Translate

czwartek, 15 sierpnia 2013

Historia poza tematem numer sto sześćdziesiąt pięć: Stanąć o własnych siłach - Część piętnasta.

Na błękitnym niebie pojawiają się chmury. Czy odgoni je zapach żywicy?

Stanąć o własnych siłach
Część XV

                Błękitne oczy spoglądały niepewnie w stronę białych chmur. Czemu tu wydawały się być tak samotne? Czego brakowało w miejscu, w którym zawsze było wszystko, czego można pragnąć? Jasnowłosy był w miejscu, w którym spędził całe dzieciństwo, a mimo to zdawało mu się, że nie jest to miejsce, w którym być powinien. Coś wewnątrz niego nakazywało mu iść, choć nie wiedział dokąd. Coraz częściej wychodził na spacery z psami i spoglądał ku niebu. Zwierzęta, wyczuwając jego niepokój, zbiegały się w okół niego i utulały swymi ogonami. Był wtedy szczęśliwy, jednak nie był to dotyk jakiego pragnął. Przypominał sobie delikatny zapach włosów przyjaciela o miodowych oczach. Czy myślenie o nim było grzechem? Czy pamiętanie jego ciepła było zakazane? Był szczęśliwy, przypominając sobie dni spędzone z nim. Nieco się zarumienił uświadamiając sobie, że może wspominać również wspólne noce, choć były one niewinne, pozbawione zbyt odważnych posunięć. Czemu tak nagle sobie to przypomniał? Przecież to było zwykłe wspólne nocowanie u przyjaciela, nic o czym powinien rozmyślać. Ale jednak nie chciał o tym zapomnieć, ani sprowadzić tego do rangi rzeczy zwyczajnej i nic nie znaczącej. Chciał zachować to w swojej pamięci, w swym sercu, choć wciąż nie wiedział dlaczego. Spojrzał na konary drzew, stłoczone w okół niego. Lubił ich kolor, tak ciemny, brązowy, wyjątkowy. Ujrzał żywicę wpływającą z jednego z nich. Jakże ten kolor był piękny! Wspaniały jak oczy, których nie potrafił zapomnieć. Czemu zapominał wciąż o drugim z przyjaciół? Czy był zły, bo umykało mu jego wspomnienie? Przecież go pamiętał, ale jego obraz znikał gdzieś w oddali za dźwiękiem głosu chłopca o miodowych oczach. Co było w nim takiego wyjątkowego, że nie mógł o nim zapomnieć? Rozmyślając wszedł na polanę, by bawić się z psami. Choć zawsze lubił spędzać dni w samotności, teraz nie chciał być sam. Chciał znów poczuć delikatny dotyk dłoni, które w niewinny sposób, nie robiąc nic szczególnego, potrafiły uszczęśliwić go jednym gestem. Co było w nich tak wyjątkowego? A co takiego było w zapachu szamponu na brązowych włosach? Chciał się tego dowiedzieć i nie wiedział, czemu jego serce biło tak szybko. Jego kroki odbijały się echem po polanie w środku ogromnego lasu. Chciał usłyszeć dźwięk szybkich, małych stóp, za którym tęsknił. Czy to było tak wiele? Teraz miał wszystko, za czym tęsknił wcześniej, więc czemu teraz znów tęsknił za nieznanym? Pomyślał, że istnieje tylko jedna osoba, której teraz mógłby się zwierzyć ze swych problemów.
                Niepewnie ruszył w stronę domu, gdy już się ściemniło, a psy wydawały się być głodne. Nie wiedział jak jego brat zareaguje na tak późny powrót. Czy się martwił? Czy może gniewał? Tego nie wiedział, lecz wkrótce miał się dowiedzieć. Powoli przekroczył próg domu, wpuszczając psy przed siebie. Zwierzęta natychmiast rzuciły się w stronę misek z jedzeniem rozstawionych w kuchni. Usłyszał śmiech swojego brata.
- Gdzie byłeś tak długo? Chcesz nam futrzaki zagłodzić? Zrobiłem Ci kolację, stoi na stole. Masz taką straszną minę... Chociaż Ty chyba zawsze tak wyglądasz – albinos zaśmiał się dźwięcznie, podchodząc do sweg brata. – Co Ci się stało?
- Nic, tylko zastanawiałem się nad czymś...
- Ty? Czemu? Przecież dla Ciebie wszystko jest logiczne i nie musisz nad tym myśleć.
- Ale to nigdy nie jest logiczne... Może usiądźmy, dobrze? Muszę o czymś z Tobą porozmawiać.
- To brzmi przerażająco... Nic Ci nie jest, młody? – szkarłatne oczy spoglądały na młodzieńca ze zmartwieniem.
- Nie, to nic złego... Taką mam nadzieję... Ale nie musisz się martwić – mimo zapewnień niższy mężczyzna spoglądał na brata nieufnie, gdy siadali razem w salonie.
- No więc, co Ci się tam pod tym siankiem wykluło? – albinos zmierzwił włosy brata.
- Jak nazwać osobę, która się cieszy, gdy z Tobą śpi, tuli się do Ciebie, gdy tylko ma okazję, a Ciebie uszczęśliwia jej uśmiech?
- Młody znalazł dziewczynę! Super! – albinos aż podskoczył z radości.
- Ale to chłopak...
- O cholera... – czerwone oczy rozszerzyły się w zdumieniu. – To żart, co nie?
- Nie żartowałbym w takiej sprawie, bracie...
- No dobra... Ale jesteś tego pewien? W końcu może nie do końca dobrze wiesz, o czym tak naprawdę myślisz... Ej, czekaj... Wy razem spaliście?!
- Ale tylko tak trochę...
- Nie można z kimś trochę spać! Albo śpisz, albo nie!
- No to tak... Ale nie tak jak myślisz...
- No dobra... Nie próbuj niczego, dopóki nie będziesz pewien. To teraz młody zjada kolacyjkę i idzie spać, jasne? Musisz to wszystko porządnie przemyśleć, a do tego musisz być w pełni sił.

                Gdy tylko rodzeństwo się rozdzieliło, młodszy zaczął rozmyślać nad tym, co powiedział mu jego brat. Czy kochał tego chłopca o miodowych oczach? Nie wiedział tego, jednak czuł, że nie mógłby go nigdy tak po prostu zostawić. Chciał do niego wrócić, a także wciąż czerpać radość z codzienności. Co powinien zrobić, by wszystko było tak, jak tego pragnął? Wiedział, że wszystko się ułoży, gdy ten chłopiec się uśmiechnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz