu wydarzeń, nie może nawet o nich myśleć, może jedynie
patrzeć. Jednak czasem nie można zrobić nawet tego. Czarnowłosy mężczyzna
spoglądał w niebo poranka rozmyślając o tym, że wszystko ucieka mu przez palce.
Jego rodzeństwo powoli dorastało, niektórzy zdążyli już przeżyć pierwsze
miłości. Jego starszy brat coraz częściej skarżył się na ból pleców, zupełnie
niczym dziadek. Jego przyjaciele stali się parą, a on pozostał sam. On się nie
zmieniał, zostawał w tyle. Czy był sposób, by to wszystko zmienić? Widział
tylko szczęście innych, nie potrafił znaleźć własnego. Czy tak zawsze miało już
pozostać? Miał jedynie być cieniem w okół tysięcy świateł? Widział jeden tylko
sposób, by stać się światłem. Zabłysnąć czymś wspaniałym.
Nie
wiedział, że stacza się w ciemność. Zarywał coraz więcej nocy, by chłonąć nową
wiedzę. Czytał już książki w wielu językach, nawet te, o których nie wiedzieli
nawet jego wykładowcy. Z każdych zajęć miał tysiące notatek, pamiętał każde
słowo, choć większość tematów już dawno znał na wylot. Zadziwiał wszystkich swą
wiedzą, jednak dla niego to zawsze było za mało. Chciał być najlepszy, chciał
choćby w tym przewyższyć innych. Jednak wciąż stawiał sobie coraz wyższe
wymagania. Chciał zawsze być lepszy od kolejnej osoby o jakiej się dowiedział,
że była autorytetem. Więc czytał książki napisane przez nich i wszystkie
wypisane w bibliografiach. Nie wychodził już z domu nie licząc wykładów i
pracy. Nie zwoływał już spotkań w trójkę z dwójką przyjaciół. Uznał, że mają
siebie nawzajem, a on nie może sobie pozwolić na stracenie czasu, który mógłby
spędzić na nauce, ani na przeszkadzanie im, gdy mogliby być we dwoje. Czuł się
jak zawalidroga, gdy patrzył na nich, gdy byli razem w pracy. Czuł, jakby jego
obecność nakazywała im coś ukrywać, jakby mogli coś zrobić, gdyby tylko jego
nie było. Uśmiechał się, będąc z nich dumnym niczym matka na ślubie swej
najmłodszej córki, jednak wciąż czuł, że przeszkadza, jak kochana matka stająca
się znienawidzoną teściową. Znów miał wrażenie, jakby powinien się odsunąć w
cień. Zaczął więc pracować jak najdokładniej, by cały czas być zajętym i nie
móc być przy nich, a jednocześnie, by nie wyglądało to na to, jakby ich unikał.
Brał do pracy swoje notatki, by były jego zajęciem w czasie przerw. Słuchał jak
przyjaciele rozmawiają ze sobą, potrafiąc go całkowicie zignorować. To
utwierdziło go w przekonaniu, że nie jest im potrzebny. Gdyby był, nie
potrafiliby ot tak zmienić swej rzeczywistości, wymazując go z niej.
Z
jednej strony był dumny z bliskich, którzy postępowali krok na przód, z drugiej
zaś żałował, że pozostawiają go w tyle. Nie widział jednak sposobu, by to
zmienić. Pozostawał jedynie zamknięty w kręgu kolejnych obowiązków, które
nakładał na siebie, by nie myśleć o wszystkim, co działo się w okół niego. Miał
nadzieję, że w ten sposób zmieni więcej niż jedno życie. Chciał stać się kimś
wspaniałym, pomagać innym. Widzieć wiele uśmiechów. Uważał, że nie mógłby poświęcić
życia jedynie jednej osobie tak, jak jest to w miłości. Wolał stać się
naukowcem, wspaniałym lekarzem, który uratuje ludzi od cierpienia i da im
szczęście, pozwoli innym kochać dłużej, samemu odrzucając to uczucie. Jemu nie
było potrzebne. On miał stosy książek, które zastępowały mu bliskość ludzi.
Nawet nie wiedział, kiedy przestał kłaść się spać o określonych porach i sypiał
coraz krócej, by nie zmienić rozkładu dnia. Wiedział, że robi źle, ale w końcu
nikogo nie zabije „jeszcze jeden rozdział” przed snem, prawda? Jednak te
rozdziały stawały się dłuższe, trudniejsze do zrozumienia, a mimo, że noce się
wydłużały, wciąż były za krótkie, by pomieścić w nich sen. Przez kilka dni nie
było to niczym dziwnym, tydzień czy dwa jednak wiele zmieniały. Doskonale
wiedział, czym ryzykuje, w końcu znał tak wiele tajników medycyny, zwłaszcza
tych, opisujących co dzieje się w ludzkim mózgu. Po ilu godzinach bez snu
następują zmiany, po ilu stają się nieodwracalne, ile czasu można przeżyć bez
snu, jak jest on ważny. Jednak uważał, że śpiąc jedynie po dwie, trzy godziny i
dostarczając organizmowi odpowiednich składników, może przedłużyć ten czas. Udawało
mu się ukryć niektóre skutki braku snu, wręcz czuł, że go już nie potrzebuje,
jednak pewnego dnia zasnął nagle czytając kolejny raz swe notatki. Budzika nie
usłyszał przez zbyt głęboki sen. Jak długi on będzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz