Czy chmury, które widzą błękitne i miodowe oczy, bardzo się od siebie różnią?
Stanąć o własnych
siłach
Część XIX
Nie
tylko jedna osoba musiała wiele przemyśleć. Błękitne oczy spoglądały w
gwieździste niebo, szukając w nim odpowiedzi. Jak wiele może kryć się w
nieznanym niebie? Mężczyzna potarł dłonią czoło i westchnął ciężko. Trudno było
myśleć, że tak wiele mogło się zmienić w jego sercu przez jedynie rok. Nie mógł
zapomnieć blasku oczu w tak słodkim kolorze. Wiedział już, co to musiało
oznaczać, czuł, że nie może tak po prostu odrzucić wszystkiego, co działo się w
jego sercu. Jednak nie wiedział jak ma się zachować, gdy znów spotka chłopca,
który wprowadził w jego sercu większy zamęt niż paczka jedzenia rzucona między
żołnierzy po czterech latach na froncie. Jego dłonie lekko drżały, gdy
przeglądał zdjęcia, które zrobili sobie we trójkę. Opuszkami palców dotknął twarzy
chłopca o miodowych oczach. Czy naprawdę tak wiele się zmieniło? Czy może to
jedynie jeden szczegół, który sprawia, że on nie umie patrzeć tak samo na
wszystko inne? Świat dopiero miał się zmienić. Teraz są jedynie przyjaciółmi,
mogą w każdej chwili się rozdzielić, wystarczy im jedynie pisać wiadomości.
Lecz, gdyby byli kimś więcej, zmieniłoby się wszystko. Chciał zapytać, czy to
byłoby możliwe, ale uznał, że najlepiej będzie zrobić to w cztery oczy. Wtedy
będzie wiadomo czy odpowiedź jest prawdą czy nie i od razu zrozumieć, czy jest
wymuszona czy szczera. Obserwacja reakcji na to pytanie sprawi, że odpowiedź
nie będzie wymagała słów, a same słowa nie miały dla niego znaczenia. Pozostało
już tylko kilka dni, nim znów go ujrzy i zapyta o to, co gnieździło się w jego
sercu. Chciał jednak jeszcze zasięgnąć rady brata, którego uważał za bardziej doświadczonego
w tych sprawach. Chciał wiedzieć, jak powinien to wszystko rozegrać, zaplanować
to wcześniej. Chciał być pewien każdego gestu i słowa jakie musi wypowiedzieć,
by zyskać to, czego boi się stracić.
Pierwszy
raz był tak niepewny przed rozmową z bratem. Jak miał mu powiedzieć, co chce
zrobić, gdy wróci do tego odległego miejsca? A tym bardziej jak miał prosić go
o radę? Nie chciał wyjść na dziecko, które nie umie nawet wyrazić własnych
uczuć, ale miał wrażenie, jakby nim właśnie był, nie wiedział co miał zrobić.
Stał długo przed drzwiami pokoju brata, nim ten ich nie otworzył, chcąc zejść
na dół, by wziąć piwo z lodówki. Żaden z nich nie spodziewał się, że ich oczy
zetkną się w tym właśnie momencie.
- Młody, co tu tak sterczysz? Podsłuchujesz czy nie mam
jakieś dziewczyny w pokoju czy co? – albinos roześmiał się szczerze.
- Gdybyś miał to byłoby łatwiej... – chłopak powiedział to
do siebie, szeptem, lecz jego brat usłyszał te słowa i spojrzał na niego
podejrzliwie. – Muszę Cię o coś spytać...
- Młody, jeśli o dziewczyny Ci chodzi to sam sobie szukaj, a
nie licz, że jakąś przyprowadzę i się podzielę – jasnowłosy próbował wyminąć
brata, jednak ten złapał go za ramię.
- Nie o to... Ale blisko... Bo Ty już kiedyś byłeś na
randce, prawda? Wiesz jak kogoś na nią zaprosić, prawda?
- O, maluszek nie tylko się rozrósł, ale widzę, że dorósł!
Potrzebujesz rady starszego brata? No, od czego tu jestem! Wal, młody!
- Powiedz... Kiedy się wie, że powinno się kogoś zapytać
o... Ech, nawet nie wiem jak to nazwać – blondyn nerwowo przeczesał włosy.
- Słuchaj, jak jesteś już na tyle zdesperowany, żeby mnie prosić
o radę to się nie zastanawiaj, tylko d niej idź i po prostu powiedz co Ci na
tym Twoim kamiennym sercu leży. Może w końcu znajdziesz różę, która w nim
zakwitnie!
- O, nie spodziewałem się po Tobie takiej wypowiedzi...
- Wiesz, Ty jeszcze nic nie wiesz!
- Zauważyłem, że Ty jesteś po prostu nieprzewidywalny... A
jak poprosić o... Ech... Ty wiesz, w końcu kiedyś już próbowałeś...
- I wróciłem z guzem, a ona potem chodziła na spacery z
takim...
- Nie kończ, wiem, co chcesz powiedzieć... Może po prostu
miałeś pecha... No, ale umiesz poprosić!
- Młody, możesz powiedzieć nawet największą głupotę, ale
ważne, żeby była szczera. Żaden tandetny tekst, tylko to, co czujesz, że musisz
powiedzieć. Tego nie ma w żadnej książce, nigdzie. Jest tylko, o, tutaj –
popukał palcem jego klatkę piersiową w miejscu serca. – Zajrzyj tam i znajdź
odpowiedź – po tych słowach młodszy patrzył na niego oniemiały przez chwilę, po
czym skinął głową w geście zrozumienia. – To teraz idę poszukać swojej
ambrozji! – albinos poszedł do kuchni, podśpiewując cicho.
Blondyn
przemyślał to, co powiedział mu brat. Już tak niewiele czasu pozostało do
ponownego spotkania osoby, która roztopiła lód na jego sercu. Pierwszy raz nie
obchodziło go planowanie każdego ruchu. Chciał jedynie go spotkać i powiedzieć
wszystko, co gnieździło się w jego głowie. Nie chciał już znać każdego ruchu,
każdego gestu ludzi w okół. Chciał tylko usłyszeć dźwięk jego kroków, poczuć
zapach jego włosów. Wiedział, że to już niedługo. Zasnął spokojnie, a w swym
śnie ujrzał go w zupełnie innej sytuacji niż zwykle... Jednak nie czuł się z
tym w żaden sposób źle.
Wkrótce
nadszedł dzień, gdy wszystko znów miało się zmienić. Jasnowłosy wiedział, że
musi zmienić swe dni na lepsze, decydując się na krok, którego nie mógł
pominąć. Pożegnał brata tak jak zawsze, zupełnie jakby jechał na jakąś wojnę,
jednak tym razem jego brat zamiast powiedzieć „Spraw, bym był z Ciebie dumny”
powiedział „Sprawcie obaj, bym był z was dumny”, jakby już uznając, że chłopak
stanie się częścią ich rodziny. Dawał bratu wolną rękę akceptując każdy jego
wybór i był z tego powodu szczęśliwy. Nie miał powodu, by powstrzymywać go
przed dobrymi wyborami, a złe same uczyły go podejmowania decyzji. Albinosowi
pozostawało jedynie pilnowanie, by zawsze było jak najlepiej. Niedługo potem
błękitnooki patrzył na chmury pod nim, gdy samolot przelatywał nad jego
rodzinnym miastem. Miał wrażenie, że w każdym miejscu są inne... Chciał pokazać
Włochowi te chmury, które sam znał i ujrzeć te, które jemu towarzyszyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz