Zaistniej w mym
sercu, zauważ mnie
Rutyna
potrafi być mordercza. Dni mijały. Niedźwiadek spał z pisklęciem, w łóżku
leżała duża piżamka niczym kostium kurczaczka i mniejsza podobna do kostiumu
niedźwiadka polarnego. Dwoje ukochanych siedziało razem przy kominku. Jeden z
nich dawał drugiemu karmić się naleśnikami.
- Och, cały się upaćkałeś, prosiłem, żebyś nie ruszał
gwałtownie pyszczkiem jak Cię karmię. Zaraz to zetrę – powiedział młodszy.
- Czy mógłbyś... Zlizać to ze mnie?
- Co? Miałbym... lizać Cię po twarzy?
- Tak. Przecież jak się ubrudziłeś to Kumajirou zawsze tak
robił.
- Ale to niedźwiadek, jemu wolno!
- A Ty jesteś moim misiem... Proszę.
- Ale... Ale... Ja się wstydzę...
- To nic trudnego... – polizał jego usta, zszedł na brodę i
szyję, słyszał jego ciche westchnienia. – O, tak...
- Ale ja... Proszę, nie każ mi...
- Ile lat minęło odkąd tu zamieszkałem? 10? 20? Czemu wciąż
nie chcesz robić żadnych ciekawszych rzeczy? Nawet specjalnie dla mnie uszyłeś
piżamkę, żebym nie mógł mieć powodu, by prosić Cię o spanie w bieliźnie.
- Ja nie lubię takich rzeczy... Jak byłem mały często
widziałem jak Francis sobie kogoś sprowadzał... Te osoby zawsze tak strasznie
krzyczały, a na jego plecach widziałem okropne zadrapania... Nie chcę, by to
samo zaszło między nami... Nie chcę krzyczeć,
nie chcę, byś miał poranione plecy.
- Obiecuję... – pocałował go słodko. – Będę delikatny...
Cichutko... – złapał go za rękę, by zaprowadzić go do sypialni.
- Nie... Zostaw... Nie chcę... – chłopiec miał w oczach łzy.
- Uspokój się... To trochę boli, ale nie masz się czego
obawiać. Uspokój się... – przytulił go mocno. – Czy... Czy ktoś Ci kiedyś
zrobił coś takiego? Cierpiałeś?
- Nie... To nie tak... Po prostu widziałem go... Zamglone
oczy, krzyki tych ludzi... Czasem jego krzyki... Krew na pościeli... Nie chcę
tak...
- Och, nie martw się. Gorsze rzeczy widziałem w filmach
mojego brata. Nie będę z Tobą jakoś eksperymentował. Zrobię wszystko jak
najdelikatniej umiem.
- Nie rób w ogóle... Mogę nawet zapłacić komuś, by zrobił to
z Tobą... Ale... Nie dotykaj...
- Uspokój się. Nie chcę nikogo oprócz Ciebie. Ani innego
człowieka, ani żadnych pieniędzy. Chcę Ciebie. Twej miłości, Twego szczęścia.
- To czemu chcesz robić ze mną takie rzeczy? Wczoraj...
Wczoraj mnie ugryzłeś, gdy się całowaliśmy... A wtedy obiecałeś, że tak nie
zrobisz...
- Bo już mi się to nudzi. Słuchaj, nie jesteśmy ze sobą dwa
tygodnie. Mam czekać kilka tysięcy lat, żebyś pozwolił na coś więcej? Czy
kiedyś, jak normalna para, kąpaliśmy się razem? Nawet nie przebierasz się przy
mnie. Jakbyśmy byli obcymi ludźmi... Wstydzisz się mnie? Brzydzisz się mnie?
Powiedz. Wolałbyś kogoś innego?
- Nikogo nie wolę bardziej od Ciebie! Tylko ja... Ja nie
jestem jeszcze gotowy...
- Przez tyle lat? Gdybyś się tak nie ukrywał przede mną to
byś był. Gdybym codziennie choć trochę więcej robił, teraz byłbyś do tego
przyzwyczajony. Ja... Nie mogę już czekać... Śnisz mi się... Śnisz mi się tak,
jak nigdy nie chciałbyś siebie widzeć... I wiesz co? Nawet nie mogę na Ciebie
popatrzeć, gdy... wybacz, że to powiem, ale... gdy się ze sobą zabawiam myśląc
o Tobie. Bo gdy się obudzę Ciebie już nie ma. Nie wiem czy Ty wyprowadzasz
Kumajirou na spacer, czy uczysz GilBirda latać, ale nie ma Cię prawie cały
poranek... Dopiero wracasz, robisz obiad, sprzątasz, potem nasze wielce
romantyczne wieczory przy kominku. Wiesz, co? Mam już dość tego romantyzmu! Nie
jesteśmy jakimiś dzieciakami z gimnazjum! Jeśli nie wiesz to mężczyźni mają
jakieś swoje potrzeby! I nie wystarczy mi ręka. Chce Ciebie.
- Po prostu kup sobie lalkę i naklej na niej moje zdjęcie...
Ja odpadam... Daj mi spokój... – chłopiec drżał lekko. Nie chciał tego słuchać,
nie chciał o tym myśleć. Seksualność zawsze go przerażała i obrzydzała. Myślał,
że on po tym wszystkim co przeżył będzie chciał od niej odpocząć i ich życie
będzie spokojnie. Nie spodziewał się, że on go zapragnie.
- Nie chcę żadnej pieprzonej lalki! Chcę Ciebie! –
czerwonooki mocno i brutalnie przyciągnął go do siebie. – Proszę... Chociaż
raz... Nie zrobię Ci krzywdy... – pocałował go w szyję.
- Zostaw! Nie chcę...! – westchnienie przerwało jego
wypowiedź.
- Widzisz? Podoba Ci się to. Ty znasz to tylko z tego, co
widziałeś u Francisa. Nie znasz prawdy. Pokażę Ci ją. To wcale nie jest takie
straszne...
- Pokaż tą prawdę komuś innemu... Jestem zmęczony... Zmęczony
tym wszystkim... Nie podoba Ci się to, co robię... Po prostu... Po prostu idź
gdzieś... Do kogoś... Daj mi spokój... Chcesz pieniędzy? Za nie możesz sobie
kogoś do tego wynająć... Zaraz... Zaraz Cię spakuję i dam Ci pieniądze. Tylko
już odejdź ode mnie...
- Mam to zrobić siłą? Nie rozumiesz co oznacza „Chcę tylko
Ciebie”? Jeśli tak bardzo Ci zależy na tym, żeym tylko Cię nie dotykał, że możesz
się mnie po prostu pozbyć to proszę Cię bardzo! Widocznie nigdy mnie nie
kochałeś! Co, bez terenu jestem już tylko zabawką w rękach innych, co? Ty też
chciałeś się pobawić?
- Przestań! A może... Może gdybyś mnie kochał to nie
liczyłoby się dla Ciebie co robimy, tylko, że robimy to razem?!
- To samo dotyczy Ciebie! Co to za różnica czy jemy czy się
kochamy. Razem wszystko powinno dawać szczęście. A nie przerażać!
- Po prostu daj mi spokój! Nie mam na to siły...
- To może nie tak od razu... Dziś wieczorem nie wstydź
się... Wykąp się ze mną, dobrze? Albo chociaż przebierz przy mnie.
- Tyle... Tyle to chyba mi się uda zrobić...
- Mogę... Mogę Cię dotknąć? – na te słowa chłopak się
zarumienił i skinął głową. Wtedy mężczyzna delikatnie go przytulił, gdy ten
oparł głowę o jego tors i zamknął oczy, położył dłoń na jego pośladku. Poczuł
jak ciało chłopaka drży. Aż tak się bał? – Cichutko... Wszystko jest pod
kontrolą, to nie boli – próbował dalej delikatnie go dotykać.
- Nie... Już stop... Czuję, że... – chłopiec odepchnął go od
siebie.
- Podnieca Cię to, prawda? Czyli jednak chcesz tego.
- Nie... Jesteś kompletnie inny niż zawsze... Straszny...
- Nie bój się, nie mam zamiaru Cię krzywdzić. Może ja już
napuszczę wody do wanny?
- I chcesz... byśmy... razem...
- Tak... Czy to jakiś problem?
- Tak... Wstydzę się...
- Nie masz czego. Uspokój się – pocałował go delikatnie,
jedynie muskając jego wargi. – Już dobrze...
Nie
trwało to długo, gdy w końcu znaleźli się tuż obok wanny pełnej bardzo ciepłej
wody. Straszy nieskrępowanie pozbył się ubrań i wszedł do wody. Młodszy jednak
jedynie drżał i zasłaniał twarz rękoma.
- Nie... Nie chcę patrzeć... Nie chcę, byś Ty patrzył... –
chłopiec drżał niepewnie i rumienił się.
- Chodź. Obiecałeś. Jeśli sam nie wejdziesz to Cię tu
wciągnę, a potem mokrego wystawię za okno i poczekam aż przymarzniesz do ziemi.
- Nie dam rady... – w tym momencie mężczyzna wyszedł z wanny
i przycisnął chłopaka do ściany. Zaczął go rozbierać. – Zostaw! Nie chcę!
Proszę... – w oczach miał łzy.
- Jesteś tchórzem. To nic strasznego... To co mamy zrobić.
Ale nie. Ty nawet nie próbujesz. Ty z góry mówisz, że nie dasz rady. Brzydzę
się tchórzostwem. Muszę je z Ciebie wyplenić.
- Skoro wolisz bohaterów to trzeba było wybrać mojego brata!
W końcu wyglądamy prawie tak samo to co za różnica?! – chłopiec został uderzony
z otwartej dłoni w twarz. Położył dłoń na zaczerwienionym, gorącym policzku.
- Jest różnica. To Ciebie kocham, nie jego. I nigdy więcej
nie waż się tak mówić – korzystając z
chwili jego otumanienia pozbył się większości jego ubrań. Chłopak w końcu się
ocknął.
- Nie patrz na mnie...
- Chcę patrzeć. Jesteś piękny.
- Wcale nie... Odwróć się...
- Nie. Zdejmij resztę i wejdź do wanny – chłopiec niepewnie
wykonał jego polecenie. Cały drżał i się rumienił. – Zabierz te ręce... Nie
zakrywaj się – mężczyzna chwycił jego dłonie.
- Nie! Nie patrz!
- Chcę patrzeć. Nie masz się czego wstydzić. Uspokój się... –
powoli zabrał dłonie chłopca odkrywając jego sekret. – Jakie piękne...
- No tak... „Małe jest piękne” nie musisz mnie pocieszać.
- Dla mnie w sam raz.
- No tak, prawie nie ma różnicy między mną a kobietą.
- Jest i to duża... Może jeszcze urosnąć – mężczyzna dotknął
go w tamtym miejscu.
- Ach! Zostaw! Nie...
- Spokojnie... Wystarczy, że się wyluzujesz...
- Postaram się... – oddychał głęboko. Zamknął oczy.
- Już?
- T-tak...
- Przytul mnie, wtedy będziesz się mniej stresował...
- Co chcesz mi zrobić? – mimo wszystko otoczył go ramionami.
- Dać Ci przyjemność – delikatnie zaczął go tam dotykać.
Chłopak już nie drżał, nie wyrywał się. Spokojnie przyjmował i okazywał
przyjemność. Po jakimś czasie woda ubrudziła się bielą. – Jak pięknie...
- Nie patrz...
- Zrobisz mi to samo...? Czy może... Może pójdziemy zrobić
coś ciekawszego? Widziałeś przecież. To nie boli. Nie zrobię Ci krzywdy.
- Najpierw chcę być czysty, żebyś się mnie nie brzydził.
- Nawet po dwóch tygodniach bez wody i mydła byłbyś dla mnie
atrakcyjny...
- Obrzydliwiec... – chłopak sięgnął po gąbkę i mydło.
- Daj, umyję Cię... – po skinięciu głową namydlona gąbka
znalazła się w rękach mężczyzny. Spokojnie umyli siebie nawzajem. To samo
dotyczyło innych spraw łazienkowych, oczywiście zęby umyli sobie sami.
Postanowili się nie ubierać, raczej czerwonooki postanowił i wmusił ten pomysł
w młodszego. Tak więc po jakimś czasie znaleźli się w sypialni.
Chłopak
długo siedział na skraju łóżka, niepewny, drżący. Mężczyzna czekał, aż będzie
gotowy. Delikatnie położył mu rękę na ramieniu, lecz ten się wzdrygnął.
- Spokojnie... Nie ma się czego bać...
- Ale to boli...
- Tylko na początku. Mam tu takie coś, co sprawi, że będzie
mniej bolało.
- Naprawdę?
- Tak. Będę delikatny i jeszcze mamy to. Nie ma się czego
obawiać.
- Dobrze... – chłopak położył się na łóżku.
- Nie bój się... – mężczyzna powoli zaczął całować jego
ciało. Nie wywoływało to już lęku, lecz uśmiech. Noc dała im osłonę. Nie obyło
się bez odrobiny bólu, gdy to chłopak chciał nawet uciec, ani też bez zadrapań
na skórze starszego. Jednak noc dała im radość.
Później
kolejne rzeczy dołączyły do ich rutyny. Strach, wstyd odeszły w niepamięć. Nie
mieli przed sobą żadnych tajemnic. Dzięki miłości zaistnieli na nowo w swych
sercach, zauważyli siebie nawzajem w zupełnie innym świetle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz