Translate

środa, 14 sierpnia 2013

istoria poza tematem numer sześćdziesiąt trzy: Stanąć o własnych siłach - Część trzynasta.

Trójka przyjaciół spotyka dawno oczekiwane szczęście. Lecz czegoś w nim brakuje. Czy zrozumieją czego?

Stanąć o własnych siłach
Część XIII

                Powrót do domu wiąże się z odzyskaniem tego, co było tak długo utracone. Znajome miejsca, zapachy. Czyż to nie było piękne? Móc, tak samo jak dawniej, iść dobrze znaną drogą, słyszeć język, znany od dzieciństwa. Jednak, czegoś tu brakowało, choć było wszystko, za czym tęskniliśmy. Dlatego, że poznaliśmy nową rzecz, którą pokochaliśmy, a by zyskać to wszystko, poświęciliśmy właśnie ją. Szczęście powodujące nieszczęście, które da nam szczęście, gdy sami się na nie skażemy. Musimy poświęcić jedną rzecz, by zyskać drugą, gdy już chwycimy nasze marzenia, zrozumiemy, jak wiele utraciliśmy w drodze do nich.
                Miodowe oczy spoglądały na rozświetlone słońcem południa ulice. Mimo, że były pełne ludzi, wydawały się być puste. Czemu nikt nie miał błękitnych oczu? Chciał je ujrzeć... Tęczówki w kolorze nieba. Mimo, iż widział wszystko, co kochał, brakowało mu bardzo jednej rzeczy, lecz nie potrafił zrozumieć, czym ona była. Była wspomnieniem, które pragnął objąć swym sercem. Otaczało go szczęście, ostre słońce południa, uśmiechy ludzi i widok młodych par zakochanych. Czego więc mu brakowało w tym wspaniałym miejscu? Nie mógł znaleźć takiej rzeczy, mógł jedynie spoglądać w błękitne niebo i rozmyślać nad tym, co miał w swym sercu. Jednak on nie chciał pozwolić, by porwała go melancholia. Wraz z bratem zajmował się restauracją. Coraz częściej zauważał, że zarówno brat jak i jego przyjaciel znikają razem, a później uśmiech mężczyzny jest jakby nieco szerszy, a policzki młodzieńca lekko zaróżowione. Czy tak właśnie wygląda szczęście? Dwie pary błyszczących oczu. Czy to jest to, czego brakuje, by móc zrozumieć, czym jest radość? Chłopiec przyglądał się kłótniom brata z jego przyjacielem. Nigdy nie wyglądały na niebezpieczne, raczej coraz częściej wydawały się być rozczulające i zabawne. Czy to właśnie jest sens istnienia ludzkich serc? Uśmiech i rumieńce na policzkach były najpiękniejszym obrazem na świecie.
                Oczy koloru nieba przesuwały się szybko po półkach sklepowych. Młodzieniec robił zakupy do domu, gdyż jego brat znów zapomniał o tak podstawowym obowiązku. Tak więc teraz on rozglądał się w poszukiwaniu potrzebnych produktów, głównie spożywczych. Wiedział jednak, że dla jego brata najważniejszym skarbem jest płyn o złotym kolorze, butelkowany i zamykany kapslem. Gdy wkładał dzienną porcję tej ambrozji do koszyka przyjrzał się kolorowi butelki. Była brązowa. Lecz nie tak zwyczajnie brązowa. Światło odbijało się od niej pod tysiącem kątów, tworząc feerie barw w jego oczach. Widział już kiedyś ten odcień brązu... Taki, który pozostaje w sercu, pozostaje w pamięci na zawsze... Tak jak uśmiech, którego nigdy nie zapomni. Wracając do domu rozmyślał o wszystkim, czego mógłby chcieć. Miał przy sobie jedynego brata i ukochane psy, jednak to nie było wszystko, co chciał mieć w życiu. Dobrze wiedział, że jego brat jest już w wieku, w którym będzie szukał żony, zaś psy najlepsze dni mają za sobą. Czuł, że niedługo zostanie sam, jeśli nie znajdzie nikogo, z kim mógłby żyć, gdy jego brat będzie miał już własne dzieci, a psy odejdą na wieczne łowy. Teraz jednak mógł tylko rozmyślać, popijając piwo i oglądając z bratem telewizję. Gdy spojrzał na butelkę zaczął wspominać oczy o podobnym kolorze.
                Kilkoro dzieci ciągnęło młodzieńca za włosy we wspólnej zabawie. Dzieci lubiły przewracać starszych braci i bawić się, tuląc ich mocno. Młodzieniec zauważył, że jego starszy brat znów leży na łóżku, trzymając się za głowę. Zapewne znów go bolała od tego hałasu. Chłopak zaczął się zastanawiać, czy istnieje możliwość, by mu pomóc, by już nigdy nic go nie bolało. Pomyślał, że gdyby potrafił poradzić coś na bolącą od hałasu głowę brata, to wszyscy byliby dużo szczęśliwsi. Młodsze rodzeństwo mogłoby częściej się śmiać, bez obaw, że sprawią, że brat będzie smutno, zaś on sam mógłby częściej się z nimi bawić, bez żadnych trudności. W jego wieku bolało go wiele rzeczy, jednak ta jedna mogła zmienić naprawdę wiele. Czarnowłosy przytulił gromadkę dzieci w okół siebie i nakazał im być cicho w czasie, gdy sam poszedł do kuchni, by zrobić dla wszystkich herbatę i znaleźć w szafce ciastka. Postanowił, że gdy będzie musiał wybrać, co będzie udoskonalać w zawodzie lekarza, gdy już nim zostanie, wybierze neurologię, by sprawić, by jego brata już nigdy nie bolała głowa. Może wtedy przygarnie kolejne maleństwo? Może w końcu znajdzie kogoś, z kim mógłby mieć własne.

                Cała trójka widziała przed sobą to, o czym marzyli cały rok, jednak wciąż w ich sercach tkwiło marzenie o tym, by coś zmienić. Jednak żadne z nich nie wiedziało, co tak naprawdę powinno ulec zmianie. Otaczający ich świat wydawał się być idealny, a jednocześnie niekompletny, jakby ze skrzydeł anioła upadło jedno pióro. Pióro to świeciło pośród gwieździstej nocy i przywoływało ku sobie, jednak oni byli zaślepieni nieświadomością i nie potrafili go znaleźć, nawet patrząc wprost na nie. Wiedzieli dobrze, że istnieje coś, czego pragną, coś, co sprawi, że będą szczęśliwy, jednak wciąż nie wiedzieli, co to miało być. Wiedzieli też, że już to zdobyli i, że za tym tęsknią. Jednak nie wiedzieli, w którym momencie swego życia to zgubili i gdzie powinni tego szukać. Postanowili jednak się nie poddawać, dopóki nie odnajdą tego, czego pragną najbardziej na świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz