Translate

poniedziałek, 8 października 2012

Historia poza tematem numer dwa: L'haine ou l'amour?

Tytuł "L'haine ou l'amour?" oznacza "Nienawiść czy miłość?" są to przemyślenia Francji dotyczące Anglii. Łączących ich uczuć i emocji, których on sam nie potrafi zrozumieć. Jeden z requestów dla Aurellie. Znaczy zamówiła tylko jedno, ale ja też miałam dwa pomysły i tak jeszcze dziś jeden request wpadnie, a do końca tygodnia trzeci. Drugi jest masakryczny, sama się go brzydzę... Pewnie spodoba się Umi^^ Tytuł przetłumaczony za sprawą Aurellie. Ja nie umiem go nawet przeczytać...


L'haine ou l'amour?

                Dobrze pamiętałem każde słowo jakie wymówił do mnie. Wszystkie były gorzkie, wypełnione jadem, nienawiścią. Lecz czego mógłbym oczekiwać po kimś, kogo tak skrzywdziłem? I kto szukał każdej okazji, by zrobić to samo mi? Patrzyłem znów na niego wzrokiem pełnym smutku i... miłości? Tak, miłości. Kochałem go. W pokręcony sposób w jaki kat może pokochać ofiarę, w dziwny sposób w jaki ofiara kocha kata. Dopiero teraz, w czasie pokoju zrozumiałem swe uczucia. Teraz, gdy nie musiałem go nienawidzić mogłem go pokochać. Czemu? Czemu mimo tego jak wiele jego krwi wylałem, mimo tego jak wiele ran on zadał mi to właśnie on skradł me serce?
- I na co się gapisz, żabojadzie?! Rozmawiamy tu o poważnych sprawach, a Ty patrzysz na mnie jak na te Twoje żabie udka! Skup się! Nie jesteśmy to po to, byś mnie podziwiał, tylko żeby zapobiec kataklizmowi! To Konferencja Światowa, a nie kółko bujania w obłokach! – Twój głos, tak ostry, piękny, niczym Twój miecz, który dzierżyłeś w Wojnie Stuletniej. Jakże jesteś piękny, wrogu mój i kochanku snów.
- A czemu miałbym Cię podziwiać? Pirat od siedmiu boleści, udający gentlemana. Co tu jest do podziwiania? Brwi większe niż reszta głowy? Ty byś mógł się ogolić na łyso i zaczesać brwi do tyłu to nikt by braku włosów nie zauważył, Five o’clocku! – nie wiedziałeś nawet jak ranienie Ciebie mnie boli. Nie wiedziałeś jak bardzo chce mi się płakać, gdy widziałem Twe smutne, lub wściekłe oczy. Zauważyłeś? Nie powiedziałem nic o Twej  kuchni. Twój słaby punkt. Nauczyłem się go unikać. Nie chcę Cię ranić, wiesz? Ale w końcu zawsze tak było. To prawo tego świata. Musimy się nienawidzić.
                Naprawdę bardzo się starałem brać udział w Konferencji... Ale nawet nie wiesz jak trudno było skupić się na czymkolwiek co nie było Tobą. Twe usta... Czy ktoś je całuje? Czy są poszarpane od zaborczych pocałunków? Czy może delikatnie i czule muskane? To kobieta, prawda? Ty nie wybrałbyś mężczyzny. Nie takiego jak ja. Oczy... Niczym szmaragdy. Drogocenne. Kogo widzą gdy poranek odsunie z nich powieki? Kogo podziwiają gdy zapada zmierzch? Twe włosy niczym złoto... Kto je dotyka? Czy ta ręka jest biała niczym porcelana? Czy może ciemna niczym czekolada? Może w kolorze karmelu? Cytryny? Kogo wolisz? Nie kogoś tak szarego i bezbarwnego jak ja? Twa skóra, niczym jedwab, aksamit, delikatna. Czy Ty masz na niej choćby meszek? Czy może jesteś czysty niczym dziecko? Chciałbym Cię dotknąć. Lecz pewnie Ty brzydzisz się moich rąk, pewnie dla Ciebie wyglądam jak małpa. Nic na to nie poradzę, taki już jestem. A Ty takiego nie chcesz.
                Dziś nie byłem w stanie zasnąć. Pod powiekami wciąż widziałem Twą twarz. Lampka wina? Nie, to nie starczy. Niczym ostatni menel w piżamie poszedłem do sklepu całodobowego. Kupiłem butelkę najmocniejszej wódki. Tak, chcę się upić. Zapić smutny, usunąć Cię z mego umysłu, bo z serca się nie da. Trzymasz się go mocno, wiesz? Nie chcesz się poddać, prawda? Nigdy się nie poddajesz. Piłem łapczywie, już w drodze do domu. Zastanawiałem się czy nie wywoła to skandalu. Nie, nie zastanawiałem się. Miałem to gdzieś. Chciałem zapomnieć.
                Druga w nocy, butelka jest już pusta. A ja nadal nie śpię. Czuję gorąc wewnątrz własnego ciała. Co bym czuł, gdybyś Ty mnie dotknął? Czy to Ty stoisz przede mną? Jak tu wszedłeś? Czemu? Po co? Czuję Twą dłoń na mym czole. Jest zimna... Nie, to nie Ty. Sen i jawa się miesza... Widzę swój sen oczami ciała, nie duszy. To iluzja, halucynacja. Ale nie chcę jej odpędzić. Łapię Twoje biodra, przyciągam, byś usiadł na mojej miednicy. Tam jest Twe miejsce, na mnie. A moje wewnątrz Ciebie. I tak się dzieje. Czuję Twe ciepło... Ciepło? Przecież jeszcze przed chwilą Twe dłonie były zimne... Jakże realistyczna iluzja. Nawet pijany nie uwierzę, że naprawdę tu jesteś. To wszystko kłamstwo. I tak jest dobrze. Lepiej dla Ciebie. Nienawidzisz mnie. Więc tak jest dobrze. Gdy śnię o Tobie, a Ty nic o tym nie wiesz. Zachowujesz czystość swego ciała, którą tracisz w mych pijackich snach. Ostatnio zacząłem się częściej upijać. Kiedyś wystarczyło mi wino, szampan, likier, zachowywałem pozory dobrego smaku i normalności. W końcu wino się tylko kosztuje, nim się nie upija. Nie ma nic dziwnego w mężczyźnie ubranym w garnitur i kupującym wino. Lecz tego mężczyzny już nie ma. Jest nędznik w piżamie człapiący po wódkę. Wciąż czuję Twe ciepło, Twe napinające się mięśnie. Jakże realistyczna jest ta iluzja, jaki piękny jest ten sen... Twój zapach... Zapach? Nigdy wcześniej nie czułem w śnie zapachu, a Twe oczy nie były aż tak zniewalające. Nigdy w śnie też mi nie odpowiedziałeś, nie jęczałeś, ani nie wzdychałeś. Jednak teraz, pośród jęków i westchnień, naszych wspólnych, zawołam Twe imię.
- Arthur...? – powiedziałem niepewnie.
- Tak...? – odpowiedziałeś... To nie sen... To naprawdę Ty!
- Czy to... to sen?
- A chciałbyś tego?
- Sam nie wiem... Przecież Ty mnie nienawidzisz?
- Nienawiść jest kłamstwem, wymuszonym przez świat.
- Co...?
- I love you, France...
- Je t’aime, Angleterre – zawsze chciałem Ci to powiedzieć. Zawsze, od zawsze... Nie... Nie od zawsze. Odkąd uścisnęliśmy sobie dłonie na pierwszym spotkaniu Aliantów. Od czasów Ententy nie mogłem Cię nienawidzić. Powoli się zakochiwałem. Mam Ci to wszystko powiedzieć? – Czemu nigdy mi tego nie powiedziałeś?
- Bo myślałem,że mnie nienawidzisz... Dziś nie mogłem się już powstrzymać, chciałem ujrzeć Cię przed snem. A Ty... Ty piłeś... Przyszedłem i... I widziałem... Słyszałem...
- Wybacz... Tak jest co noc... Pijacki sen, chcę Cię dotknąć, lecz mogę jedynie dotykać siebie myśląc o Tobie.
- Jutro tego nie będziesz pamiętać...
- Wiem... – zasnąłem.
                Rano miałem dziwne wrażenie, że stało się coś ważnego. Obok łóżka stała szklanka wody i leki na kaca. Chyba uwierzę w Twoje dobre wróżki. Chciałbym, być Ty był taką wróżką. Mógłbym Cię przywołać i prosić o spełnienie mego marzenia. Powtarzałbyś w nieskończoność, że mnie kochasz. Tak, tego bym od Ciebie wymagał. Słów prawdziwej miłości. I pocałunków. Niczego więcej nie żądam. Pragnę Twego serca, nie ciała. Na  poduszce znalazłem złoty włos. To nic dziwnego, w końcu jestem blondynem. Ale... Ale ten włos był o ton ciemniejszy. I krótszy. Taki, jakie masz Ty... W pościeli znalazłem ich kilka, schowałem je do małego foliowego woreczka i włożyłem do szkatułki. To Ty, Angleterre? Niczym energia wybuchu uderzyły mnie wspomnienia minionej nocy. Twe ciepło, dotyk, zapach, głos... nawet smak, a Twe piękno było niezrównane. „Jutro nie będziesz tego pamiętać” więc tego oczekujesz? Ma być tak jak dawniej? Dobrze, będzie tak więc.
                Kilka dni później znowu nadszedł dzień konferencji. Czemu się rumienisz, gdy na mnie patrzysz? Czemu tak na mnie zerkasz? Uśmiechasz się, gdy myślisz, że nie wiedzę. Jesteś taki piękny. Więc mnie kochasz? Tak jak ja Ciebie? Myślałem, zawsze myślałem, że mnie nienawidzisz. Jednak Ty rozwiałeś ten koszmar i stworzyłeś piękny sen. Wyrwałem kartkę z notesu i napisałem na niej „L’haine ou l’amour?” i podaję do Ciebie. A Ty po chwili oddajesz mi ją z dopisanym „Love”. Patrzę na Ciebie. Uśmiechasz się. Nienawiść czy miłość? Oboje wybraliśmy miłość.

6 komentarzy:

  1. luv ya<3
    to jest esencja FrUKowatości*wzruszenie*.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę szczęście w Twych słowach^^ O, jak się dowiedziałaś o notkach?^^" Jak innym powiedzieć? Jesteś słodka^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Fruk... Moge umrzec szczesliwie. *^*

    OdpowiedzUsuń