Translate

piątek, 30 sierpnia 2013

Historia poza tematem numer sto sześćdziesiąt dziewięć: Stanąć o własnych siłach - Część dziewiętnasta.

[Najpierw małe spostrzeżenie autora: nie pisałam nic prawie dwa tygodnie, przy dodawaniu notek zawsze sprawdzam statystyki. Zwykle było dużo wejść z Polski, po kilkanaście z innych krajów (typu Polska 65, Rosja 32, Niemcy 13, USA 9, te kraje były zawsze, w tej kolejności, podobna ilość wyświetleń w tygodniu *taki tydzień jak napisałam kiedyś się trafił, w marcu chyba, tak zapamiętałam przypadkiem...*, poza tymi krajami poniżej pięciu, zwykle po jednym z różnych innych krajów, w sumie zwykle 8-11 krajów), teraz było ledwie dwadzieścia z Polski tylko, żadnego innego kraju. Więc albo Google rzuca linkiem do mojego bloga (były przekierowania z Google w statystykach, a nie było wyszukiwania z Google, więc chyba co innego się dzieje), albo Polacy wiernie patrzyli czy coś jest nowego. A gdy tylko dodałam to pojawiły się wyświetlenia z innych krajów, najwięcej z USA, potem Niemcy i Rosja. Czyli wierna czwórka krajów znowu w komplecie! Znaczy, że ludzie mają jakoś zapisane i wiedzą, kiedy coś nowego dodaję i wiernie wszystkie nowe rozdziały czytają. A te cztery kraje zawsze są przy każdej nowej notce, gdy dodaję notki całym stadem pojawiają się jeszcze Wielka Brytania i Francja, ale to zwykle raz w miesiącu. Na początku tego roku było takie śmieszne jak się chyba Wielka Brytania i Francja ścigały, bo jednego dnia było jedno wyświetlenie więcej z UK, a następnego jedno więcej z Francji. Na zasadzie w poniedziałek 11 wyświetleń z UK, 10 z Francji, a we wtorek z UK 13 wyświetleń, z Francji 14 i tak ciągle na zmianę, jakby się licytowali, który kraj będzie wyżej na liście najczęściej wyświetlających bloga. Żeby było zabawniej było to w czasie pisania "Nowego Etapu", w którym głównymi bohaterami byli... Anglia i Francja! Cóż, fandom czuwa^-^" Ale to było takie urocze... Pewnie przed końcem tygodnia się pojawią znowu te kraje w wyświetleniach, a tak trochę później po jednym wyświetleniu z Ukrainy i Holandii. Zawsze raz w miesiącu mam stamtąd jedno wyświetlenie... Na niektórych stronach można dodawać te flagi z wyświetleniami... Ciekawe czy tu też się da... Jak nadrobię posty na ten miesiąc to poszukam jak to zrobić, jeśli t jest możliwe. Można czasem się pośmiać jak się widzi jak Rosja goni wyświetleniami Polskę, ciągle tak skacząc na zmianę z USA, kto ma więcej wyświetleń, co tydzień identyczna ilość wyświetleń z Niemiec (równo 11 w każdym tygodniu, ach ta precyzja...), nagłe pojawienia jednostkowe Holandii i Ukrainy raz w miesiącu, Litwa co trzy miesiące i Japonia wiosną i jesienią... Do tego jeszcze takie wymieszanie innych krajów... Czemu ja pamiętam powtarzalność statystyk bloga? O_O Dobra, ja wiem, że nie jestem do końca normalna, ale pamiętać takie rzeczy? Ostatnio narysowałam z pamięci mapę rezydencji w HetaOni... Nawet te przeklęte piwnice i opisałam co gdzie jest... Z Mad Father nie pamiętałam trzeciego poziomu piwnic... Grałam w to tylko i wyłącznie raz, jak nie chciało mi się Ib uruchomić, a pamiętałam prawie cały dom... Magia pamięci fotograficznej... Więc jak mnie ktoś raz w życiu spotka, a potem dostanie ode mnie swój portret to niech się nie zdziwi... Na HetaDay próbowałam narysować Praskedę, co skończyło się spadnięciem z krzesła, po zobaczeniu Ameryki... Wild America appears! XD Zapomniałam, że tam siedziała i się wystraszyłam po prostu... I powód spadnięcia z krzesła "Zapatrzyłam się na Praskedę"... Tak, taki debil jak ja złożył papiery na informatykę... I potem będę robić dziwne rzeczy... No, naprawić komputer już umiem, przy moim tacie musiałam nauczyć się odzyskiwać system i wyrzucać wirusy... Ikonkę Internet Explorer chyba nazwę "Nie ruszać, bo zagryzę", a Google Chrome "Klikaj tutaj na Internet", bo tata jak nie widzi słowa "Internet" to nie uwierzy, że to przeglądarka i używa tylko IE... Komputer mnie prądem kopnął... A to Netbook... Tak, koniec gadania, dodaję rozdział i restart złomka, bo się chyba źle czuje. Ciekawe ile osób to przeczytało, a ile przewinęło... Zastanawiają mnie teraz wasze miny, jakie będziecie mieli przy czytaniu...]

Czy chmury, które widzą błękitne i miodowe oczy, bardzo się od siebie różnią?

Stanąć o własnych siłach
Część XIX

                Nie tylko jedna osoba musiała wiele przemyśleć. Błękitne oczy spoglądały w gwieździste niebo, szukając w nim odpowiedzi. Jak wiele może kryć się w nieznanym niebie? Mężczyzna potarł dłonią czoło i westchnął ciężko. Trudno było myśleć, że tak wiele mogło się zmienić w jego sercu przez jedynie rok. Nie mógł zapomnieć blasku oczu w tak słodkim kolorze. Wiedział już, co to musiało oznaczać, czuł, że nie może tak po prostu odrzucić wszystkiego, co działo się w jego sercu. Jednak nie wiedział jak ma się zachować, gdy znów spotka chłopca, który wprowadził w jego sercu większy zamęt niż paczka jedzenia rzucona między żołnierzy po czterech latach na froncie. Jego dłonie lekko drżały, gdy przeglądał zdjęcia, które zrobili sobie we trójkę. Opuszkami palców dotknął twarzy chłopca o miodowych oczach. Czy naprawdę tak wiele się zmieniło? Czy może to jedynie jeden szczegół, który sprawia, że on nie umie patrzeć tak samo na wszystko inne? Świat dopiero miał się zmienić. Teraz są jedynie przyjaciółmi, mogą w każdej chwili się rozdzielić, wystarczy im jedynie pisać wiadomości. Lecz, gdyby byli kimś więcej, zmieniłoby się wszystko. Chciał zapytać, czy to byłoby możliwe, ale uznał, że najlepiej będzie zrobić to w cztery oczy. Wtedy będzie wiadomo czy odpowiedź jest prawdą czy nie i od razu zrozumieć, czy jest wymuszona czy szczera. Obserwacja reakcji na to pytanie sprawi, że odpowiedź nie będzie wymagała słów, a same słowa nie miały dla niego znaczenia. Pozostało już tylko kilka dni, nim znów go ujrzy i zapyta o to, co gnieździło się w jego sercu. Chciał jednak jeszcze zasięgnąć rady brata, którego uważał za bardziej doświadczonego w tych sprawach. Chciał wiedzieć, jak powinien to wszystko rozegrać, zaplanować to wcześniej. Chciał być pewien każdego gestu i słowa jakie musi wypowiedzieć, by zyskać to, czego boi się stracić.
                Pierwszy raz był tak niepewny przed rozmową z bratem. Jak miał mu powiedzieć, co chce zrobić, gdy wróci do tego odległego miejsca? A tym bardziej jak miał prosić go o radę? Nie chciał wyjść na dziecko, które nie umie nawet wyrazić własnych uczuć, ale miał wrażenie, jakby nim właśnie był, nie wiedział co miał zrobić. Stał długo przed drzwiami pokoju brata, nim ten ich nie otworzył, chcąc zejść na dół, by wziąć piwo z lodówki. Żaden z nich nie spodziewał się, że ich oczy zetkną się w tym właśnie momencie.
- Młody, co tu tak sterczysz? Podsłuchujesz czy nie mam jakieś dziewczyny w pokoju czy co? – albinos roześmiał się szczerze.
- Gdybyś miał to byłoby łatwiej... – chłopak powiedział to do siebie, szeptem, lecz jego brat usłyszał te słowa i spojrzał na niego podejrzliwie. – Muszę Cię o coś spytać...
- Młody, jeśli o dziewczyny Ci chodzi to sam sobie szukaj, a nie licz, że jakąś przyprowadzę i się podzielę – jasnowłosy próbował wyminąć brata, jednak ten złapał go za ramię.
- Nie o to... Ale blisko... Bo Ty już kiedyś byłeś na randce, prawda? Wiesz jak kogoś na nią zaprosić, prawda?
- O, maluszek nie tylko się rozrósł, ale widzę, że dorósł! Potrzebujesz rady starszego brata? No, od czego tu jestem! Wal, młody!
- Powiedz... Kiedy się wie, że powinno się kogoś zapytać o... Ech, nawet nie wiem jak to nazwać – blondyn nerwowo przeczesał włosy.
- Słuchaj, jak jesteś już na tyle zdesperowany, żeby mnie prosić o radę to się nie zastanawiaj, tylko d niej idź i po prostu powiedz co Ci na tym Twoim kamiennym sercu leży. Może w końcu znajdziesz różę, która w nim zakwitnie!
- O, nie spodziewałem się po Tobie takiej wypowiedzi...
- Wiesz, Ty jeszcze nic nie wiesz!
- Zauważyłem, że Ty jesteś po prostu nieprzewidywalny... A jak poprosić o... Ech... Ty wiesz, w końcu kiedyś już próbowałeś...
- I wróciłem z guzem, a ona potem chodziła na spacery z takim...
- Nie kończ, wiem, co chcesz powiedzieć... Może po prostu miałeś pecha... No, ale umiesz poprosić!
- Młody, możesz powiedzieć nawet największą głupotę, ale ważne, żeby była szczera. Żaden tandetny tekst, tylko to, co czujesz, że musisz powiedzieć. Tego nie ma w żadnej książce, nigdzie. Jest tylko, o, tutaj – popukał palcem jego klatkę piersiową w miejscu serca. – Zajrzyj tam i znajdź odpowiedź – po tych słowach młodszy patrzył na niego oniemiały przez chwilę, po czym skinął głową w geście zrozumienia. – To teraz idę poszukać swojej ambrozji! – albinos poszedł do kuchni, podśpiewując cicho.
                Blondyn przemyślał to, co powiedział mu brat. Już tak niewiele czasu pozostało do ponownego spotkania osoby, która roztopiła lód na jego sercu. Pierwszy raz nie obchodziło go planowanie każdego ruchu. Chciał jedynie go spotkać i powiedzieć wszystko, co gnieździło się w jego głowie. Nie chciał już znać każdego ruchu, każdego gestu ludzi w okół. Chciał tylko usłyszeć dźwięk jego kroków, poczuć zapach jego włosów. Wiedział, że to już niedługo. Zasnął spokojnie, a w swym śnie ujrzał go w zupełnie innej sytuacji niż zwykle... Jednak nie czuł się z tym w żaden sposób źle.

                Wkrótce nadszedł dzień, gdy wszystko znów miało się zmienić. Jasnowłosy wiedział, że musi zmienić swe dni na lepsze, decydując się na krok, którego nie mógł pominąć. Pożegnał brata tak jak zawsze, zupełnie jakby jechał na jakąś wojnę, jednak tym razem jego brat zamiast powiedzieć „Spraw, bym był z Ciebie dumny” powiedział „Sprawcie obaj, bym był z was dumny”, jakby już uznając, że chłopak stanie się częścią ich rodziny. Dawał bratu wolną rękę akceptując każdy jego wybór i był z tego powodu szczęśliwy. Nie miał powodu, by powstrzymywać go przed dobrymi wyborami, a złe same uczyły go podejmowania decyzji. Albinosowi pozostawało jedynie pilnowanie, by zawsze było jak najlepiej. Niedługo potem błękitnooki patrzył na chmury pod nim, gdy samolot przelatywał nad jego rodzinnym miastem. Miał wrażenie, że w każdym miejscu są inne... Chciał pokazać Włochowi te chmury, które sam znał i ujrzeć te, które jemu towarzyszyły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz