Translate

czwartek, 25 października 2012

Historia poza tematem numer trzynaście: Naucz mnie kochać.

W planie była Franada, ale mi się popsuło i wyszedł USCan. Więc Kanada nie wie, nie rozumie co znaczy kochać, wspomina górnolotne słowa, lub całkowity brak wyjaśnienia ze strony opiekunów. Dopiero troszkę przygłupi Ameryka mu to tłumaczy w sposób łopatologiczny.


Naucz mnie kochać

                Chłopiec już prawie dorósł, jego brat zdążył już się usamodzielnić, a on? On wciąż tkwił pod skrzydłami swego opiekuna. Został oddany nowemu opiekunowi, czemu dopiero po tym jak jego brat od niego odszedł? Czemu nie zdążyli mieszkać razem? Nauczył się u obu opiekunów ogłady, poczucia estetyki, grzeczności i piękna. Lecz nigdy, przenigdy nie nauczył się kochać. Pierwszy opiekun, gdy tylko o to zapytał opowiadał piękne, lecz nieprawdopodobne rzeczy, potem przechodził do tematów poniekąd dziwnych i zawstydzających. Drugi opiekun zaś wolał przemilczeć temat, mówiąc, że kiedyś się dowie. Wkrótce dorósł, usamodzielnił się. Postanowił w końcu odwiedzić brata.
                Powoli przemierzał ulice nieznanego miasta. W ręku miał adres i mapę. Już niedaleko, już tak blisko i go spotka. Zapukał do drzwi. Nie tego się spodziewał... Otworzył mu dość rosły mężczyzna. Oczywiście podobny do niego, lecz sprawiał wrażenie niebezpiecznego. Zadrżał lekko. Mógł zapowiedzieć swoją wizytę, naprawdę mógł to zrobić. Długo się nie widzieli... A jeśli go nie rozpozna? Jeśli pomyśli, że jest kimś złym? Ta siła, widoczna w jego ciele przerażała.
- Kim Ty jesteś? – zapytał mężczyzna drapiąc się po głowie.
- T-to ja... Twój brat... Matt... Matt... Matthew Williams – chłopiec spojrzał na niego niepewnie.
- Matt? A... To Ty! – podniósł chłopaka bez wysiłku. – O, myślałem, że jesteś jakąś dziewczynką! Te włoski, głosik! No istna gimnazjalistka!
- M-miło mi Cię poznać...
- No jasne, że miło! W końcu jestem bohaterem! No chodź, dzieciaczku! – wniósł go do środka.
- Jesteś taki miły...
- To chyba oczywiste! No, chodź do mnie! Niech Cię wyściskam! Ja mam kurna brata! – mocno przytulił chłopaka, tak, że ten otworzył szeroko oczy. – Zjesz coś? Napijesz się czegoś?
- Właściwie... Przyniosłem Ci naleśniki...
- Jedzonko? Och, Ty naprawdę kochasz swojego braciszka! – znowu go przytulił.
- A właśnie... Co to znaczy „kochać”?
- No... Jak kochasz to tęsknisz, no nie? Jak ja za jedzeniem. Wiesz jak go nie dostanę to mnie brzuch boli. Tak też w środku boli jak nie ma tej osoby, co nie? No i jak się najesz to Ci tak miło, co nie? Tak samo jak spotkasz tą osobę.
- Tak miałem zawsze jak moi opiekunowie znikali i wracali... I teraz tak mam... Zawsze było mi tak pusto... Teraz już nie jest...
- No widzisz? Kochasz mnie!
- Teraz już rozumiem co to znaczy – przytulił go.
                Został u niego na kilka dni. Wiedział, że wszystko co czuł jest zwykłą, rodzinną miłością. Teraz jednak rozumiał, że potrafi kochać. Teraz... Teraz tylko pragnął pokochać kogoś tak, jak kochają dorośli, jak kochają ludzie w tych pięknych książkach. Jedno było pewne: nauczył się kochać brata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz