Stanąć o własnych
siłach
Część XIII
Powrót
do domu wiąże się z odzyskaniem tego, co było tak długo utracone. Znajome
miejsca, zapachy. Czyż to nie było piękne? Móc, tak samo jak dawniej, iść
dobrze znaną drogą, słyszeć język, znany od dzieciństwa. Jednak, czegoś tu
brakowało, choć było wszystko, za czym tęskniliśmy. Dlatego, że poznaliśmy nową
rzecz, którą pokochaliśmy, a by zyskać to wszystko, poświęciliśmy właśnie ją.
Szczęście powodujące nieszczęście, które da nam szczęście, gdy sami się na nie
skażemy. Musimy poświęcić jedną rzecz, by zyskać drugą, gdy już chwycimy nasze
marzenia, zrozumiemy, jak wiele utraciliśmy w drodze do nich.
Miodowe
oczy spoglądały na rozświetlone słońcem południa ulice. Mimo, że były pełne
ludzi, wydawały się być puste. Czemu nikt nie miał błękitnych oczu? Chciał je
ujrzeć... Tęczówki w kolorze nieba. Mimo, iż widział wszystko, co kochał,
brakowało mu bardzo jednej rzeczy, lecz nie potrafił zrozumieć, czym ona była.
Była wspomnieniem, które pragnął objąć swym sercem. Otaczało go szczęście,
ostre słońce południa, uśmiechy ludzi i widok młodych par zakochanych. Czego
więc mu brakowało w tym wspaniałym miejscu? Nie mógł znaleźć takiej rzeczy, mógł
jedynie spoglądać w błękitne niebo i rozmyślać nad tym, co miał w swym sercu. Jednak
on nie chciał pozwolić, by porwała go melancholia. Wraz z bratem zajmował się
restauracją. Coraz częściej zauważał, że zarówno brat jak i jego przyjaciel
znikają razem, a później uśmiech mężczyzny jest jakby nieco szerszy, a policzki
młodzieńca lekko zaróżowione. Czy tak właśnie wygląda szczęście? Dwie pary
błyszczących oczu. Czy to jest to, czego brakuje, by móc zrozumieć, czym jest
radość? Chłopiec przyglądał się kłótniom brata z jego przyjacielem. Nigdy nie
wyglądały na niebezpieczne, raczej coraz częściej wydawały się być rozczulające
i zabawne. Czy to właśnie jest sens istnienia ludzkich serc? Uśmiech i rumieńce
na policzkach były najpiękniejszym obrazem na świecie.
Oczy
koloru nieba przesuwały się szybko po półkach sklepowych. Młodzieniec robił
zakupy do domu, gdyż jego brat znów zapomniał o tak podstawowym obowiązku. Tak
więc teraz on rozglądał się w poszukiwaniu potrzebnych produktów, głównie
spożywczych. Wiedział jednak, że dla jego brata najważniejszym skarbem jest
płyn o złotym kolorze, butelkowany i zamykany kapslem. Gdy wkładał dzienną
porcję tej ambrozji do koszyka przyjrzał się kolorowi butelki. Była brązowa.
Lecz nie tak zwyczajnie brązowa. Światło odbijało się od niej pod tysiącem
kątów, tworząc feerie barw w jego oczach. Widział już kiedyś ten odcień
brązu... Taki, który pozostaje w sercu, pozostaje w pamięci na zawsze... Tak
jak uśmiech, którego nigdy nie zapomni. Wracając do domu rozmyślał o wszystkim,
czego mógłby chcieć. Miał przy sobie jedynego brata i ukochane psy, jednak to
nie było wszystko, co chciał mieć w życiu. Dobrze wiedział, że jego brat jest
już w wieku, w którym będzie szukał żony, zaś psy najlepsze dni mają za sobą.
Czuł, że niedługo zostanie sam, jeśli nie znajdzie nikogo, z kim mógłby żyć,
gdy jego brat będzie miał już własne dzieci, a psy odejdą na wieczne łowy.
Teraz jednak mógł tylko rozmyślać, popijając piwo i oglądając z bratem telewizję.
Gdy spojrzał na butelkę zaczął wspominać oczy o podobnym kolorze.
Kilkoro
dzieci ciągnęło młodzieńca za włosy we wspólnej zabawie. Dzieci lubiły
przewracać starszych braci i bawić się, tuląc ich mocno. Młodzieniec zauważył,
że jego starszy brat znów leży na łóżku, trzymając się za głowę. Zapewne znów
go bolała od tego hałasu. Chłopak zaczął się zastanawiać, czy istnieje
możliwość, by mu pomóc, by już nigdy nic go nie bolało. Pomyślał, że gdyby
potrafił poradzić coś na bolącą od hałasu głowę brata, to wszyscy byliby dużo
szczęśliwsi. Młodsze rodzeństwo mogłoby częściej się śmiać, bez obaw, że
sprawią, że brat będzie smutno, zaś on sam mógłby częściej się z nimi bawić,
bez żadnych trudności. W jego wieku bolało go wiele rzeczy, jednak ta jedna
mogła zmienić naprawdę wiele. Czarnowłosy przytulił gromadkę dzieci w okół
siebie i nakazał im być cicho w czasie, gdy sam poszedł do kuchni, by zrobić
dla wszystkich herbatę i znaleźć w szafce ciastka. Postanowił, że gdy będzie
musiał wybrać, co będzie udoskonalać w zawodzie lekarza, gdy już nim zostanie,
wybierze neurologię, by sprawić, by jego brata już nigdy nie bolała głowa. Może
wtedy przygarnie kolejne maleństwo? Może w końcu znajdzie kogoś, z kim mógłby
mieć własne.
Cała
trójka widziała przed sobą to, o czym marzyli cały rok, jednak wciąż w ich
sercach tkwiło marzenie o tym, by coś zmienić. Jednak żadne z nich nie
wiedziało, co tak naprawdę powinno ulec zmianie. Otaczający ich świat wydawał
się być idealny, a jednocześnie niekompletny, jakby ze skrzydeł anioła upadło
jedno pióro. Pióro to świeciło pośród gwieździstej nocy i przywoływało ku
sobie, jednak oni byli zaślepieni nieświadomością i nie potrafili go znaleźć,
nawet patrząc wprost na nie. Wiedzieli dobrze, że istnieje coś, czego pragną,
coś, co sprawi, że będą szczęśliwy, jednak wciąż nie wiedzieli, co to miało
być. Wiedzieli też, że już to zdobyli i, że za tym tęsknią. Jednak nie
wiedzieli, w którym momencie swego życia to zgubili i gdzie powinni tego
szukać. Postanowili jednak się nie poddawać, dopóki nie odnajdą tego, czego
pragną najbardziej na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz